Pieprz mnie dziś jak chcesz.
* Od zarania dziejów matki straszą swe dzieci różnymi marami, demonami czy złymi mocami. Żadna z nich o zdrowych zmysłach oczywiście nie pokusiłaby się straszyć je, kimś tak złym jak Czarny Pan. Mężczyzna ów był bez serca i skrupułów, z duszą rozszczepioną na kilkanaście części. Grożenie nim komukolwiek mogło doprowadzić dręczonego do utraty zmysłów, szaleństwa a nawet w skrajnych sytuacjach do targnięcia się na własne życie. Wyrzuty sumienia nieuchronnie zalałyby sumienie takiej matki, pozbawiły szczęścia i duszy, tak skutecznie jak dementor. Widok Riddle'a stojącego w salonie sparaliżował osoby znajdujące się w tym pomieszczeniu. Zanim którekolwiek z nich było zdolne do podjęcia działania, on wezwał na miejsce swych zwolenników, rozkazując rozbroić zakładników. Wykorzystując paraliż ofiar, śmierciożercy pozbawili ich oręży, jakimi były dla nich różdżki. Chłopak chciał ochronić matkę i siostrę, ale wiedział że nie ma jak. Czarny Pan podszedł do kobiety i ujął ją jak na niego delikatnie za podbródek.*
- Naprawdę sądziłaś Julietto, że nie wrócę i nie poznam prawdy? * zapytał a w jego głosie można było usłyszeć kpinę. Arianna ze strachu nie mogła zabrać głosu, a inteligentny Mordred wiedział że teraz należy po prostu milczeć.*
- Miałam taką nadzieję. * odparła patrząc w jego zimne do szpiku kości oczy. Bała się o swoje dzieci, jak każda normalna matka. Riddle podszedł do śmierciożercy, który rozbroił jego syna i ujął w dłoń różdżkę Mordreda.*
- Dobrze czuje, cis i włókno ze smoczego serca? * zapytał patrząc na chłopaka. Gdy skinął głową Czarny Pan po prostu oddał mu jego własność. Zaskoczony jego gestem chłopak przyjął ją. Następnie Voldemort podszedł do strażniczki córki i zabrał od niej własność dziewczyny.*
- Głóg i włos jednorożca, słaba do rzucania uroków, ale dobra do pojedynków. * szepnął i postąpił tak samo jak wcześniej, oddał jej różdżkę. Juliette nie mogła stać spokojnie ze stresu dlatego podeszła do niego.*
- Daj im spokój przecież oboje wiemy, że nie są ci nic winni. * rzekła patrząc na jego postawę ciała. Riddle szybko odwrócił się do niej przodem.*
- Oboje również wiemy pani Riddle, że zrobię to co uznam za słuszne, a ty zgodzisz się z moją wolą. * syknął i obszedł towarzystwo dookoła. Zmierzył swoje dzieci wzrokiem. *
- Czy posiadasz taki dar jak twoja matka? * zapytał patrząc dziewczynie w oczy. Arianna przełknęła głośno ślinę czując zawroty głowy, wynikające ze stresu.*
- Nie wiem, jedynie co widziałam i wiem to że profesor Trelawney leje wodę, ale czasem ma jakąś konkretną wizję. * powiedziała i lekko schowała się za swoim bratem, instynktownie szukając u niego schronienia. Czarny Pan cmoknął i usiadł w fotelu patrząc na każdego po kolei.*
- Może Julietto powiesz naszym dzieciom dlaczego Mordred nie potrafi kochać w przeciwieństwie do Arianny. * rzekł. Chłopak wysunął się do przodu, a kobieta zamarła.*
- Ty znasz prawdę? * zapytał ojca nie bacząc na słowa jakie wypadły z jego ust.*
- Wiem i sądzę że twoja matka, także zna prawdę.* odparł fantastycznie bawiąc się kosztem swojej żony. Blada pani Riddle westchnęła.*
- Nie wiem, dlaczego tak się stało. * rzuciła zbyt szybko aby móc uznać to za prawdę.*
- Zacznę od początku. Moja najstarsza córka Linda potrafi kochać, ponieważ została poczęta z miłości płynącej od jej matki. Alexia potrafi kochać, bowiem również została poczęta z miłości płynącej od jej matki. * rzekł i westchnął sunąc palcami po swojej cisowej różdżce.*
- Co to ma wspólnego ze mną i Arianną? * zapytał Mordred nie rozumiejąc do czego zmierza mężczyzna. Czarny Pan wstał, podszedł do żony, położył swoje dłonie na jej tali i nachylił się nad jej uchem.*
- Chętnie im pokażę pewne wspomnienie. * szepnął jej na ucho rozbawiony jej strachem, który bił od niej na kilometr.*
- Mamo o co chodzi? * rzucił chłopak nie spuszczając z niej swego spojrzenia. Kobieta nadal milczała jak zaklęta.*
- To co powiedziała wam matka jest prawdziwe, ale nie opowiedziała tego ze szczegółami. To prawda że wyszła za mąż z przymusu i że nie mieliśmy najlepszej relacji ale nie było tak zawsze. * mruknął, sunąc dłonią po szyi żony.*
- Czy to co mówi to prawda matko? * zapytał podnosząc głos. Gdy kobieta zaprzeczyła Czarny Pan wybuchnął śmiechem.*
- Sama mnie do tego zmusiłaś Julietto Riddle. * syknął i machnął różdżką. Na ścianie pojawiło się wspomnienie. Na kanapie siedział Riddle ze szklanką whisky w dłoni, a u jego stóp spoczywała młodziutka Julietta. Ubrana była w suknię o kolorze malin, która miała na plecach rozwiązany gorset. Nagle w pomieszczeniu znalazł się jeden ze zwolenników. Czarny Pan wskazał mu fotel naprzeciwko siebie. Mężczyzna usiadł w nim zdając swemu panu raport, a ten zmysłowo wiązał splot gorsetu żony. Muskał dłońmi jej nagie plecy, czując powstającą na nich tak zwaną gęsią skórkę. Gdy skończył wygodniej rozsiadł się w fotelu, a ona oparła się o jego nogi. Śmierciożerca szybko zniknął. Voldemort wstał , podał jej swoją dłoń, pomagając tym samym wstać. Ruszyli w stronę pokoi.*
- Jutro jest skromne przyjęcie u Nott'ów. Pójdziesz tam ze mną i radzę abyś się zachowywała jak przystało na moją żonę. *rzucił i zostawił ją pod drzwiami jej sypialni, a sam poszedł do swego gabinetu popracować. Wspomnienie rozmyło się zastępując tamte nowym. Czarny Pan szedł wściekły prowadząc do domu mocno podchmieloną żonę. Alejka od bramy okazała się tak długa że co chwila robili przystanek.*
- Co się tak na mnie gapisz? * zapytała kobieta śmiejąc się z wyrazu jego twarzy.*
- Zamorduje Elizabeth za tą nalewkę, jaką cię poczęstowała. Przez ciebie marnuje tu swój czas. Jeśli się nie ruszysz to przysięgam na Salazar'a, że zostawię cię tu na pastwę losu. * rzekł patrząc jak małżonka zdejmuje szpilki i rzuca je w krzaki rosnące na posesji.*
- Jeszcze zdejmij majtki i je rzuć. Jutro jak wytrzeźwiejesz pozbierasz mi te buty z ogrodu. * syknął i nie mając lepszego pomysłu ujął ją na ręce. Wywracał oczami słysząc co chwila pijacki śmiech żony. *
- Uwaga będę rzygać. * rzekła kobieta gdy byli już blisko domostwa. Riddle w duchu przeklął samego siebie za zaczarowanie domostwa przed niepożądaną apotracją. *
- Tylko spróbuj. * warknął i kopnięciem otworzył drzwi domu. Ruszył z nią na górę do jej sypialni. Ponownie kopnięciem otworzył drzwi jej pokoju. Wszedł do środka i posadził ją na materacu.*
- Gdyby nie fakt, że jesteś mi potrzebna to już byłabyś martwa. * szepnął nachylając się nad jej uchem. Julietta zaplotła swe dłonie na jego szyi i pociągnęła na siebie. Riddle stracił równowagę i przeklął siarczyście.*
- Kurwa mać. * wrzasnął i wyciągnął dłonie tak aby nie wgnieść ją w materac.*
- Jesteś nienormalna kobieto. Raz się stawiasz a innym razem się na mnie rzucasz. * mruknął patrząc w zieleń jej tęczówek. Oglądająca to wspomnienie pani Riddle poczuła wypieki na policzkach, bowiem niewiele pamiętała z tego wieczora. *
- Czy to źle że pragnę kochać się z własnym mężem. Pieprz mnie dziś jak chcesz. * szepnęła kusząco, zwilżając usta końcem języka. Riddle zaśmiał się zimno.*
- Jaka ty po alkoholu zrobiłaś się odważna. * rzucił i zsunął z jej ciała suknię. Teraźniejszy Czarny Pan machnął dłonią i wspomnienie zniknęło.*
- Oszczędzę ci wstydu i nie pokaże jaka wówczas byłaś niegrzeczna. * szepnął jej na ucho dość głośno, aby każdy obecny w pomieszczeniu mógł to usłyszeć. *
- Przestań. * wrzasnęła czując palące ją poniżenie.*
- Czego się wstydzisz Julietto? Tego że miałaś ochotę na swojego męża? * zażartował wyśmienicie bawiąc się jej kosztem. Wiedział, że przez to straciła wiele w oczach dzieci.*
- Twoja siostra Mordred'zie potrafi kochać, bo została poczęta zapewne tamtej nocy, naszej ostatniej wspólnej nocy a ty jak to by określiła twoja matka powstałeś przypadkiem przy pracy. * rzucił i zapalił jaśniejsze światło w pomieszczeniu. *
- Teraz pójdziecie każde ze swoim strażnikiem do swojego pokoju i spakujecie swoje rzeczy. Z tobą Julietto pójdę osobiście. Jak się uwiniesz to może wypróbujemy jeszcze twoje łóżko czy jest wygodne. * zażartował i złapał ją za przedramię prowadząc do jej sypialni.*
- Jestem Alexia, twoja siostra, pomogę ci się spakować . * rzekła obawiając się reakcji dziewczyny.*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top