Zwariowana noc.
* Po tym jak Bellatriks zniknęła Czarny Pan wstał z fotela co oznaczało że rozmowa z nową śmierciożerczynią dobiegła końca. Powolnym krokiem udał się do swojego pokoju. Był zmęczony dzisiejszym dniem. Wchodząc po schodach podrapał się po czarnych włosach. Lubił przybierać postać ludzką, czyli dawnego Tom'a Marvola Riddle'a. Przechodząc obok sypialni żony zatrzymał się. Myśli wypełniły jego umysł a ich gonitwę przerwało pojawienie się w progu małżonki. Spojrzała prosto w jego czekoladowe oczy, które nadal doprowadzały jej serce do palpitacji. Miała ochotę wpleść swe smukle, długie palce w jego włosy ale ostatkiem sił powstrzymała się od pokusy.*
- Yasminne śpi. Dziś miała dwie kolki. * rzekła nie wiedząc co powinna mówić. Czarny Pan bez uprzedzenia popchnął ją na ścianę, przygniatając do niej swoim ciałem. Palącymi jak żywy ogień wargami pieścił kawałek jej nagiej szyi. Niesiona spazmami przyjemności czarnowłosa zaplotła dłonie na szyi swego małżonka a po chwili do nich dołączyły jej nogi, ciasno oplatające go w pasie. Słysząc zimny śmiech swego ukochanego mistrza wiedziała że tej nocy sen nie będzie jej pisany. Zbyt mocno oboje pragnęli utonąć w swoich ciałach i rozkoszy.*
* Sama nie wiedziała kiedy wraz z przyjaciółmi wtargnęli na scenę. Wstawiona Alexia została pozbawiona skrupułów. Wraz z Pansy przebrały się w toalecie. Pani Snape założyła na siebie miniówkę i obcisły, krótki top. Szpilki i wyzywający makijaż dopełniły całości. Wyglądała bosko i pomimo że urodziła jedno dziecko miała idealną figurę. Uśmiechnęła się do Dracon'a i ujęła w dłoń mikrofon. *
- Jak się bawicie? Moi drodzy dziś zabawimy się na całość. Zaśpiewam Wam piosenki z głębi serca. Jesteście tu ze mną? * zapytała a dziki tłum ryknął z uciechy. Puściła oczko do Draco i zaczęła swój utwór :
Niech to będzie zwariowana noc
Poczuj w sobie wojownika moc
I do tańca porwij wreszcie ją
Gdy anioły śpią
Dziś nie żałuj sobie, wino lej
Niech na duszy będzie trochę lżej
Niech popłynie z głębi serca śpiew
Tej wolności zew
Patrzysz nieśmiało na jej boskie ciało
Że szczęka opada na blat
A gdy obok Ciebie przechodzi, źrenice
Jak w pełni księżyce masz dwa
W pracy terminy, zasadzki i miny
Lecz koniec tygodnia tuż, tuż
Więc jeszcze wytrzymasz
A potem wyrywasz do tańca, aż sypie się kurz
Niech to będzie zwariowana noc
Poczuj w sobie wojownika moc
I do tańca porwij wreszcie ją
Gdy anioły śpią
Dziś nie żałuj sobie, wino lej
Niech na duszy będzie trochę lżej
Niech popłynie z głębi serca śpiew
Tej wolności zew
W sobotę robotę już odłóż na potem
I ruszaj gdzie muzyka gra
Bo praca popłaca, człowieka wzbogaca
Lecz gdy jest sobota, się baw
Kto tańczy i śpiewa i w kącie nie ziewa
To wino należy mu lać
Kto tuli dziewczynę, ten pozna przyczynę
By potem do pracy się brać
Niech to będzie zwariowana noc
Poczuj w sobie wojownika moc
I do tańca porwij wreszcie ją
Gdy anioły śpią
Dziś nie żałuj sobie, wino lej
Niech na duszy będzie trochę lżej
Niech popłynie z głębi serca śpiew
Tej wolności zew
Tej wolności zew * zaśpiewała ostatni fragment a cała sala nagrodziła ją oklaskami. Uśmiechała się do nich promiennie czując że to jest życie jakie zawsze chciała wieść. Życie gwiazdy. Przytuliła do siebie rozbawionego Dracon'a. Jemu piosenka także przypadła do gustu. Po chwili to pijany w sztos panicz Malfoy ujął mikrofon.*
- Moi drodzy teraz ja zaśpiewam wam mój utwór. Nie jest tak skoczny jak przyjaciółki ale to trochę taka moja mała prywata dla kumpeli Pansy. Dziękuje z góry za wyrozumiałość i mam nadzieję że panna Parkinson mnie nie zabije. * szepnął, zaśmiał się perliście i podszedł do mikrofonu. Gdy rozbrzmiała muzyka zaczął śpiewać:
Spójrz wreszcie dzisiaj prawdzie w oczy
Nie chcę źle dobranych słów
Wiesz, o wiele łatwiej jest się stoczyć
Trochę trudniej złapać grunt
Gdybyś była inna chociaż raz
I nie miała takich chłodnych rąk
Gdybyś z twarzy zmyła słodki fałsz
I przestała łasić się jak kot
To mógłbym kochać Cię
Może da się Ciebie zmienić choć na dzień
To mógłbym kochać Cię
A Ty grasz ciągle role dwie
Ktoś wczoraj, jutro ktoś
A ja jak nieproszony gość
Dlaczego wciąż Cię zwą
Zakłamaną małą ćmą
Znów, znów jak zabawka nakręcana
Wciąż w tym samym kółku kręcisz się
I od tego do tamtego pana
Grosze, stroje, noce, dnie
Gdybyś była inna chociaż raz
I nie miała takich chłodnych rąk
Gdybyś z twarzy zmyła słodki fałsz
I przestała łasić się jak kot
To mógłbym kochać Cię
Gdyby Ciebie zmienić choć na dzień
To mógłbym kochać Cię
A Ty grasz ciągle role dwie
Ktoś wczoraj, jutro ktoś
A ja jak nieproszony gość
Dlaczego wciąż Cię zwą
Zakłamaną małą ćmą
To mógłbym kochać Cię
Gdyby Ciebie zmienić choć na dzień
To mógłbym kochać Cię
A Ty grasz ciągle role dwie
Ktoś wczoraj, jutro ktoś
A ja jak nieproszony gość
Nieważne, że Cię zwą
Zakłamaną małą ćmą. * mruknął a Alexia wybuchła głośnym, zaraźliwym śmiechem. Tylko jej Draco mógł tak trafnie opisać swoją relację z koleżanką Pansy. Pocałowała go w policzek za odwagę czując jego dłonie na swoich plecach.*
* Snape nie mógł przestać myśleć o swojej żonie i sytuacji w jakiej ją porzucił dlatego postanowił wrócić do domu i zmierzyć się z rzeczywistością. Spakował kilka rzeczy do kufra i za pomocą czarów wysłał go do domu. Sam zarzucił na sobie podróżną pelerynę i wyszedł z gabinetu zamykając go za pomocą zaklęcia. Nie chciał aby ktokolwiek mu myszkował. Od czasu odejścia Potter'a ze szkoły to się nie zdarzyło ale po co kusić los? Teleportował się przed swój dom i bez pukania otworzył drzwi. Wchodząc do salonu zapalił światło i na kanapie zastał śpiącego Crouch'a. Mężczyzna podniósł na nietoperza różdżkę z szybkością błyskawicy. Rozpoznając pana domu w przybyszu opuścił ją i wstał.*
- Gdzie jest Alexia? * zapytał i spojrzał w oczy gościa.*
- Gdybyś był dobrym i pomocnym mężem to zapewne byś wiedział. * odparł z sarkazmem w głosie Barty i napił się wody z szklanki jaką wcześniej wziął sobie z kuchni.*
- Skończ z tą ironią Crouch. Gdzie Alex i Liam? * zapytał zdenerwowany czując że resztki samokontroli go opuszczają. Crouch podszedł do niego powolnym krokiem i zadał mu bardzo mocny cios w twarz. Krew popłynęła z nosa czarnowłosego zalewając mu twarz.*
- To za to w jakim stanie zastałem Alex. Czarny Pan nie byłby tak łagodny. Wyszła z przyjaciółmi się rozerwać a ty się ogarnij i idź do waszego syna. Śpi w swoim pokoiku. Ja idę jak tatuś zaszczycił nas swoją obecnością. Jeśli kiedykolwiek odwiedzę Panią Snape i zastanę ją w tak opłakanym stanie to wiedz że to będzie ostatni dzień twojego parszywego żywota Snape. * warknął po czym wziął z kanapy swą marynarkę i opuścił dom. Wychodząc naraził się na chłód nocy. Severus wiedział że zasłużył na ten cios. Za pomocą różdżki doprowadził się do porządku i po cichu udał się do pokoiku synka. Chłopiec słodko spał w swoim łóżeczku. Poprawił kołderkę i wyszedł schodząc do salonu. Usiadł w fotelu i przetarł swoimi dłońmi twarz. Sam nie wiedział kiedy zasnął i odpłynął do krainy Morfeusza.*
* Trzecia w nocy była odpowiednią porą do powrotu do domu. Alexia zdążyła w między czasie już trochę otrzeźwieć i dopadły ją wyrzuty sumienia że była zmuszona tak bardzo nadużyć dobroci przyjaciela. Stojąc przed drzwiami domu powzięła decyzję że winna jest mu podziękowania. Weszła po cichu poprawiając marynarkę Dracon'a na swoich ramionach. W salonie zamiast przyjaciela zastała męża z synkiem na ramieniu. Zamarła patrząc na ten osobliwy widok. Gdy malec odbił powietrze, Severus zaniósł go do jego pokoju a Alex zdążyła zdjąć szpilki. Snape popatrzył na nią z krzywą miną.*
- Jesteś mi w stanie powiedzieć dlaczego moja żona wygląda jak dziwka. * rzekł i po sekundzie otrzymał cios w policzek. Pani Snape kipiała z wściekłości.*
- Nie masz prawa mnie osądzać. Nie jestem twoją żoną z wyboru. Gdybym go miała byłbyś ostatnim mężczyzną na liście. Nawet Argus Filch byłby przed tobą. * wrzasnęła i pobiegła na górę do płaczącego syna. Złość i wściekłość zalewała jej oczy bowiem nie miała już dla niego łez a serce pękło na pół z głośnym łoskotem. Niestety Severus Snape nie zdążył ugryźć się w język. Po wszystkim zdał sobie sprawę że grubo przesadził a żona obraziła się na dobre, oczywiście nie bez przyczyny.*
//////
* Daj To Głośniej - Zwariowana Noc.
* Felicjan Andrzejczak - Gdybyś była inna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top