20.

— Omo Gukie, mój Gukie — jęknął Taehyung, wpadając do sali. — Co oni ci zrobili, kochanie?

— Przepraszam, ale... — odezwał się lekarz, po otrząśnięciu się z szoku. W końcu nie codziennie ktoś sobie wbiega do sali bez powolenia i odpycha od łóżka pracowników.

— Wszystko w porządku. — Namjoon podszedł do mężczyzny i objął go ramieniem, zaczynając kierować się w kierunku wyjścia. — Pan zobaczy. — Machnął ręką. — Na świecie jest tyle ludzi, prawda? No i każdy jest sobie przypisany. Tak jak tamta dwójka, których zostawiliśmy daleko za nami. Oni są razem i ich się nie odzieli. No mówię Panu, Pan się może starać, ale nie ma takiej opcji. Więc Pan zostawi to nam. — Poklepał go po ramieniu i uśmiechnął się. — Jakby ktoś jeszcze przyszedł to go wpuścić możecie. — Dokończył i zamknął mu drzwi przed nosem.

Podszedł do Taehyunga, który nadal praktyczne wisiał nad ciałem młodszego. Może i nie płakał (ewentualnie uronił parę łez), ale zrobił się okropnie blady, zaczynając powoli przypominać ducha. Nie dochodził do niego widok szram na twarzy ukochanego. Obawiał się, co jeszcze moze zastać, skoro jego buzia była w takim opłakanym stanie.

— Za chwilę będzie Hoseok — odchrząknął starszy Kim. Nie wiedział czy jego słowa dotarły do słowa szefa, chociaż miał nadzieję, że tak. W końcu nie chciał robić kolejnego przedstawienia, siłą wyprowadzając go ze sali.

Na dźwięk otwierających się drzwi, które uderzyły w ścianę, oboje drgnęli gwałtownie.

— Dobra, więc jesteśmy — wychrypiał Yoongi, trzymając dłoń na ustach Hoseoka. Obaj byli umorusani sadzą, ale wyglądali na zadowolonych. No prawie, bo Jungowi na pewno nie podobało się, że nie może się odzywać. — Musiałem go przytrzymać, bo wchodziłby do kazdej sali i znowu narobiłby rabanu, rozłączając ludzi od respiratorów, kroplówek i innych gówien.

— Znowu? Przepraszam bardzo, a kiedy to ja zrobiłem cokolwiek źle? — Hoseok machnął ręką, dając reszcie do zrozumienia, że niezbyt go to obchodzi. Podszedł do łóżka, na którym leżał Jeongguk i uważnie mu się przyjrzał. — Możecie łaskawie stąd wyjść? Chciałbym wszystko zobaczyć na spokojnie, jak gapicie mi się na ręce, to czuję się trochę niekomfortowo.

— Pewnie — odpowiedział Namjoon i podszedł do Tae, po czym złapał go za ramię i zaczął ciągnąć do drzwi.

Gdy szatyn usłyszał cichy dźwięk zamykanych drzwi, jednym ruchem odsunął kołdrę z ciała chłopaka i ubrał białe rękawiczki.

(w końcu Hoseok lubi widok krwi.
i lubi być nią ubrudzony)

— No to co, Gukie? Zaczynamy zabawę?

K O N I E C

dziękuję, że byliście):

liczę na wasze opinie! bardzo lubię je czytać 🥺

i kiedyś przywrócę prisoner of evil, czyli prequel confession

Zapraszam na mojego ig, na którym poruszam kwestie głównie związane z watkiem. no i ze mną. więc serdecznie wpadajcie ❤️

(gdyby był problem, to link jest w bio)

i ostatnia sprawa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top