||71|| nie

Późnym wieczorem, gdy Jeongguk skończył brać długi prysznic, MiRi postanowiła go zaskoczyć i faktycznie zrekompensować stres, który ten odczuwał już długo przed spotkaniem z siostrą. Dawno nie byli ze sobą tak blisko, więc była przekonana, że spodoba mu się ten fakt. Dlatego delikatnie zabrała mu telefon z ręki, kładąc go na stoliku nocnym. Usiadła na kroczu chłopaka, celowo trochę się wiercąc. Następnie nachyliła się nad nim, czule całując jego miękkie, nawilżone usta. Gdy ten niepewnie oddał pocałunek, ona postanowiła go przerwać. Swoje czułości przeniosła teraz na wyraźną, ostrą linię jego szczęki, którą zaciskał z przyjemności, jaką MiRi mu dostarczała. Później powędrowała nieco niżej, subtelnie ssąc skórę na jego szyi, gdzie zaczęły powstawać niewielkie przebarwienie. Gdy z jego ust wydobył się cichy jęk, dziewczyna poczuła się usatysfakcjonowana i zaczęła tworzyć ścieżkę pocałunków, od obojczyków aż po jego podbrzusze, ponieważ właśnie tam zatrzymał ją materiał bokserek, w którym wyraźnie odznaczała się jego coraz bardziej nabrzmiała męskość. Spojrzała na Jeongguka wzrokiem, który wyrażał dużą pewność siebie. Wyczytała z jego twarzy, że podobają mu się jej poczynania, dlatego postanowiła je kontynuować. Chwyciła delikatnie za gumkę od zbędnego w tym momencie ubrania, chcąc się go pozbyć. Niestety nawet nie zdążyła go minimalnie zsunąć, ponieważ na telefon chłopaka przyszła wiadomość. Normalnie by ją zignorował, gdyby nie fakt, że od momentu, w którym wrócił do domu, łudził się, że HyeRim do niego cokolwiek napisze. Postanowił więc sprawdzić kto im przeszkadza, rzucając w stronę MiRi krótkie, dosyć chłodne, „poczekaj". Mimo że nie podobał jej się ten fakt, to postanowiła się go posłuchać. Chciała, aby był w pełni skupiony na tym, co zaraz ma się między nimi wydarzyć. Uważnie mu się przyglądała, będąc bardzo niezadowolona, że ktoś śmiał im przerwać akurat teraz. Nie sądziła jednak, że ich pierwsze od dawna zbliżenie skończy się właśnie w tym momencie.

— Odłóż ten telefon — rozkazała po chwili znudzona.

— Poczekaj, HyeRim zapytała o następne spotkanie — odpowiedział zdawkowo, uśmiechając się coraz szerzej, gdy klikał w kolejne litery na klawiaturze.

— Czekałam już wystarczająco długo — stwierdziła oburzona. W życiu by nie pomyślała, że telefon będzie dla niego ważniejszy od chwili przyjemności.

— Zejdź, muszę zadzwonić — powiedział stanowczo, ale nie niemiło. MiRi bardzo się zdziwiła, dlatego początkowo nie wykonała żadnego ruchu. — Nie słyszysz? Możemy później do tego wrócić — tym razem ton jego głosu był znacznie chłodniejszy.

— Później możesz zrobić to sam — uśmiechnęła się sztucznie, zaciskając z nerwów swoją szczękę i w ogóle niedelikatnie z niego zeszła. Wróciła na swoją połowę łóżka, gasząc lampkę nocną, która i tak dawała niewiele światła. Odwróciła się plecami do Jeongguka, postanawiając iść spać.

Ale nawet to nie było jej dane. Jeongguk ledwo rozpoczął rozmowę, a już zaczął od śmiechu. Mimo że na co dzień MiRi go uwielbiała, to teraz w ogóle nie miała ochoty go słyszeć. Postanowiła być cierpliwa, licząc na to, że za chwilę chłopak raczy nacisnąć tę czerwoną słuchawkę. Oczywiście była w błędzie. Znowu.

     Mijały minuty, rozmowa rodzeństwa zdawała się coraz bardziej rozwijać, a ją szlag trafiał. Czuła się nawet trochę zazdrosna. Wiedziała, że zupełnie nie powinna, ale fakt, że dla HyeRim był taki miły i otwarty, doprowadzał ją do szału. Do niej najczęściej warczał albo nie wykazywał większego zainteresowania jakąkolwiek konwersacją, ograniczając się do krótkich odpowiedzi. Nie wiadomo co musiało się stać, żeby porozmawiali ze sobą w pełni normalnie.

MiRi ponownie zaczęła odnosić wrażenie, że zdecydowanie lepiej się dogadywali, gdy nie byli ze sobą w związku. Co prawda mógł on wtedy pozwalać sobie na zdecydowanie więcej, ponieważ nie był do niczego nikomu zobowiązany, ale ich rozmowy miały zupełnie inny wymiar. Było w nich więcej życia i luzu, a nawet namiętności i pożądania. Teraz przeważnie kończą się kłótnią albo niezadowoleniem jednej lub obu ze stron.

Nie chciała myśleć o ich obecnej relacji w taki sposób, ale znowu zaczęły atakować ją tego typu refleksje. Być może jest to tylko chwilowe i spowodowane złością, jaką w niej wzbudził. Nie mniej jednak było to dla niej trochę niekomfortowe i nie czuła się z tym za dobrze. Postanowiła więc, że następnego dnia porozmawia o tym wszystkim z HyeRą, na którą zawsze mogła liczyć. Z chęcią pozna jej opinię na ten temat.

Gdy trochę oczyściła swój umysł, ponownie podjęła próbę zaśnięcia, która ponownie zakończyła się niepowodzeniem. A to wszystko było winą nikogo innego jak Jeongguka.

— Chcę iść spać — powiedziała stanowczo.

— Poczekaj chwilę — powiedział Jeongguk do telefonu. — Co mówiłaś? — swoje słowa skierował do MiRi, w której właśnie krew się gotowała z irytacji.

— Chcę. Iść. Spać — powtórzyła przez zaciśnięte zęby.

— To idź, przecież ci nie bronię — parsknął.

— Nie bronisz, ale uniemożliwiasz — stwierdziła.

— Nie moja wina, że nie potrafisz po prostu mieć w dupie tego, że rozmawiam przez telefon. Bądź już cicho — powiedział arogancko, a ona poczuła, że zaraz wybuchnie. Nie chcąc, aby jego siostra wzięła ją za czepialską, nagburzoną i ograniczającą go szmatę, postanowiła tej nocy spać w salonie. Kanapy były duże i wygodne, więc nie powinna mieć żadnego problemu z szybkim zaśnięciem. Przy okazji nie będzie się więcej denerwować. Wyjęła więc z szafy swój ulubiony koc i skierowała się do wyjścia.

— Gdzie idziesz? — zapytał zdziwiony Jeongguk, gdy MiRi położyła swoją dłoń na klamce.

— Spać — odpowiedziała krótko, zamykając drzwi po cichu, tylko dlatego że nie chciała obudzić reszty domowników. W innych okolicznościach zapewne by nimi trzasnęła.

//

     Obudziło ją delikatne szturchanie i przyjemny szept. Gdy powoli uniosła swoje zmęczone powieki, jej oczom ukazał się Jimin, który klęczał przy niej.

— No w końcu — uśmiechnął się. — Dlaczego tutaj śpisz? Coś się stało?

— O mój Boże — wystękała, przecierając swoje powieki.

— Wszystko w porządku? Jakoś niemrawo wyglądasz — stwierdził zmartwiony, a MiRi serce właśnie się rozpłynęło. On był tak idealnym przyjacielem. Odnosiła wrażenie, że dbał o nią zdecydowanie bardziej niż jej własny chłopak.

— Wczoraj wieczorem trochę się pokłóciłam z Jeonggukiem — westchnęła.

— O co znowu? — zapytał zmęczony ich ciągłymi konfliktami. Chciał, aby ich związek był szczęśliwy, bo jak na razie więcej jest tych negatywnych chwil.

— Um... — zawahała się. — Chciałam, żebyśmy trochę się do siebie zbliżyli, ale wtedy napisała jego siostra i stwierdził, że możemy zrobić to później.

— Kutas — stwierdził krótko.

— Później zaczął z nią rozmawiać przez telefon, a ja przez to nie mogłam spać, więc przyszłam tutaj — wyjaśniła.

— Zawsze masz najgorzej — zaśmiał się. — Czasami się zastanawiam dlaczego ty z nim jeszcze jesteś. Był kutasem, gdy się przyjaźniliście i jest jeszcze większym kutasem, gdy jesteście parą.

— W sumie, to ja też się czasami nad tym zastanawiam — wyznała po cichu, wzdychając.

— Ach, MiRi — pokręcił głową. — Zrobię nam śniadanie, co?

— Och, tak. Byłabym ci wdzięczna — uśmiechnęła się.

— Coś słodkiego?

— No nie widzę innej opcji, gdy nie mam humoru — prychnęła.

— Widać, że jesteśmy psiapsióły — zaśmiał się. Ich przyjaźń była naprawdę wspaniała. MiRi kochała to, jaki luz był między nimi. Kochała to, że tak dobrze ją rozumiał i potrafił postawić się na miejscu kobiety, aby móc lepiej zrozumieć sytuację.

//

Po śniadaniu siedzieli we dwoje w kuchni, pijąc gorącą czekoladę, którą przygotowała MiRi. Śmiali się i rozmawiali, zostawiając za sobą temat Jeongguka. Jimin dał już jej pewną radę, którą ta miała zamiar niedługo wykorzystać.

— Ej, co jest z nimi wszystkimi? — chłopak zmarszczył brwi. — Jest dziewiąta godzina, a oni dalej śpią.

— Przynajmniej jest cicho i spokojnie — wzruszyła ramionami.

I tak jakby wywołali wilka z lasu, ponieważ usłyszeli ciche kroki. Na chwilę zamilkli, będąc ciekawym kto to.

— Jeongguk — powiedział Jimin, gdy zobaczył swojego przyjaciela. — Jak się spało?

— Dobrze — odpowiedział zachrypniętym głosem.

Jimin puścił oczko w stronę MiRi, dając jej znać, aby zadała chłopakowi to pytanie, o którym rozmawiali podczas śniadania.

— Może wyszlibyśmy dzisiaj na miasto? Dawno nie byliśmy ze sobą nigdzie — stwierdziła, próbując zachować jak najbardziej normalny ton głosy. Była zła za wczorajszy incydent, ale wspólnie z Jiminem stwierdzili, że powinna trochę wyluzować i zrozumieć jego zachowanie.

— Dzisiaj nie, bo HyeRim będzie mi trochę opowiadać o okolicy i w ogóle — odpowiedział, upijając łyk wody, której przed chwilą sobie nalał.

— Um... to może jutro? — zaproponowała.

— Nie, jutro też nie. Idę z HyeRim na miasto — powiedział trochę zakłopotany.

MiRi jedynie się uśmiechnęła, co on odwzajemnił. Tyle że jego uśmiech był szczery. Prawdopodobnie myślał, że nie ma nic przeciwko temu, że wychodzi z siostrą zamiast z nią.

A jej jedynie wyglądał na szczery. Bo w rzeczywistości chował się za nim ogromny smutek i bezsilność.

     Znowu.





//

pierwszy raz od dawna dobrze pisało mi się rozdział, już zapomniałam jakie to uczucie jest świetne ghahah

z racji tego, że miałam wenę, to postanowiłam go dodać dzisiaj

dziękuję Wam bardzo za ponad 12K gwiazdek pod tą książką! Nie jestem w stanie opisać tego, jak bardzo szczęśliwa się dzięki temu czuję

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top