Majorka.
* Uciekła. Ostatakami sił zdołała się uwolnić z uścisku pijanego męża. Wybiegła z pomieszcenia zalana łzami. Obiecała sobie być silną. Wpadła do kuchni. Oparła się o blat . Była zrospaczona. Tak bardzo poterzebowała ciepła kuzyna. Roztrzęsiona osunęła się na podłogę.*
* Następnego ranka wstała z łóżka. Pamiętała z jakim trudem doczołgała się do zielonej sypialni, zarzekając się że ostatni raz jest tak słaba. Usiadła naprzeciw lustra szczotkując swoje włosy. Była silniejsza. Alex już wiedziała, że płaczem niczego nie osiągnie. Gdy włosy były ułożone wstała i pewna siebie weszła do kremowej sypialni. Oczywiście Tony spał na łóżku . W pokoju śmierdziało alkoholem. Nie zastanawiając się wzięła sukienkę i wyszła. Przebrała się w łazience. Wchodząc do kuchni spotkała skrzata. Kazała zrobić sobie śniadanie. Jajecznica z bekonem szybko postawiła ją na nogi. Nie chcąc zostać w tym domu teleportowała się do posiadłości Państwa Malfoy. Weszła przez wielką bramę. Uśmiechnęła się widząc Lucjuszowe pawie. Będąc dziećmi ganiała je z Draco a ojciec chłopaka dostawał nerwicy. Ceniła każde z ów wspomnień. Wchodząc po marmurowych schodach zastukała kołatką. Otworzył jej skrzat. Nie odzywając się minęła go i weszła do salonu. Zauważyła tam nie tylko mieszkańców. W fotelu siedział Voldemort a na kolejnym Bellatriks. Popatrzyli na nią dziwnym spojrzeniem.*
- A ty nie na wakacjach? * zapytała bezpośrednio matka.*
- Nigdzie nie jadę z tym człowiekiem, jakiego wybraliście mi na męża * syknęła chłodno. Podeszła wolnym krokiem i ucałowała policzek Dracon'a wtulając się w silne ramiona kuzyna. Odwzajemnił każdy jej gest. Pogładził ją po włosach.*
- Napijesz się czegoś? * zapytał z troską w głosie. Skąd on znał je myśli - pomyślała i skinęła głową że chętnie. Podał jej sok dyniowy. Tak Draco wiedział że go uwielbiała. Zamoczyła usta w napoju. *
- Gdzie jest Yaxley ? *usłyszała po chwili ojca. Jego głos był chłodny *
- Pewnie śpi. * rzuciła nie chcąc wdawać sie w szczegóły. Przecież nie musiał za nią łazić - pomyślała i z kuzynem zajęli kanapę. Siedzieli pogrążeni w rozmowie gdy nagle pojawił się Anthony. Był wściekły . Czuła wiszącą w powietrzu awanturę.*
- Tu jesteś. Nie mogłaś chociaż zostawić listu? Wykończysz mnie nerwowo kobieto! * rzucił w jej kierunku. Ta niechętnie spojrzała w jego oczy. *
- Jakbyś tyle nie pił zapewne wstałbyś odpowiednio wcześnie aby wiedzieć gdzie idę. * burknęła. Była przekonana że odpaliła lot pod bombą.*
- Gdybyś nie doprowadzała mnie do szalu nigdy bym tyle nie wypił. Poza tym musiałem oblać z ojcem swoje małżeństwo. Taka rodzinna tradycja. * powiedział hamując wściekłość. Reszta parzyła na nich w milczeniu.*
- Czy w waszej rodzinie też tradycją są późniejsze gwałty ? * warknęła tracąc nad sobą panowanie. Zerwała się na nogi mierząc go lodowatym wzrokiem. Atmosferę można było kroić nożem. *
- Nie, zresztą nic Ci nie zrobiłem. *rzekł*
- Czy to coś dziwnego, że mąż pragnie swojej żony? * dodał łapiąc ją za rękę. *
- Z przymusu jestem Twoją żoną Yaxley ale nie dostaniesz mojego ciała zapomnij! * syknęła czując jak krępuje swoimi dłońmi jej nadgarstki. *
- Mam szukać kochanek i przygód poza związkiem? * zapytał patrząc na nią ze złością.*
- Rób co chcesz! Współczuje tym kobietą.* warknęła próbując wyswobodzić się z jego uścisku.*
- Nie wyprowadzisz mnie z równowagi Alexio. W mojej rodzinie nie było zdrad i ja się tego nie dopuszczę. Masz być dobrą żoną. * powiedział i puścił jej dłonie. Spojrzał po zebranych .*
- Jak już tutaj jestem chciałbym Was wszystkich zaprosić na uroczystą kolację w dworze moich rodziców. Dziś o osiemnastej. Alex pożegnaj się idziemy. Musisz pomóc mojej matce w przygotowaniach. * rzucił i wyciągnął w jej kierunku dłoń. Na nic zdałby się protest. Prawo było po jego stronie. Niechętnie ujęła go za dłoń i oboje się teleportowali.*
* Dwór rodziców Yaxley był ogromny. Kiedyś po ich śmierci miał stać się ich rezydencją. Alex to nie interesowało. Zaskoczył ją fakt iż jej mąż miał dwie młodsze siostry. Cóż się dziwić. Nie znała jego rodziny. Jedna z nich była w jej wieku a druga zaczynała Hogwart. Sophie bo tak miała na imię najmłodsza córka Państwa Yaxley uśmiechała się do niej pomagając z nakrywaniu stołu. *
- Za piętnaście minut pojawi się tu Cythia z mężem i dziećmi. Wtedy poznasz Alexio moją drugą córkę. *zapiszczała kobieta. Cieszyła się z swoich dzieci. Była z nich dumna. Tyko dziewczynie nie udzielał się jej entuzjazm. Po upłynięciu owego czasu usłyszała głosy, dochodzące z korytarza. Do pokoju weszła zapewne Cythia. Dziewczyna była prześliczna. Kopia swojej matki. Jak na osiemnaście lat była doświadczona. Podeszła do niej i uścisnęła. Była najsympatyczniejszą kobietą na ziemi. Za nią do pokoju wszedł jej mąż. Był straszy o jakieś piętnaście lat od żony. Młodej dziewczynie zamarło serce. Ona jednak nie trafiła najgorzej. Czując jego wargi na swojej dłoni skinęła mu głową na dzień dobry. Za nimi wszedł Anthony jej mąż. Na rękach miał śliczną dwulatkę. Dziewczynka piszczała zabawiana przez wujka. Postawił ją na ziemi w salonie. Teściowa weszła z drugą wnuczką. Dziewczynka miała może z osiem miesięcy. Westchnęła gdy kobieta podała jej dziecko. Nic chcąc krzyczeć wzięła jak się dowiedziała Mandy na ręce. Mała słodko spała. Gdy teść przyniósł kołyskę od razu ją odłożyła.*
- Też możesz takie mieć jeśli chcesz. * usłyszała nad uchem głos męża.*
- Po twoim trupie. * odparła i opuściła pokój.*
* Kolacja miała zaraz się zacząć . Alex była w szoku. Dziewczyna mimo młodego wieku miała już dwójkę dzieci. Była w ogromnym szoku, gdy spostrzegła że Cythia jest w trzeciej ciąży. Dla niej to było nie do pomyślenia. Zapewne ten starzec chciał syna a ona zbyt słaba i dobra godziła się na to. Rozmyślania czarnowłosej przerwał głos matki. Wybiegła niemal rzucając się w jej objęcia. Chciała aby ją zabrała. Byli też Państwo Malfoy z Draco. Poszukała wzrokiem ojca ale był nieobecny. Zapewne znów rozmyśla gdzie ukrywa się Harry Potter. Nie chcąc wyjść na histeryczkę puściła mamę i przytuliła Dracon'a. Wypuszczenie chłopka z swych objęć stało się tak trudne jak powstrzymywanie płuc przed oddychaniem. Słysząc chrząknięcie Anthony'ego niechętnie odsunęła się. Zajęli swoje miejsca. Każdy czuł się swobodny . Alexia nie piła. Tony powoli sączył Ognistą Whisky. Postanowiła sama zwiedzić dwór. Ruszyła w stronę piętra. Na ścianach wisiały piękne obrazy i pejzaże. Uśmiechnęła się na widok bawiących się dzieci. Były na fotografii tak beztroskie jak ona z Draco. Myśli przerwał jej płacz dziecka. Czekała aż ktoś się pojawi. Niestety rozmowy były na tyle głośne że nikt nie słyszał. Walcząc sama z sobą weszła do pomieszczenia. Dziewczynka była zapewne głodna. Ssała swój kciuk. Wzięła ją na ręce. Mandy uspokoiła się wtulając w jej pierś. Westchnęła. Powoli zeszła na dół. Czuła jak wszyscy zamilkli widząc ją z dzieckiem na ręku. *
- Płakała. Nikt jej nie słyszał . * rzuciła widząc wdzięczność w oczch matki dziewczynki. Podała jej małą. Gdy to uczyniła poczuła się pusta. Szybko odgoniła natrętne myśli. *
* Zdjęła z siebie ciężką suknię. Właśnie siedziała przy toaletce szczotkując swoje włosy. Przyjęcie zostało uznane za udane. Alex znów zajmowała kremową sypialnie swojego dworu. Będąc gotową do snu wsunęła się do łóżka. Sen nie chciał nadejść. Postanowiła zejść i napić się ciepłego mleka. To zawsze ją usypiało. Na bosaka zeszła do kuchni. Powoli aby nie obudzić Tony'ego otworzyła lodówkę. Za pomocą czarów podgrzała mleko. Piła je powoli masując wolną ręką kark. Po chwili jej dłoń zastąpiły inne, męskie. Nie odwróciła się. Wiedziała do kogo należą. *
- Nie musisz. * szepnęła zmęczona. On jednak był nieugięty. Masował jej ramiona. Gdy skończyła pić chciała odejść ale złapał ją za biodra. Dziwny prąd przepłynął jej przez ciało.*
- Zostaw mnie Tony. Nie chce. * rzekła bezsilna. Liczyła na to że się opamięta. Popatrzył w jej oczy i złapał ją na ręce. Ruszył z nią na górę. Nogą pchnął drzwi sypialni kremowej. Położył ją na łóżku. Nachylił się nad nią. Nie chciała się z nim kochać ale nie miała sił walczyć. Była zbyt zmęczona. O dziwo Yaxley nachylił się, musnął jej wargi swoimi po czym opuścił pokój zamykając za sobą drzwi.*
* Wstała wściekła. Jedna część jej chciała poczuć go w sobie, druga buntowała się spoufalaniu. Była zaskoczona widząc zapakowane walizki. Chciała to wyjaśnić. Ubrana w zwiewną sukienkę weszła do gabinetu męża. Odpisywał na jakieś listy. Kątem oka zauważyła że jeden był do Ministra Magii. *
- W czym mogę Ci pomóc? * rzekł nie odrywając wzroku od listu.*
- Dlaczego mam spakowane walizki? *zapytała z nutką zaskoczenia w głosie.*
- Jak to czemu. Wybieramy się na miesiąc miodowy. Załatwiłem wszystkie sprawy więc możemy jechać. Spędzić wspólnie czas. * szepnął wkładając do koperty pergamin. Alex pospiesznie opuściła pokój.*
* Majorka. Tam właśnie zabrał ją Yaxley. Zawsze chciała tu przyjechać ale z mężczyzną, którego by kochała a jej mąż nim nie był. Wchodząc do hotelu westchnęła. Byli tu niemal od czterech tygodni. Alex tęskniła za Dracon'em. Był dla niej najważniejszą osobą na świecie. Choć Tony starał się być miłym i uprzejmym ona nie potrafiła się przemóc. Była noc. Boso wyszła na plażę. Piasek pieścił jej stopy. Ruszyła w stronę wody. Uśmiechnęła się czując zimny wiatr. Miała na sobie lekką i cienką sukienkę. Była pełnia. Magiczna noc - pomyślała i zamoczyła nogi w wodzie. Nagle poczuła jak ktoś ją ochlapał. Miała ochotę protestować, bowiem woda była zimna. Odwróciła się i ujrzała jego. Był przystojny w świetle księżyca. Ubrany w białą koszulę i dżinsy z bosymi stopami tak jak i ona. Nic się nie zmienił od tego pierwszego spotkania na plaży. Gdy znów ją ochlapał oddała mu. Kilka razy wzajemnie celowali w siebie wodą. Przestał widząc jej sterczące od chłodu sutki. Poczuł wielkie podniecenie. Gdy spadł na niego kolejny grad wody zaśmiał się i złapał ją wpół. Słysząc jej chichot chciał zapamiętać go do końca życia. Postanowił wykorzystać sytuację . Zdjął z niej sukienkę i wrzucił do wody a sam po uprzednim pozbawieniu się ubrań skoczył za nią. Śmiała się jak nigdy dotąd w jego obecności. Choć na chwilę zrzuciła pancerz niedostępności. Położył dłonie na jej tali by po chwili złączyć usta w pocałunku. Nie odepchnęła go. Przywarł więc mocniej do niej. Językiem przejechał po jej dolnej wardze. Rozchyliła je dając mu dostęp do swojego języka. Pieścili się nimi wzajemnie. Wplótł palce w jej włosy . Były miękkie i puszyste. Pragnął jej całym sobą. Czując że zaplata nogi wokół jego bioder, wyszedł z nią z wody i położył na pisaku. Nakrył ją swym ciałem a dłonią pozbawił ją bielizny. Przejechał dłonią po jej kobiecości. Była gotowa a on nie chciał czekać. Jednym sprawnym ruchem wszedł w nią dając ich ciałom rozkosz o jakiej nawet nie marzyli.*
//////////////////////////////////////
Liczę na szczere komentarze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top