Rozdział 14
Luna
Spojrzał na mnie z troską w oczach.
- Kochanie kładź się z powrotem spać już późno powinnaś jeszcze odpocząć.- pocałował mnie w czoło a ja poczułam przyjemne ciepło.
- Ale..- zaprotestowałam to spojrzał na mnie wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.
- Luna.- rozkazał zimnym tonem którego jeszcze u niego nie słyszałam. Zacisnęłam wargi zdenerwowana.
- Dobra.- odparowałam zła.- ugh..- obróciłam się na pięcie zaciskając pięści. Zachichotał rozbawiony moimprotestem.
- Zaraz do ciebie przyjdę kochanie.- obiecał po czym odszedł gdzieś w stronę dżungli z zagubionymi chłopcami. Nie ma mowy idę za nimi. Ruszyłam natychmiast za nimi nie bacząc na zakaz Piotrusia chociaż dobrze wiedziałam że potem mi się oberwie. Poszłam za nimi cicho się skradając. Czułam się trochę winna że spędzam czas w obozie Piotrusia podczas gdy reszta prawdopodobnie się o mnie martwi szczególbie moja nad opiekuńcza mama. Doszłam do sporoge urwiska i stanęłam z boku niedaleko nich. Zobaczyłam Emmę i resztę. Piotruś stał odwrócony do nich tyłem. To co mnie zaskoczyło to że miał na sobie ubrania Henrego! Co on znowu knuje? I dlaczego mi nie powiwedział? Pomyślałam zła że nie mówi mi wszystkiego i pewnie mnie jeszcze okłamuje.
- Henry!- krzyknęła Emma.
- Cześć Emmo.- odezwał się do niej szyderczo demon. Miałam ochotę go zdzielić czymś po głowie albo co najwyżej kopnąć. Chyba wybieram to drugie pomyślałam i dalej patrzyłam na scenę rozgrywającą się przede mną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top