Odejść łatwiej jest niż żyć...

* Płyneli w tańcu ocierając się o swoje ciała. Alexia czuła ciepło ciała kuzyna. Przy nim była spokojna i kochana. Westchnęła. Malfoy chyba czuł to samo. Muzyka dobiegła końca a oni musieli się puścić. Nie miała na to siły. Wtuliła się w ramiona chłopaka i przymknęła powieki. Czuła jak gładzi jej plecy. Los był brutalny. Po chwili poprowadził ją do stolika. Usiedli . Napiła się trunku i posłał uśmiech chłopcom. Była już mocno podchmielona. Voldemort wysłał do nich młodego Yaxley'a, który miał czuwać nad jego upojoną córką. Byli wstawieni dlatego przyjęli chłopaka do swojego stolika bez zarzutów. *

- Jak to jest skończyć Hogwart ? * zapytała Alexia posyłając mu coś na kształt uśmiechu. Czuła, że przybysz był zestresowany. Podała mu szklankę z bursztynowym płynem. Upił tylko łyk. Doskonale wiedział że Czarny Pan i śmierciożercy go obserwują.*

- Normalnie. Zaczyna się prawdziwe życie. Trzeba podejmować ważne decyzje, bacząc na różne skutki. * rzekł z lekkim uśmiechem na ustach.*

- Masz żonę ? *zapytała Pansy. Wiedziała że czarodzieje czystej krwi zaraz po szkole są przymuszani do małżeństwa. Z ksiąg również wiedziała, że rodzina Yaxley była czysta. *

- Nie. Jestem kawalerem. * mruknął i upił jeszcze jeden łyk aby nie wzbudzać podejrzeń. Alexia jednak go przejrzała. Doskonale potrafiła wyczuć fałsz. Te cechę odziedziczyła po ojcu. Postanowiła podroczyć się z Czarnym Panem wiedząc, że jej nie ukarze. Wypity alkohol dodawał jej odwagi. Nie omyliła się dorośli w skupieniu ich obserwowali.*

- To co z tobą jest nie tak? * zapytała Riddle patrząc w jego oczy. Ona tak jak przyjaciółka znała zwyczaje czarodziejów. *

- Nic. Po prostu nie chciałem się wiązać. My mężczyźni mamy więcej do powiedzenia w tej kwestii niżeli wy Panie. * powiedział ze stoickim spokojem. Młoda dziewczyna wstała. Musiała go przycisnąć. *

- Chodź Tony przejdziemy się * syknęła i ruszyła w stronę plaży. Nie mogąc utrzymać pionu zdjęła szpilki idąc boso. Piasek pieścił jej drobne stopy. Poczuła jak się spina ale nie mógł jej odmówić. Ruszył za nią. Dziewczyna wiedziała że są śledzeni przez dorosłych. Gdy byli koło murku docisnęła go swoim ciałem do niego. Był zaskoczony. Różdżka Alex wylądowała na jego szyi. Czuła jego podniecenie i zaskoczenie.*

- Myślisz że jesteś wystarczająco dobry aby szpiegować córkę Czarnego Pana? *zapytała a z jej gardła wydostał się zimny bezlitosny śmiech.*

- Nikt nie jest odpowiedni Pani. Ja tego nie robię. * szepnął i nie bał się choć jej oczy słały błyskawice.*

- Masz rację. Może chciałbyś skończyć jak mój poprzedni narzeczony. * syknęła i zaśmiała się na widok jego miny. Chłopak był zły. Strząchnął jej różdżkę ze swojego gardła. Zaskoczona jego zachowaniem zachwiała się a on ją złapał. W jego oczach ujrzała odbicie gwiazd. Wypity alkohol dodawał jej odwagi. Złapała go za koszulę i popchnęła tak, że upadł na piasek. Zaśmiała się a po chwili usiadła na nim okrakiem. Mała czarna poszybowała w górę ukazując jej kształtne uda. Wsparła dłonie na jego torsie. Mierzyli się spojrzeniami. *

- Pani zejdź ze mnie. Nikt nie powinien Nas zobaczyć. Twój ojciec by mnie zabił * rzucił ale ona nie wstawała. Zamiast tego perliście się roześmiała.*

- Och Yaxley mogłeś o tym pomyśleć zanim mi się postawiłeś. * rzekła i kolejna salwa śmiechu wypełniła jej gardło, bowiem poczuła jego podniecenie. Wiedziała jak działała na mężczyzn. Pochyliła się nad nim tak, że jego wzrok padał na jej pełne piersi. Słyszała jak ciężko oddycha. Przejechała dłonią po jego mocno zarysowanej szczęce. Próbował ją zdjąć z siebie ale mu na to nie pozwalała. *

- Pani błagam zejdź ze mnie. * burknął bowiem mowa sprawiała mu już problem. Oddech stawał się urwany. Ojciec chłopaka w ukryciu modlił się. Nie chciał stracić ostatniego syna. Bellatriks zamarła a Voldemort postanowił aby Alex brała odpowiedzialność za swoje czyny. Coś podpowiadało mu że musi podążać swoją drogą. W końcu Yaxley był czystej krwi. Ojciec chłopaka od lat był jego wiernym sługą. Przeniósł znów spojrzenie na młodych wcześniej zabraniając komukolwiek ingerować w sytuację. Draco, który pojawił się koło dorosłych trząsł się z wściekłości. Po co z Nott'em poczęstowali ją wysokoprocentowym trunkiem. Tymczasem Alex wygonie siedziała na biodrach chłopaka. Ten był spanikowany. Po chwili wsłuchała się w szybkie bicie jego serca. *

- Boisz się Yaxley ? *zapytała a w jej głosie czaił się śmiech. *

- Boję się konsekwencji jakie przyjdzie mi ponieść. * powiedział i nie mogąc się dłużej wzbraniać przejechał dłonią po jej plecach. Cicho zamruczała. Spojrzała w jego kocie oczy. Były śliczne w tej nocnej aurze. Nachyliła się nad nim łaskocząc policzek włosami. Zaśmiała się gdy złapał je w dłoń. Nie był w stanie się dłużej opierać. Przyciągnął ją i zawładnął jej wargami. Z jej ust usłyszał ciche westchnienie. Uznał to za pozwolenie. Przejechał lewą ręką po jej kręgosłupie. Zaśmiała się na tą swoistą pieszczotę. Odsunęła się od niego. To była ostatnia szansa aby od siebie uciekli. Nie zdołali. Smukłe dłonie Alex rozerwały jego koszulę. Jej oczom ukazał się tors mężczyzny. Był zbudowany jak grecki Bóg Apollo. Poczuła dziwne mrowienie w kroczu. Pisnęła czując jak wplata dłoń w jej włosy. Między nimi od pierwszego spojrzenia była chemia. Ich wargi po chwili znów się spotkały ale tylko na moment gdyż usta dziewczyny już mknęły po jego torsie. Gdy doszła nimi do pępka pociągnął ją za głowę i zawładną jej wargami. Była mocno pobudzona. Nawet nie wiedziała kiedy została na nim w samej bieliźnie. Draco błagał Czarnego Pana aby to przerwał ale tamten pozostawał niewzruszony. Bał się że dziewczyna znienawidzi siebie za ten czyn a może nawet i jego. W tym czasie młoda Riddle mocowała się z paskiem u spodni chłopaka. Puścił po kilku mocniejszych szarpnięciach. Pieścili dłońmi swoje ciała. Yaxley był jak w transie. Ojciec chłopaka przeklął w duchu. Kara była nieunikniona. Stanik spadł z piersi dziewczyny i nawet Dracon'owi odebrało mowę. Była śliczna. Podniecenie Tony'ego osiągnęło stan krytyczny. Wiedząc co zaraz nastąpi wstawiona dziewczyna zdjęła ostatnią część bielizny. Cieszyła się że okres się miał dopiero zacząć. Czując jego dłonie na pośladkach jęknęła. Była gotowa. Skąd to wiedziała? Nie chciała się tym zadręczać. Liczyło się tylko ich dzika, nieokiełzane rządza. Spojrzał w jej oczy. Zmienili pozycję. Teraz on był na górze. Pieścił wargami wewnętrzną stronę jej ud. Wiedział, że już jest w stanie go przyjąć. *

- Alex wycofajmy się błagam.* szepnął patrząc błagalnie w jej oczy. Młoda Riddle'ówna złapała go dziko za włosy i ugryzła płatek jego ucha. *

- Mi się Yaxley nie odmawia. * rzuciła i zaplotła ciasno nogi wokół jego bioder. Była skuteczna niczym boa dusiciel. Mężczyzna nie mógł się wyrwać nie miał też siły by walczyć z pożądaniem ogarniającym jego ciało. *

- Och Alex co ty ze mną robisz. * szepnął i zgodnie z jej rozkazem i wszedł w nią najdelikatniej jak mógł. Riddle zawyła z bólu. Zesztywniał i pozwolił aby się oswoiła z uczuciem pełna. Otarł jedną samotną łzę z jej policzka. Czuł się winny. Ona była taka młoda. Zamarł. Alex po sekundzie zaczęła się śmiać jak opętana. *

* Tylko na tyle Cię stać Yaxley? * rzuciła i powaliła go na plecy. Dosiadła go by po chwili przejąć inicjatywę. Alkohol uderzał jej do głowy. Nie myślała racjonalnie . Coraz szybciej poczęła poruszać swoimi biodrami. Mężczyzna był dla niej wyrozumiały. Czuł że już dawno mógłby skończyć ale chciał dać jej jak najwięcej przyjemności. Mogła dominować. Czuła opanowującą jej ciało rozkosz. Po chwili oboje doszli i zastygli w swoich ramionach. Gdy opadła na jego tors Tony pocałował ją w czubek głowy. Leżała naga na nim. Nakrył ich ciała peleryną. Przejechał dłonią po jej biodrze. Wiedział co musi uczynić.*

- Alexio Bellatriks Riddle uczyń mi ten zaszczyt i zostań moją żoną * mruknął na jej ucho . Dorośli zesztywniali. Ojciec Yaxley'a już dawno był blady jak papier. Voldemort był cichy. Draco łkał po raz pierwszy w życiu jednak słysząc słowa chłopaka poczuł iskrę nadziei. To był jedyny ratunek dla jego przyjaciółki.*

- Tony nie rób tego. Nikomu nie powiemy. To będzie nasza słodka tajemnica. * powiedziała i popatrzyła w jego oczy.*

- Tak nie można. Czy zdajesz sobie sprawę, że nasz czyn może mieć następstwa? * rzekł. Pospiesznie z niego zeszła. On podniósł się i już zapinał pasek od swoich spodni. *

- Spokojnie chłopcze to były dni bezpłodne. * powiedziała i zachwiała się. Złapał ją w ramiona.*

- O mój Boże Alexia jesteś cała we krwi. Na Merlina . Chodź szybko . * rzucił i ujął ja na ręce. Weszli razem do wody. Mogli ujrzeć jak delikatnie obmywa jej uda. Trzymała się niego. Po kilku minutach wrócili do jej ubrań. Zapiął jej biustonosz i założył resztkę ze swojej koszuli. W tym czasie ona ubrała sukienkę. Usiadła oparta o jego tors.*

- Nie powinnam Cię w to wciągać. Teraz czujesz się dziwnie zobowiązany. * mruknęła i przymknęła powieki. Poczuła jego dłonie na swych ramionach.*

- Alexio błagam Cię. Wyjdź za mnie. Będziesz mogła żyć spokojnie. Obiecuje opiekować się tobą do końca swoich dni. Niczego Ci nie zabraknie. Skończysz Hogwart a ja na Ciebie poczekam. * rzekł pewnym tonem. Coś w jej sercu zakuło.*

- To był tylko seks Yaxley. Czyste pożądanie. * szepnęła przygryzając dolną wargę.*

- Alex miłość pojawia się wtedy, gdy na nią nie czekasz. Nie zawsze jest gromem z jasnego nieba, motylami w brzuchu i uniesieniem. Bywa, że przychodzi po cichu, niepostrzeżenie, delikatnie. Jakby bała się ciebie wystraszyć nadmiarem emocji i wybuchem uczuć. Miłość nie potrzebuje fajerwerków, które dość szybko się wypalają. Ona cierpliwie czeka, aż ją zauważysz. * powiedział patrząc już w jej oczy.*

- Nie mogę. Ja nie chce mieć dzieci . Twoim obowiązkiem jest przedłużyć ród. * rzekła i odsunęła się od niego wstając. Poszedł za jej przykładem.*

- A pieprzyć ten cały ród. Jeśli jest to cena jaką muszę zapłacić jestem gotowy to uczynić. Nie chcesz mieć dzieci nie będziemy ich mieli. * rzucił. Alex zrozumiała na jakie poświęcenie jest w stanie się zdecydować aby chronić jej reputację. Był pierwszym facetem, który liczył się z jej zdaniem. *

- Nie mogę tego od Ciebie wymagać. Nie jestem odpowiednią kandydatką na Twoją żonę. Zapomnij o tym co się tu dziś wydarzyło. Zapomnij o mnie. * mruknęła odgarniając swoje włosy z twarzy. Nie dając mu nic powiedzieć odeszła w stronę hotelu. Minęła recepcję i weszła do swojego pokoju. Sama nie wiedziała czemu po chwili zaczęła płakać.*



* Gdy odeszła spojrzał w niebo. Chciał płakać. Alexia wrosła w jego serce. Wstał i ujrzał swojego ojca, śmierciożerców i Czarnego Pana. Gdy Voldemort chciał przemówić Draco złapał Yaxley'a za resztki koszuli i mocno uderzył go pięścią w twarz. Chłopak upadł, zalany krwią.*

- Ty sukinsynie! Coś Ty jej zrobił! Zabiłeś jej duszę . Alexia nigdy sobie tego nie wybaczy. * wrzasnął Malfoy a reszta zebranych obserwowała ich poczynania. Narcyza była przerażona a Lucjusz dumny z syna.*

- Sama mnie zmusiła. Chciała tego bardziej niż ja. * rzekł trzymając się za krwawiący nos.*

- Ona ma niecałe szesnaście lat. Jest dzieckiem a Ty dorosłym facetem. Hormony Alex buzują. To Ty powinieneś myśleć Yaxley! * ryknął Draco trzęsąc się na całym ciele. Tony domyślił się że oni musieli wszystko widzieć.*

- Sam zapewne widziałeś jak bardzo się opierała. Nie żałuje tego. Była nieziemska * szepnął i nie zdążył niczego dodać. Draco wyjął swoją różdżkę. *

- Crucio. * wrzasnął a chłopak zaczął wić się z bólu jakiego nigdy nie doświadczył. Malfoy przestał go torturować gdy usłyszał spokojny głos Czarnego Pana że starczy. Torturowany ciężko oddychał.*

- Nie zbliżaj się do niej Yaxley. Jeśli zobaczę Cię w jej obecności zabije Cię jak psa. Módl się aby nie okazała się w ciąży. Zabije tego szczeniaka a potem przyjdę po Ciebie. Nigdzie się nie ukryjesz. * rzucił w kierunku tamtego. Powoli podszedł do matki. Kobieta była zszokowana zażyłością relacji kuzynostwa.*

- Yaxley wstań * usłyszeli głos Voldemort'a . Jego twarz była zimna.*

- Panie wybacz . Ona... * szepnął i padł na kolana prosząc go o wybaczenie. *

- Panie mój. Obiecuje osobiście ukarać syna . * rzekł starszy mężczyzna. Voldemort przeniósł swoje spojrzenie w oczy sługi.*

- Twoj syn będzie dostawał najgorsze i najbardziej niebezpieczne misje. To będzie wasza kara. Nigdy nie będziesz wiedział co dzieje się z twoim dzieckiem. Czy żyje. * rzekł twardym głosem . Yaxley rankiem padł na ziemię. Całą noc był torturowany przez Czarnego Pana.*



* Alexia wstała rano. Przejechała dłonią po twarzy. Czuła suchość w gardle . Była również obolała. Mgliste wspomnienia zaczęły wypełniać jej umysł. Po chwili uzmysłowiła sobie co się wydażyło. Była na siebie wściekła. Zniszczyła swoją przyszłość. Weszła do prysznica. Szorowała swoje ciało czując się brudną. Chciała wracać do domu . Do Hogwart'u.*



* Piąty rok szkolny rozpoczął się jak zwykle przydziałem pierwszorocznych do domu. Sam nie wiedziała jak to się stało a był już listopad. Siedziała koło Dracon'a. Tylko on wiedział, że przyjaciółka w wakacje straciła ostatnie hamulce. Była zła. Serce, które biło dla niego stało się niedostępne i mroczne . Uścisnął pod stołem jej dłoń. Nie odpowiedziała mu. Wyszła z Wielkiej Sali i udała się do biblioteki. Tu potrafiła być sobą. Uspokoiła swój przyspieszony oddech. Z radosnej dziewczyny stała się samotniczką. Unikała przyjaciół i wrogów. Jak wąż ślizgała się między jedną a druga lekcją. Była najlepsza . Nawet ta głupia szlama Granger nie mogła z nią rywalizować. Słysząc kroki schowała się. Do pomieszczenia weszła Dolores Umbridge nauczycielka Obrony przed Czarną Magią. Od początku roku szkolnego bacznie obserwowała Alex. Dziewczyna wymknęła się i udała do lochów. Tam oparła się o najbliższą ścianę. Była blada. *

- Alex wszystko w porządku ? * usłyszała zatroskany głos i odwróciła wzrok. Stał tam Harry Potter. Przełknęła ślinę. *

- Tak wszystko gra. * rzuciła i uciekła do pokoju wspólnego. *



* Młoda ślizgonka walczyła ze sobą. Nie chciała wracać do domu na święta. Dostała jednak list. Ojciec kazał jej wracać a ona była wściekła. Rozsadziła wtedy pół dormitorium. Spakowana w kufer ruszyła do domu z milczącym kuzynem koło siebie. *



* W domu Malfoy'ów znalazła się wraz z Lucjuszem. Weszli do salonu. Zauważyła w nim matkę i ciotkę. Skinęła do nich głową. Kobiety były zmartwione jej widokiem. Była wysoka, bardzo szczupła i blada. Gdyby nie zapewnienia Snape'a że dał jej eliksir aby nie była w ciąży nie uwieżyły by mu. Usiadła w fotelu . Matka poinformowała ją o zebraniu śmierciożerców w Riddle Manor po piętnastej. Skinęła głową i zasnęła wykończona. Ze snu obudziła ją Narcyza. Podziękowała jej i wraz z Draco teleportowali się na spotkanie. Wchodząc do sali obrad usłyszała szepty że schudła i źle wygląda. Nawet ojciec był zaniepokojony jej stanem zdrowia. Usiadła na swoim miejscu i założyła noga na nogę. Była potwornie zmęczona. Popatrzyła po sali. Nikogo nie brakowało. Jej wzrok zatrzymał się na Anthony'm. Był bardziej męski, jednak ona nienawidziła go całym sercem. Usiadła na swoim miejscu. Dyskusja była nudna do momentu kiedy dowiedziała się że nie powróci do Hogwart'u bo to zbyt niebezpieczne. *

- Ojcze oszalałeś? Muszę wrócić * krzyknęła hamując wściekłość płynącą w jej żyłach. *

- Nie możemy ryzykować Alex. Ministerstwo podejrzewa że zbierasz jakąś tajną grupę. Nie bez powodu ta cała różowa landryna jest u Was w szkole. Moja decyzja jest nie do odwołania. * rzekł i machnął do zwolenników ręką co oznaczało żeby udali się do swoich zajęć. Wściekła Riddle opuściła salę trzaskając drzwiami. Pospiesznie wyszła na dwór. Wiatr mierzył jej ciemne włosy. Położyła swoje rzeczy i różdżkę na brzegu. Wściekła a zarazem załamana wskoczyła do wody. Uderzyła głową w konar. Jej płuca zaczęły wypełniać się wodą a ona szybko straciła przytomność.*


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top