Każdy czyn ma swoje skutki.

* Dłuższy czas młoda kobieta czekała na pojawienie się swojego męża. Złość którą nadal do niego odczuwała mieszała jej myśli i odczucia. Była wściekła ale w głębi duszy kochała go. Westchnęła i spojrzała na kurz jaki wzbił się w górę po deportacji rodziców. Podeszła do okna próbując przypomnieć sobie czasy beztroskiego dzieciństwa jakie wiodła w Malfoy Manor z daleka od bólu i cierpienia, który teraz spowił świat zaciskając na nim swoje bezlitosne macki. Nawet niebo czy ziemia próbowało się sprzeciwić ale nie posiadało na to siły. Z zadumy wyrał ją męski głos męża. Pragnęła w tym momecie być zimną i nieczułą ale coś wewnątrz niej kazało jej rzucić się z impetem w ramiona Severus'a i złączyć ich wargi w namiętnym pocałunku. Poddała się tej pokusie a gdy poczuła że Snape odwzajemnia jej gest westchnęła przeciągle pragnąc pozostać w jego obieciach do końca świata i jeden dzień dłużej.*





* Spędzanie czasu z nowym Czarnym Panem okazywało się być przyjemne nawet gdy zmuszał ją do picia eliksiru wielosokowego ,twierdząc że nikt nie może jej poznać, bowiem ktoś przez nią mógł dojść po nitce do kłębka i odkryć jego prawdziwą osobowość. Razem spędzali wiele czasu na świeżym powietrzu a Bellatriks poznawała go od nowa. Z każdą uciekającą sekundą nabierała pewności że nigdy do końca nie zrozumie poczynań swojego męża a zarazem mistrza. Gdy miała nadzieję na rozwiązanie zagadki zostawała brutalnie sprowadzana na ziemię. Sama nie miała pojęcia jak powinna się zachowywać. Była przyzwyczajona do wykonywania jego rozkazów. Właśnie jedli kolację w ekskluzywnej restauracji a kobieta lustrowała wzrokiem jego nowe oblicze. Był wysokim, przystojnym mężczyzną o brązowym spojrzeniu i kuszących ustach, które wydawać się mogło zostały pokryte kolorem malin. Były stworzone do pieszczot. Upiła łyk wina aby wzmóc apetyt. Danie wyglądało smakowicie i po chwili jedząc je upewniła się w fakcie że jest boskie. Dotyk jego dłoni na jej ręce zaskoczył ją i była gotowa zabrać swoją ale on jej na to nie pozwolił. Palcem przejechał po złotej obrączce a z zadumy wyrwał go znajomy głos. Powoli odwrócił głowę za siebie i przy pobliskim stoliku ujrzał nikogo innego jak jednego z członków Zakonu Feniksa. Była to młoda, beztroska dziewczyna, która mogła mieć informację jakich pragnął. Wiedząc że musi zachować pozory wysłał żonę do pokoju a sam przysiadł się do stolika dziewczyny, która została porażona jego urodą. Zauważył pąsowy rumieniec na jej twarzy i już wtedy wiedział że niejaka Helga wpadła jak śliwka w tak zwany kompot. Czarując ją swoją charyzmą opowiadał jej o kraju w którym się spotkali. Po kolejnej lampce wina westchnął.*

- A czym się na codzień zajmuje taka piękna kobieta? * zapytał bawiąc się jej łatwowiernością i faktem że zwolenniczka Dumbledore'a jest tak mocno głupia.*

- Ja jestem w tajnej organizacji. Mam tam swoje miejsce. * szepnęła ustami wodząc po brzegu kieliszka.*

- Na pewno jest to bardzo ważne miejsce. A czym zajmuje się ta twoja organizacja do której przynależysz? * zapytał zachęcającym głosem wiedząc że musi ją podpuścić i dobrze zagrać swoją rolę.*

- Czy ja wiem czy to jest wazne miejsce . Nasza organizacja nazywa się Zakon Feniksa. Jest to tajna organizacja założona przez Albusa Dumbledore'a, zrzeszająca czarodziejów sprzeciwiających się działalności Sam- Wiesz- Kogo i jego popleczników. Organizacja została założona po powrocie Czarnego Pana do Anglii z zagranicy i rozpoczęciu przez niego działań mających na celu przejęcie Brytyjskiego Ministerstwa Magii. Zakon współpracował z Ministerstwem w celu walki z Czarnym Panem i jego zwolennikami i odegrał kluczową rolę w czasie Pierwszej Wojny Czarodziejów. Zwycięstwo okupione niestety stratami w członkach Zakonu, nadeszło 31 października 1981 roku, kiedy Sam- Wiesz- Kto został pokonany przez Harry'ego Pottera. Niestety ten czarnoksiężnik wrócił a Albus reaktywował działanie Zakonu. Nie myśl że jestem tu na wczasach. Mam ważną misję do wykonania. * szepnęła kończąc swój wywód. Lord Voldemort wiedział że sekundy dzielą go od poznania celu wyprawy kobiety tak naiwnej że szok. Już wiedział jak ją podejść.*

- Powiedz o co chodzi a chętnie Ci pomogę. * rzekł udając przyjazny głos a musiało mu wyjść to bardzo dobrze gdyż dziewczyna łyknęła haczyk z całą przynętą. *

- Dostaliśmy informację że Czarny Pan przebywa w tym kraju. Albus kazał mi sprawdzić co go tu sprowadza. * powiedziała przyciszonym głosem . Tom Riddle zlustrował ją swym przeszywającym wzrokiem. *

- Jeśli mam Ci pomóc go odnaleźć to muszę wiedzieć jak wygląda ten cały Sam- Wiesz- Kto. * mruknął świetnie bawiąc się niewiedzą kobiety. Gdyby tylko wiedziała z kim się spoufala. Jej zielony wzrok spoczął na jego wargach i Czarny Pan wiedział że przegrała wszystko o co walczyła. *

- Czarny Pan jest wysoki i chudy. Jego twarz jest bielsza od nagiej czaszki, a oczy posiadają wąskie źrenice które przybierają ponoć czerwony kolor. Z kolei nos jest płaski jak u węża, a zamiast nozdrzy znajdują się jedynie wąskie szparki. Jego usta są pozbawione warg. Na głowie nie ma włosów, brwi ani rzęs. Przerażający z niego człowiek nie to co ty. * mruknęła i od razu się zarumieniła niczym nastolatka. *

- Nie widziałem nikogo takiego więc chyba za bardzo Ci nie pomogę. * rzekł wiedząc dzięki niej dwie ważne rzeczy. Po pierwsze nikt z tego głupiego Zakonu nie wie że od teraz może zmieniać swój wygląd co dawało mu przewagę jak widać. Po drugie już wiedział że ma szpiega w swoich szeregach i postanowił jeśli to będzie konieczne siłą wyciągnąć z dziewczyny informację kto jest kretem.*

- Może wasz informator jest oszustem. Niby w jakim celu ten wasz czarnoksiężnik miałby opuszczać Anglię? Uważam że ten człowiek kim by nie był to wpuścił was w maliny . * powiedział udając zrelaksowanego. Zdawał sobie sprawę że po wszystkim będzie musiał mocno zmodyfikować jej pamięć.*

- Tak ten młody Jim Hendy wydawał się być podekscytowanym że niby zdradza nam tajne informacje. * powiedziała tym samym przypieczętowując los chłopaka, który od niedawna należał do śmierciożerców. *

- Trzeba uważać komu można ufać a komu nie. Może pozwolisz że odprowadzę Cię do twojego pokoju. Wyglądasz na bardzo zmęczoną całą sytuacją. * mruknął i wyciągnął w jej stronę swoją silną męską dłoń, którą naiwna kobieta ujęła z ochotą. Wstali od stolika po czym ruszyli w stronę pokoi. Będąc pod drzwiami jej sypialni spojrzała w jego oczy.*

- Może dasz zaprosić się do środka na ostatniego drinka? * zapytała czym rozstrzygnęła jego wahanie kiedy winien ją zaatakować. Sama podawała się mu jak na talerzu. Uśmiechnął się niemal łobuzersko i popchnął drzwi puszczając ją przodem. Gdy znaleźli się w apartamencie podszedł do niej i bez pomocy różdżki zaczął modyfikować jej pamięć. Wiedział że jego silne zaklęcia działają bowiem jej wzrok z chwili na chwilę stawał się mętny. W momencie kiedy straciła przytomność zostawił ją na łóżku a sam upojony swym zwycięstwem ruszył w kierunku własnej sypialni. Gdy pchnął drzwi ujrzał na łóżku śpiącą Bellatriks. Po cichu wszedł do łazienki biorąc pospieszny prysznic. Woda spływała leniwie po jego ciele powodując poprawę humoru. Zrelaksowany wyszedł z pomieszczenia nagi i wsunął do łóżka gładząc plecy małżonki. Pragnął jej ciała, ciepła i szaleństwa. Biorąc ją w posiadanie z niespotykaną u siebie delikatnością nie miał pojęcia że tej nocy pocznie swoje trzecie dziecko, które będzie doprowadzało go do szewskiej pasji. *

/////////////////////////////////////////////////////////////////////

Moi drodzy przez sytuację w jakiej się znajduje rozdziały będą się pojawiać rzadziej ale postaram się aby były co najmniej dwa w miesiącu. Za niedogodności przepraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top