Ciężkie życie Czarnego Pana.

* Alexia wiedziała już wiele. Czuła się podle kiedy pisała list do Severus'a aby po nią przyjechał, bowiem od jutra zaczyna się w szkole przerwa Bożonarodzeniowa. Nie zamierzała już tutaj wracać. Stanęła przed ciężkim wyborem. Mogła zdradzić tajmnicę brata skazując go tym samym no właśnie na co chyba śmierć albo ukryć jego sekret narażając wówczas swoje życie i reputację. Była przygnębiona. Miała nadzieję że jeszcze dziś wieczorem uda jej się znaleźć w swoim mieszkanku u boku męża i ich wspólnej pasji eliksirów. Smutnym wzrokiem póki było jej dane śledziła lot sówki. *





* W tym samym czasie Tom Marvolo Riddle przechadzał się po mugolskiej wiosce siejąc śmierć. Był zły sytuacją jaka go zastała. Z góry miał wszystko zaplanowane a teraz wszystko zaczęło się sypać. Miał syna, gdzieś daleko stąd, do tego posiada również upartą córkę, która napawa go tak samo dumą co rozczarowaniem. Przypływ złości pozbawił życia kolejną mugolską rodzinę. Szedł owiany czarną peleryną wyglądając jak Pan życia i śmierci. Skręcił w boczną uliczkę i złapał za gardło osobę go śledzącą. Zerwał z twarzy nieznajomej postaci maskę. Ujrzał za nią twarz Bellatriks Lestrange. Wściekły wymierzył jej cios w policzek.*

- Jakim prawem mnie śledzisz Bellatriks?* wrzasnął a kobieta upadła przed nim na kolana. Była piękna w tej aurze mroku. Podniosła na niego swoje czarne spojrzenie.*

- Panie musimy pilnie porozmawiać. Jest wielki problem i tylko Ty możesz mi pomóc * szepnęła i spojrzała w oczy swojego mistrza. Dłuższą chwilę mierzył ją wzrokiem po czym ujął za ramię i teleportował się z nią do Riddle Manor.*





* Alexia właśnie wróciła do swojego domu. Severus nie mógł jej odebrać ale wysłał po nią świstoklik. Zmęczona wydarzeniami weszła do łazienki i wzięła długą kąpiel. Jej ciało i dusza tego potrzebowało bowiem przez pół dnia biła się z myślami co winna uczynić. Słysząc trzask drzwi domyśliła się że to Severus wrócił do mieszkania. Musiała przed sobą przyznać, że za nim tęskniła jak mało kto. Zarzuciła na swoje ciało szlafrok i wyszła do salonu. Tak jak myślała ujrzała tam swojego męża. Sama nie wiedziała czemu podbiegła do niego i wtuliła w zaskoczone ciało profesora Snape'a. Po chwili poczuła jak gładzi ją delikatnie po plecach.*

- Jak widzę dowiedziałaś się wielu rzeczy. Alex muszę namawiać Cię abyś wyznała ojcu prawdę. Nic innego nie wchodzi w grę. On wie gdy ktoś kłamie a poza tym może zmusić Cię do pokazania myśli. Wtedy wszystko wyczyta. Ubieraj się musimy się tam stawić. Lepiej mieć to już za sobą . * rzekł a dziewczyna przyznała mu rację. Poszła się ubrać by móc wyruszyć do domu swego ojca z nieciekawymi informacjami.*





* Gdy przeszli przez próg salonu zastali tam całą rodzinę Malfoy. Nie myśląc długo rzuciła się w ramiona Dracon'a. Chłopak przytulił ją najmocniej jak mógł. Widziała w jego oczach ból. Wiedziała co to oznacza. Data ślubu jest blisko, za blisko. Ich intymną sytuację przerwał głos Lucjusza.*

- Nic się nie zmieniłaś. Nadal ślicznie wyglądasz pomimo że jutro skończysz dziewiętnaście lat. * rzucił i poprawił kosmyk jej włosów wypadający z fryzury. Uśmiechnęła się do niego ciepło. Wujek zawsze miał do niej więcej serca i życzliwości niż do własnego syna. *

- Dziękuje za komplement wuju. A gdzie jest ojciec ? Muszę z nim porozmawiać. * rzekła i zobaczyła ich zmieszane spojrzenia. Głos zabrała ciocia Narcyza.*

- Jest w swoim gabinecie z twoją mamą. Strasznie się o coś kłócą. * rzekła a Alex zrozumiała że jasnowłosa boi się o swoją siostrę. Nie czekając na nic więcej, pewna siebie ruszyła w strone wskazanego miejsca. Wraz z ubywającą drogą krzyki Lord'a Voldemort'a stawały się głośniejsze. Kątem oka Alexia zerknęła że tamci idą za nią wraz z Snape'm. Poczuła do nich wdzięczność za to że mimo wszystko się o nią martwią. Nie pukając weszła do pokoju. To co zastała nie mieściło się w jej głowie. Pokój wyglądał jakby przeszedł przez niego huragan. Wszystko pozostawało w nieładzie. Czarny Pan stał tyłem do drzwi wyglądając przez masywne okno a Bellatriks siedziała w kącie skulona. W jej oczach jednak Alex nie ujrzała strachu tylko miłość. Przeklęła w myślach na parszywy los.*

- Na Salazara co się tu dzieje? * wrzasnęła i podeszła do mamy. Uklęknęła przed kobietą i przytuliła ją do siebie. Gdy nie usłyszała odpowiedzi spojrzała w czarne oczy Bellatriks*

- Mamo wszystko w porządku ? *zapytała gładząc czarnowłosą po ramieniu. Nagle Czarny Pan odwrócił się i podeszdł do nich. Był wściekły.*

- Zostaw ją. Niech sama bije się ze swoim sumieniem. * rzucił i podszedł do biurka. Zrzucił z niego bałagan i usiadł na jego blacie. Dziewczyna nie posłuchała ojca. Próbowała wyciągnąć matkę z odrętwienia. Widząc że nie przynosi to efektu postanowiła wyciągnąć powód kłótni z ojca.*

- Co znów się stało ojcze? *zapytała choć nie wiedziała czy pragnie poznać odpowiedź.*

- Alexio nic mi nie mów. Twoja matka wzięła sobie za punkt honoru testowanie mojej cierpliwości a nigdy nie miałem jej zbyt wiele. Nie chce jej widzieć na oczy. Zabierz ją stąd zanim zrobię jej krzywdę. * rzekł zimnym głosem. Nagle skulona Lestrange wstała i podeszła do mistrza. Upadła przed nim na kolana i położyła na jego stopach głowę niczym pies.*

- Zabij mnie ale więcej nie torturuj odrzuceniem. Wolę śmierć niż życie bez Twojej obecności Panie. * rzekła a Alexia poczuła przypływ odwagi.*

- Do jasne cholery co się tu dzieje. Jesteście jak dzieci. Tato czy nie widzisz, że ona Cię kocha? Czy musisz być taki brutalny dla matki swojego dziecka? * rzuciła trzęsąc się ze złości. Czarny Pan wstał a tym gestem zmusiła Bellatriks do wstania.*

- Tu właśnie jest problem. Okazuje się Alexio że nie będziesz sama. Będziesz zmuszona dzielić się swoją matką. * rzucił oschle i ponownie podszedł do okna próbując hamować napływ wściekłości. Po chwili dotarły do niej słowa ojca.*

- Mamo czy Ty? Jesteś w ciąży? Czy Rudolf wie o tym że będzie ojcem? * zapytała myśląc że właśnie mąż jej matki doprowadził ją do tego aby szukała pomocy u Czarnego Pana. Kobieta wyprostowała się próbując odzyskać resztki godności.*

- Rudolf kochanie nie żyje. Zginął na misji wraz z twoim byłym mężem. To on poszedł go szukać. Zapłacił za to najwyższą cenę jaką mógł. * rzuciła i spojrzała w oczy swojego dziecka. Alexia się mocno zastanowiła.*

- To oznacza że to nie on jest ojcem Twojego dziecka prawda? * rzekła tuląc do siebie matkę. Kobieta skinęła twierdząco głową.*

- Więc kim on jest. Zaraz nie mów. Przecież nie bez powodu przyszłabyś z tą informacją do ojca. Tato chcesz mi coś powiedzieć? * zapytała wściekła jak osa. Mężczyzna jednak milczał.*

- Nie mogę być ojcem. Po odrodzeniu jest to bardzo mało prawdopodobne, wręcz niemożliwe. * rzekł i przejechał dłonią po cisowej różdżce.*

- Ja wiem że mama nigdy by Cię nie zdradziła mimo że nie jesteście partnerami. Jest jeden sposób aby dowiedzieć się czy była z kimś innym. Ponoć jesteś ojcze mistrzem legimencji, więc przeszukaj jej myśli i już będziemy znać prawdę. * rzuciła i spojrzała w jego oczy. Mężczyzna spojrzał na swoją zwolenniczkę i podszedł do niej. Zrzucił niewerbalnie zaklęcie przeszukując umysł Bellatriks Lestrange. Dowiedział się wszystkiego czego musiał.*

- I jak ojcze? *zapytała Alex choć bez czytania myśli matki znała odpowiedź. Ten jednak spojrzał na Lucjusz'a Malfoy'a.*

- Sprowadź natychmiast magomedyka. * rozkazał. Pan Malfoy od razu opuścił posiadłość teleportując się a Czarny Pan machnął różdżką. Pokój momentalnie zaczął się sprzątać. Widok był zdumiewający. Gdy ostatnia książka znalazła się na regale Lucjusz powrócił z porwanym medykiem. *

- Imperio * usłyszała z ust ojca. Już po chwili mężczyzna podszedł do Bellatriks i położył na jej brzuchu dłoń. Dłuższy czas ją badał.*

- Piąty miesiąc. Dziecko jest silne ale bardzo małe dlatego dopiero jak poczuła Pani ruchy domyśliła się swojego stanu. Może zostać wcześniakiem. Poród będzie szybki i bezbolesny. Zaleciłbym picie eliksiru wzmacniającego, dużo odpoczynku i mało stresu a wszystko będzie w porządku. * mruknął i nie zdążył niczego więcej. Czarny Pan zabił go bez mrugnięcia okiem. Z różdżką w dłoni podszedł do ciężarnej. Bojąc się kary zamknęła powieki. Czarny Pan nie wiedział czemu ale miał do niej swoistą słabość. Zanużył na chwilę twarz w jej włosach po czym wyprostował się i skinął ręką na Narcyzę. Podeszła próbując nie starcić równowagi ze strachu.*

- Zabierz Bellatriks do pokoju. Niech odpocznie a reszta do gabinetu. Dowiemy się jakie informacje zdobyła Alex. * rzucił po czym zasiadł na kanapie czekając na jej raport. Dopiero gdy matka z ciotką opuściły pomieszczena zaczęła mówić.*





* Słowa jakie padły z ust córki mocno wytrąciły z równowagi Czarnego Pana. Los ewidentnie grał mu na nerwach. Jak to się mogło stać że jego syn zamierzał poślubić córkę samego Albus'a Dumbledore'a. I gdy mogło wydawać się że sytuacja wygląda beznadziejnie on wymyślił nowy misterny plan. Jeśli stary Albus chciał przeciągnąć na swoją stronę jego syna to równie dobrze on mógł przeciągnąć na swoją stronę jego córkę a gdy stanie się żoną jego syna, będzie zapewne chciała go chronić, za to Czarny Pan będzie mógł torturować ją myślą, że zabije jej ukochanego a ona obejmie jedyną i słuszną stronę ciemności. Był dumny ze swojego pomysłu.*

- Ojcze więc co robimy dalej? *zapytała patrząc w jego oczy, wyczekując tym samym na podjęcie jakiejkolwiek decyzji.*

- Na razie pozwolimy sytuacji się rozwinąć. Ty za to zajmiesz się teraz matką. Będzie Cię potrzebowała w nadchodzącym czasie. Reszte będziemy planować na bieżąco . * mruknął i kazał im się rozejść. Był późny wieczór a on musiał jeszcze z kimś porozmawiać.*





* Alexia była właśnie po kolacji. Przed powrotem do domu postanowiła zajrzeć do mamy i sprawdzić jak tamta się czuje, bowiem posiłek dostała do sypialni. Przeprosiła na chwilę Severus'a i widząc w jego oczach zrozumienie, poszła do sypialni rodzicielki. Powoli weszła do pomieszczenia. Było w nim chłodno ale i pusto. Usłyszała wodę lejącą się z prysznica. Widząc uchylone drzwi postanowiła sprawdzić czy aby wszystko jest ok. Zajrzała przez lukę i od razu zamarła. Jej matka pod prysznicem nie była sama. Alexia wytężyła wzrok i ujrzała z nią swojego ojca. Przyciskał plecy matki do ściany prysznica. Jej nogi były zaplecione na jego biodrach a on wchodził w nią intensywnie. Kobieta głośno jęczała czując wielką rozkosz a on swoje oznaki podniecenia zagłuszał chowając swoją twarz w jej włosach. Słuchając jego przyspieszonego oddechu czuła się pełniejsza i szczęśliwsza. To wszystko doprowadzało Bellatriks niemal do wrzenia a jej oddech po chwili stał się nierówny i urwany. Na widok tej sytuacji Alexia zrobiła się czerwona na twarzy. Nie chciała zostać zauważona dlatego uciekła z pomieszczenia, próbując po drodze uspokoić swój przyspieszony oddech. Dopiero sama zdała sobie sprawę z faktu jak bardzo potrzebuje mężczyzny. Do jadalni weszła opanowana. Spojrzała po zebranych. Nagle usłyszała głos cioci.*

- Może pójdę pomóc Bellatriks i z nią porozmawiam zawsze mnie słuchała. * mruknęła wstając ze swojego miejsca. Alexia wiedziała, że Pani Malfoy bardzo kocha siostrę.*

- Ciociu dziś mama już niczego nie będzie potrzebować. * rzekła i przejechała dłonią po swoich włosach.*

- Może się upewnię że jest wszystko dobrze. Wiesz może tobie nie chce mówić wszystkiego abyś się nie martwiła. * powiedziała upierając się przy swoim. Dziewczyna musiała być szczera. Nie wiedziała co teraz rodzice wyrabiają w sypialni a może kontynuują to spod prysznica. Czuła jak zaczyna się rumienić.*

- Jest u niej tata więc radzę tam Wam tam nie chodzić. Są dorośli. Dadzą sobie radę. * rzuciła szybko a zebrani domyślili się co tamta dwójka wyprawia. *

- Severus'ie na Nas już czas. * rzekła i pożegnała się z wujostwem. Podeszła do Dracon'a i mocno wtuliła się w jego ciepłe męskie ciało. Pogładził ją po własach i uśmiechnął choć jego oczy były przepełnione smutkiem i żalem. Czując na ramieniu dłoń męża puściła kuzyna i razem teleportowali się do domu. Już po chwili stali w przedpokoju zdejmując płaszcze. Alexia może i miała wszystko ale czuła się samotna. Usiadła na kanapie i przetarła swoje zmęczone oczy. Poczuła obok siebie obecność Severus'a.*

- Czy to kiedy minie ?*zapytała wiedząc że on zrozumie o co jej chodzi. *

- Z czasem mija. Zaciera się. Nauczysz się w końcu żyć od nowa. Tak jak ja. Lily nie żyje i nigdy nie była moja. Byliśmy z innych światów. Za to u Ciebie jest gorzej. Draco jest po tej samej stronie co Ty, żyje. Myślę że jednak kiedyś będziecie razem się śmiali z tego co teraz wydaje się Wam miłością. * rzekł i spojrzał w oczy dziewczyny. Alexia nie miała niczego do starcenia. Potrzebowała go teraz. Usiadła na jego kolanach i dłonią przejechała po policzku. Chyba i on tego potrzebował bowiem się nie bronił. Pewna swego rozpieła jego koszulę i dłonią przejechała po nagim torsie. Był idealny. W momencie bliskości z Severus'em zapominała o Dracon'ie Malfoy'u. Sama nie wiedziała kiedy została w samej bieliźnie, bowiem jej suknia wylądowała na podłodze dołączając tym samym do koszuli męża. Oplotła nogi w jego pasie aby nie spaść kiedy wstał. Poszedł z nią do sypialni. Delikatnie położył ją na plecach nakrywając sobą. Całował jej malinowe usta a dłońmi w niewyobrażalny sposób pieścił jej ciało. Alexia płonęła. W każdym zakamarku siebie czuła ogień i tylko on mógł go ugasić. Dłuższy czas podsycał pieszczotami ogień aby w końcu ugasić do wchodząc w nią swoją męskością. Wtedy poczuła jak się rozpada z rozkoszy a rozum krzyczał: IDIOTKO JESTEŚ KOBIETĄ SEVERUS'A SNAPE'A!

///////////////////

Moi drodzy dziś wstawiam kolejny rozdział bowiem do wtorku nowy się nie pojawi. Czekajcie na mnie z wytęsknieniem wasza Czarna Pani.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top