Nowa w kręgach Czarnego Pana.
* Okropne zmęczenie, było dominującym uczuciem jakie ogarnęło w tym czasie troje podróżników . Alexia stała się na wszystko zobojętniała i obawiała się, że nigdy nie będzie im dane powrócić do domu. Nic dziwnego że gdy wylądowali w Hogwart'dzie a dokładniej w gabinecie nietoperza poczuli ulgę. Już wiedzieli że nie będą zmuszeni ponownie śledzić swoich losów. Najbardziej tego z ich trójki obawiał się Draco. Był on człowiekiem mocno stąpającym po ziemi. Nigdy nie był skory do rozdrapywania przeszłości a o przyszłości wolał nic nie wiedzieć, bowiem wróżbiarstwo nie bez przyczyny nie należało do jego ulubionych przedmiotów szkolnych. Do gabinetu niczym huragan wpadł jego właściciel. Na pierwszy rzut oka mogli ujrzeć, że jego mina sugerowała okropne ugryzienie muchy w zadek. Spojrzał prosto w ich stronę marszcząc przy tym wysokie czoło.*
- Do jasnej cholery co wy tu robicie? * zapytał zirytowany krzyżując ręce na piersi. W pierwszej sekundzie cała trójka zdała sobie sprawę że wrócili. Padli szczęśliwi w swoje ramiona, podskakując jak oszalali.*
- Severusie ty naprawdę nas widzisz? O Boże chłopaki my naprawdę wróciliśmy! * krzyknęła na całe płuca Alex i w napływie emocji przytuliła mocno profesora Snape'a.*
- Riddle czy ty oszalałaś? Bez takich mi tu i w tej chwili mnie puść. * burknął a dziewczyna natychmiast odskoczyła od swego byłego nauczyciela.*
- Najmocniej cię przepraszam Severus'ie. To wszystko przez szczęście. Nawet nie wiesz jak się cieszymy z powrotu. Tego co musieliśmy być świadkami nie chcemy opowiadać. * rzekła i rozejrzała się po pomieszczeniu. Nic w nim nie uległo zmianie od momentu kiedy była tu po raz ostatni. Wiekowa szafa z księgami stała przy łóżku, zielone zasłony wisiały w oknie a w gabinecie jak zwykle unosił się zapach eliksiru pieprzowego. Mrok jaki zwykł tu panować rozświetlała tylko jedna pochodnia i ogień sączący się z rozpalonego kominka. Nie wiedziała skąd się to bierze, ale w Hogwart'dzie zawsze czuła się jak w domu. Może dlatego, że gdy była dzieckiem nie zaznała rodzicielskiej, bezwarunkowej miłości. Nie było wtedy przy niej ani ojca, ani matki a wujostwo to nie to samo. Taki stan rzeczy na pewno odcisnął piętno na psychice dziewczyny. *
- Przepraszamy Severus'ie za najście. Na nas już czas. * powiedziała i z pomocą proszku fiu ruszyli w dalszą drogę.*
* Los to fałszywy przyjaciel. Jest w stanie zdradzić zawsze a szczególnie przy nadążającej się okazji. Nigdy nie możemy być go pewni, bo pewna w życiu wydaje się tylko śmierć, choć i z nią jak widać na przykładzie Tom'a Marvolo'a Riddle'a można wygrać. Wściekły Czarny Pan siedział w swoim gabinecie i przeklinał ów zły los. Enid Longbottom zapadła się pod ziemię. Sytuacja zmusiła ich do powrotu. Był rad że córce i jej towarzyszom udało się także wrócić. Za pięć minut miało odbyć się zebranie śmierciożerców. Riddle ruszył w stronę salonu i zastał tam swych zwolenników. Alexia siedziała pomiędzy wyczekującą matką a jej spiętą do granic możliwości siostrą. Były zaskoczone widząc stojącą przy kominku nieśmiałą, średniego wzrostu kobietę o niebieskich jak ocean oczach i długich ciemnych włosach.*
- Jak widzę jesteś na czas. * mruknął i podszedł do kobiety, która na jego widok padła na kolana.*
- Jestem Panie tak jak rozkazałeś. * rzekła a Czarny Pan wyciągnął w jej kierunku swoją zimną dłoń. Dziewczę ujęło ją delikatnie i wstało nie unosząc wzroku do góry. Mroczny lord złapał ją za podbródek i długo studiował coś w jej twarzy. Po chwili ich spojrzenia się spotkały.*
- Thorfinn wspomniał że jesteś ładną kobietą ale nie że aż tak. To dobrze. Twoje zadanie nie będzie proste czy przyjemne dziecko. Ile masz lat? * zapytał patrząc w jej tęczówki a kciukiem trzymał ją za brodę.*
- Na początku Panie mój pragnę przeprosić za swojego brata ale się spóźni. Coś wybuchło w Ministerstwie Magii i musiał chwile dłużej zostać. Za dwa dni skończę osiemnaście lat. * odparła a Alexia na własnej skórze poczuła prądy nienawiści płynące w stronę tamtej od starych zwolenniczek Lord'a Voldemort'a.*
- Powinnaś się nadać. * mruknął i okręcił kobietę wokół jej osi. Jej długa spódnica lekko się podniosła ale niczego nie odsłoniła.*
- Czy brat wspomniał ci na czym będzie polegało twoje zadanie? * zapytał lustrując jej sylwetkę i ubiór. *
- Niestety nie mój panie, był strasznie tajemniczy. * szepnęła i skłoniła się a w pomieszczeniu pojawił się Thorfinn Rowle.*
- Panie przepraszam za spóźnienie ale mam nadzieję że siostra uprzedziła. I jak nadaje się? * zapytał chowając za pas swoją różdżkę. Czekał na opinię swego mistrza.*
- Myślę że będzie idealna tylko najpierw musi nabrać trochę śmiałości. Ten ubiór też nie jest dobry. * szepnął i machnął różdżką. Nagle dziewczyna stanęła przed wszystkimi w spódniczce przed kolano ale nie za krótkiej i w modnej białej koszuli. Śmierciożercy obserwowali wszystko z ciekawością palącą im niemal żyły. Widząc siebie w takim stroju dziewczyna zaczęła się zasłaniać czując na sobie pożądliwe męskie spojrzenia.*
- Nie zasłaniaj się. Musisz być śmiała i pewna siebie. Inaczej nikogo nie uwiedziesz a taką masz misję. * rzekł i podszedł do niej. Odpiął dwa guziki koszuli odsłaniając jej spory biust.*
- Do czego to doszło że ja muszę uczyć kobietę jak ma wykorzystać swoje walory. Spójrz na Bellatriks. Mogłabyś się od niej wiele nauczyć. Będąc w twoim wieku mogłaby powalić na kolana niemal każdego mężczyznę. * rzekł i przejechał dłonią po górnej linii jej stanika. Zebrani wstrzymali oddech tak jak i panna Rowle. *
- Thorfinn'ie załatwisz jej bardziej zmysłową bieliznę. Z tą daleko nie poleci. Do tego dokupisz czarne szpilki oraz pończochy. * szepnął i ujął jej włosy w rękę. Po chwili namysłu je puścił.*
- Włosy niech zostaną rozpuszczone, tak wyglądają korzystniej. Jeszcze jedno ważne pytanie, czy masz jakiekolwiek doświadczenie z mężczyzną? * zapytał patrząc w jej oczy. Dziewczyna spłoniła się niczym piwonia.*
- Nie panie mój. * odparła spuszczając swój wzrok. Nie wiedziała czego ma się spodziewać.*
- Daleko tak nie zajedziesz. Nie mam czasu aby osobiście udzielić ci kilku lekcji w tej materii poza tym nigdy nie wychodzę poza relacje zawodowe z swoimi zwolennikami, ale myślę że sama rozmowa z kobietami na ten temat pozwoli ci się rozwinąć. Jeśli się jednak tak nie stanie to zobaczę co mógłbym dla ciebie zrobić. * mruknął jej na ucho i podszedł do kominka grzejąc swoje zimne dłonie. Alexia już wiedziała że matka zrobi wszystko aby tamta nie znalazła się z Czarnym Panem sam na sam.*
- Twoje zadanie będzie trudne. Czy jesteś w stanie poświęcić wszystko dla większej idei? * zapytał i odwrócił się do niej przodem. *
- Tak panie dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko. * powiedziała lekko drżącym głosem.*
- Mam nadzieję że tak będzie. Misja jaką otrzymasz będzie polegała na uwiedzeniu i zaciągnięciu do ołtarza Neville'a Longbottom'a. * rzekł a jego twarz wykrzywiła się w coś co mogło przypominać uśmiech. Zwolenników słyszących słowa mistrza zamurowało. Nie wiedzieli czemu mu na tym zależy. Nie spodziewali się że jego kolejne słowa sprawią że zatrzymają się im niemal serca. Czarny Pan podszedł do dziewczyny i stanął naprzeciwko niej. Ujął w dłoń jej podbródek i spojrzał prosto w oczy.*
- Pocałuj mnie Melanio. * szepnął kusząco a Alexia mimowolnie chwyciła matkę za lewy nadgarstek a Snape za prawy, gdyby ta miała się zerwać na równe nogi. Oboje nie chcieli afery. Zaskoczona ponad miarę panna Rowle niepewnie i pełna lęku złączyła swoje wargi z ustami Lord'a Voldemort'a. Riddle wplótł palce w jej długie włosy a ona stała się sztywna jak kołek. Chcąc złamać jej opór popchnął ją na ścianę. Dziewczyna nie zamortyzowała upadku i mocno się obiła. Po sekundzie oderwał się od jej ust i wyprostował robiąc krzywą minę.*
- Jesteś sztywna niczym kij od szczotki. Tak to do niczego nie dojdziesz nawet z tą ciapą Longbottom'em. Trudno niech stracę. Bellatriks chodź tu do mnie. * syknął a wołana ruszyła w kierunku pana z szybkością niemal równą strusiowi. Gdy znalazła się obok Melani spojrzała na swego mistrza ignorując tamtą. *
- Panie mój. * mruknęła a Czarny Pan zwrócił na nią uwagę.*
- Patrz Rowle bo powtórki nie będzie. Tak to się robi. * rzekł i powolnym krokiem podszedł do Bellatriks. Delikatnie niczym podmuch wiatru ujął ją za podbródek i spojrzał prosto w jej tęczówki. Mógłby utonąć w ich czekoladzie i oddaniu. Kciukiem przejechał po szczęce zwolenniczki po czym powoli złączył ich wargi w pocałunku. Lestrange poczuła się wyjątkowo i zapomniała o obecności innych. Zaplotła swoje dłonie na szyi mistrza oddając mu się całkowicie. Riddle położył dłonie na jej ramionach sunąc nimi w dół. Zatrzymał się na jej biodrach i pewnym gestem przysunął ją bliżej siebie tak że kobieta całą sobą przywierała do niego. Alexia nie mogła pozbyć się wrażenia że w takiej sytuacji wyglądali jak jedność, dwie połówki tego samego jabłka. Pod wpływem jego dotyku Lestrange topniała niczym wosk. Zjechał ustami po jej szyi po czym odsunął ją od siebie stanowczo. Jego oddech był przyspieszony a Bellatriks ledwo trzymała się na nogach. Rowle patrząc na nich uśmiechała się delikatnie. Gestem dłoni odesłał Bellę na jej miejsce.*
- Rowle musisz uwieść tego niedojdę Longbottom'a i być naszą wtyczką w Zakonie Feniksa. Jako jego oddana żona nie wywołasz podejrzeń. Będziesz twierdzić że odcięłaś się od brata bo on cię nigdy nie rozumiał. Życie to poświęcenia. Miejmy nadzieje że będzie w stanie jako tako się przed tobą otworzyć. Dzielenie łóżka przeważnie zbyt mocno wpływa na wylewność. Pozostaje również mieć nadzieje że w innych sferach życia nie jest taką niedojdą i ciapą. * powiedział i zajął swoje miejsce. Jego zimny wzrok lustrował każdego z osobna, dłużej zatrzymując się na rozpalonej twarzy Lestrange.*
- Rowle ktoś musi nauczyć cię legilimencji aby Albus Dumbledore nie próbował prześwietlić twego umysłu. Lekcje będą odbywać się we wtorki po dwudziestej. Zaczniesz dziś zaraz po zebraniu więc zostań. Thorfinn'ie zostaniesz z nami. * rzekł i pogłaskał dłonią Nagini.*
- Co do reszty to pamiętajcie aby nie pokazywać się w towarzystwie naszej nowej zwolenniczki. Musi ona pozostać poza kręgiem jakichkolwiek podejrzeń. W sobotę uderzymy w jednej z mugolskich wiosek. Melania będzie udawać ofiarę naszej napaści. Będziesz próbowała chronić mugoli jako tajny członek Ministerstwa Magii. Yaxley załatwił ci stosowne dokumenty. Taka akcja pomoże cię uwiarygodnić. Będziesz zdawała nam raporty co niedziela. * syknął i wstał sunąc za krzesłami swoich zwolenników. *
- Kto z was powinien nauczyć ją legilimencji? * zapytał sam siebie i przystanął przy krześle czarnowłosej. Położył dłonie na jej ramionach.*
- Liczę Bellatriks że mnie nie zawiedziesz. * mruknął na jej ucho.*
- Zrobię co tylko w mojej mocy panie mój. * szepnęła i złapała oddech wiedząc że będzie to ciężka praca, ale czego się nie czyni dla swego mistrza.*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top