||9|| pod bluzką
Wrócili do domu niezbyt późnym popołudniem. Jeongguk ledwo wszedł do salonu, a od razu włączył klimatyzację, która, jak to ujął, „ratuje mu życie".
Rozsiedli się na kanapie, w ogóle nie przejmując się faktem, że są brudni od piasku, co będzie skutkowało oczywiście tym, że w mieszkaniu również będzie brudno. Ale co taki Jeongguk będzie się przejmował, skoro MiRi i tak wszystko posprząta? Dziewczyna zdecydowanie należała do grupy ludzi zwanych pedantami. Momentami jej obsesja na punkcie czystości stawała się naprawdę chorobliwa i uciążliwa.
— Spaliłeś się trochę — zauważyła, spoglądając na ramiona przyjaciela.
— Właśnie wiem, bo strasznie mnie plecy i ramiona pieką — syknął z bólu.
— Poczekaj. Pójdę się szybko ogarnąć i jak wrócę, to ci te plecy posmaruję — oznajmiła, po czym wstała i skierowała się do ich sypialni. Z dużej szafy wyjęła pierwsze lepsze krótkie spodenki w kolorze niezbyt intensywnej czerni i zwykły, biały top. Miało być wygodnie i praktycznie.
Gdy już wybrała ciuchy,weszła do łazienki, gdzie wskoczyła szybko pod prysznic, z którego leciała chłodna woda. Było to zdecydowanie coś, czego MiRi właśnie potrzebowała - orzeźwienie i odżywienie.
Opłukiwała się z piasku, i dodatkowo ochładzała, dobre piętnaście minut. Następnie stanęła na małym chodniczku i porządnie wytarła się ręcznikiem. Włożyła to, co sobie przygotowała i na szybko wysmarowała swoje ciało balsamem, a twarz - kremem nawilżającym. Włosy związała w niechlujnego koczka i była gotowa do wyjścia z łazienki. Przypomniała sobie jednak o balsamie kojącym poparzenia od słońca dla swojego przyjaciela, dlatego sprawnym ruchem zdjęła go z niewielkiej półeczki, po czym zadowolona wyszła z toalety.
Poszła jeszcze na chwilę do sypialni, ponieważ właśnie tam zostawiła swoją pomadkę nawilżającą, z którą praktycznie nigdy się nie rozstawała. Stanęła przed lustrem i zaczęła nakładać kosmetyk na swoje spierzchnięte wargi. W tym samym czasie do Jeongguka ktoś zadzwonił, więc chcąc nie chcąc i tak słyszałaby ich rozmowę, ponieważ drzwi były otwarte.
— No cześć — usłyszała, nie do końca entuzjastyczne, przywitanie bruneta. — No jasne, że tak — zaśmiał się. — Na wyczerpaniu, dlatego będziesz musiała mi skombinować kolejny — powiedział nieco ciszej, a osiemnastolatka doznała szoku. „będziesz musiała"? Czyli rozmawiał właśnie z jakąś dziewczyną? Nie miało temu absolutnie nic przeciwko. Po prostu tajemniczość rozmowy bardziej wskazywała na to, że osoba po drugiej stronie jest mężczyzną, a nie kobietą. — Nie, nie możesz przyjechać. Mieszka teraz ze mną moja przyjaciółka, także nawet nie ma takiej opcji. Co ty, ona jest za bystra, żeby się nie kapnąć — zaśmiał się. O co w tym wszystkim mogło chodzić? Czego on od niej chciał i dlaczego tak bardzo chciał to ukryć właśnie przed MiRi? Na co niby była za bystra? — Dobra. To za pół godziny bądź przed moim blokiem. Tak, zejdę do ciebie. Powiem, że poszedłem po fajki czy coś. Dobra, dzięki, pa. — usłyszała kroki, które zdawały się być coraz bliżej, dlatego od razu powróciła do smarowania ust.
Po chwili w progu sypialni stanął Jeongguk, a jego twarz wyglądała jakoś inaczej niż zwykle. Był dziwnie zestresowany, ale i podekscytowany. A może to było tylko jej złudne wrażenie, ponieważ za dużo wbiła sobie do glowy przez tę jego rozmowę telefoniczną?
— Będę niedługo szedł do sklepu po papierosy, bo mi się skończyły — oznajmił w pełni normalnym głosem.
— Okej — uśmiechnęła się delikatnie, po czym odłożyła pomadkę na stolik nocny, który znajdował się po jej stronie łóżka. Gdy się odwróciła, Jeongguka już w progu nie było.
O co w tym wszystkim mogło chodzić? Co on przed nią ukrywał? Na co za bystra? Dlaczego tamta dziewczyna nie mogła tu przyjechać, ponieważ MiRi aktualnie tutaj mieszka? Może umówili się na szybki numerek? Nie, nie chciało jej się w to w ogóle wierzyć. Jeongguk na początku rozmowy wspominał coś o skołowaniu kolejnego. Pytanie tylko czego „kolejnego" i dlaczego tamta osoba musi to zrobić. Dlaczego nie może mu tego normalnie przekazać? Co to takiego mogło być i w co jej przyjaciel mógł się wplątać? Przez ostatnie tygodnie miała wrażenie, że nie wie o nim praktycznie nic, mimo że wie tak naprawdę wszystko. On tak bardzo się zmienił od momentu, w którym wyszedł z domu dziecka. Nie był już tym samym Jeonggukiem, co kiedyś.
Położyła się na chwilę na ich wygodnym łóżku. W rzeczywistości to wcale nie była taka chwila. Przyłapała się na tym, że przysnęła. Obudziło ją dopiero trzaśnięcie drzwiami. Od razu zerwała się więc na nogi. Przeszła na korytarz, gdzie dwudziestodwulatek zdejmował buty.
— Już wróciłeś ze sklepu? — udała, że o niczym nie wie. Postanowiła, że tak będzie najlepiej dla nich obu. Przynajmniej na razie.
— Tak — przytaknął, po czym stanął przed drzwiami od łazienki. — A ty co? Spałaś?
— Mhm — wymruczała zaspana, uśmiechając się pod nosem.
— Dobra, to ja idę się opłukać po tej całej, nieszczęsnej plaży — oznajmił szybko, po czym zamknął na klucz drzwi od łazienki.
MiRi przeciągnęła się jeszcze i ziewnęła, po czym postawiła balsam na małym stoliku w salonie. Następnie wyjęła spod zlewu szufelkę ze zmiotką i na kolanach zaczęła ten piasek z podłogi zamiatać. Na ogół robiła to po prostu odkurzaczem, ale dzisiaj nie chciało jej się go podłączać, więc postanowiła załatwić to w taki sposób. Przynajmniej zleci trochę czasu i nie będzie się nudzić.
Po parunastu minutach Jeongguk wyszedł z łazienki. Miał na sobie jedynie dresowe spodenki, co przy jego prawie półnagim ciele wyglądało bardzo dobrze.
— Chodź to ci te plecy nasmaruję — poklepała miejsce obok siebie. Jeongguk od razu tam usiadł.
— To dawaj, ja się położę, a ty na mnie usiądziesz i mi je posmarujesz — powiedział, a dziewczyna postanowiła się zgodzić. Jej to większej różnicy nie robiło. Spojrzała na twarz przyjaciela, która wyglądała jakoś dziwnie. Stwierdziła jednak, że to na pewno jedynie skutek zmęczenia. Złapali ze sobą kontakt wzrokowy, ale jego oczy również były jakieś inne. Były czerwone i szklane, a źrenice wyraźnie zmniejszone, mimo że na ogół wtapiały się w kolor tęczówki i nie dało się ich po prostu zauważyć.
— Wszystko w porządku? — zapytała troskliwie. — Ty nie jesteś chory? Dobrze się czujesz? — przyłożyła rękę do jego czoła, ale to akurat pozostało niezmienne. Wszystko było w porządku, więc co mogło mu się dziać? Może dzisiejszy wyjazd na plażę mu zaszkodził?
Jeongguk położył się na brzuchu, a MiRi usiadła okrakiem na jego wytrenowanych pośladkach. Wycisnęła trochę balsamu na swoje dłonie i powoli oraz delikatnie zaczęła go rozprowadzać po plecach chłopaka. Po chwili było już po sprawie.
— Ach, dziękuję — stęknął, zmieniając nieco pozycję.
— Idę to odłożyć — oznajmiła, po czym wstała i skierowała się do łazienki. Odłożyła butelkę na miejsce i już miała wyjść, kiedy to jej uwagę przykuła byle jak rzucona bluzka na koszu na pranie. Z racji tego, że była zagorzałą pedantką, to nie mogła tego tak zostawić. Podeszła więc do ubrania.
To, co zobaczyła w nim zawinięte, totalnie nią wstrząsnęło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top