9

Po małej kłótni Hermiony i Rona na temat tego jaki Ron jest denerwujący, a Hermiona przemądrzała poszliśmy dalej. Gdy doszliśmy do wielkich drewnianych drzwi otworzyliśmy je i weszliśmy do środka. Za drzwiami zobaczyliśmy wielkie Szachy Czarodziejów. Podeszliśmy do nich bliżej i zauważyliśmy, że na szachownicy są dwa puste miejsca. Harry próbował przejść pomiędzy białymi pionkami, aby dojść do wielkich marmurowych drzwi, które miały nas zaprowadzić dalej. Nie udało się mu przejść bo za każdym razem kiedy Harry podchodził do pionka, on nagle ruszał się i wyciągał wielkie miecze przed siebie.
- Wydaje mi się że będziemy musieli zagrać aby przejść dalej. - powiedział Ron, który rozglądał się po całej planszy.
- Skoro tak, to poprowadź nas. - powiedziałam podchodząc do niego.
- Dlaczego ja? - zapytał poprawiając swój sweter.
- Jesteś najlepszy w szachy czarodziejów dlatego powinieneś nas poprowadzić. - odpowiedziałam.
- No dobra - westchnął Ron - Hermiona stań na puste miejsce wierzy - powiedział, a Hermiona stanęła w rogu planszy - Harry stań na puste miejsce pionka, a ty Frankie poprowadź drugą wierzę. - dokończył, a ja i Harry stanęliśmy tam gdzie trzeba.
- A o co z tobą Ron? - zapytała Hermiona
- Ja poprowadzę Konia - powiedział podchodząc do wielkiego czarnego konia po czym wspiął się na niego i usiadł.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ron cały czas nas prowadził. Bałam się, że nam się nie uda albo, że ktoś z nas zginie. W pewnym momencie kiedy Ron miał swoją turę spadł z konia, którego prowadził. Hermiona chciała podbiec do Rona, ale Harry zatrzymał ją przez co została na swoim miejscu. Gdy skończyliśmy grę wszyscy podbiegliśmy do Rona.
- Wracajcie. - mruknął Harry
- Nie zostawimy cię samego. - powiedziałam spoglądając na niego.
- Nie pozwolę aby którejś z was coś się stało! Już wystarczy, że Ron stracił przytomność! - krzyknął Harry - Idźcie i zabierzcie go do skrzydła szpitalnego. - dokończył.
- A co z tobą? - zapytała Hermiona.
- Poradzę sobię, a teraz idźcie. - powiedział i wstał z podłogi.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Razem z Hermioną wzięłam Rona i wydostałyśmy się stamtąd po czym ruszyłyśmy w stronę skrzydła szpitalnego. Ja i Hermiona miałyśmy trochę ran ale jakoś dawałyśmy radę.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Udało mi się nareszcie napisać kolejny rozdział i mam nadzieję że się wam podoba😅🖤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top