C H A P T E R E I G H T E E N

Chyba wiszę wam jakąś rekompensatę za to, że w czwartek nie było rozdziału, prawda ? Dlatego dzisiaj są aż dwa rozdziały! Widzimy się wieczorem!
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Nie umiałam w nocy spać. To nie była wina aury, jaka panowała - było strasznie - ale raczej tego, że cholernie martwiłam się o Neyrate a w głowie miałam same czarne scenariusze, które jak wcześniej się niestety zapewniłam - mogły się stać.

Zasnęłam gdzieś godzinę przed wschodem słońca. Byłam strasznie niewyspana i na dodatek uderzyłam się w głowę przy wychodzeniu z materaców. Czekałam tak bardzo na Neyrate że byłam w tym momencie płynąć przed siebie i go szukać.

Co on ze mną robi ?

To aż śmieszne co potrafi zrobić jeden pocałunek drugiemu na'vi.

Kiedy czekałam na nich na mostku dołączyła do mnie Priya, która od początku przylotu nie za bardzo ze mną rozmawiała.

- Widziałam was.- odezwała się po chwili.- Co ci takiego mój cholery brat powiedział, hmm ?

Nie wiedziałam, czy mogę powiedzieć. Nawet nie wiem, czy chciałam. Z jednej strony nie ufałam jej, ale z drugiej...

- Pocałował mnie.- wypaliłam nagle.

- Chwila, co ?.- zdziwiła się.- Że...co ?

- Twoja reakcja jest tak dziwna, że zaczynam uważać, że to jakiś zakład.

- Co jak co, ale ja czegoś takiego nigdy bym nie zrobiła.

- Priya, błagam cię. Od dziecka mnie nienawidzicie i czekacie na każdy mój krok, aby mi dopiec.

- Wszyscy się zmieniliśmy.

- Tak, czuję to.- odparłam sarkastycznie.

- Wiesz, jesteś naprawdę dziwna.

- Ja ?

- Mój brat był w tobie zakochany od momentu, kiedy cię wepchnął do wody za naszą namową, wtedy, kiedy mieliśmy po sześć lat.

- Dziwne te okazywanie miłości, nie sądzisz ?

- Ewna...

- Nie mam ochoty z tobą gadać.

Już miałam wstać, ale dostrzegłam przede mną małą grupkę na'vi. To byli nasi ojcowie i bracia. Problem był taki, że Neyrate...leżał nieruchomo.

- Neyrate!.- krzyknęłam przeraźliwie wskakując do wody.

- Został delikatnie ranny, daliśmy mu jakieś leki, ale szybko po nich zasnął.- mruknął Neteyam.

- Akule nas zaatakowały.- dodał mój ojciec.- To było ich terytorium.

- Czyli...- zaczęłam, kiedy wszyscy wzięli go za ramiona i wyszli z wody.- Co teraz ?

- Teraz musi dużo odpoczywać.- powiedział mój starszy brat.

Położyli go na materacu w jego namiocie. Był słodki, kiedy spał.
Lub cierpiał.

W każdym razie zostałam przy nim, czując, że moje uczucia wychodzą za granicę tego, co chciałam ukryć.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Wykorzystajcie ostatni dzień wolności!❤
Miłego dnia/nocy kochani i nie zapominajcie, że jesteście cudowni ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top