3
Było wcześnie rano kiedy się obudziłam, ponieważ Hanna i Susan jeszcze spały. Postanowiłam wstać, odłożyć Łapę (tak miał na imię mój pluszak) i pójść do łazienki aby trochę się ogarnąć.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy wyszłam z łazienki to Hanny już nie było. Najwidoczniej poszła na śniadanie bez nas. Podeszłam do łóżka aby je pościelić i chwilę później razem z Susan poszłam na śniadanie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na śniadaniu Dumbledore mówił jakieś informacje dotyczące zajęć które miały się dzisiaj odbyć.
- Ej Frankie jaką mamy pierwszą lekcję? - zapytała mnie Susan.
- Latanie jeśli dobrze pamiętam. - odpowiedziałam.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aktualnie razem z innymi Puchonami i Ślizgonami jesteśmy na szkolnym podwórku czekając na Profesor Hooch - nauczycielkę latania.
- Witam wszystkich na pierwszej lekcji latania! - powiedziała pani Hooch idą w naszą stronę.
- Stańcie wszyscy po lewej stronie waszych mioteł. - powiedziała i wszyscy zaczęliśmy się ustawiać. - Dobrze, a teraz wyciągnijcie rękę do przodu i powiedzcie "do mnie". - dokończyła i wszyscy zaczęliśmy wykonywać jej polecenie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po lekcji, gdy już zarzuciłam torbę na ramię i miałam iść odnieść miotłę do schowka coś wypadło mi z torby ale nie poczułam tego.
- Ej Black! - usłyszałam głos Malfoy'a za sobą przez co obróciłam się - To chyba twoje co? - dokończył pokazując na małą pozytywkę w swoim ręku.
To była pozytywka którą dostałam od mamy kilka dni przed jej śmiercią przez co była dla mnie bardzo ważna.
- Oddaj to Draco! - krzyknęłam podchodząc do niego.
- Jeśli to chcesz to sama sobie to weź - powiedział, siadając na miotłę i wzbił się w górę. Wkurzona położyłam torbę na ziemię, wsiadłam na miotłę, wzbiłam się w górę i podleciałam do Draco.
- Oddaj to! - powtórzyłam, a Malfoy uśmiechnął się głupkowato.
- Weź sobie jak tak bardzo chcesz - powiedział i rzucił moją pozytywką, a ja bez zastanowienia poleciałam za nią. Chwilę później przeleciałam przed oknem pokoju nauczycielskiego w którym siedziała Profesor Sprout. Musiała mnie zauważyć bo chwilę po moim wylądowaniu przybiegła do mnie i powiedziała, abym poszła za nią, dlatego zostawiłam miotłę, zażuciłam torbę na ramię i poszłam za nią.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Szliśmy przed długi korytarz, aż w końcu dotarliśmy do jakiejś klasy. Profesor Sprout weszła do niej i chwilę później wyszła, ale tym razem z Cedrickiem Diggorym - Cedric Diggory bląd włosy chłopak o niebieskich oczach, który jest moim kuzynem, prefektem naczelnym i kapitanem drużyny Quidditcha Puchonów. Cedric na mój widok uśmiechnął się, a ja odwzajeniłam uśmiech.
- Diggory... Znalazłam ci szukającą. - powiedziała Sprout śpiewnym głosem i spoglądając na nas.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
UDAŁO SIĘ! Napisałam wreszcie ten rozdział, który ma 386 słów XD Mam nadzieję że się wam podoba🖤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top