||76|| poczekaj

— To koniec, rozumiesz? To koniec — oznajmiła przez zaciśnięte zęby.

— Co? — parsknął, nie wiedząc jak powinien zareagować.

— Wow, naprawdę tylko to potrafisz z siebie wydobyć? — zapytała retorycznie, zaciskając swoje wargi.

— Po prostu nie rozumiem — zaśmiał się. — Parę godzin temu robiłaś mi loda i uprawialiśmy seks, a teraz z taką łatwością ze mną zrywasz, bo powiedziałem, że jednak idę dzisiaj do siostry?

— Już dawno miałam zamiar to zrobić — wyznała. — Dlatego przyszło mi to z taką łatwością.

— Miałaś zamiar ze mną zerwać i dlatego chciałaś uprawiać ze mną seks? — parsknął.

— Ale po chuj wtrącasz w to seks? — odpowiedziała pytaniem na pytanie, będąc zirytowana coraz bardziej.

— Bo kurwa nie rozumiem — wzruszył ramionami.

— Chcesz wiedzieć? — zapytała, a Jeongguk przytaknął. — Zgodziłam się na ten seks, bo miałam zamiar zerwać z tobą podczas dzisiejszego wyjścia. Chciałam ten ostatni raz się do ciebie zbliżyć i poczuć jak kiedyś, gdy w twoim życiu nie było HyeRim — wyjaśniła, próbując powstrzymać chęć płaczu.

— Ale dlaczego ty jej tak nie lubisz? — zapytał zmieszany. — Nawet jej jeszcze nie poznałaś.

— Bo przez nią przestałam się dla ciebie liczyć — powiedziała smutno.

— Nigdy tego nie powiedziałem — wyparł się od razu, a jego brwi nieco się zmarszczyły.

— Czasami nie trzeba mówić, Jeongguk — parsknęła. — Wystarczyło to, że dosłownie mijaliśmy się bez słowa, bo byłeś zbyt zajęty odnalezieniem jej, a później codziennymi spotkaniami, które trwały aż do późnej nocy.

— Ale w czym ty widzisz problem? — zapytał zirytowany. — Chyba logiczne, że chciałem odnaleźć i poznać swoją własną siostrę?

— Tak, ale przez to zupełnie się ode mnie odsunąłeś.

— Wmawiasz sobie to wszystko. Powinnaś mnie zrozumieć i wspierać, a ty się obrażasz, że spędzam czas z siostrą, o której istnieniu dowiedziałem się po tylu latach. Poczekałabyś jeszcze trochę i znowu byłoby dobrze — prychnął, a MiRi poczuła się prawie tak źle jak wtedy, gdy byli przyjaciółmi, a on spędzał swój czas z MiKi.

— Co? — zapytała po cichu, patrząc na niego oczami pełnymi łez. — Czekałam wystarczająco długo, Jeongguk. Gdy jeszcze mieszkaliśmy w Korei, to sama próbowałam sobie poradzić z faktem, że prawie zostałam zgwałcona. Siedziałam całymi dniami sama, bo ty byłeś zajęty szukaniem informacji o niej. Dopingowałam ci i doradzałam. Później przeprowadziliśmy się tutaj i w zasadzie w ogóle nie rozmawialiśmy. Prawie każde zamienione ze sobą słowo kończyło się kłótnią. Ale ja to wszystko znosiłam i wmawiałam sobie, że to minie, gdy w końcu się spotkacie. Czekałam. Miałam mnóstwo problemów, o których ty dowiadywałeś się ostatni lub nie dowiadywałeś się w ogóle, bo i tak nie miałbyś czasu na to, żeby mi pomóc. Zeszłam u ciebie zupełnie na drugi plan, bo to HyeRim liczyła się najbardziej. Przed spotkaniem z nią wspierałam cię i uspokajałam, mimo że czułam się strasznie samotna i odrzucona. Upijałam się, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o całym stresie i braku jakiegokolwiek wsparcia z twojej strony, mimo że tak cholernie bardzo go potrzebowałam. Tylko oni mi pomogli — wskazała na przyjaciół siedzących cicho w salonie. — Byli przy mnie, gdy ty byłeś z nią i nawet nie wysłałeś ani jednej wiadomości, że niedługo będziesz. Kładłam się do łóżka i zasypiałam sama. Przez cały ten czas nie mogłam nawet przez chwilę na ciebie liczyć. Wielokrotnie rozważałam zerwanie, ale ostatecznie się poddawałam i łudziłam, że może jednak coś się zmieni. Ale ja tak dłużej nie mogę, rozumiesz? Ja już nie mam siły. Nie daje rady — wyznała bezsilnie. Łzy powoli spływały po jej rozpalonych policzkach, a wargi drżały niespokojnie.

— Mogłaś mi o tym powiedzieć — odpowiedział krótko, a MiRi parsknęła.

— Nie mogłam — powiedziała stanowczo. — Mówisz tak teraz tylko dlatego, że opowiedziałam ci o wszystkim. Gdybym wtedy przyszła, to uznałbyś mój problem za nieważny albo wprost mi powiedział, że nie masz czasu — rozwinęła swoją myśl, a Jeongguk cicho westchnął, ponieważ ta znała go doskonale.

— Poczekaj jeszcze trochę. Nacieszę się nią i wszystko wróci do normy — zapewnił, a dziewczyna słabo pokiwała głową.

— Jestem tym zmęczona, wiesz?. Całe życie musiałam na wszystko czekać. Najpierw na to, aż tata w końcu przestanie bić mnie i mamę. Później musiałam czekać na to, aż mama wyzdrowieje, ale tak się nie stało. Potem czekałam na to, aż ktoś zechce mnie zaadoptować, ale nikt nie chciał. Czekałam też na spotkanie z tobą, gdy wyszedłeś z bidula, ale spotkaliśmy się dopiero, gdy ja sama z niego wyszłam. Musiałam czekać, aż zrozumiesz, że MiKi to nic niewarta szmata. Musiałam przejść przez wiele przykrych sytuacji, aż w końcu wyznaliśmy sobie miłość i miało być zajebiście, ale skończyło się oczywiście jak zawsze. Ponownie musiałam czekać, aż znajdziesz dla mnie czas, bo siostra stała się priorytetem. Ona prawdopodobnie nigdy nie zrobiła nic, żeby cię odnaleźć i się tobą zaopiekować, a ty jesteś na każde jej zawołanie. Ale czekałam. I gdy znowu miało być dobrze, to skończyło się tak, że za każdym razem, gdy mamy gdzieś wyjść, to wystawiasz mnie dla miej. Ja już nie chcę dłużej czekać, Jeongguk. Chciałam być dla ciebie ważna zawsze, a nie tylko wtedy, gdy jest dobrze i nie masz niczego ważniejszego na głowie.

— Ale jesteś dla mnie ważna, no naprawdę — wyznał, podchodząc do niej nieco bliżej, co sprawiło, że poczuła się trochę niepewnie.

— Nigdy nie byłam — uśmiechnęła się smutno. — Ale jest w porządku. Teraz jesteś wolny i możesz nawet zamieszkać z tą swoją siostrą, a ja nie będę miała nic do gadania.

— Nieprawda, MiRi. Potrzebuję cię. Nie możesz mnie zostawić — mówił błagalnym tonem, a dziewczyna cicho westchnęła, uśmiechając się smutno.

— Ale ja będę cały czas obok, Jeongguk. Zawsze byłam i zawsze będę dla ciebie. Niestety ty nigdy nie byłeś dla mnie — pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, gdy mrugnęła, biorąc głęboki oddech.

— MiRi, przestań pierdolić głupoty — powiedział zirytowany, czując się bezradny. Cała ta sytuacja go frustrowała.

— W sumie, to i tak już powiedziałam wszystko, co chciałam, więc — wzruszyła ramionami.

— Ale jak ty sobie to wszystko teraz wyobrażasz? — szybko zadał pytanie, gdy zobaczył, że MiRi chce wyjść z kuchni.

— Co masz na myśli, mówiąc „wszystko"? — zapytała.

— Śpimy ze sobą w jednym łóżku.

— No i co? — zdziwiła się. — Spaliśmy ze sobą jeszcze zanim byliśmy parą. Ale jeśli to dla ciebie problem, to możemy kupić jakieś osobne łóżka.

— To nie jest dla mnie problem. Po prostu nie chcę, żebyś czuła się niezręcznie — wyznał, MiRi cicho się zaśmiała. Trochę wątpiła w jego troskę.

— Jeongguk, nie zamierzam cię teraz nienawidzić. Będziemy dalej żyć razem, ale mimo wszystko osobno. Ty robisz co chcesz i ja robię to, co chcę. Tak jak wtedy, gdy byliśmy tylko przyjaciółmi — wyjaśniła, uśmiechając się słabo. Cała ta sytuacja nie była dla niej ani trochę łatwa. Próbowała wyglądać na tak silną, jak tylko mogła, ale momentami średnio jej to wychodziło.

— Jesteś pewna, że chcesz końca? — zapytał niepewnie.

— Tak — odpowiedziała od razu ze słabym uśmiechem, a Jeongguk jedynie kiwnął głową, opierając się o blat kuchenny.

     MiRi natomiast miała zamiar się udać do góry, aby na spokojnie wypłakać się w łazience. Uśmiech przepełniony bólem natychmiast zszedł z jej twarzy, gdy tylko odwróciła się tyłem do Jeongguka. Łzy zaczęły opuszczać jej smutne oczy, gdy weszła do salonu i zobaczyła swoich przyjaciół, którzy wydawali się być przybici razem z nią.

     Jej serce złamało się jeszcze bardziej.





//

mam nadzieję, że żadnego błędu nie przeoczyłam, ale trochę głowa mnie boli:(

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top