Prolog
W otchłani Piekieł...
Lucyfer wraz ze swoją żoną Lilith cieszyli się z narodzin ich małej córeczki Rose. Nikt się nie spodziewał, że kobieta, która jest aniołem, może tak bardzo zmienić samego króla umarłych i demonów.
Wszystko było dobrze, ale do pewnej chwili...
Para usłuszała głośny huk dochodzący zza drzwi. Zostały one po chwili wyważone, a w nich stanął brat króla Harios.
- Czego chcesz od nas?! Zostaw moją rodzinę w spokoju! - krzyknęła anielica zdenerwowana z pojawienia się nieproszonego mężczyzny.
- Och... Kochana Lilith... Dobrze wiesz po co tu jestem. Oddaj mi Rose.
- Nigdy bracie jej nie dostaniesz! - odpowiedział król podziemi, zasłaniając swym ciałem żonę i dziecko.
- Lucyferze, nie bądź głupi! Twoja małżonka w rękach trzyma niemowle, które dotyczy przepowiednia, a wiesz jak ona brzmi:
Lucyfer i anioł połączą swe dusze,
Niewinne istoty przestaną cierpieć katusze.
Narodzi się dziecko mężne,
Ono może wezwać armie potężne.
Które pokonają króla demonów,
A ono samo zyska uznanie aniołów.
- Hariosie, nie dam ci zabić naszego dziecka! Przepowiednia może nic nie znaczyć! Nie obwiniaj niewinnej istoty o śmierć Majesti! Wszyscy wiemy, że to jest przyczyną twojej chęci uśmiercenia Rose!
- Grrr, tu nie chodzi o Majesti, tylko o to, że ten bachor według tych słów ma mnie zabić!
- Rozpętałeś wojnę bracie, która niesie straszliwe konsekwencje, nie oddam ci mojej córki! Będę walczyć w obronie mojej rodziny, nawet ceną mojej śmierci!
Po wypowiedzeniu tych słów, Harios wyjął miecz z pochwy i rzucił się na matkę z dzieckiem. Ojciec chciał je obronić, lecz jego brat wezwał demony, które spowalniały go w chęci ratunku swojej rodziny.
Kobieta dzielnie broniła dziewczynki, lecz zaatakowały ją dwie straszliwe bestie, przytrzymując, co wykorzystał ich przywódca, wbijając ostrze miecza w jej serce.
Anielica oddała ostatnie tchnienie, po czym martwa upadła na zimną posadzkę.
Załamany mąż Lilith uciekł, oddając dziecko jakiejś rodzinie na Ziemi, aby Harios jej nie znalazł, mając w pamięci śmierć jednej z najważniejszych osób w jego życiu...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top