5.
Aiko popędził swojego konia, który z trudem pokonywał drogę usłaną błotem. Za nim podążał August na swojej klaczy, początkowo śnieżnobiałej, teraz szaro-brązowej. Chłopak czuł się zmęczony już na samą myśl o kąpieli, jaką będzie musiał urządzić zwierzęciu. A może deszcz, który padał coraz mocniej, umyje zwierzę za niego? Złudne to były nadzieje, ale kto wie- cuda się zdarzają.
Wiatr wiał coraz mocniej, pchając granatowe chmury przed siebie. W okolicy było kilka wsi z karczmami, w których można wynająć pokoje, jednak jeźdźcy nie chcieli marnować czasu. Mieli zamiar przed końcem dnia dotrzeć na teren Celtii, co wydawało się mało możliwe zważywszy na to, że pogoda z minuty na minutę stawała się coraz gorsza. Jeśli sytuacja się nie zmieni, prawdopodobnie będą musieli przeczekać burzę. Aiko nie podobała się taka opcja; najchętniej jechałby dalej nie zważając na humory natury i klimatu. Miał jednak świadomość, że byłoby to niezwykle niebezpieczne i lekkomyślne. Syknął cicho zirytowany, że jego plan już zaczyna się psuć.
Po niebie przetoczyły się pierwsze błyskawice, a po nich nastąpił głośny huk. Konie prychnęły niespokojnie, przestraszone nagłym hałasem, a August wzdrygnął się. Brunet nienawidził burz, budziła w nim podenerwowanie. Blondyn natomiast zdawał się być obojętny na błyski i grzmoty, osobiście lubił niepogodę. A w szczególności deszcz... Zawsze gdy przydarzała się okazja, wychodził na zewnątrz, wystawiając się na krople spadające z nieba. Kochał zapach mokrego lasu, przypominały mu się lata dzieciństwa, kiedy to beztrosko bawił się pośród wysokich drzew.
Aiko i August postanowili ostatecznie zatrzymać się w karczmie w pobliżu drogi. Oddalona od nich była o kilka kilometrów, jednak ciepłe światło wylewające się z okien chaty zawsze widać z daleka, zapraszając zmęczonych podróżnych w swe progi. Drewno, z którego oberża została zbudowana, powoli ulegało procesowi niszczenia, a szyld, na którym niegdyś widniała nazwa karczmy, był zamazany. Obok budynku stała dobudówka, w której znajdowała się stajnia dla odwiedzających. Po szybkim oporządzeniu koni, Aiko i jego poddany udali się do wnętrza chaty. Nagle ogarnęło ich przyjemne ciepło i zapach pysznego jedzenia. Augustowi z głodu zaburczał brzuch, nie jadł niczego porządnego od kilku dni. Wiele by dał, aby zjeść ciepły gulasz... Rozmarzając tak o różnego rodzaju potrawach, usiadł przy stole obok kominka. On i dziewiętnastolatek byli cali mokrzy, dobrze więc by zrobiło im ogrzanie się. Przydałoby się także zmienić ubrania na suche, by nie zachorować, jednak tym można zająć się później. Najważniejsze jest zjedzenie pożywnego posiłku i nabranie sił. Dlatego też Aiko zamówił dwie potrawki z zająca oraz zupę ziemniaczaną. Nie była to jakaś wymyślna uczta, jednak po kilkudniowej diecie złożonej głównie z chleba i suszonego mięsa, był to raj dla ich kubków smakowych.
Ich talerze i miski szybko zostały pozbawione jakiegokolwiek jedzenia. Teraz pozostało tylko przyjemne poczucie sytości. August starał się nacieszyć tą chwilą- nie wiedział, kiedy znowu dane mu będzie ponownie się tak najeść. Pewnie dopiero po wykonaniu misji. Tylko kiedy się ona zakończy? Chłopak chciał porozmawiać ze swoim panem o następnym kroku, jednak aktualnie było to zbyt ryzykowne. W karczmie przebywało kilka osób, niektórzy byli pijani, inni w milczeniu jedli kolację. Jeszcze ktoś usłyszałby, o czym rozmawiają, a na pewno skończyliby bez głowy. Albo na stryczku lub na stosie, mimo iż czarownicami nie byli.
***
Pokój wynajęty przez Aiko był niewielki. Większość miejsca zajmowała ogromna szafa oraz dwa łóżka, znajdujące się pod drewnianymi ścianami. Obok każdego z łoży stał stoliczek wykonany ze skrzyni po owocach bądź warzywach. Duże okno ukazywało piękne doliny i łąki, porośnięte krzewami i kolorowymi kwiatkami. Izba była bardzo przytulna, dawała poczucie złudnego bezpieczeństwa.
-To co robimy dalej po tym, jak dotrzemy już do Celtii?- zapytał brunet, siadając na niewygodnym łóżku. Czego jednak mógł oczekiwać po tanim noclegu?
Aiko stał chwilę na środku pokoju, myśląc. Jak dostać się na audycje do króla? I to w przeciągu kilku godzin od przybycia?
-Powiemy, że mamy ważną wiadomość dotyczącą Araluenu. Będziemy manipulować tak, aby jak najszybciej porozmawiać z tamtejszym władcą- mówił powolni, dokładnie ważąc każde słowo.- Damy złapać się jakimś tam rycerzom, oni nas zaprowadzą do zamku. W razie potrzeby zabijemy ich.- Podszedł do okna i uchylił je, wpuszczając chłodne, nocne wieczorne powietrze.
-----
Niedokończone. 29.01.2021 r.
Konto jest nieaktualne
Nie pamiętam już fabuły tego fanfiction, nawet nie wiedziałam, że kryje się tutaj niedokończony i porzucony rozdział
W moim życiu stało się wiele. Dużo złego i dobrego - jak to właśnie w życiu bywa. Nie skończyłam z pisarstwem, wręcz przeciwnie. Stale się rozwijam, podejmuję duże kroki i zrastam się z twórczością. W pewnym momencie pisanie stało się dla mnie czymś niezbędnym do funkcjonowania.
"Córce Morgaratha" zawdzięczam bardzo wiele, tak jak i samemu Wattpadowi. To tutaj się rozwinęłam, to tutaj znalazłam przyjaciół (szkoda, że nie mamy już kontaktu), to tutaj odkryłam miłość do tworzenia.
Dziękuję wszystkim, którzy kiedykolwiek przeczytali przynajmniej rozdział mojej pracy. I przepraszam, że porzuciłam tę pracę
I pamiętajcie: od rzeki do morza, Palestyna będzie wolna
Życzę miłego dnia 🌙
~autorka
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top