R20
<Sunny>
Od czasu kiedy Nura zasnęła minęły już trzy miesiące, dla mnie to jak trzy lata, mamy aktualnie dwudziesty pierwszy marzec, jej ulubiony dzień w roku szkolnym. Pisząc wam to udaję się na salę na której leży by streścić jej co się stało w bazie, wiem że mnie nie słyszy, ale do takich osób ponoć powinno się wiele mówić i ja to robię.
- Hej Nu - powiedziałem do niej - Szkoda że nadal się nie obudziłaś, nie byłem u ciebie tydzień bo wiesz wiosenne ćwiczenia i tak dalej, nie było kompletnie czasu, a jeszcze ćwiczyliśmy z jednostkami wojskowymi więc wiesz jak to jest. Pytali o ciebie, za każdym razem musieliśmy smutno odpowiadać bo ci się stało. Wiesz.. przez te siedem dni wiele się zmieniło, Martyna objęła dowodzenie w VVV, Ania - twoja przyszywana siostra wróciła do nas, nie wiem jak to się stało ale powiedziała że odpowiedzialna za to jest Quintessa, więc chyba wiesz o co chodzi. Twoja szkoła jest odbudowana, niestety ciebie, Martynę, Marlenę i Annikę wydalili za to co się stało. Macie teraz nauczania domowe - indywidualne, ty będziesz je mieć jak się obudzisz. Mam nadzieję że niedługo się tak stanie. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Niestety muszę już iść, zaraz mamy odprawę i drugą część ćwiczeń, do zobaczenia mój Insekcie. - powiedziałem po czym pocałowałem ją w policzek i wyszedłem.
<Nura>
Sunny był u mnie, słyszałam go, za każdym razem, niestety nie mogłam odpowiedzieć ani nic, nawet się poruszyć dać znak że go słyszę. Nie zasługuje na mnie po tym co zrobiłam mu przed moim postrzałem, jednak on jest ze mną ciągle, to prawdziwy facet. Żałuję że wtedy go nie posłuchałam, może teraz byłoby inaczej? W każdym razie po jego wyjściu, usłyszałam jak drzwi ponownie się otwierają, podszedł do mnie Ratchet, komentując na głos moje aparatury. Poczułam jak moje ciało zaczyna nabierać sił i otworzyłam oczy, przez co zostałam oślepiona blaskiem sztucznego światła. Ratchet rzucił się momentalnie do mnie, zaczął wypytywać jak się czuję, na wszystko odpowiedziałam że dobrze, wyjaśniłam mu że wiem co się działo w bazie bo Sunny wszystko mi streszczał, wtedy on posmutniał.
- Hey, Ratch.. co się dzieje? -zapytałam
- Przez ten postrzał, twoje ciało nie jest takie sprawne jak dotąd i... jakby to powiedzieć, przez to nie możesz pracować w przyszłości ze śmigłowcami, robiłem co mogłem ale się nie udało, przepraszam. - odpowiedział a ja poczułam jak w moich oczach robią się łzy, dałam im upust, po chwili wpadałam w szał, krzyczałam i płakałam, poczułam się jakby odebrano mi życie. Kiedy się uspokoiłam powiedziałam:
- To nie może być prawda - wstałam i przymierzyłam się do zrobienia szpagatu na początek, wyszedł mi dobrze, Ratchet nic nie protestując patrzył nadal, zrobiłam jaskółkę też się udało, przeszłam więc do robienia przejść i tu... nie udało się, w pewnym momencie zaliczyłam glebę. Czyli to jednak prawda, nie odzyskałam moich zdolności. Kolejna fala łez spłynęła po moich policzkach, czyli to koniec. Poprosiłam go by nie komunikował że się obudziłam, chciałam żeby sami to zobaczyli. Wyszłam z sali i zaczęłam kierować się do hangaru 142 na lewym skrzydle, tam powinien stać mój Mil, faktycznie, dochodząc do celu zobaczyłam moją piękną czarną maszynę. Rzuciłam się w jej stronę przytulając ją, może to i idiotyczne zachowanie, ale to nie jest tylko maszyna, to coś więcej niż kupa żelaza. Może i nie umie odpowiedzieć ani nic, ale każdy pilot lub technik się zgodzi że ich nie da się tylko polubić, je trzeba pokochać, każdego na swój sposób, każdy jest inny mimo tego że wygląda tak samo. Po chwili weszłam do kabiny, usiadłam na moim miejscu i postanowiłam zrobić przegląd, muszę mu zrobić również próbę bo dawno nie latał, jeśli nikt tego nie zrobił to źle. Przegląd poszedł mi sprawnie, miałam lekki problem z otworzeniem osłony chwytu wału powietrza, ale sobie jakoś poradziłam. Teraz zostało tylko usiąść i zrobić próbę - oczywiście na otwartej przestrzeni. Zakładam że ćwiczenia są na zrzutowisku jak w poprzednich latach, tam też bo obytej próbie i zatankowaniu się udałam. Powiecie że ja wariat jestem bo ledwo się obudziłam a już latam - takie życie. Doleciałam na odpowiednią odległość i włączyłam pole maskujące, będzie niespodzianka, w sumie nawet nie patrzyłam do lusterka nie chcę wiedzieć jak wyglądam. Doleciałam i wylądowałam, prawie była narada więc bez większego problemu to uczyniłam i wyłączyłam wirniki, potem tylko pole maskujące.
<Sunny>
Jeden z dowódców oznajmił że coś się dzieje, dochodzą podmuchy wiatru a żaden śmigłowiec nie jest włączony. Po chwili pojawił się czarny Mil, należący do Nury... ale chwila kto nim przyleciał? W bazie poza Ratchetem nie było nikogo, a ona jak wiecie była w śpiączce... Po chwili jednak z bocznych drzwi z gracją wyskoczyła ona, moja czarnulka, nie zwracając na nic uwagi pobiegłem do niej czym prędzej, będąc przy niej, przytuliłem ją, tak bardzo się cieszę że żyje. Niedługo po tym zjawiła się reszta, Prime nie miała spokoju, przytulanki trwały z trzydzieści minut. Potem zaczęła się lekka spina. Już wie że ma ograniczone zdolności ruchowe i nie będzie mogła w przyszłości być tym kim chce, zaczęła krzyczeć że nie odda swojego śmigłowca. Zaczęła się dusić więc szybko podaliśmy jej wodę i położyliśmy ją na trawie. Patrzyła pusto na śmigłowiec. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy że możemy zrobić przerwę od ćwiczeń z racji jej powrotu do zdrowia. Wkurzona, bo nie pozwolono jej lecieć śmigłowcem, musiała siedzieć na miejscu technika, dotarła bezpiecznie z nami do bazy.
Ratchet rzucił się na nią z kazaniem że nie może sobie od tak wylatywać z bazy zwłaszcza że jest osłabiona, jednak ona nadal go nie słuchała, miała zimne oczy. Optimus zorganizował zebranie na dworze na którym poinformował bazę że Nura żyje dał jej dojść do głosu ta powiedziała:
- Z całym szacunkiem, ale to że moja sprawność fizyczna nieco się pogorszyła nie stanie mi na przeszkodzie do mojej przyszłości, nie poddam się tak łatwo jak sądzicie. Nie ja - wtedy Ratch znów zaczął kierować się do niej z zastrzeżeniami a ta zaczynała się wkurzać. Nie wytrzymałem więc podszedłem do medyka kiedy ten mówił:
- Nie możesz w takim stanie iść na szkolenia i... - nie dokończył bo mu przerwałem
- I nie mów jej że zapomnieć ma, rozumiem ją i rozumiem jej świat - powiedziałem po czym chwyciłem ją za rękę i opuściliśmy zebranie. Wiem że Nura zostanie tym kim chce być i nikt ani nic jej w tym nie przeszkodzi.
Siemka, siemka zapytacie co się stało poniedziałek i jest rozdział, otóż napisałam go aby wyrzucić z siebie mój ogromny XXXXXXL smutek, nie będę się rozpisywać dlaczego on jest bo to nie istotne. Do zobaczenia w weekend ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top