Rozdział 2
Po zdjęciu klątwy
Luna
Po tym jak przyszłam i powiedzieli mi co się stało byłam zdruzgotana. Mój słodki Henry został porwany! Załkałam ale to mnie nie dziwi. Piotruś Pan zawsze był zazdrosny o tego bachora jak to zwykł nazywać mojego młodszego brata. Nie łączą nas żadne więzy krwi ale kocham Henrego jak mojego. Na statku Haka okazało się że Henry został porwany do Nibylandii. Zamarłam z przerażenia. Dlaczego do wszystkich świętości akurat tam!? Pomyślałam zdruzgotana. Matka zauważywała co się dzieje.
- Kochanie co jest?- spytała troskliwym tonem. Spróbowałam ukryć zdenerwowanie ale każda matka wyczuje że z jej dzieckiem jest coś w porządku. A niech ją szlag! Przeklęłam w myślach.
- Nic mi nie jest.- zaprzeczyłam szybko kiedy Gold oznajmił gdzie jest Henry. Otworzyła usta jakby miała coś powiedzieć ale je zamknęła. Patrzyła tylko na mnie cały czas podejrzliwie a ja starałam się nie kulić pod jej wzrokiem.
- Jadę z wami.- oświadczyłam. Rozszerzyła oczy z szoku i warknęła na mnie.
- Nie nie jedziesz!- krzyknęła.
- Owszem jadę!- odgryzłam się nie panując nad sobą.
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!- sprzeczałyśmy się od dobrych kilku chwil a reszta patrzyła na to nie pewnie nie wiedząc co mają zrobić.
- Posłuchaj.- warknęłam dobitnie.- pojadę z wami czy tego chcesz czy nie! A wyżywać się będziesz później!
- Ty nie rozumiesz sytuacji zagrożenia!- syknęła moja matka co mnie zirytowało do granic możliwości.
- To pozwól że cię oświecę!- syknęłam nie panując nad sobą.- jestem prawdziwą miłością Piotrusia Pana.- warknęłam a oni spojrzeli na mnie jakbym była jakimś tajemniczym zjawiskiem które widzą po raz pierwszy. To czeka mnie ciężka rozmowa westchnęłam z rezygnacją i spojrzałam na nich zdetermimowana chcąc wyjawić całą prawdę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top