1

Cześć jestem Frankie Black... Tak z tych Black'ów... Ale wracając do mnie... Mam niebiesko-szare oczy i brązowe lokowane włosy. Mam również młodszą siostrę Melody, która ma 9lat. Aktualnie mieszkam w domu rodziny Weasley'ów bo mój ojciec Syriusz jest w Azkabanie... Nie będę kłamać ale strasznie za nim tęsknię... Pewnie się zastanawiacie co z moją mamą. Już wam mówię...
-------------------------------------------
Miałam w tedy 5lat... Siedziałam z mamą w salonie i bawiłam się z nią, mój tata był w tedy z Melody na spacerze więc nie mógł nas obronić... O co mi chodzi? A o to, że gdy ja dalej się bawiłam w salonie moja mama poszła do kuchni gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Mama sądziła że to mój ojciec razem z młodszą siostrą więc gdy podeszła do drzwi bez wachania je otworzyła. Nie widziałam kto stoi za drzwiami bo mama je zasłaniała ale chwilę później usłyszałem tylko głośny krzyk:
- Frankie biegnij szybko na górę! - Bałam się ale bez wachania zabrałam moje zabawki i szybko pobiegłam na górę. Przez jakiś czas była dziwna cisza gdy nagle zagłuszył ją krzyk mojej mamy i dziwny śmiech jakiejś kobiety. Odczekałam chwilę i zbiegłam na dół, a w tedy zobaczyłam moją mamę leżącą i nie ruszającą się na ziemii, chwilę później do domu wszedł mój tata razem z siostrą. Gdy go zobaczyłam szybko podbiegłam do niego i go przytuliłam ze łzami w oczach, a Tata tylko spojrzał na mnie, potem na Melody a na końcu na ciało mamy. Kilka minut później do domu weszli jacyś dziwni panowie i jedna pani w dziwnych strojach. Ojciec złapał nas i odwrócił swoją stronę po czym powiedział abyśmy szły do naszego pokoju. Zrobiliśmy to i zatrzasneliśmy za sobą drzwi... Wyczekiwaliśmy jakichkolwiek znaków, że wszystko będzie dobrze ale po chwili obcy ludzie weszli do naszego pokoju.
- Niestety ale wasz ojciec musi wyjechać, ale za niedługo ktoś po was przyjedzie. - powiedział jeden z nich, a ja tylko popatrzyłam się na moją młodszą siostrę, po czym wyszli. Jakiś czas później drzwi od naszego pokoju znowu się otworzyły ale tym razem w drzwiach stanęła nie wysoka, puszysta kobieta o ródych włosach. Od razu wiedziałam, że to Pani Molly Weasley bo nasze rodziny od zawsze się przyjaźniły więc ją znałam i wiedziałam jak wygląda.
- Cześć kochaneczki. - Powiedziała z ciepłym uśmiechem Pani Molly, a ja się uśmiechnęłam, podbiegłam do niej i ją przytuliłam. - Od dzisiaj zamieszkacie u mnie a wszystkiego dowiecie się w swoim czasie. - Dokończyła, złapała nas za ręce i zaprowadziła do samochodu, w którym siedział Pan Arthur.
----------------------------------------------------------------
I właśnie od tamtej pory mieszkamy w domu rodziny Weasley'ów... Ja wiem o wszystkim ale moja siostra nie bo twierdzimy że jest jeszcze za mała i zbyt nie rozsądną, aby się o tym dowiedzieć, ale w końcu na nią też przyjdzie czas.

A więc ja już wam więcej o mnie nie opowiadam bo reszty dowiecie się w trakcie i zapraszam do mojego dnia!
----------------------------------------------------------------
Był śliczny poranek, gdy Ja i Ginny spaliśmi jeszcze w jego pokoju, ale obudziło nas wołanie Pani Molly, gdy wstałam Ginny jeszcze spała ale ją obudziłam, wstaliśmy, ubraliśmy i uczesaliśmy się po czym oboje zeszliśmy na dół. Na dole byli już Bliźniacy, Molly oraz Percy czyli Ron jeszcze spał jak zwykle, przywitałam się ze wszystkimi po czym usiadłam do stołu zajmując miejsce obok Ginny. Po chwili na dół zszedł zaspany Ron i usiadł koło mnie. W drzwiach frontowych zobaczyłem Pana Arhtura który jak zwykle witał się ze swoją rodziną oraz ze mną i moją młodszą siostrą. Chwilę później usiadł do stołu i wszyscy zaczęliśmy rozmawiać do momentu gdy przez jedno z otwartych okien nie wleciała duża brązowa sowa z listami w dziobie. Percy wstał od stołu, podszedł do sowy i zabrał jej listy z dzioba po czym zaczął powoli je przeglądać.
- Jest nawet jeden dla Rona i Frankie. - Powiedział spoglądając na nas, a ja w głowie miałem tylko jedno pytanie "Do mnie?". Percy podszedł do nas i dał jeden list mi, drugi Ronowi, a resztę swojej mamie.
- To list z Hogwartu! - Powiedziałam z Ronem w tym samym czasie po czym się zaśmialiśmy.
- To może przeczytasz nam ten list Frankie? - Zapytał śmiejąc się Pan Arhtur, a ja zacząłem czytać.
- Szanowna Pani Black,
Mamy przyjemność poinformować Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodzieństwa w Hogwarcie. Dołączamy listę niezbędnych książęk i wyposażenia. Z poważaniem zastępca dyrektora Minerva McGonagall. - Powiedziałam po czym się okazało, że Ron dostał taki sam.
- A więc będziemy musieli się udać na Pokątną po rzeczy które macie zapisane na liście. - Powiedziała z szerokim uśmiechem Pani Molly spoglądając na nas i kładąc rękę na moim ramieniu.
----------------------------------------------------------------

Byliśmy na Pokątnej od kilku godzin i potrzebna nam była jeszcze ostatnia rzecz, a dokładnie różdżka dlatego poszliśmy do Olivandera. Po dobraniu naszych różdżek wróciliśmy do domu i wszyscy się zaczęliśmy pakować na wyjazd do Hogwartu, który miał się odbyć jutro.

----------------------------------------------------------------

Nie spałam od dłuższego czasu bo byłam tak podekscytowana wyjazdem do Hogwartu, że nie mogłam za bardzo spać. Gdy wybiła 7:20 na zegarku wstała Ginny, przywitałam się z nią, a potem chwilę pogadaliśmy. Nie rozmawialiśmy długo bo naszą rozmowę przerwała Pani Molly, która wołała wszystkich na śniadanie. Ogarnęłam swoje włosy spinając grzywkę, aby nie opadała mi na oczy po czym razem z Ginny zeszliśmy na śniadanie.
-

--------------------------------------------------------------

Po śniadaniu wróciliśmy do pokoju aby się ubrać i przygotować do pojechania na Peron 9 i 3/4. Ubrałam czarne jeansy, białą koszulkę w ciastka, moją ulubioną jasno różową bluzę no i oczywiście okulary o których zdarzało mi się zapomnieć. Gdy już się ogarnęliśmy, zeszliśmy oboje na dół po czym razem ze wszystkimi przenieśliśmy się na stację kolejową. Gdy już byliśmy między peronem 9 i 10 Bliźniacy wygłupiali się jak zwykle, ale wreszcie Fred przeszedł przez przejście w ścianie, a chwilę później podszedł do nas młody chłopak o zielonych oczach, kruczoczarnych włosach i okrągłych okularach - takich samych jak moje. Podszedł do mnie i powiedział:

-Przepraszam...
- Tak? - Powiedziałam uśmiechając się do chłopaka
- Wiesz może jak się dostać na ten peron? - Zapytał pokazując mi swój bilet.
- Wiem, właśnie sama się wybieram na ten peron więc jak chcesz to możesz przebiec razem ze mną i Ronem. - powiedziałam wskazując na Rona.
----------------------------------------------------------------

Po długim podróżowaniu dowiedziałem się, że chłopak z którym na początku rozmawiałem nazywa się Harry Potter i poznałem jeszcze jedną dziewczynę o bardzo puszystych i kręconych włosach, a nazywała się Hermiona. Podróż z Harrym, Ronem i Hermioną bardzo przyjemnie mi minęła i nie było żadnych przeszkód.

-

--------------------------------------------------------------

Gdy pociąg zatrzymał się na stacji, zostawiliśmy wszystkie bagaże i wyszliśmy na Peron. Wysoki mężczyzna wołał nas krzycząc "Pierwszoroczni do mnie!". Wzięłam głęboki wdech i razem z Ronem i wieloma innymi uczniami ruszyliśmy za olbrzymem. ----------------------------------------------------------------

Hagrid prowadził nas do wielkiego jeziora które mieliśmy przepłynąć łódkami. Każdy pierwszoroczniak zaczynał tak swój pobyt w Hogwarcie bo starsi uczniowie jeździli powozami. Tak bynajmniej wynikało z opowiadań Bliźniaków i Percy'ego. Podczas podróży przez jezioro trochę się stresowałam, a zarazem bałam. Krążyły pogłoski, że mieszka w nim potwór, który jest naprawdę wielki. Jakiś czas później dopłynęliśmy na drugi brzeg. Razem z wieloma innymi uczniami wysiadłam z łódek i poszliśmy za Hagridem, który zaprowadził nas do wielkich marmurowych drzwi. Gdy drzwi się otworzyły zobaczyliśmy przed nimi wysoką starszą kobietę, która była ubrana w zieloną suknie, zieloną czapkę i pół okrągłe okulary.

- Dziękuję Hagridzie - powiedziała spoglądając na olbrzyma. - Teraz pójdziecie ze mną. - tu spojrzała na nas po czym obróciła się na pięcie i ruszyła do środka, a my poszliśmy za nią.

----------------------------------------------------------------

Po jakimś czasie Profesor McGonagall - przedstawiła nam się w pewnym momencie - doprowadziła nas do kolejnych wielkich marmurowych drzwi i stanęła przed nimi a my na schodach. Odwróciła się do nas i wzięła głęboki oddech.

-Witajcie w zamku Hogwart - rozpoczęła monolog - Bankiet rozpoczynający wkrótce się rozpocznie, ale zanim zajmiecie swoje miejsca w Wielkiej Sali zostaniecie przydzieleni do jednego z czterech domów. Ceremonia przydziału jest bardzo ważna, ponieważ podczas całego pobytu w Hogwarcie wasz dom będzie w czymś rodzaju rodziny. Będziecie mieć zajęcia razem z innymi mieszkańcami domu, będziecie spać z innymi w dormitorium i spędzać razem czas w pokoju wspólnym. - wzięła kolejny głęboki oddech i zaczęła mówić dalej. - Są cztery domy Gryffindor, Rawenclav, Hufflepuff i Slytherin. Każdy dom ma swoją zaszczytną historię i z każdego wyszli na świat słynni czarodzieje i znakomite czarownice. Tu w Hogwarcie wasze osiągnięcia będą chlubą waszego domu zdobywając dla niego punkty, a wasze przewinienia będą hańbą waszego domu, który przez was utraci część punktów. Dom, który osiągnie największą ilość punktów przy końcu roku zdobędzie Puchar Domów, co jest zaszczytem. Mam nadzieję, że każde z was będzie wierne swojemu domowi bez względu na to, do którego trafi. Ceremonia przydziału odbędzie się za kilka minut w obecności całej szkoły. Zachęcam wykorzystanie tego czasu na zadbanie o swój wygląd. - Skończyła mówić i odeszła.

----------------------------------------------------------------

Gdy wreszcie wróciła rozejrzała się po wszystkich i powiedziała:

- Idziemy! Ceremonia przydziału zaraz się zacznie! - Po tych słowach wszyscy ruszyliśmy za nią.

----------------------------------------------------------------

Wielkie brązowe drzwi zostały otwarte i weszliśmy do Wielkiej Sali. Moją uwagę od razu przykuł sufit, który wyglądał jak niebo, a w górze unosiły się rozpalone świecie. W sali znajdowały się cztery długie stoły, każdy należy do innego domu. Na samym końcu również stał długi stół, przy którym siedzieli nauczyciele, Hagrid oraz dyrektor szkoły. Kiedy wszyscy już stanęli w miejscu zauważyłem, że profesor McGonagall stoi przy drewnianym stołku, na którym spoczywa brązowa szpiczasta czapka.

- Kiedy wyczytam czyjeś nazwisko dana osoba siada na stołku, a ja jej nałożę tiarę. - oświadczyła i zaczęła wyczytywać osoby z długiego zwoju pergaminu.
- Frankie Black! - wykrzyknęła profesor McGonagall, a wszyscy spojrzeli na mnie.
Strasznie zestresowana wyszłam na przód i podeszłam do stołka po czym usiadłam na nim, a McGonagall nałożyła mi tiarę.
- Ah... Kolejna z rodu Blacków - westchnęła tiara na co ja się lekko wzdrygnąłem - dosyć trudny wybór... Jesteś odważny co wyróżnia się u Gryfonów, sprytny co jest cechą Ślizgonów, kreatywny co wyróżnia się u Krukonów, ale chyba najbardziej pasujesz mi do - i tu tiara urwała i nastała niezręczna cisza - dobra już wiem dokąd cię wysłać - dokończyła tiara.
- Hufflepuff! - wykrzyknęła tiara, a ja westchnęłam z ulgą.
Profesor McGonagall ściągnęła mi tiarę z głowy, a ja podbiegłam do stołu Puchonów i usiadłam przy nim.

----------------------------------------------------------------

Jak podoba wam się pierwszy rozdział? Mi bardzo🖤

Ps. Ogarniacie to że ten rozdział ma 1681 słów XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top