Pierwsza misja.
* Czarny Pan zniknął na kilka dni by po nich wrócić jeszcze okrutniejszym. Tego dnia zwołał zebranie śmierciożerców. Alexia pojawiła się wraz z Severus'em. Zajęli swoje stałe miejsca i czekali kilkanaście minut na jakiekolwiek słowa z ust swego mistrza. Ten zmierzył ich swym lodowatym spojrzeniem i odchrząknął.*
- Jak wiecie światło dzienne ujrzały nowe sprawy, dlatego Alexio dostaniesz misję specjalną ale o niej pomówimy na osobności. Mój umysł nurtuje jedno ale jakże ważne pytanie : Czy ktoś może mi wyjawić gdzie podział się sławny pan Potter? * syknął wściekły. Dźwięk rozniósł się po pomieszczeniu, mrożąc krew w żyłach śmierciożerców. Żaden z nich nie chciał komentować sprawy, bojąc się złości przywódcy. Umysł Pani Snape wyłączył się w tym momencie. Zastanawiała się co za zadanie zostanie jej powierzone. Czy się bała? Byłaby idiotką gdyby nie odczuła tego uczucia. Obawiała się co ojciec dla niej naszykował. Miała wrażenie że pragnie zemścić się za wyciągnięcie na światło dzienne jego koszmarów. Matka też nie była zdrowo nastawiona do sytuacji. Zazdrość mieszała w jej głowie. Gdyby panna Danielle nadal pozostawała w krainie żywych, dziewczyna założyłaby się o wszystko, że jej matka zabiłaby ją, uprzednio poddając jej ciało wielokrotnym torturom. Prawdą pozostawał jednak fakt że tamta nie żyła a Bellatriks Lestrange straciła szansę na swoją zemstę. Alex nie raz przerażało uczucie jakie matka żywiła do Czarnego Pana. Była to niezdrowa relacja z której on czerpał korzyści, choć może i ona to robiła? Pani Snape postanowiła nie zagłębiać się dalej w wątek dotyczący jej rodziców, ponieważ poczuła lekkie szturchnięcie męża. Zapewne wyglądała na nieobecną a taki wyraz twarzy mógł mocniej rozdrażnić już i tak wściekłego do granic możliwości Tom'a Riddle'a. Przeniosła więc na niego swoje spojrzenie i udawała zainteresowaną. *
* Sama nie wiedziała kiedy zebranie się skończyło a ona została zawołana do gabinetu ojca. Weszła tam prawie na trzęsących nogach i aby nie zauważył jej stanu zasiadła szybko za biurkiem. Dłonie splotła kładąc na podołku. Czekała na jego słowa w napięciu malującym się na jej bladej twarzy.*
- Uznałem że musisz obserwować tego Armando. Musimy zebrać o nim informację. Za nic na świecie nie możemy dopuścić aby stanął po stronie Dumbledore'a. Dlatego jako uczennica ostatniego roku szkolnego trafisz do Instytutu Magii Durmstrang. Będziesz wtedy na bieżąco. Severus Cię tam zaprowadzi. Oczywiście dostaniesz od niego również eliksir wielosokowy. Nie możesz przecież pojawić się w swojej postaci. Mam nadzieję że mnie nie zawiedziesz Alexio. * rzekł i machnął ręką co oznaczało że rozmowa dobiegła końca i pragnie zostać sam. Nic nie powiedziała, bowiem nie miała wyboru. Sama naważyła piwa i musiała je teraz wypić. Wyszła udając się do pokoju matki. Potrzebowała z nią porozmawiać. Niestety pokój był pusty ale flakonik stojący na szafce wzbudził w dziewczynie ciekawość. Ujęła go w dłoń i dokładnie mu się przyjrzała. To było wspomnienie. Wiedziała co musi zrobić. Schowała go w kieszeni i pospiesznie udała się do tajemniczego pokoju, którego istnienie niedawno odkryła. Dziwiła się sama sobie że nie miała odwagi wcześniej tu powrócić. Gdy pomieszczenie spowiła ciemność wyjęła różdżkę.*
- Lumos * szepnęła patrząc na snop światła wydostający się z jej różdżki. Wlała owe wspomnienie do myślodsiewni i zanurzyła się w esencji. Dłuższy czas nie mogła rozpoznać miejsca w którym się znalazła. Był to stary szanowany dwór. Ruszyła ku drzwiom. Nie zdążyła wyjść bowiem do pokoju wpadła siedemnastoletnia dziewczyna. Była wysoka a jej kruczoczarne włosy zasłaniały rozpalone policzki. Podeszła do dziewczyny wiedząc że jej nie rozpozna. Zamarła gdy zdała sobie sprawę że właśnie patrzy na swoją matkę. Nagle do pomieszczenia wpadła młodsza dziewczynka i w niej Alex od razu rozpoznała ciotkę Narcyzę.*
- Bello mama jest wściekła. Coś ty jej takiego powiedziała? *zapytała mierząc spojrzeniem swoją starszą siostrę.*
- Że zostałam śmierciożercą. Musiałam Cyziu. On jest wspaniały. Chyba się zakochałam w tych brązowych zimnych oczach. * rzekła poważnym tonem. Gdyby tego nie zrobiła młodsza panna Black uznałaby tamtą za wariatkę.*
- To nie jest zdrowe. Przecież wiesz że nie będziesz mogła odejść. * rzuciła zajmując fotel przy kominku.*
- Ależ kochana nie zamierzam tego robić. Nigdy go nie opuszczę, będę najwierniejszą. * rzekła ze stanowczością, słyszalną w głosie. Narcyza wstała i przytuliła mocno kapryśną i szaloną według niej siostrę. Nagle scena się zmieniła. Bellatriks siedziała przy biurku i pisała list. Alex podeszła i przeczytała go przez ramię matki. Brzmiał następująco:
On jest kanciarzem i nie jest całkiem dobry.
To frajer, jest palantem, palantem, palantem.
Kłamie, blefuje i nie można na nim polegać.
To głupek z bronią, bronią, bronią, bronią.
Wiem powiedziałaś mi, że powinnam trzymać się od niego z daleka.
Wiem, mówiłaś, że to zabłąkany pies.
To zły facet ze skażonym sercem
i nawet ja wiem, że to nie jest mądre.
Lecz mamo, zakochałam się w przestępcy, a ten rodzaj miłości nie jest racjonalny, jest fizyczny.
Mamo proszę nie płacz, poradzę sobie.
Nie obchodzą mnie rozsądne argumenty, nie wyprę się, kocham go.
Jest łotrem spod prawa diabła.
Zabija dla zabawy, zabawy, zabawy, zabawy.
Ten koleś jest nieprzewidywalnym i donosi.
Nie ma sumienia, nie ma nic, nic, nic, nic.
Wszystko wiem, powinnam go zostawić,
ale nie zrobię tego,
bo to zły facet ze skażonym sercem
i nawet wiem, że to nie jest mądre.
Lecz mamo, zakochałam się w przestępcy, a ten rodzaj miłości nie jest racjonalny, jest fizyczny.
Mamo proszę nie płacz, poradzę sobie.
Nie obchodzą mnie rozsądne argumenty, nie wyprę się, kocham go.
Wytatuował mi swój znak na ramieniu, to mój szczęśliwy talizman,
więc chyba okej, że jest ze mną.
Słyszę jak ludzie mówią różne uwagi, próbują nas odseparować.
Nawet ich nie słucham, nie obchodzi mnie to.
Lecz mamo, zakochałam się w przestępcy, a ten rodzaj miłości nie jest racjonalny, jest fizyczny.
Mamo proszę nie płacz, poradzę sobie.
Nie obchodzą mnie rozsądne argumenty, nie wyprę się, kocham go.
Mamo, zakochałam się w przestępcy, a ten rodzaj miłości nie jest racjonalny, jest fizyczny.
Mamo proszę nie płacz, poradzę sobie.
Nie obchodzą mnie rozsądne argumenty, nie wyprę się, kocham go.
(List to piosenka znajdująca się w nagłówku, proszę jej posłuchać. Jedna linijka zmieniona z oryginałem. Tytuł to: Britney Spears Criminal)
List kończyło pożegnanie wówczas panny Black z matką, tłumaczące ten fakt misją jaką dostała od swojego Czarnego Pana. Gdy Alex odzyskała świadomość siedziała już na podłodze. Była przerażona skalą oddania swej mamy. Ona nigdy w życiu by się na to nie zdobyła. Była tego boleśnie świadoma. Czując nadchodzący ból głowy wróciła do swojego domu. Tam na kanapie zastała wściekłego ponad miarę mężczyznę z morderczym spojrzeniem i kruczoczarnymi włosami na głowie.*
///////////////////////////////////
Moi drodzy na początku pragnę podziękować za ponad 800 wyświetleń. To wiele dla mnie znaczy. Przepraszam również za tak krótki rozdział ale wena to kapryśna kochanka. Mam nadzieję że mnie za to nie zlinczujecie. Wiolinek666 dziękuję za twoje komentarze. Dzięki nim nadal siadam i tworzę. Jesteś wymarzonym odbiorcą. Oby więcej takich osób tu trafiało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top