Rozdział 7

-Nocna Łapo- Budził mnie Jeżynowy Pazur.
Dziś oficjalnie pierwszy dzień szkolenia! Mam nadzieję... Wyszłam z legowiska.
-Dzisiaj poznasz cały teren klanu Pioruna.
Ruszyłam za nim w kierunku wyjścia z obozu.
-Wczoraj poznałaś już mniej więcej zapachy innych klanów, ale powtórka jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
-Jeszcze...- mruknęła do siebie
-Co mówiłaś?- zapytał patrząc na mnie.
-Że to zapach Klanu Rzeki- powiedziałam szybko.
-Dobrze.
Miałam wielką ochotę wejść do wody. Jednak Jeżynowy Pazur raczej nie byłby zadowolony z naruszeniem granicy. Postanowiłam jednak nie ryzykować. Ruszyliśmy dalej. Opowiedział mi o wszystkich klanach i takie tam... W końcu wróciliśmy do obozu! Nie mogę się doczekać, aż będzie polowanie. Umiem polować, bo jak byłam kociakiem, to Szczawiowa Łapa mnie uczyła. Chcę więc się pochwalić swoją wiedzą przed mentorem. Jednak muszę jeszcze poczekać cały dzień i noc. Wzięłam kilka pulchnych myszy z sterty z zdobyczą i zaniosłam ją starszym. Następnie wzięłam kruka i mysz i ruszyłam do legowiska medyczki.
-Coś się... O cześć Nocna Łapo. To dla nas?- zapytała patrząc na zdobycz.
-Tak- odpowiedziałam i położyłam ją przed nimi.
-Liściasta Łapo, zasłużyłaś na chwilę odpoczynku, weź mysz i idź coś zjeść z Nocną Łapą.
-Dziękuję- powiedziała uczennica i ruszyła za mną ku wyjścia.
-O jak szkolenie?- zapytała gdy siedziałyśmy już w legowisku.
-Jak na razie miałam tylko poznanie terenu klanu pioruna- odpowiedziałam.
-Niech zgadnę... Nie możesz się doczekać, aż będzie polowanie?- zapytała rozbawiona widząc moją minę.- Dziękuj Szczawiowej Ła... Ogonowi- poprawiła się szybko.
-Żebyś tylko przy niej nie wyskoczyła z tą Łapą- odparłam rozbawiona.
-Postaram się.
Po chwili dołączyła do nas Wiewiórcza Łapa.
-Nie poczekałyście na mnie?- zapytała siadając obok nas.
-Muszę mówi sama za siebie- powiedziałam.
-Nie ma tu muszy- odparła zdezorientowana.
-No właśnie, już nie ma- powiedziałam tajemniczo.
Liściasta Łapa zachichotała.

Dzień później

Siedzę właśnie znowu z Liściastą Łapą i Wiewiórczą Łapą w legowisku i gadamy. Jeszcze niestety nie miałam polowania. Za to była obrona, a przynajmniej kilka wskazówek. Po chwili do naszego legowiska wszedł Szara Pręga
-Widzieliście gdzieś... Nocna Łapo! Wszędzie cię szukam- powiedział zastępca.
-Coś się stało?- zapytałam wstając.
-Ognista Gwiazda chcę cię widzieć w swoim legowisku- dodał.- Teraz.
-Coś ty naskrobała?- zapytała mnie przy wyjściu Wiewiórcza Łapa.
-Właśnie nic- odpowiedziałam.
Trochę się bałam. A co jeśli coś źle zrobiłam? O czym ja myślę?! Co ja niby miałam zrobić źle?! Weszłam do legowiska przywódcy.
-Witaj Nocna Łapo- gestem nakazał mi usiąść co zrobiłam.- Jeżynowy Pazur nie może już cię szkolić. Będzie on teraz mentorem Wiewiórczej Łapy.
-A Zakurzona Skóra?- zapytałam zdziwiona.
-Ze względu na to, że ma kocięta, razem z Paprotkową Chmurką spędzają całe dni w żłobku.
-A kto będzie moim mentorem?- widząc ostry wzrok przywódcy zamilkłam.
-Ja zajmę się twoim szkoleniem- odpowiedział już łagodniej.- Powiedz, czego się już nauczyłaś? Muszę wiedzieć od czego zacząć.
-Poznałam teren klanu Pioruna i podstawy obrony. Jednak nic z tego nie zrozumiałam- odpowiedziałam i spuściłam wzrok przy ostatnich słowach.
-To nic. Tym zajmiemy się jutro. Możesz już iść- powiedział i wyszłam z jego legowiska.
Przy wejściu stała Wiewiórcza Łapa.
-I co?- zapytała.
-Moim mentorem będzie Ognista Gwiazda -odpowiedziałam dumnie.
-A Jeżynowy Pazur?- zapytała zdziwiona.
-I to ci się może nie spodobać- powiedziałam.- On będzie twoim mentorem.
Uczennica osłupiała. Jak może wiecie, lub nie, oni ciągle się kłócą. Wcale bym się nie zdziwiła, jakby po szkoleniu, ktoś z nich miałby jakieś rany. I to śmiertelne. No ale trudno. Ważne, że moim mentorem będzie Ognista Gwiazda. Aaaaa!!! Ale się cieszę! To wielki zaszczyt! Jednak szkoda, że Jeżynowy Pazur nie będzie moim mentorem...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top