||8|| buba nad wodą
Minęło trochę czasu, odkąd MiRi zamieszkała razem z Jeonggukiem. Zaczął się sierpień, a temperatura zdawała się być coraz to wyższa, że aż się nie chciało w ogóle wychodzić z domu. Mimo wszystko osiemnastolatka była bardzo dziwną i inną osobą, dlatego od samego rana zaczęła wręcz błagać Jeongguka, aby pojechali razem nad jakieś jezioro, które znajdowało się w okolicy.
— No Guk! — krzyknęła zirytowana, szarpiąc za jego kolano.
— Nie i koniec — powiedział stanowczo, odsuwając się od niej kawałek.
— No proszę cię! Ochłodzimy się, wypijemy jakiegoś drinka albo piwo i po prostu zamiast jechać twoim autem, to pojedziemy taksówką — w dalszym ciągu starała się go namówić.
— Tutaj też mogę wypić piwo, w dodatku z włączoną klimatyzacją — uśmiechnął się złośliwie.
— No proszę cię! — powiedziała głośniej, siadając okrakiem na jego udach.
— MiRi, nie. Nigdzie nie jadę — powiedział zmarnowany.
— Jesteś okropny — powiedziała smutnym głosem i powoli zaczęła podnosić się do pionu, jednak Jeongguk w ostatniej chwili złapał ją za pupę i ponownie posadził na swoich nogach.
— Ty też jesteś okropna, wiesz? Robisz to specjalnie, żeby zrobiło mi się ciebie żal i, żebym się po prostu zgodził — przymrużył delikatnie powieki, uważnie się jej przyglądając.
— Bzdura — prychnęła, odwracając głowę w bok.
— Zła jesteś na mnie? — zapytał, skupiając się na jej dziwnym wyrazie twarzy.
— Nie — odpowiedziała krótko, wciąż unikając z nim kontaktu wzrokowego.
— A ja wiem, że tak.
— To po co się pytasz? — spojrzała na niego jakby był niespełny rozumu.
— Dobra, pojedziemy nad to jezioro — westchnął po chwili, a MiRi natychmiast się rozweseliła. Zaczęła wiercić się na jego kolanach, a on jedynie odchylił głowę w tył i pokręcił delikatnie głową. Swoją drogą, to nie sądziła, że w ogóle się zgodzi, a już na pewno nie, że zrobi to tak szybko.
— Dziękuję! — krzyknęła szczęśliwa, przytulając mocno przyjaciela.
— Nie wierć się już, bo mi stanie i w dupę pojedziesz, a nie nad jezioro.
— Nie, ja przepraszam — spanikowana od razu z niego zeszła. — Pójdę się ogarnąć, bo to przecież jedenasta godzina jest — powiedziała bardziej sama do siebie.
Pospiesznie udała się do sypialni, gdzie z dużej szafy wyjęła bikini. Udała się do łazienki, której drzwi zamknęła na klucz. Wskoczyła szybko pod prysznic i zaczęła robić wszystko to, co powinna, aby dobrze wyglądać na plaży. Stanęła na małym chodniczku i wytarła dokładnie swoje mokre ciało. Szybko włożyła na siebie dół od stroju, a po chwili także górę. Całe bikini było w kolorze czarnym - MiRi stawiała raczej na klasykę w tej kwestii. Narzuciła na siebie jeszcze luźną, krótką sukienkę, po czym wykonała pielęgnację twarzy oraz ciała. Nałożyła na siebie bardzo dużo kremu do opalania, aby słońce jak najmniej na nią zadziałało. Zdecydowanie bardziej wolała być blada.
Szybko wyszła z toalety i chciała ponownie pójść do sypialni, aby spakować torbę, kiedy to usłyszała jak Jeongguk rozmawia przez telefon. Postanowiła po prostu wejść do kuchni i wypytać zaraz o wszystko, ponieważ to właśnie tam przebywał młody mężczyzna.
Po paru minutach brunet zakończył rozmowę telefoniczną i spojrzał nieco zestresowany i zdenerwowany na swoją przyjaciółkę.
— Co jest? — zapytała zdziwiona. Obawiała się, że Jeongguk może właśnie powiedzieć, że jednak nad żadne jezioro nie jadą.
— Dzwonił kumpel z ga- ekipy... — oznajmił, patrząc się w podłogę. — Zapytał się, czy popilnuję przez parę godzin jego dzieciaka.
— Zgodziłeś się? — zapytała niepewnie. Zdziwiło ją zająkanie się przyjaciela. Co tak naprawdę chciał powiedzieć?
— Mówiłem, że mam już plany, ale powiedział, że to serio ważne, bo jego siostra właśnie trafiła do szpitala po wypadku, a żona w pracy siedzi i po prostu nie ma z kim zostawić dziecka, a musi jechać do tego szpitala — wytłumaczył powoli, drapiąc się po karku.
— Chłopiec czy dziewczynka? — zapytała w pełni opanowanym głosem, mimo że wewnątrz już wcale taka opanowana nie była.
— Chłopiec.
— Ile lat ma?
— Skąd ja to mogę wiedzieć? Chyba coś koło czterech czy pięciu — wzruszył ramionami.
— W takim razie bierzemy małego i jedziemy z nim nad jezioro — powiedziała po chwili, wpadając na ten jakże genialny pomysł. — Dzieci uwielbiają wodę.
— Możemy z nim nawet i nad to jezioro jechać, byleby tylko nie płakał i bylebym nie musiał mu pieluchy zmieniać — odparł Jeongguk z małym obrzydzeniem.
— Ale ten chłopiec ma jakieś pięć lat. Wątpię, żeby dalej nosił pieluchy — stwierdziła Mi, patrząc z politowaniem na przyjaciela.
— Nie znam się na dzieciach — powiedział szybko, po czym zniknął na chwilę w łazience.
MiRi siedziała na wysokim krześle i powoli się uspokoiła. Wiedziała, jak powinna opiekować się tym małym chłopcem. W domu dziecka często bawiła się z maluchami.
— Zbieraj się. Podjedziemy tam — oznajmił Jeongguk, gdy wyszedł z toalety. MiRi szybko zeskoczyła na podłogę i skierowała się na korytarz, aby ubrać klapki. Gdy oboje byli już gotowi, zeszli na dół i pojechali do domu przyjaciela dwudziestodwulatka.
//
— Siema, Hyungsik — powiedział Jeongguk, zbijając sobie piątkę z przyjacielem.
— Cześć — odpowiedział ten ze zmartwioną miną. — Dzień dobry — uśmiechnął się ciepło, delikatnie kłaniając się w stronę MiRi, co ona oczywiście odwzajemniła. — Bardzo wam dziękuję, że zgodziliście się go zabrać na parę godzin do siebie — młody mężczyzna odparł wdzięcznie, przekazując synka do wystawionych rąk osiemnastolatki.
— Jak się nazywasz, co? — zapytała MiRi, uśmiechając się do pociesznego chłopca.
— Minwoo — malec odpowiedział wyraźnie.
— A ile lat ma? — tym razem pytanie skierowała do Hyungsika.
— Pięć lat w tym roku skończy — mężczyzna uśmiechnął się, gdy zobaczył, że jego pociecha już zdążyła polubić się z młodą dziewczyną.
— Słuchaj, mieliśmy dzisiaj w planach z MiRi jechać nad jezioro, także weźmiemy małego ze sobą — oznajmił Jeongguk, chcąc się już stamtąd jak najszybciej ulotnić.
— Ach, nie ma problemu. Woo lubi wodę, prawda, synku? — mężczyzna złapał chłopca za małą, drobną rączkę. — Tutaj jeszcze macie rzeczy na zmianę, gdyby się pobrudził czy coś — podarował brunetowi lekką, średniej wielkości, torbę.
— Dobra — przyjaciel dziewczyny się zamyślił. — Fotelik dla niego nam jeszcze daj.
— Zapomniałbym, Matko Święta! — Hyungsik krzyknął, od razu wsadzając siedzisko dla dziecka do auta przyjaciela. — Jeszcze raz bardzo wam dziękuję.
— Nie ma za co. Będziemy się dobrze bawić — uśmiechnęła się MiRi, przypinając chłopca pasami.
— W razie czego dzwoń, gdy już będziesz chciał go odebrać — oznajmił Jeongguk, zbijając sobie pożegnalną piątkę z kumplem.
//
Od razu po przejęciu malca pojechali nad jezioro. Plaża była przepełniona ludźmi, ale to ani trochę nie popsuło humoru MiRi lub Minwoo. Inaczej było w przypadku Jeongguka, jednak starał się tego po sobie po prostu nie pokazywać.
— Tam jest jakieś miejsce — powiedział Jeongguk, wskazując na wolną przestrzeń niedaleko wody.
— To dalej, bo jeszcze ktoś nam je zajmie — wzięła chłopca na ręce, aby szybciej tam dojść. Jeongguk rozłożył duży koc i wyjął z torby zabawki dla Woo. MiRi natomiast zdjęła z siebie sukienkę, pozostając w samym stroju, co przyciągnęło uwagę kilku młodych, a także starszych, mężczyzn.
— MiRi, podejdź tu do mnie — rozkazał niskim głosem Jeongguk, mierząc ludzi dookoła nieprzyjemnym spojrzeniem. — Załóż tę sukienkę.
— Co? — zaśmiała się, patrząc na niego niezrozumiale.
— Widzisz jak te oblechy się na ciebie patrzą? — zapytał retorycznie, a osiemnastolatka rozejrzała się kontrolnie wokół siebie.
— Jeongguk, to jest plaża. Wiadomo, że będą się patrzeć — zaśmiała się, po czym usiadła na kocu i posadziła Minwoo między swoimi nogami. — Chcesz iść do wody? — zapytała po chwili z dużym uśmiechem na twarzy, na co chłopiec sam się uśmiechnął i ochoczo pokiwał głową, klaszcząc w dłonie. — No to chodź — powiedziała, po czym chłopiec wstał, a ona od razu za nim. Złapała go za malutką rączkę i powoli skierowali się w stronę wody. Dziewczyna nie przejmowała się tym, że chłopiec nie ma żadnych kąpielówek. On również zdawał się nie zwracać na to uwagi. Liczyła się dobra zabawa, a z racji tego, że ma zapasowe ciuchy, to nic się nie stanie, jeżeli trochę zamoczy te spodenki, które właśnie miał na sobie. Poza tym było ciepło, więc szybko wyschną.
— A on? — zapytał maluch, wskazując paluszkiem na Jeongguka, który uważnie ich obserwował.
— Chcesz, żeby Jeongguk z nami się pokąpał?
— Tak! — krzyknął szczęśliwy.
— Jeongguk! — krzyknęła MiRi. — Chodź do nas!
— Nigdzie nie idę! — krzyknął, zwracając na siebie uwagę kilku plażowiczów.
— Boże, co za poruta — MiRi pokręciła głową, nie pokazując po sobie dużego zażenowania, jakie ją właśnie ogarnęło. Jeongguk widząc jej poważny wyraz twarzy, w końcu ruszył się z miejsca. Zatrzymał się jednak, gdy woda sięgała mu zaledwie do kostek.
— Dalej nie podejdę — powiedział stanowczo, oglądając się za trzema zgrabnymi dziewczynami, które również spojrzały na niego wygłodniałym wzrokiem.
— Jesteśmy tutaj z dzieckiem, więc zachowuj się, idioto — warknęła zdenerwowana MiRi, sama nie popisując się doborem słownictwa, ale po prostu nie mogła postąpić inaczej. Zamiast normalnie wejść do wody i spędzić miło czas, to on zamoczył jedynie stopy i bezczelnie wpatrywał się w długie, szczupłe nogi jakichś przypadkowych Koreanek. Żałosne i kompletnie nie na miejscu.
— Zrozum, że nie lubię wody, a są naprawdę ciekawsze zajęcia — powiedział, wpatrując się w duży biust ciemnoskórej dziewczyny.
— Spoko, rozumiem. Możesz iść usiąść na koc, ja się z małym pobawię — uśmiechnęła się, ale tym razem smutno. Wzięła Minwoo na ręce i zaczęła wchodzić z nim nieco głębiej do wody.
— Poczekaj — powiedział Jeongguk, który teraz zamoczony był już do połowy ud. Postęp na skalę ogromną.
— Po co? Idź na koc. — przetarła mokrą dłonią swoją twarz, po której spłynęła pojedyncza łza. Zupełnie inaczej ten wyjazd sobie wyobrażała. Mieli się we trójkę dobrze bawić, a nie ona ma niańczyć dziecko, a on oglądać się za młodymi, atrakcyjnymi dziewczynami. To naprawdę w nią trochę uderzyło.
— Będę tu z wami — odparł, łapiąc przyjaciółkę za ramię.
— Łaski bez, idź na koc — odburknęła.
— Jezu, dobra! — krzyknął tak nagle, że aż chłopiec się przestraszył.
— Nienormalny — prychnęła pod nosem, przytulając do siebie Minwoo. — To co? Bawimy się? — jej ton głosu ponownie stał się przyjazny, a chłopiec zaczął się uśmiechać. Co, jak co, ale w stosunku do dzieci po prostu nie potrafiła być niemiła, nieczuła. Nie po tym, co przeżyła w domu dziecka.
Pod jego brzuszkiem położyła swoje dłonie i ostrożnie zaczęła okręcać go dookoła, przez co czuł się, jakby pływał. Okręciła się z nim parę razy, co wywołało u niego napad zaraźliwego śmiechu. Później dołączyła do nich jakaś przypadkowa, młoda kobieta z synkiem i chłopcy razem się ze sobą bawili na brzegu pod opieką kobiet, które rozmawiały ze sobą na różne tematy.
— Noona! — krzyknął Minwoo, a w MiRi od razu skumulowały się wspomnienia z domu dziecka, w którym jej mały Woo również ją tak nazywał. Niby nic nadzwyczajnego, ale z ust chłopca z domu dziecka to było coś zupełnie innego.
— Co, maluchu? — uklękła przy nim.
— Jestem głodny — powiedział smutny, klepiąc się po szczupłym brzuszku.
— Ojoj i co teraz? — udała zdziwioną, zmieniając swój głos, co spowodowało, że chłopiec się zaśmiał. — Chodź, pójdziemy do tej restauracji i coś zamówimy. — podała mu dłoń, którą on od razu złapał. Zanim jednak skierowała się do restauracji, musiała pójść po portfel, który niestety miał przy sobie Jeongguk, z którym ona nie miała w ogóle ochoty rozmawiać. Nienawidziła, gdy ktoś na nią krzyczał bez powodu.
Podeszła do koca, na którym opalał się Jeongguk. Wywróciła oczami i postanowiła się odezwać.
— Gdzie masz mój portfel? — zapytała normalnym głosem, nie chcąc pokazywać swojej złości.
— Po co ci? — zapytał, odwracając się w jej stronę.
— Minwoo jest głodny — wytłumaczyła krótko.
— W tej twojej torbie jest — powiedział po chwili, ponownie kładąc się płasko na brzuchu. MiRi wywróciła oczami i sięgnęła po potrzebną rzecz. — Kup mi też coś.
— Nie ma mowy. Nie będę miała jak się z tym zabrać — parsknęła.
— No, ale ja nie mogę pójść, bo ktoś nam rzeczy zwinie — oburzył się.
— W takim razie ja tutaj zostanę, a ty pójdziesz z Minwoo coś zamówić — uśmiechnęła się podstępnie, a Jeongguk właśnie doskonale zrozumiał, że dalsza rozmowa nie ma po prostu sensu, bo i tak nie wygra.
— Dobra — westchnął i powoli podniósł się do pionu.
— Ała! Gorące! — krzyknął maluch, gdy dłonią dotknął nagrzanego piasku.
— Och, buba się poparzyła — powiedziała MiRi zmartwionym głosem. — Guk, weź go na ręce, żeby sobie nóżek nie poparzył — zaczęła robić to celowo, ponieważ odkąd malec był pod ich opieką, to tylko i wyłącznie ona się nim zajmowała. Poza tym nie chciała, aby chłopiec wspominał ten wyjazd źle przez takiego gbura, jakim okazał się być Jeongguk.
— Jasne — uśmiechnął się do niej nieszczerze, po czym skierował się do przytulnie wyglądającej restauracji, która znajdowała się na drewnianym podwyższeniu oddalonym od ich koca o jakieś osiemdziesiąt metrów. Dziewczyna położyła się na plecach i starała się odprężyć, ale intensywnie świecące słońce jej to po prostu uniemożliwiało.
Po paru minutach poczuła, jakby ono zaszło. Okazało się, że to po prostu Jeongguk je zasłonił.
— Małemu kupiłem frytki, bo chciał, a dla nas wziąłem zapiekanki. Nie było tam nic ciekawego, dlatego trzeba zadowolić się tym — wytłumaczył i usiadł obok pięciolatka.
— No i super — powiedziała szczęśliwa, zajadając się fast foodem.
— Potrzymaj, bo ktoś do mnie dzwoni — powiedział Jeongguk, podając dziewczynie papierowy talerz z jedzeniem. — No? No spoko. No. Zaraz będziemy się zbierać. Nie, no co ty, nie musisz. Tak, odwiozę go. Dobra, siema. — przeprowadził krótką i konkretną rozmowę telefoniczną.
— Hyungsik?
— Tak. Powiedział, że już wraca do domu, także zjemy to i odwieziemy Minwoo do domu.
— Ale ja nie chcę! Chcę być z wami! — chłopiec udał obrażonego, przytulając się do osiemnastolatki, która ciepło się na ten gest uśmiechnęła.
— Jeszcze nie raz się z nami zobaczysz, dobrze? — zapytała pogodnie, a chłopiec z uśmiechem pokiwał głową.
Na spokojnie dokończyli swój obiad i powoli zaczęli się zbierać. Spakowali wszystko do bagażnika od sportowego auta mężczyzny, po czym wsiedli do środka i wyruszyli w stronę domu chłopca.
//
Po parunastu minutach byli już na miejscu. Hyungsik czekał na nich już przed bramą. Minwoo wyszedł z auta i szybko pobiegł w stronę swojego taty, mocno go ściskając.
— Ojej — wystękał mężczyzna, udając, że jego synek ma aż tak dużą siłę.
— Tutaj masz jego torbę i fotelik — oznajmił Jeongguk, podając przyjacielowi wymienione rzeczy.
— I jak? Grzeczny był? Nie nabroił nic?
— Był bardzo grzeczny i super się bawiliśmy, prawda? — MiRi skierowała swoje pytanie do chłopca, zbijając sobie z nim piątkę.
— No to najważniejsze — Hyungsik odetchnął z ulgą.
— Dobra, my już będziemy się zbierać, bo mamy jeszcze kilka rzeczy do ogarnięcia — oznajmił brunet, zbijaj sobie męską piątkę z przyjacielem i żółwika z jego synkiem.
— Papa — powiedziała osiemnastolatka, machając do chłopca. — Cześć — ukłoniła się delikatnie w stronę mężczyzny, co on oczywiście również uczynił.
Gdy przyjaciele znaleźli się już w samochodzie, MiRi w końcu postanowiła zapytać:
— Jakie rzeczy my niby mamy do załatwienia?
— Żadne. Po prostu chcę już jechać do domu i odpocząć od tego słońca — zaśmiał się, a dziewczyna jedynie pokręciła głową.
//
postanowiłam, że wyjątkowo dodam dzisiaj kolejny hahah
bardzo dziękuję Wam za już ponad 1K wyświetleń pod tą książka oraz za 4K gwiazdek pod „Naughty Boi". To niesamowicie motywuje! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top