| 18 | Mecz z Ukrainą
2/3 część maratonu
***
Pięć minut przed wyjazdem, opuściłyśmy nasz pokój. Udałyśmy się do windy. Nacisnęłam guzik. Jak zwykle każdy był, tylko nas nie było. Weszliśmy do autokaru. Zajęłam miejsce obok Wiktorii, która była cała w skowronkach.
- Blondi, co ci jest? - spytałam, na co dziewczyna nie reagowała. Szturchnęłam ją z całej siły tak, że spadła z siedzenia.
- Ałłł. - syknęła, wstając z podłogi. - Za co??!
- Czyżby to co mam na myśli? - spojrzałam, unosząc swoje brwi do góry. Ona kiwnęła tylko głową i usiadła z powrotem na swoim miejscu.
Resztę drogi przesiedziałyśmy w ciszy. Około godziny siedemnastej, byłyśmy już na stadionie. Usiadłyśmy na tych samych miejscach. Chłopaki zaczynali rozgrzewkę, a my tylko patrzyłyśmy. Kibice, też zaczynali się już zbierać na trybunach. Trening trwał jakieś trzydzieści minut. W końcu chłopaki poszli się, przygotowywać do meczu. Gdy siedziałyśmy na swoich miejscach, Wiktoria dostała nagle SMS'a. Wstała z krzesełek i podeszła bliżej murawy. Odwróciła się w stronę trybun i machała ręką. Czyżby Artur był na meczu? Po chwili wróciła z powrotem na swoje miejsce.
- Moja Wikusia, będzie miała CHŁOPAKA! - krzyknęłam, przytulając ją.
- Może tak, a może i nie. - uśmiechnęła się chytro.
Pięć minut przed meczem, drużyny wyszły na murawę, aby odśpiewać swój hymn. W naszym składzie byli: Fabiański, Cionek, Glik, Pazdan, Jędrzejczyk, Krychowiak, Jodłowiec, Kapustka, Zieliński, Milik oraz Lewandowski. Na początek hymn zaśpiewa, Ukraina. Teraz czas na nas, Polaków. Każdy Polak wstał i podniósł flagę czy szalik w kolorze biało-czerwonym. Nagle na stadionie, rozległ się dźwięk polskiego " Mazurka Dąbrowskiego ". Po odśpiewaniu obydwóch hymnów, czas zacząć spotkanie.
(...)
Pierwsza połowa meczu, zakończyła się wynikiem 0:0. Piłkarze zeszli z boiska, idąc w stronę swoich trenerów. Każdy z trenerów podał nowe triki. Chłopaki po dziesięciominutowej przerwie, wrócili na murawę. W pięćdziesiątej czwartej minucie dla nas gola zdobył, Kuba Błaszczykowski!
- GOOOOL!! - krzyknęli wszyscy kibice biało-czerwonych.
Koniec meczu z wynikiem 1:0 dla nas. Wszyscy weszli do szatni, nawet ja, ale blondynka została przed nią. Trener gratulował chłopakom oraz Kubie, który strzelił gola. Postanowiłam, że wyjdę żeby dać chłopakom trochę prywatności. Przed szatnią zastałam dziewczynę całującą się z Arturem.
- Może by tak nie w miejscu publicznym? - zaśmiałam się, zamykając za sobą drzwi od szatni.
- Daj spokój. - powiedziała blondynka. - Teraz możemy chodzić na podwójne randki.
- Jak będę mogła chodzić to tak.
- Co ci się tak w ogóle stało? - spytał brunet.
- Samochód mnie potrącił... - odpowiedziałam ze smutkiem.
- Przykro mi, ale przepraszam muszę się już zwijać. - powiedział chłopak. - A no i Lena dzięki, że się nie wygadałaś! - krzyknął z daleka, na co Wiktoria spojrzała się na mnie.
- Wiedziałaś o tym? - zapytała. - I mi nie powiedziałaś? Ty Małpo!
- A teraz szczęśliwa jesteś przez to, że ci nie powiedziałam, MAŁPO! - zaśmiałam się.
Przytuliłam blondynkę i poszłyśmy w stronę wyjścia, gdzie już większa część chłopaków jest. Weszliśmy do autokaru. Usiadłam obok bruneta, który jest moim chłopakiem.
- Stępiński tu miał siedzieć. - powiedział, na co ja wstałam z siedzenia. - ŻARTUJE. - zaśmiałam się.
- Żarty, żartami, ale zęby trzy razy nie rosną. - usiadłam z powrotem, na tym samym miejscu.
***
Dziś około godziny 14, pojawi się nowa KSIĄŻKA! ^^ Więc możecie wyczekiwać :* MIŁEGO DNIA!
Gwiazdka + Komentarz = MOTYWACJA
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top