7. Tajemnice

  UWAGA! KOMENTARZE MOGĄ NIE ZGADZAĆ SIĘ Z EDYCJĄ OPOWIEŚCI!
_____________________________________________










Wczoraj dowiedziałam się, że ojciec planuje bal. Z jakiej okazji? Powrotu księżniczki. Cieszę się, ale nie lubię takich typu rzeczy. Jest dopiero po godzinie dwunastej po południu. Przyjęcie ma odbyć się o piątej. W naszym zamku od rana jest tłoczno. Od dłuższego czasu Aria namawia mnie, abym poszła na uroczystość, która jest nie dla mnie. Szczerze? Nie chcę iść, ale druga część mnie mówi zupełnie inaczej. Zawiodę poddanych... Głośno wzdycham i bąkam ciche Tak, a Aria z entuzjazmem zaczęła mnie ściskać.

─ No już, już, spokojnie ─ uspokajałam przyjaciółkę.

─ Spokojnie?! Dziewczyno, wszystkie nadnaturalne istoty będą na tym balu!

─ W-wszyscy?!

─ Tak, ten bal jest po to, aby oficjalnie oświadczyć powrót księżniczki, chodź ─ złapała mnie za rękę. ─ Trzeba ciebie przyszykować ─ usłyszała mój jęk niezadowolenia, ake ostatecznie poszłam, a raczej zostałam pociągnięta.

─ Siadaj ─ rozkazała. ─ O ile dobrze pamiętam to król kupił ci trochę rzeczy... ─ mruknęła i zaczęła przeszukiwać mi szafę. W niej było DUŻO ubrań! ─ O, ta jest śliczna!─ moim oczom ukazała się krwistoczerwona sukienka do kostek, bez ramiączek. Do tego dała mi szklane pantofelki oraz biżuterię z bialego złota. ─  Urielowi opadnie szczęka, kiedy cię zobaczy! ─ Pisnęła. ─ Jeszcze tylko włosy i makijaż ─ uśmiechnęła się, a ja posłusznie pokiwałam głową.

   Ubrałam wybrane przez nią rzeczy, po czym usiadłam, a brunetka stanęła za mną i zaczęła rozczesywać mi włosy. Końcowy efekt był zadowalający. Białooka polokowała mi końcówki, a włosy przerzuciła mi przez ramię, do których doczepiła mi spinkę z perłami. Chciałam obejrzeć się w lustrze, ale dziewczyna natychmiast mnie usadowiła na krzesło, na co przewróciłam oczami.

   Rozpoczęła robienie makijażu od oczyszczenia najpierw twarzy, a potem nakładała mi podkład i trochę pudru. Rzęsy podkreśliła tuszem, a oczy eyelnerem (nie pamiętam jak to się pisze dop. aut.). Nałożyła mi cienie na oczy, a na koniec dla lepszego efektu użyła rozjaśniacza.

   Spostrzegłam, że nic już więcej nie zaczęła ze mną robić. Uniosłam brew.

─ Już koniec? ─ spytałam.

─ Owszem, tak się zagapiłaś, że nie zauważyłaś, że skończyłam jakieś 10 min temu ─ zachichotała, na co spuściłam wzrok zakłopotana. ─ Spokojnie... Mamy... Tylko godzinę?! ─ krzyknęła zszokowana, łapiąc się za głowę.

─ Chwila... Maglowałaś mnie prawie 5 godzin?! ─ powiedziałam zdziwiona.

─ Nie moja wina, że, aby efekt mnie zadowalał to muszę robić to tyle czasu... ─  odparła uśmiechając się krępujaco, na co westchnęłam.

─ Ok, ok, mam moce, nie? Użyjemy ich i będziesz gotowa szybciej, niż myślisz ─ zobaczyłam błysk w jej oczach.

─ Naprawdę?! ─ Kiwnęłam potwierdzająco głową i zabrałam się do roboty. Wypowiadałam po cichu w nieznanym języku słowa, co chwilę pokazując coś rękami. Widziałam poświatę, która otaczała Arię. Minęłl może 10 minut, a dziewczyna była już gotowa. Miałam szeroki uśmiech na twarzy, gdyż białooka wyglądała cudownie! ─ Mogę już się zobaczyć?

  ─ Jasne ─ złapałam ją za ramiona, odwróciwszy w stronę lustra. Brunetka miała szeroko otwarte oczy i stała moment w osłupieniu, lecz po chwilo rzuciła mi się na szyję co chwilę dziękując.

─ Jeju, ty potrafisz zdziałać cuda! Jeszcze nigdy tak pięknie nie wyglądałam! Nie wiem jak ci dziękować.

─ Nie musisz. Jesteśmy kwita ─ uśmiechnęłam się, na co Aria odpowiedziała tym samym.

─ Wiesz... ─ zaczęła. ─ Mamy jeszcze pół godziny. Chciałabym ci przez ten czas coś pokazać ─ spojrzałam na nią pytająco. Jej wzrok przeszywał mnie na wskros. Widziałam w nim nutkę tajemniczości, ale też mocną powagę.

─ Ymm... Jasne... ─ odpowiedziałam.

   Dziewczyna chwyciła mnie za nadgarstek, prowadząc w tylko jej znane dobrze miejsce. Mówiłam, aby zwolniła, ale ta uparcie ciągnęła mnie za sobą. Przewróciłam oczami, uświadamiając sobie, że nic i tak nie wskuram, więc resztę drogi przemilczałam.

   Po dłuższym czasie, dziewczyna nagle zatrzymała się, przez co uderzyłam w jej plecy. Ona wzrok miała skierowany cały czas na to, co wisiało na przeciwko nas. Ręką zasłoniłam usta, powstrzymując się od krzyku.

─ Co to jest?! ─ Krzyknęłam żądając wyjaśnień, bowiem moim oczom ukazała się kobieta w szklanej trumnie. Jej ciało było w nienaruszonym stanie.

─ To Majesti ─ spojrzała z nieodgadnionym wyrazem twarzy na kobietę.

─ Majesti? ─ uniosłam brew, ponaglając ją, aby rozwinęła wypowiedź.

─ Mhm.

─ Kto to?

─ Eh... Bo widzisz... Majesti to moja matka... ─ spojrzałam na nią zszokowana. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale brunetka mi przerwała. ─ Pewnie zastanawiasz się, po co tu jesteś? ─ Spojrzała w moim kierunku,  na co tylko przytaknęłam. ─ Ona... ─ zagryzła wargę, starając się dobierać odpowiednie słowa. ─ Twój ojciec twierdził przez tyle lat, że ona zginęła, że jej ciała nie znaleziono, a tak naprawdę leżała tutaj, w tej pieprzonej trumnie od początku! ─ Podniosła głos. ─ Ja... potrzebuję... twojej mocy.

─ Mojej mocy? ─ Powiedziałam przestraszona.

─ Owszem. Tylko ty możesz ją ożywić.

─ Ja... Nie mogę... ─ kierowałam się w stronę wyjścia. ─ Przepraszam... ─ szepnęłam, ostatni raz spoglądając na Arię i zaczęłam biec. Słyszałam za sobą nawoływania białookiej, ale je zignorowałam.

   Uciekłam. Bałam się. Czego? Przyjaciółki. Jej oczy wyrażały prośbę, smutek, nadzieję, ale też w pewien sposób szaleństwo. Nie mogłam tam zostać, gdyż mogłoby to się źle skończyć.

   Biegłam, co chwilę oglądając się za siebie. Pantofle na obcasie i sukienka nie ułatwiały tego. Przez moją nieuwagę wpadłam na coś, a raczej na kogoś. Poczułam ból w kości ogonowej. Cicho jęknęłam. Spojrzałam na tą osobę, którą okazał się nie kto inny jak Uriel. Wstał i podał mi rękę. Zdziwiona niepewnie ujęłam jego dłoń i po chwili znowu stałam na dwóch nogach.

─ Dziękuję i przepraszam, że na ciebie wpadłam ─ powiedziałam zawstydzona.

─ Spoko. Czemu tak biegłaś? ─ Ponownie się zdziwiłam. W jego głosie nie wyczuwałam żadnej wściekłości czy nienawiści.

   Przyjrzałam mu się bliżej. Ubrany był w czarny garnitur z krwistoczerwoną różą w lewej kieszonce. Włosy miał idealnie ułożone, a jego kolor oczu idealnie komponował z jego ubraniem. Lekko się zarumieniłaś. Wyglądał przystojnie. Debilko, ty kochasz Toby'ego! Szybko się opamiętałam.

─ Ee, co mówiłeś? ─ Patrzył na mnie rozbawiony. Spuściłam wzrok. Buty nagle stały się bardzo interesujące.

─ Pytałem się, czemu tak biegłaś.

─ Nie ważne ─ mruknęłam.

─ Ok ─ podniósł ręce w geście obrony. ─ Idziesz?

─ Tak ─ ruszyłam za czarnowłosym.

   Wciąż czułam, jakie ciepłe są moje policzki. Czyżbym coś do niego czuła? Nie! Przecież ja kocham Toby'ego! Jestem tego pewna!

─ O czym tak myślisz? ─ Z transu wyrwał mnie głos Uriela.

─ Noo, eee, ja myślałam o... O kwiatkach, tak, o kwiatkach ─ w myślach strzeliłam facepalma. Idiotko, on się na to nie nabierze.

Tak się składa, że znam twoje myśli ─ uśmiechnął się łobuzersko, a ja wiedziałam, że jestem cała czerwona. Odwróciłam wzrok, ręce zaciskając na materiale sukni. ─ Każdy demon posiada jakąś zdolność, każda jest wyjątkowa. Ja akurat otrzymałem dar czytania w myślach. Nie wiedziałem, że tak na ciebie działam ─ zaśmiał się, ale widząc, jak zareagowałam, zrobił coś czego się po nim nie spodziewałam. Przytulił mnie i pocałował w czoło. ─ Spokojnie, niezbyt to jeszcze umiem kontrolować. Postaram się tego nie robić ─ lekko się uśmiechnął.

─ Czemu jesteś taki... miły? Przedtem byłeś taki szorstki ─ mruknęłam. Uriel nagle spoważniał i mnie puścił, odwracając się plecami do mnie.

─ Wiele o mnie nie wiesz, Bethlew. Może to i dobrze ─ powiedział przez ramię. ─ A, uważaj, komu ufasz. Nie każdy jest twoim przyjacielem ─ dodał i zniknął za drzwiami, a ja stałam jak słup soli, analizując, co on przed chwilą powiedział.

   O kogo mogło mu chodzić?







_____________________________________________

   Hej! Przepraszam, że długo nie pisałam rozdziałów, ale niestety straciłam "to coś". Nie mam pomysłów na rozdziały, a chciałabym, aby ta książka miała co najmniej ich trzydzieści.

   Chciałabym również was zaprosić na moją nową książkę "Skrzydła wolności", zrobionej na podstawie anime "Shingeki no Kyojin" (ang. Attack on Titan). Pokochałam całym serduszkiem tą serię i w niecały miesiąc skończyłam oglądać pierwszy sezon, teraz mam zamiar zacząć oglądać kolejny.

   Jeśli ktoś ma pomysły na dalsze losy naszej Rose to prosiłabym o pisanie mi tego na priv. Z góry dziękuję i do zobaczenia! 😉

  


  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top