Rozdział 24

Nibylandia

Kiedyś

Luna

Piotruś nie czekając na moje wyjaśnienia pociągnął mnie z powrotem do obozu. Kipiał od ledwo powstrzymywanego gniewu. Zastanawiałam się o co chodziło. No przecież nie mógłby być bzazdrosny o Haka prawda? Sam powtarza często że żaden inny chłopiec nie jest dla niego żadną konkurencją. Ale kłamca. Teraz już wiem że jest tragicznie zazdrosny! Moje na wierzchu! Ha! Oczywiście nie, to że chciałabym żeby był o mnie zazdrosny, ale przyznam że to miłe uczucie.
- Piotrusiu.- zaczęłam a on mnie krzyknął.
- Zamilcz! - wzdrygnęłam się bo on nigdy na mnie nie krzyczał. Przynajmniej nie on.
- Nie rozumiem co zrobiłam źle a jeśli coś zrobiłam nie tak to przepraszam.- zaczęłam. Westchnął. Zrobił skruszoną minę. Chyba zobaczył, że popełnił błąd.
- Nie ja tylko, nie chcę żebyś rozmawiała z jakimś innym chłopcem.- wykrztusił z trudem a ja dostrzegłam rumieńce gniewu na jego policzkach. O matko. To już do tego doszło. Przyznam, pięknie się rumieni.

Piotruś Pan

Jak mam jej po prostu powiedzieć, że nie chcę żeby podziwiała kogoś innego niż ja? Widziałem jak patrzyła na Haka. Podziw w jej spojrzeniu i uwielbienie którym go tak hojnie obdarzyła rozsierdził mnie. To na mnie powinna tak patrzeć, nie na niego! Mógłbym dać jej wszystko! Jednym pstryknięciem palca! Jednak jest między nami spora różnica. Teraz to widzę. Luna pochodzi z innego świata. To przepaść między nami którą z całego serca pragnę złamać. Piotruś Pan nigdy nie zawodzi. Tej dziewczynie i tak udało się wiele. Przede wszystkim zdobyła moje serce. Zimne i nie czułe. Nie zrobiła tego bo jest małą dziewczynką. Nie. Luna jest wyjątkowa bo zawsze jest sobą. Nikogo nie udaje.
- Słuchaj..- zaczynam nie pewnie pytanie. Bo słyszałem jak to powiedziała w myślach dzięki nazemu połączeniu.- co to jest autograf?- pytam a Luna wybucha nie kontrolowanym śmiechem. Zastanawiam się czym ją tak rozbawiłem, a potem na mojej twarzy również pojawia się uśmiech.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top