Koniec moi drodzy.
* Czasami i Czarny Pan może mieć dość. Siedząc w swoim gabinecie czekał na pojawienie się Lestrange. Kobieta jak zwykle nie kazała na siebie zbyt długo czekać. Skłoniła się i czekała na słowa swego pana jak grzesznik na zbawienie. Riddle podniósł na nią swój zimny wzrok i wskazał dłonią na fotel naprzeciwko siebie. Bellatriks od razu spoczęła nie mogąc i nie chcąc oderwać wzroku od ust swego mistrza. Nigdy nie miała śmiałości spojrzeć prosto w te dwa tunele jakimi były tęczówki Czarnego Pana. *
- Wraz z Severus'em i Lucjusz'em wyruszycie na zwiady niedaleko Azkabanu. Poza tym poinformujesz Narcyzę aby zabrała moją żonę do lekarza na konkretne badania. Nie muszę mówić że chce od razu znać ich wyniki. * rzekł patrząc na swą zwolenniczkę po czym ukarał ją zaklęciami torturującymi za niesubordynację jaką okazała podczas dzisiejszego zebrania. Gdy ledwo żywa Lestrange zbierała się do wyjścia do gabinetu weszła Alexia. Zdegustowana spojrzała na zaistniałą sytuację, po czym zajęła miejsce jakie wcześniej należało do jej matki. *
- Ojcze Lizzy jest w strasznym stanie psychicznym. Jeśli nie chcesz zostać wdowcem musi ona wyjechać i odpocząć, po prostu dojść do równowagi psychiczno - fizycznej. Obiecuje się nią opiekować. Pojedzie z nami Draco i ciocia Narcyza. Wrócimy za niecały miesiąc. Elizabeth i tak nie jest w stanie ukończyć edukacji w Hogwart'dzie. * mruknęła patrząc na niego.*
- Może masz i rację. Jedźcie, odpocznijcie. Nie mam i tak teraz dla was czasu ani zadań. Bellatriks zwijaj z mojego dywanu swój nadal zgrabny tyłek. Wyruszamy do Londynu na małe rozpoznanie terenu. * rzucił wstając za biurka.*
* Pani Snape była szczęśliwa jak nigdy w życiu. Była na swoich wymarzonych wakacjach w słonecznej Grecji, a obok niej z drinkiem w dłoni siedział zrelaksowany Draco. Ukradkiem lustrowała jego wpółnagi tors uśmiechając się do swoich niegrzecznych myśli. Nic nie obchodziło jej to że jest mężatką. Nie kochała Severus'a Snape'a. Kiedyś był jej bożyszczem, bo tak jak ona wielbił eliksiry, ale nigdy nie chciała wiązać swego życia z jego. Ujęła za dłoń kuzyna, a on odwzajemnił jej gest po czym złożył na jej dłoni subtelny pocałunek. Ciepło momentalnie zalało jej ciało. Poczuła się niezwykle błogo. Odwróciła głowę w lewo i zaśmiała się w duchu na widok skwaszonej miny swojej matki. Była obrażona na cały świat, za to że musiała z nimi jechać. Czarny Pan nie wysłał jej z nimi z obawy o bezpieczeństwo najbliższych, ale za karę, która okazywała się dotkliwsza od przewinień jakich się niby dopuściła. Narcyza z Lizzy codziennie spacerowały i rozmawiały o najróżniejszych sprawach. Ta pierwsza odzyskiwała powoli stabilizację. Alexia martwiła się że to wszystko rozwieje się kiedy wieczorem zostaną zmuszeni do powrotu. Chyba tylko jej matkę cieszył ten fakt. Chcąc napić się ostatni raz swojego ulubionego drinka ujęła kuzyna z rękę i razem pomaszerowali do baru.*
- Whisky z lodem ? * zapytała młodego Malfoy'a a ten skinął twierdząco głową.*
- Nie chce wracać do domu. Tu jest pięknie i ty jesteś śliczna Alexio z tą lekką opalenizną. * szepnął i wargami musnął zagłębienie jej szyi. Dziewczyna pogładziła dłonią jego gładki policzek. *
- Ja też nie chcę jeszcze wracać, ale wczoraj dostałam od ojca list że już starczy tego leniuchowania, musimy wracać. Draco obiecaj mi że nigdy nie zapomnimy o tych wakacjach. * mruknęła wtulając się ufnie w jego tors.*
- Przyrzekam ci Alexio że nigdy o tym nie zapomnimy. Ty zawsze będziesz należała tylko do mnie moja mała czarodziejko. * szepnął i złączył ich wargi w namiętnym pocałunku. Ich pieszczotę przerwało pojawienie się krzyczącej Bellatriks że mają natychmiast wracać do domu, a oni zachowują się jak gówniarze. *
* Powroty bywają trudne. Piątka osób czekała przed bramą z innymi obawami, targającymi ich dusze. Bellatriks martwiła się czy jej Pan przyjmie jej powrót z otwartymi ramionami. Alexia nie chciała znów zostać zmuszoną na kłótnie z Severus'em. Narcyza jako jedyna bardzo tęskniła za swoim mężem z którym nigdy nie rozstawała się na tak długi czas. Draco żałował że ten miesiąc był tak krótki, a Lizzy znów bała się zostać zabawką swojego męża tyrana. Pani Lestrange parła szybko na przód i jako pierwsza wpadła w holu na Glizdogona, oznajmującego że ich mistrz czeka na nich w jadalni. Nie czając na resztę czarnowłosa popchnęła masywne drzwi pomieszczenia. Ucieszyła się słysząc głos mistrza karzący jej usiąść obok niego. Druga do pokoju weszła pani Malfoy i od razu przytuliła się do Lucjusza. Mężczyzna ucałował jej policzek i odsunął krzesło aby mogła na nim spocząć. Draco usiadł obok matki a milcząca Alexia bez słowa zajęła miejsce obok wiecznie milczącego Severus'a. Tylko Lizzy niezdolna do jakiegokolwiek ruchu stała w drzwiach. Mimo swoich siedemnastu lat czuła się przygnieciona przeżyciami.*
- Nie stój tak w drzwiach Elizabeth, w końcu jesteś w domu. * rzekł Czarny Pan patrząc na jej bladą twarz. Dziewczyna bojąc się kary szybko usiadła po jego lewej stronie, nie zaszczycając go swym wzrokiem, który wlepiła w pusty talerz. Po chwili została podana wystawana kolacja. Najedzeni oczekiwali słów swego Pana.*
- Mulciber. Zaprowadzisz panią Riddle do jej sypialni. Nie wygląda za dobrze. Niech sobie odpocznie po podróży. Resztę chcę widzieć w salonie na kieliszku wina. Opowiecie mi jak było w Grecji. * syknął wstając. Nikt nie miał odwagi zaprotestować. Oczywiście najbliżej mistrza w salonie zasiadła Bellatriks, pragnąc najbardziej jak to możliwe chłonąć jego bliskość. *
- Narcyzo z tego co wiem w Grecji Elizabeth przeszła serię badań. Czy wszystkie wyszły dobrze ? * zapytał słysząc syk niezadowolenia z ust swojej najwierniejszej zwolenniczki. Zazdrość nie raz paliła żyły Bellatriks Lestrange. *
- Tak panie, na szczęście wszystkie są dobre. * odpowiedziała pani Malfoy trzymając Lucjusz'a za dłoń. Czarny Pan napił się łyk wina po czym wstał.*
- Dziś wartę ma Draco i Lucjusz. Narcyzo zabierz dziś do siebie Bellatriks. Nie chcę aby dziś krzątała się po rezydencji. Severus'ie ty wracaj do Hogwart'u, tam jesteś mi potrzebny. * rzucił chwilę patrząc przez okno po czym wyszedł z pokoju. Po chwili w salonie zostali tylko obaj panowie Malfoy i wtulona w Dracon'a Alexia. Lucjusz pogodził się już z myślą że nie da rady ich rozdzielić. Ich uczucie było zbyt silne, więc postanowił z nim nie walczyć. *
- Czy możemy zobaczyć co dzieje się u Lizzy? Bardzo się o nią niepokoję. * powiedziała pani Snape. Pan Malfoy znów sprawił że ściany stały się przezroczyste. Im oczom ukazała się pani Riddle siedząca w koszuli nocnej przy toaletce. Delikatnie czesała swoje długie włosy. Z pozoru wyglądała na spokojną do czasu aż do pokoju wszedł jej mąż. Jej ciało od razu się spięło, spodziewając się bólu. Lizzy patrzyła na człowiecze oblicze swojego męża. W tym wcieleniu miał śliczne ciemnobrązowe tęczówki i czarne dłuższe włosy. Alexia przeklęła w duchu. Nie chciała aby psychika jej macochy znów ucierpiała. Lucjusz chciał cofnąć zaklęcie ale pani Snape mu na to nie pozwoliła, tłumacząc się obawą o dziewczynę. Czarny Pan stanął za żoną i położył swoje zimne dłonie na jej ramionach.*
- Odpoczęłaś trochę? * zapytał patrząc na jej nagą szyję.*
- Tak. * odparła drżącym głosem. Voldemort podniósł ją z pozycji siedzącej i złączył nachalnie ich wargi w namiętnym pocałunku. Jego ręce pieściły jej okrągłe biodra. Kobieta nie była w stanie zapomnieć o strachu. Gdy wylądowali na łóżku mężczyzna zdjął z siebie koszulę, po czym począł dłonią sunąć po jej nodze wprost do jej pupy. Pogodzona z losem kobieta przyjęła swoją standardową pozycję z wypiętą w jego stronę pupą. Pragnęła mieć to już za sobą. Ku zaskoczeniu wszystkich przewrócił ją na plecy i delikatnie na niej usiadł. Rozchylił jej uda po czym nachylił się nad jej uchem pieszcząc policzek swoim nosem. *
- Daj mi syna a zostaniesz nagrodzona ponad swoje oczekiwania. * szepnął wchodząc swoim członkiem delikatnie w jej kobiecość. Po raz pierwszy Lord Voldemort podczas stosunku z jakąkolwiek kobietą był nie tyle delikatny co i na swój sposób czuły. Nie wiadomo czemu na ten widok nawet pani Snape uroniła kilka zdradzieckich łez.*
/////////////////////////////////////
Moi drodzy to ostatni rozdział tej części.
Dziękuję wszystkim za czytanie i komentowanie .
Ps. Tak planuję kontynuację ;p
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top