Rozdział 7

Wody Nibylandii obecnie

Luna

Nie wypowiedziane słowa zawisły pomiędzy nami. Nie wiedziałam od czego mam zacząć ani jak to ubrać w słowa. Co mam jej powiedzieć? Że niby spotykałam się z Piotrusiem Panem? Kto by mi uwierzył w coś takiego? Z drugiej strony mam baśniowe dziedzictwo więc łatwo to będzie wyjaśnić ale trudniej zakceptować. Sama nawet żyłam w bajce jako księżniczka złej królowej. Po zdjęciu klątwy moje wszystkie wspomnienia z zaczarowanego lasu wróciły i teraz byłam przybita. Chciałam normalnego życia. Nie pragnęłam normalnego życia. Pragnęłam isć na studia ukończyć wybrany przez siebie kierunek i żyć z moją rodziną. Niestety nie było mi to dane. Gorycz zalała mnie falami ale zdrugiej strony przeżyłam przygody o których marzyłby każdy. Moje rozmyślania przerwał śmiech demona. Zamarłam. Zanim matka zdążyła się do mnie zbliżyć Zobaczyłam Piotrusia Pana. Stał na burcie statku złośliwie się nam przyglądając.
- Witam kapitanie.- zaszydził otwarcie się nam przyglądając.- kopę lat że tak powiem.
- Zważaj na słowa.- warknął Hak.- czego chcesz?- spytał a każdy z nas był gotowy do obrony. Zacmokał z dezaprobatą jakby cała ta sytuacja go bawiła.
- Czy muszę czegoś chcieć żeby odwiedzić starego przyjaciela?- zakpił ponownie a szydercza mina nie schodziła z jego ust. Moja matka i Emma wyglądały jakby chciały wyrwać mu serce i żucić się do gardła. Gold również miał zacięty wyraz twarzy. Mrok w jego spojrzeniu przeraził mnie. Wciągnęłam powietrze do płuc dopiero teraz ściągając jego uwagę. Chciałam podbiec do niego i przytulić się ale musiałam zwalczyć to uczucie za wszelką cenę. Spojrzał na mnie z czułością.
- Moja słodka Luna.- zagruchał do mnie. Jego wzrok wyrażał czystą miłość i uczucie. A niech go szlag! Nie wytrzymałam. Wbiegłam mu w ramiona nie zważając na wszystkich. Widziałam jak reszcie bohaterów dosłownie opada kopara. Mieli szczęki opuszczone do samej podłogi statku.
- Luna! - pisnęła moja matka przerażona zanim zdążyła mnie powstrzymać ja już byłam w jego objęciach. Tulił mnie i szeptał czułe słówka. Gold warknął.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem kochanie.- zagruchał do mnie a ja pomyślałam już teraz że nie ma odwrotu skoro już wszyscy wiedzą o tym co nas łączy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top