20
-co to znaczy zniknął?
-to znaczy że go nie ma.
-a gdzie jest?-wzruszyła ramionami i w podskokach odeszła.
Gdzie on jest?-sprobowalam wystrzelić sieć ale nie mogłam. Dotknęła ściany ale nie byłam w stanie wspiąć się na górę.
-ta...jak za długo tam jesteś to nagle świrujesz a moce same się nie naprawiają-obok mnie stanęła dziewczyna w wymyślnej sukience i krótkich do ramion blond włosach.
-kim jesteś i co zrobiłaś?
-ja? Nic. Ty ciągle wymyślasz. Bo co powie skowronek gdy mysz przegryzie mu gardło a nietoperzowi przebije skrzydło?
-gdzie jest tata?!
-skrzydlo się przebiło a nietoperz zleciał chodź się szybko podniósł cóż no nie poleciał.
-Kim jesteś?!
-Alicja.
-słuchaj! Albo mi teraz powiesz gdzie jest Bruce albo trafisz gdzieś skąd nie wyjdziesz!
-naprawde? Wiesz...chciałabym ci powiedzieć ale jak skowronek powie coś z przebitym przez mysz gardłem?-przechyliła głowę i zamrugała-no właśnie. Widzimy się w zaczarowanym lesie.-pomachala i odeszła.
Time skip.
Szukałam go wszędzie. Żeby nie było dzwoniłam nie odbierał telefonu. Batjaskinia była zamknięta na klucz a winda zablokowana. Alfreda też nie było. Robin wyjechał do Metropolis. Nagle jakby wszyscy poznikali. Mia zamknęła połączenie światów a ja zastanawiałam się co mam zrobić.
Siadłam za jego biurkiem. Otworzyłam laptopa.
~kolejny wybuch w Arkham. Batmanie gdzie jesteś?! Czy bohaterowie z Metropolis nam pomogą?-zamknełam laptopa akurat gdy ktoś wszedł do biura.
-dzwoniłam-odparła Tini.-od kiedy zniknął nie odzywasz się.
-przepraszam. Szukam go. Ale nie mogę znaleźć. Nigdy tak nie robił.
-mówilaś że wiesz gdzie jest.
-żebyscie się nie martwiły.
-jesteśmy z tobą. Czy ktoś o tym wie? Ktoś z Ligi?
-ojciec nie uznawał ligi do końca.
-nie mógł tak po prostu zniknąć.-mruknela a do biura wszedł chłopak. Brązowowłosy o niebieskich oczach.
-hej. Mike-wyciagnął rękę w moją stronę. Uścisnęłam ją.
-Renesme
-Jesteś córka pana Wayne?
-Tak.
-Mam nadzieję że się znajdzie.
-tak ja...skąd o tym wiesz?
-jest synem Arrowa.
-och rozumiem...ale Gotham to nie twoje miasto. Radzę wam wyjechać dopóki ktoś nie zrobi porządku z bandytami
-myśle że powinnaś przemówić do mieszkańców. Byłaś...jesteś jedyną jego rodziną-powiedział i przytulił Tini.
-Okay. Zrobię to.
Ubrana w czarną sukienkę i wysokie trampki w tym samym kolorze zaczęłam wiązać włosy. Potem gdy pani Anastazja powiedziała że chce przemówić wyszłam na mównicę.
-Witam mieszkańców Gotham-ludzie z wielkimi kamerami nadawali transmisję na żywo.-znikniecie Brucea było dla mnie i dla was wielkim wstrząsem. Wiem o tym. To samo stało się z Batmanem. Wszyscy wiecie że bez niego nasze miasto nie jest bezpieczne. Dlatego przejmę jego rolę. Przejmę rolę mojego ojca Brucea. Policja przejdzie specjalne szkolenie kierowane przez naszych bohaterów z Metropolis.
-dlaczego oni nam nie pomogą?-zapytała jakaś dziennikarka.
-dobrze wiemy że każdy bohater ma wyznaczone miejsce w którym broni. U Batmana było to Gotham. Tylko tyle mogę zrobić jeżeli chodzi o nasze bezpieczeństwo. Dobrze wiecie że na własną odpowiedzialność wybraliście mieszkanie tutaj. Gotham to jedno z najbardziej niebezpiecznych miast naszego świata. Mordercy i Świry. Można spotkać ich na każdym kroku. Bez Batmana coraz częściej dochodzi do ucieczek z Arkham.
-czy możesz coś jeszcze o tym powiedzieć?
-Arkham jest jednym z najbardziej strzeżonych więzień na świecie. Ale złoczyńcy są zgrana drużyną. Jeżeli jeden wpadnie inni próbują go ratować. Teraz coraz częściej im się udaje.
-kim są ci więźniowie?
-jeżeli są tak niebezpieczni dlaczego ich nie zabito?
-czy nie byłoby prościej odesłać ich na Syberię?
-co pani zrobi gdy zastąpi pani ojca?
-wieźniowie to między innymi Jocker, Harley Quinn i gang Alicji. Sama nigdy nie spotkałam tych ostatnich.
W Gotham nie ma czegoś takiego jak kara śmierci nie możemy ich zabić bo tak, są to złoczyńcy którzy nie są tak groźni by wysyłać ich na Syberię albo skazywać na karę śmierci.
-kilkaset zabójstw to mało według pani?
-kiedyś ktoś mądry powiedział mi taką rzecz: ,,jeżeli zabijesz zabójcę...liczba zabójców na świecie się nie zmieni,,*.-zeszlam z podestu. Wszędzie było masę straży a mnie samą ochraniało dwóch ochroniarzy.
-obstawić dom panny Wayne-powiedział jeden.
-przepraszam-uslyszalam głos dziewczynie i zatrzymałam się.
-slucham maluchu.
-czy pani obroni miasto jak Batman?
-postaram się kochanie-weszlam do domu a za mną jeden z ochroniarzy.-jak się nazywasz?-zapytałam
-jestem Tom Alow.
-dobrze. Chcesz herbaty kawy?
-nie dziekuje-westchnelam.-cos się stało?
-nie chyba nie. Pójdę do mojego pokoju.
-tak jest-po szłam na drugie piętro i położyłam się na łóżku. Nagle obok mnie pojawił się portal a ja sama wstałam i wyciągnęłam batarang który trzymam zawsze w kieszeni.
Wyszła z niego Blacky z chłopakiem który trzymał plecak.
-kochana-przytulila mnie.
-słyszałam o tacie. Przykro mi.
-tak. Nie mam pojęcia gdzie jest teraz.
-pamietasz Petera?
-tak. Widzieliśmy się parę dni temu
-w twoim czasie Rena-zasmiała się B.
-jak tu weszliście przecież Mia zablokowała portale.
-dała nam urządzenie do teleportacji. Tylko my możemy się przenosić.
-jestesmy tutaj bo martwimy się że może ci się coś stać.
-BB. Posłuchaj zawsze byłaś samowystarczalna.
-ale Batman nad tobą czuwał.
-panienko? Coś się dzieje?
-nie
-Alfred wrócił?-podeszla do drzwi i otworzyła je.-ty nie jesteś Alfredem
-a ty kim jesteś.-wystawil spluwę.
-Tom to Blacky. Ona jest że mną.
-jak się tu dostali?
-nie ważne. Tom to Peter. Jego też masz nie zabijać.
-rozumiem-schowal broń i stanął obok drzwi na baczność.-jest bezpieczna-powiedział do słuchawki.
Weszliśmy do pokoju zamykając drzwi.
-Peter powiedział że zostanie tutaj dopóki nie znajdziesz no wiesz-wskazałem głową na plakat z nietoperzem.
-musze znaleźć klucz. Jaskinia jest zamknięta a mój klucz nie działa.
-jak zrobił to tak szybko? Nie było cię zaledwie 2 dni.
-zawsze miał najnowszą technologię.
-gdyby tak było byłby do namierzenia.
-cała technologia jest w batjaskini
-a ty nie masz klucza.
-dokładnie.
-co teraz zrobisz?
-obiecałam że zajmę miejsce ojca.
-a jak żebra?
-nie źle jak po ciśnieniu w ścianę.
-dlatego z tobą zostanę-powiedzial chłopak i położył plecak przy łóżku.
-dziękuje. Wam obojgu. Black wracasz tam?-wskazałam na portal.
~Blacky! Blacky wracaj!-usłyszałam jak przez ścianę wołanie z drugiej strony portalu.
-tak. Obiecałam Avengers że pomogę odbudować bazę. A raczej posprzątać szczątki. Dopóki portal jest otwarty to czas płynie tutaj tak szybko jak tam i na odwrót.
-kocham cię Black-przytuliam ją a potem ona wskoczyła do portalu i go zamkneła.
-toooo...co robimy?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top