Zmysłowa i uparta Yasminne Riddle.
* Księżyc oświetlał swoim blaskiem trawę na której od dobrych kilku godzin znajdowała się rosa. Ognisko jakie zorganizował Draco było pomysłem wyśmienitym. Okazja była jedna w swoim rodzaju bowiem jutro jego jedyne dziecko wyruszało do Hogwart' u na szósty rok nauki. Rozejrzał się po zebranych. Czarny Pan nie zmienił się ani o krztę od tych kilkunastu lat. Gnany rządzą zemsty i mordu ślepo szukał Harry'ego Potter'a. Nawet zabicie Ginny, Hermiony, Alice, Armando i Dumbledore'a nie spowodowało aby chłopiec który przeżył pojawił się na tak zwanej powierzchni. Chował się przed przeznaczeniem i pozwalał aby inni umierali za niego. Bellatriks Riddle stała się wierną kopią swego męża z tą różnicą że ona bardzo kochała swoje dzieci. Okazywała im wiele ciepła i wsparcia. Małżeństwo państwa Riddle było dziwne ale Czarny Pan nie pozwolił nikomu źle mówić o swej żonie a ona pozostawała ślepo mu oddana w każdym calu. Yasminne Riddle pozostawała zagadką. Średniego wzrostu dziewczynka o brązowym spojrzeniu i czarnych włosach. Nad wyraz inteligentna. Była jedyną osobą, która irytowała ojca swoim uporem. Była uparta niczym osioł. Zawsze chciała postawić na swoim. Kochała swych przyjaciół. Tak córka Czarnego Pana potrafiła kochać ponad wszystko i za prawdziwą miłość była w stanie oddać własne życie. Mia Riddle była chodzącym dobrem choć została spłodzona z nasienia człowieka zła. We wszystkich widziała tylko dobro co niezmiernie irytowało Czarnego Pana. Uważał ją za lekkomyślną i głupią ale czy taka mogła być córka Lord'a Voldemort'a? Alexia Snape nadal pozostała niewolnicą własnego ojca i bardzo mocno zazdrościła poczucia niezależności jakie miały jej młodsze siostry. Severus Snape był niszczony nie tylko przez życie ale i przez własną humorzastą żonę. Uważał że Alex ma problemy emocjonalne i dlatego są zmuszeni do życia w ciągłej separacji, pomimo faktu że posiadali razem aż troje dzieci. Uważne spojrzenie Dracon'a przeniosło się na jego rodziców. Ci jak nikt inny byli niezmienni. Matka rozkwitła pod wpływem posiadania córki, której zawsze pragnęła a ojciec przyzwyczaił się do bałaganu, który panował w dworze a był tworzony z pomocą materiałów, wstążek, spinek jakie kobiety rozrzucały w napadzie inwencji twórczej. Naomi Malfoy była kopią swojej matki. Wysoka, niebieskooka blondynka z poważnymi rysami twarzy. Sam Dracon został wdowcem pięć lat temu. Wiele osób twierdziło że od tego czasu posiada romans z panią Snape i dlatego jej małżeństwo zalicza tylko kryzys za kryzysem. Scorpius mimo braku matki był radosnym i figlarnym dzieckiem. Czując pieczenie lewego ramienia wiedział że ognisko dobiegło końca bowiem Czarny Pan znów zwoływał zebranie, z resztą tak jak każdego dnia. *
- Mamo widziałaś może czy moja sowa wróciła?! * krzyknęła z pokoju młoda dziewczyna patrząc uważnym wzrokiem na zawartość swojego kufra. Musiała przyznać że miała świadomość że zapięcie go w jedną całość będzie graniczyło niemal z cudem. Do pomieszczenia niczym rakieta wpadła zdyszana Bellatriks Riddle. Jej włosy pozostawały w wielkim nieładzie. Spojrzała karcącym wzrokiem na córkę.*
- Nie widziałam twojej sowy od dwóch dni. Na wszystkie świętości Yasminne zachowuj się ciszej i ubierz się w damskie ciuchy a nie tylko te męskie bluzy. Ojciec ma migrenę i jest wściekły. * szepnęła cichym głosem sprawdzając pobieżnie czy szesnastolatka spakowała wszystko co będzie jej potrzebne w tym roku akademickim. *
- Alexia po was przyjdzie i zaprowadzi na stację. Zapakuj jeszcze ten nowy kociołek. * rzuciła i spojrzała na zawartość bagażu.*
- No tak, nie wejdzie. Zostaw go na wierzchu doślę ci go sową. Pójdę i sprawdzę czy Mia dała radę się spakować. * mruknęła i opuściła jej pokój. Wykonując polecenie matki jeszcze raz rozejrzała się po pokoju. Wiedząc że o niczym sobie nie przypomni złapała za rączkę kufra i zeszła z nim na dół. W salonie czekała na nich Alex. Posłała jej uśmiech i nie zdążyła zabrać głosu gdyż w ramiona pani Snape wpadła roześmiana Mia. Dziewczynka mocno kochała swoją najstarszą siostrę, która w jakiś sposób jej imponowała.*
- Mia ale ty urosłaś. * powiedziała i poklepała ją po plecach. Po chwili jej wzrok padł na schody.*
- Witaj ojcze. * rzekła patrząc na schodzącą postać Lord'a Voldemort'a. Gdy stanął obok nich od razu nie wiadomo skąd znalazła się Bellatriks z kufrem swojej najmłodszej pociechy. *
- Yasminne, Mia uważajcie na siebie dziewczynki. Alexio miej na nie oko i jakby coś nas informuj. * rzekła pani Riddle i ucałowała policzki swoich córek nie pomijając przy tym Alex. Najmłodsza z nich podeszła do Czarnego Pana i cmoknęła go w policzek.*
- Do zobaczenia ojcze na święta. Będę bardzo tęsknić . * szepnęła czując jak tato gładzi ją po ramieniu. Tom Riddle nadal nie wierzył że ta delikatna istota to jego dziecko.*
- Na was już czas. Yasminne masz uważać mi na Mię. * rzekł Lord Voldemort a dziewczyna skinęła do niego głową na znak ze rozumie jego słowa. Wiedząc że już czas pani Snape ujęła swe siostry za rękę i teleportowała się z nimi na peron 9 i 3/4. W tym samym czasie Tom Riddle głośno westchnął.*
- Dzięki ci Salazarze w końcu upragniona cisza. Już miałem dość tego jazgotu. * syknął i zaczął rozmasowywać swoimi długimi, bladymi palcami bolesne skronie. Czując że to nie pomoże ruszył w stronę schodów. *
- Odpoczywaj panie a ja w tym czasie zajrzę do Carrie bowiem chcemy przedyskutować temat zaślubin naszych dzieci. Uważa że powinni zapoznać się już w czasie przerwy świątecznej, choć z jej opowieści uważam że on lepiej pasuje do Mii. * rzuciła idąc za swym mężem. Miała wrażenie że chce jak najszybciej od niej uciec. Słysząc jej ostatnie zdanie zatrzymał się wpół schodka.*
- Nie ma mowy. Mia jest za młoda na takie rzeczy a poza tym kontrakt jest spisany na Yasminne, więc nie można go zmienić. * powiedział i znów zaczął się piąć ku górze i błogosławionej ciszy. *
- Przecież między dziewczętami jest tylko rok różnicy. * zauważyła bystro pani Riddle próbując dotrzymać kroku swemu panu.*
- To nic nie zmienia, nie rozumiesz. Mii sam wybiorę męża kiedy przyjdzie na to pora. Nie mam ochoty na dalszą bezsensowną dyskusję. Zajmij się lepiej planowaniem ślubu Yasminne i tego chłopaka. * rzucił po czym pospiesznie zniknął za drzwiami gabinetu gdzie czekała na niego Ognista Whisky. *
*Powrót do Hogwart'u po wakacjach był dla panny Riddle błogosławieństwem. Yasminne zawsze w murach zamku czuła się szczęśliwa pomimo że od kilku lat jej szwagier był dyrektorem. Tak Severus Snape zajął miejsce po zamordowanym Albus'ie Dumbledore'ze. Po chwili miała ruszyć wraz z tłumem w stronę Wielkiej Sali. Nie zdążyła jednak się poruszyć gdy poczuła na swym karku czyjeś wargi. Momentalnie się odwróciła niczym oparzona i przed oczami ujrzała swojego przyjaciela. Roześmiała się głośno na widok jego zaskoczonej miny. *
- Sam'ie czy ty zawsze musisz mnie straszyć paskudo jedna? * zapytała i przytuliła się na powitanie do chłopaka o gorących objęciach. Odsuwając się od niego na chwilę utonęła w brązie jego oczu. Szybko się ocknęła. Uwielbiała te swoiste poczucie humoru przyjaciela. Był jedną z trzech osób jakie znała jej tajemnice. *
- Jakbym śmiał panienkę straszyć. Zamierzałem tylko się niekonwencjonalnie przywitać z moją maleńką iskierką, za którą przyznaję bardzo mocno tęskniłem. * powiedział chowając niesforny pukiel jej włosów za ucho. *
- Dobrze już mi tu tak nie słodź uroczniak. Gdzie Danny i Mike? Chyba nie zostali na peronie jak rok temu ? * zapytała śmiejąc się. Musiała przyznać że rok temu się z nimi założyła że nie mają jaj i nie zostaną na stacji gdy przyjedzie ekspres Hogwart. Chłopcy chcąc jej udowodnić że ich na to stać zostali i tym samym zarobili baty słowne od rodziców. Jak widać nie było dla nich rzeczy nie do zrobienia. *
- Co ty Yas. Jak zwykle już się objadają kolacją. Słyszałaś że Liam zaczął w wakacje spotykać się z panną Fawley i ponoć już zaliczyli pierwszą kłótnię. W ogóle to się dziwię że profesor Snape pozwala mu się spotykać z dziewczyną należącą do Ravenclaw'u.* rzucił torując Yasminne drogę do Wielkiej Sali co wiązało się z przepychaniem pierwszorocznych. *
- Z tego co jest mi wiadome Severus uważa że już lepiej jest mieć mądrą dziewczynę czy żonę z domu Krukonów niż szlamę z Puchonów. * odparła i uśmiechnęła się siadając między przyjaciółmi. Obaj chłopcy cmoknęli ją w policzek na powitanie. Yasminne zapytała ich o wakacje ale mieli zbyt pełne usta jedzenia by odpowiedzieć. Westchnęła czując na sobie czyjeś spojrzenie. Po chwili ujrzała swego prześladowcę. Był to Gryfon z siódmego roku. Od jakiegoś czasu ślinił się na jej widok. Panna Riddle zdawała sobie sprawę, że podoba się chłopcom. Mimo średniego wzrostu uchodziła za piękność. Ciemne oczy, blada cera, czarne kręcone włosy. Zaokrąglona w odpowiednich miejscach z sporym biustem jak na swój młody wiek. Doskonale wiedziała że to jeden z wielu jej atutów. Przejechała dłonią po włosach próbując je odgarnąć z policzka. Mimowolnie kątem oka spojrzała na swoją młodszą siostrę. Mia była otoczona wianuszkiem niby przyjaciółek. Prychnęła na ten widok i nałożyła sobie na talerz porcję kurczaka. Skinęła na podziękowanie Sam'owi, który nalał jej soku dyniowego do pucharu i strząchnął z ramienia niewidzialny kurz. Alex była niemal pewna że musi podjąć drastyczne kroki w jej przypadku. Zdała sobie również sprawę z faktu że przez wakacje Yasminne stała się piękną, atrakcyjną kobietą. Zapewne wiele z was zastanawia się co u licha robi w Hogwart'dzie Alexia Snape. Sprawa jest bardzo prosta. Po zdaniu egzaminów mistrzowskich z eliksirów i zielarstwa dostała od męża propozycję nie do odrzucenia. Zaproponował jej pracę w szkole na stanowisku nauczyciela zielarstwa. Stara profesorka Pomona Sprout postanowiła przejść na emeryturę i pielęgnować to co jej z ciała pozostało. Nie mając za bardzo wyjścia zgodziła się na jego propozycję. W ten sposób Severus miał nad nią kontrolę a ona mogła mieć oko na swoje dzieci, siostry i jak mawiała resztę towarzystwa. Znajomość jej starszej siostry z chłopcami mocno ją zaniepokoiła widząc jak na nią reagują. Sam Flint byłby w stanie na miejscu jej się oświadczyć gdyby miał pewność że się zgodzi i go nie wyśmieje. Chłopak co prawda pochodził z rodziny czystej krwi od pokoleń ale przecież Alex wiedziała że jej ojciec spisał kontrakt z Carrie czemu była przeciwna ale nikt wówczas nie chciał jej słuchać. Pani Snape musiała szybko podjąć jakieś kroki. Z tego co było jej wiadome przyszły mąż siostry Neil uczęszczał do Drumstrangu i był na ostatnim roku akademickim licząc sobie dwadzieścia lat. Ponoć był przystojny i elokwentny. Zamyślona kobieta opuściła stół nauczycielski udając się w miejsce w którym spokojnie mogła się deportować, do gabinetu dyrektora, jej męża. *
* Bellatriks wraz z mężem i przyjaciółką Carrie spożywali właśnie posiłek kiedy usłyszeli huk teleportacji. Nikt nie zerwał się z miejsca wiedząc że tylko śmierciożerca może się tu zjawić, domownik albo osoba zaproszona. Markotna Alexia usiadła na pierwszym wolnym krześle. *
- Mamy wielki problem. Muszę wam coś powiedzieć. Yasminne od początku swej edukacji w szkole obracała się w towarzystwie trzech chłopców. Do tego czasu był spokój ale wiecie krew nie woda. Przez wakacje Yas stała się piękną kobietą co nie umknęło uwadze jej kompanów. Wielu chłopców się nią przesadnie interesuje. Ja nie jestem w stanie jej upilnować, dlatego trzeba już ją uświadomić że jest zaręczona. Carrie kiedy Neil mógłby pojawić się z wami wszystkimi w moim domu? Musimy wziąć Yas podstępem inaczej ze mną nie przyjdzie. * powiedziała oczekując na odpowiedź panny Clarke.*
- Najszybciej to jutro po południu. * odparła i upiła łyk wina z kieliszka. *
- Sądzę że za bardzo panikujesz Alexio. Obserwowałem ją uważnie przez wakacje i niczego niepokojącego nie zauważyłem. * rzekł rozluźniony Czarny Pan co świadczyło że był po kilku kieliszkach alkoholu. Rozsiadł się wygodniej na krześle patrząc na kobiety.*
- Z całym szacunkiem ojcze ale jak miałeś coś zauważyć jeśli ona chodziła w ciuchach Liam'a czy Scorpius'a. Przypominam wam że Yasminne ma prawie szesnaście lat i bardzo zmysłowe, kobiece ciało. Z resztą jutro sprowadzę ją ubraną w suknie jak damie przystoi i zobaczymy kto ma rację. Masz mamo klucze do mojego domu. Widzimy się na miejscu o siedemnastej. Przecież nie bez powodu chłopcy nazywają ją księżniczką Slytherin'u. Carrie proszę sprowadź na jutro Neila. Najwyższy czas aby się poznali i i dowiedzieli o zaręczynach. Uwierzcie mi na słowo nie możemy dłużej czekać. * rzekła a reszta mimo niechęci przyznała jej rację. Obiecali stawić się na miejscu o umówionej porze. Zadowolona z siebie Pani Snape wróciła do zamku.*
* Pani Riddle była bardzo rada widząc przyszłego zięcia. Chłopak był rosły, przystojny i bardzo męski. Na pierwszy rzut oka było widać że odebrał bardzo dobre wykształcenie i wychowanie. Miała nadzieje że mężczyzna przypadnie do gustu jej córce i obędzie się bez kłótni czy scen. Czarny Pan również był rad z obecności i postawy chłopaka, który pragnął dołączyć do jego zwolenników. Pozostało tylko przekonać do ślubu zbuntowaną Yasminne. Tak jak się umówili o siedemnastej czekali we czwórkę na panią Snape i Yas. Słysząc kłótnie z korytarza matka dziewcząt westchnęła. *
- Po jakiego diabła kazałaś mi się odstroić jak na bal i mnie tu ściągnęłaś? Nie zdążyłam powiedzieć chłopakom że gdzieś z tobą znikam. Oni oszaleją z rozpaczy i będą mnie szukać a przy okazji narobią sobie jak zwykle problemów. Czy to w ogóle do Ciebie dociera? Do jasnej cholery powiesz mi co tu się wyprawia?! * wrzasnęła i weszła pospiesznie niczym burza gradowa do salonu gdzie znajdowali się jej rodzice i ich goście. Zabrakło im tlenu widząc dziewczynę. Ich oczom ukazała się Yasminne w pięknej szmaragdowej sukni do ziemi, która miała bardzo głęboki dekolt ukazujący jej młode, jędrne piersi falujące to w górę to dół przez targające nią emocje. Wzrostu dodawały jej czarne jedenastocentymetrowe szpilki a urody biżuteria wykonana ze srebra i kamieni szlachetnych jakimi były szmaragdy. Włosy upięte do góry z drobnymi pasemkami opadającymi na jej smukłą szyję. Mocny makijaż i czarna szminka na ustach czyniły z niej naprawdę przepiękną i atrakcyjną młodą kobietę. *
- Alexio a co robią tu nasi rodzice, Carrie i ten pan? Co to za przedstawienie? Ja nie chce tu być. Masz natychmiast zabrać mnie do zamku.* krzyknęła targana wściekłością.*
- Yasminne nigdzie nie pójdziesz. Mam zaszczyt przedstawić ci Neil'a Clarke'a, twojego przyszłego męża. * rzekła matka a córka momentalnie pobladła. Zerknęła przelotnie na chłopaka po czym spojrzała buntowniczym wzrokiem na rodziców.*
- Nigdy nie wyjdę za mąż bez miłości. Po moim trupie. * warknęła czując się jak zwierzę w klatce.*
- To się jeszcze okaże. * rzekł Tom Riddle taksując córkę zimnym spojrzeniem Lord'a Voldemort'a. *
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top