Muszę walczyć, dla większego dobra.
* Z odchłani wyrwał ją głos ojca. Spojrzała na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem. Czuła na swojej tali czyjeś dłonie. Spojrzała na ich właściciela i zaczęła się wyrywać tak silnie jaby spętały ją diabelskie sidła. *
- Grindelwald w tej chwili mnie puść! * warknęła a tamten o dziwo jej posłuchał. Ktoś zdjął z jej stóp szpilki . Dzięki temu mogła pospiesznie wstać. Gdy się zachwiała znów załapał ją w tali i przyciągnął do siebie. Zebrani patrzyli na nich oniemiali tylko Voldemort zdawał się być rozbawiony a zarazem zaciekawiony rozwojem sytuacji. Alexia odzyskała sprawność trzymania się prosto na nogach. Chciała się od niego odsunąć ale jej nie pozwolił.*
- Puszczaj mnie ! * wrzasnęła i uderzała pięściami w jego tors. Pospiesznie złapał ją za nadgarstki aby nie mogła zadawać mu kolejnych ciosów.*
- Uspokój się Riddle. Będę twoim mężem! Przyzwyczajaj się do mojego dotyku już od dziś. *rzucił rozbawiony widokiem jej miny.*
- Staniesz się nim po moim trupie. Nigdy nie będę twoją żoną. * rzuciła szamocząc się z chłopakiem. Był zbyt silny.*
- Tak szybko nie umrzesz. To nie jest takie proste skarbie . * mruknął i zaśmiał się.*
- Jesteś starszy . Idziesz na ostatni rok Hogwartu. Potem stracisz kontrole nade mną. Zrobię wszystko abyś zniknął, przepadł. * syknęła. Zobaczyła wściekłość w oczach chłopaka*
- Twój ojciec oddał mi twoją rękę. Mam zatem prawo decydować co do twojej osoby. Denerwuj mnie dalej Riddle a skończysz bez szkoły w domu z ósemką bachorów do wychowywania. * warknął i złapał ją za włosy aby wymusić na niej posłuszeństwo. Po sekundzie łapczywie zawładnął jej wargami. Voldemort wydawał być się zadowolony a reszta milczała współczując dziewczynie. Po chwili oderwał się od jej ust.*
- Gdyby była tu moja matka nigdy by się na to nie zgodziła. Twoja przewraca się w grobie widząc jakie bydle wydała na świat. Możesz posiąść moje ciało ale nigdy nie dostaniesz mojej duszy. Będę kulą u twojej nogi. I nigdy w życiu nie będę rodzić twoich bachorów. Taki człowiek jak ty nigdy nie powinien ich mieć. * rzuciła zajadłym tonem. Chciała odejść ale jej nie pozwolił. Była wściekła, że nikt jej nie pomaga.*
- Piękna przemowa Alexio. W dzień możesz być jak to nazwałaś kulą u mojej nogi. Możesz być niemiła czy wredna... * mruknął i popchnął ją na ścianę . Czuła zimno muru na gołych plecach.*
- ale w nocy będziesz moją kochanką. Będziesz moja na każdy możliwy sposób. Nikt Ci nie pomoże . Jako twój mąż będę miał do tego prawo jak nikt inny. Możesz się pogodzić z faktem naszej wspólnej przyszłości i uczynić nasze życie znośnym . Obiecuje Ci wtedy szacunek i uczciwość. Ty będziesz mogła zadecydować w wielu sprawach np. twój powrót do Hogwartu. Stań się mniej kąśliwa a pokaże Ci życie o jakim nawet nie miałaś pojęcia. * powiedział słodkim tonem.*
- Tak pokażesz mi życie przy garach z dziećmi uwieszonymi do nóg. Co ty możesz mi dać i pokazać Grindelwald ? * warknęła wściekła. Ujrzała rozbawienie w oczach ojca . Chciała walczyć z chłopakiem. Musiała.*
- Jeżeli będziesz taka jak wspomniałem to nie będziesz stała przy garach jak to określiłaś. Oczywiście dziecko będziesz musiała urodzić ale wtedy to Ty głuptasie zdecydujesz kiedy będziesz na nie gotowa. A i jedno w zupełności mi wystarczy. Chyba że byłaby to córka wtedy będę błagał Cię o syna. Tak dobrze słyszałaś. Będę błagał. Nie chce brać w posiadanie własnej żony na siłę. Chce abyś sama mi się oddawała. Wiem, że jesteś z zacnej rodziny. Szanuje ją i wspieram jak nikt inny, jednak każdą twoją niesubordynację będę musiał karać . * powiedział i poluźnił uścisk. Alexia wykorzystała sytuację i mu się wyrwała. Jej brązowe oczy płonęły.*
- Nigdy z własnej woli Ci się nie oddam Grindelwald ! Nigdy! * wrzasnęła z łzami w oczach. Podbiegła do ciotki i wtuliła się w nią mocno. Szukała u niej schronienia. Była jedyną kobietą w pomieszczeniu a Alex czuła, że tylko kobieta jest w stanie ją teraz zrozumieć. *
* Voldemort obserwował całą sytuację z wygodnej pozycji. Miała jego upór. Wiedział, że młody Grindelwald nie będzie miał łatwego zadania. Cóż zdawał sobie sprawę z tego faktu. Widząc jak ucieka do Narcyzy zamyślił się. Lucjusz chcąc przerwać niezręczną sytuację poprosił wszystkich do stołu na kolację a on na to przystał.*
* Alexia była zdołowana . Chciała uciec od stołu i płakać w swoim pokoju. Po chwili poczuła dłoń Dracon'a na swojej. Posłał jej przepraszające spojrzenie. Wiedziała że nie mógł jej pomóc. Zostałby surowo ukarany. Przysunęła się bliżej kuzyna . Chciała o ile to było możliwe zwiększyć dystans między sobą a jej obiecanym. Po pysznej kolacji ruszyli do salonu. Chciała zająć fotel. Niestety wolne miejsce zostało przy Grindelwald'zie. Jakby specjalnie ktoś to zaimprowizował. Nie miała sił się kłócić. Była wyprana z emocji . Po prostu pusta. Usiadła obok niego i ujrzała że każdy im się przygląda. Założyła nogę na nogę i przyjęła od wujka Lucjusza puchar z sokiem dyniowym. Upiła kilka łyków. Ujrzała kątem oka iż Grindelwald sączył już Ognistą Whisky. Nie skomentowała owej sytuacji. W salonie każdy toczył rozmowę na tematy z Ministerstwa. Młoda Riddle'owna myślała jak się z tego wymigać. Szanse były marne . Spotkanie ciągnęło się. Po dwóch godzinach była padnięta. Przysnęła na kanapie sama nie wiedząc kiedy jej głowa opadła na kolana Grindelwald'a.*
* Czując jej głowę na swoich kolanach delikatnie wstał. Położył ją na kanapie. Dopił ostatni łyk alkoholu i odstawił szklankę na tace. Czuł na sobie spojrzenia wszystkich. Poprawił kołnierzyk koszuli i podszedł do Alexii. Była taka piękna i uparta. Najdelikatniej jak tylko mógł wziął ją na ręce. Nie przebudziła się. Spojrzał na Narcyzę.*
- Drugi pokój po lewo * szepnęła a on skinął jej głową. Ruszył z nią na górę. Minął pierwsze drzwi po lewo i otworzył drugie. Popchnął je nogą i powoli wszedł z nią do pokoju. Popatrzył jeszcze raz na Alex. Położył ją na wielkim łożu. Chciał ją tak zostawić. W suknie będzie jej niewygodnie - pomyślał i już po sekundzie jego dłonie rozpinały jej suknię. Gdy została tylko w bieliźnie westchnął. Tak wiele razy wyobrażał sobie jej ciało ale była piękniejsza od tej Alex ze swoich wizji. Nie mogąc się powstrzymać uwolnił jej pełne piersi z biustonosza. Fala podniecenia zalała jego ciało. Były duże jak na piętnastolatkę. Och jaką miał wielką ochotę ją posiąść. Tu i teraz, zaraz. Aby nie ulec pokusie nakrył jej ciało kołdrą. Wsunął na palec serdeczny piękny złoty pierścionek z zielonym oczkiem. Po tym czynie wrócił do zebranych. Popatrzyli na niego. Czuł, że Czarny Pan czyta mu w myślach. Nie czuł wstydu. Po chwili Voldemort zawołał go na osobności. Wszyscy zamarli nawet ojciec chłopaka. Weszli do gabinetu Lucjusza Malfoy'a*
- Musisz na nią uważać. Separować od Potter'a. Dumbledore ten kretyn nie poprzestanie. Lucjusz załatwi zgodę. Gdy za miesiąc staniesz się pełnoletni będziesz mógł pojąć ją za żonę mimo że nie będzie mieć siedemnastu lat. Rozumiem że Alexia jest piękną kobietą ale hamuj się Grindelwald. Jej ciało nie jest gotowe na dziecko. To by ją zabiło. Masz ją w sobie rozkochać. Jeśli jest choć trochę podobna do swojej matki w końcu ulegnie. Mimo wszystko chce aby chociaż moja córka miała w miarę szczęśliwe życie. Alexia musi żyć. Kiedyś będzie mi potrzebna. Do tego czasu jest twoja. * rzekł i teleportował się a chłopak opuścił pokój i dom Państwa Malfoy. *
* Tej nocy wydarzyło się wiele. Mury Azkabanu pękły uwalniając swoich więźniów. Czarnowłosa kobieta zaśmiała się głośno . Jej śmiech echem niósł się w powietrzu.*
* Alexia wstała późnym rankiem. Usiadła na łóżku i ujrzała swoje nagie piersi. Szkarłat wstąpił na jej policzki. Była zawstydzona. Przejechała ręką po swoim nagim ramieniu i ujrzała na niej złoty pierścionek. Przeklęła w duchu. Do końca naiwnie wmawiała sobie że to był tylko głupi koszmar. Niestety to okazała się być brutalna prawda. Powoli weszła do łazienki. Umyła swoje ciało . Ubrana w nową szatę zeszła do jadalni. Zaskoczył ją widok ojca . Wszyscy czekali na nią ze śniadaniem. Szepnęła ciche dzień dobry po czym zajęła miejsce obok Dracon'a. Wszyscy siedzieli przy stole. Czarny Pan przypatrywał się bacznie swojej córce. Po chwili przemówił .*
- Mam dla Was wszystkich niespodziankę. Wejdźcie. * rzucił w kierunku drzwi i do pokoju weszło troje przybyszów. Kobieta i dwóch mężczyzn. Alexia ujrzała pospiesznie wstającą Narcyzę. Ciotka pobiegła do kobiety i zarzuciła jej ręce na szyję. *
- Bellatriks jesteś... w końcu . * rzekła łkając w szyję kobiety. Alex zauważyła jak ta lekko ją przytula. Tak jakby Pani Malfoy była z porcelany. Gdy uwolniła się z objęć siostry podeszła do niej. Riddle'ówna już wiedziała, że to jej matka. Była piękną kobietą. Pobyt w Azkabanie naznaczył jej duszę ale nie ciało. Widząc jej wyciągnięte ramiona przytuliła się do niej. Czuła jak mama gładzi jej włosy. Od zawsze tego pragnęła. Nocami marzyła o tym. Wypuściła ją z ramion i posłała lekkie spojrzenie mężczyzną. Nie była nimi zaciekawiona . Jedzenie pachniało zbyt dobrze, dlatego nałożyła sobie porcję tostów i zabrała się za posiłek. *
* Minął miesiąc . Alexia siedziała w swoim pokoju płacząc. Po raz pierwszy w życiu płakała. Ocierała szatą kuzyna wielkie łzy, kapiące z jej brązowych oczu. Nie chciała zostać żoną Grindelwald'a . Przypomniała sobie rozmowę z matką. Chciała ją prosić o wstawiennictwo u ojca, ta jednak stała murem za Czarnym Panem zaślepiona miłością do niego. Przytuliła się do Dracona. Inaczej wyobrażała sobie dzień swojego ślubu. Wiedziała, że dziś straci o wiele więcej niżeli wolność. Kolejna fala spazmu wydostała się z jej piersi. Młody Malfoy znosił to ze stoickim spokojem. Chciał zabrać cierpienie od ukochanej kuzynki ale nie potrafił. Nagle do pomieszczenia wpadła Bellatriks i Narcyza. Wyprosiły młodzieńca. *
- Będziesz szczęśliwa * rzuciła czarnowłosa i wyjęła z szafy suknię ślubną. Była piękna. Bez ramion z dopasowaną talią. Rozkloszowana na dole. Piękna koronka zdobiła górę sukni aż do pasa. Biżuteria rodowa Bellatriks z diamentów miała zdobić jej szyje i uszy. Włosy będą ułożone w misternego koka z wypuszczonymi pasmami na jej smukła szyję. Lekka ozdoba we włosy miała dodać jej uroku. Delikatny makijaż i wysokie białe szpilki miały zwieńczyć dzieło. Poczuła jak mama zdejmuje z niej ubrania. Sama nie miała na to sił. Zapięła na jej biuście biały dopasowany stanik oraz podała suknie . Wraz z Narcyzą matka ubrała ją i zasznurowała ciasno gorset z tyłu kreacji. Gdy kobiety skończyły znęcać się nad jej ciałem westchnęła. Była piękna ale powinna tak wyglądać podczas ślubu z mężczyzną, którego by kochała. Wciągnęła powietrze. Zeszli na dół. Czekał tam na nią Grindelwald . Był przystojny ale ona się tym nie przejmowała. Kiedy stanęli przed ołtarzem czuła wielką gulę w gardle. Niechętnie podała mu swoją dłoń. Nie słuchała mężczyzny prowadzącego ceremonię. Wiedziała, że wielebny ze strachu powie i zrobi wszystko co kazał mu Czarny Pan. Gdy przyszła jej kolej na złożenie przysięgi dziewczyna zemdlała. *
* Siedziała sama na wielkim łożu. Włosy wypadły z jej koka. Trzęsła się ale nie z zimna. Była przerażona tym co miało nastąpić. Ojciec przyprowadził ją tu i zostawił jak mięso na pożarcie. Łzy szkliły się w jej oczach ale nawet nie miała siły by płakać. Słysząc dźwięk drzwi zamarła . Dopiero po chwili zdrętwiałe ciało pozwoliło jej się odwrócić. W fotelu siedział Gellert Grindelwald . Miał rozpiętą koszulę a w dłoni szklankę z Ognistą Whisky. Jej wzrok padł na lśniącą obrączkę, taką samą jaką dostała ona. Zeskoczyła pospiesznie z łóżka. Odwróciła się do niego tyłem i oparła dłonie na parapecie. Noc była piękna. Księżyc był w nowiu. Wzdrygnęła się czując na swojej tali jego silne męskie dłonie. Nie chciała oddać mu siebie. Od jakiegoś czasu jej serce skradł inny mężczyzna ale był tak nieosiągalny jak to tylko było możliwe. Chciała wymiotować czując wargi męża na szyi. Jej ciało się spięło. Nie czuła tego podniecenia co kiedyś. Jej drobne ciało protestowało. Serce krzyczało z rozpaczy. Czując jak mocuje się z gorsetem jej sukni westchnęła . Pragnęła aby nie udało mu się rozwiązać owego splotu. Niestety marzenia młodej Alexii były płonne. Zaraz jej umysł zajęła myśl pytająca ile już takich gorsetów w życiu rozwiązywał. Nie zdążyła sobie odpowiedzieć, bowiem suknia opadła na dół zostawiając ją w samej bieliźnie.*
- Jesteś taka piękna * szepnął wodząc dłońmi po jej ciele. Nie odpowiedziała mu. Dłonie dłużej zatrzymał na jej biuście . Po chwili zapięcie uległo i stanik upadł na ziemię. Alexia była prawie naga, on miał tylko rozpiętą koszulę. Przeklęła w duchu nie mogąc powstrzymać mdłości. Nabrała kilka głębszych oddechów powietrza. Przykre dolegliwości na chwilę odpuściły. Nie czuła nic gdy ustami pieścił jej krągłe piersi. Chwytał dość brutalnie zębami o brodawki. Miała ogromną ochotę uciec, zniknąć. Coś w niej powoli umierało. Gellert zaniósł ją do łóżka. Chciała nakryć się kołdrą i spać. *
- O nie moja droga . Zbyt długo na to czekałem * warknął i zabrał jej kołdrę. Zsunął z jej bioder majtki. Widząc ją nagą zaśmiał się. Z wielkim pożądaniem nachylił się nad jej ustami. Ich ciała dzieliły milimetry i Alexia mogła poczuć jego wzwód. Zemdliło ją kolejny raz. Jego wargi mknęły od ust po obojczyk, piersi i brzuch aby po chwili zatrzymać się na jej łonie. Czy Alex czuła podniecenie ? Nie. Jej ciało należało do innego. Rozsunął jej nogi i ustami dotknął kobiecości. Pieścił ją językiem. Kiedyś podsłuchała w Hogwart'ie starsze koleżanki. Opowiadały o spazmach podniecenia i przyjemności ale ona tego nie czuła. *
- Gellert'ie proszę zostaw mnie. Nie jestem gotowa. * rzekła i z oczu popłynęły łzy. Chłopak wstał i uznała że się opamiętał. Nic bardziej mylnego. On wstał tylko po to aby rozebrać siebie. Ku jej wielkiej rozpaczy był ogromny. Poczuła strach. Przecież ją rozerwie.*
- Dotknij go * rozkazał ale ona nie mogła się zdobyć na choćby najmniejszy ruch w stronę tego czegoś. Widząc jej ospałość uderzył ją mocno w twarz. Złapała się za policzek. Chciała uciec ale przycisnął ją do łóżka. Widząc że jej wola walki słabnie puścił ją i ponownie rozkazał aby go dotknęła. Nie miała wyjścia a nie chciała dostać kolejnego obezwładniającego ciosu. Różdżka została jej zabrana. W walce wręcz nie miała szans. Ujęła w dłoń jego męskość . Poczuła na swojej dłoni jego dłoń która zmusiła ją do ruchu w przód i tył. Zauważyła że sprawia mu to wielką przyjemność. Szybko nachyliła się w stronę podłogi tak aby jej głowa była za łóżkiem i zwymiotowała, mimo że na uczcie bardzo mało zjadła. Mężczyzna widząc to wpadł w wściekłość. Złapał ją za włosy.*
- Miałem być dla Ciebie delikatny ale nie będziesz pokazywać jak to jest dla Ciebie nieprzyjemne. * warknął i wsunął do jej ust swojego członka. Krztusiła się. W myślach błagała Boga o śmierć. Była poniżona do granic możliwości. On brał ją jak dziwkę. Nie patrzył na łzy kapiące z jej brązowych oczu. Gdy był jak wyczuła Alex mocno pobudzony wyszedł z jej ust i pozwolił jej cieszyć się powietrzem. Nie na długo skończyły się tortury dziewczęcia. Złapał ją za uda i brutalnie wszedł w dziewczynę. Była dziewicą. Poczuł to ale i ta informacja nie spowodowała, że stał się delikatniejszy. Brał co chciał nie bacząc na nią. Wrzeszczała głośno z bólu i upokorzenia. Czuła jakby rozrywał jej ciało na strzępy.*
* Światło. Ujrzała nad sobą dużą lampę i zatroskane twarze. Ktoś pomógł jej wstać. Zdezorientowana wsparła się na ramieniu jak już poznała ojca. Była w sukni ślubnej, przed nią stał Gellert Grindelwald . Była oszołomiona. Dopiero słowa wielebnego obudziły ją na tyle aby mogła zrozumieć, że ów mężczyzna czeka na jej przysięgę a to co widziała było koszmarem a zarazem wizją przyszłości. W przeciągu sekundy podjęła decyzję i wyjęła różdżkę. *
- Nie będę Twoją zabawką Grindelwald ! Avada Kedavra! * wrzasnęła i snop zielonego światła ugodził mężczyznę w pierś. Jego ciało runęło do tyłu z wielkim hukiem. *
//////////////////////////////////////////////////
Mam nadzieję że rozdział się podoba i był niemałym zaskoczeniem. Z chęcią poznam wasze odczucia w komentarzach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top