||70|| do zobaczenia

     Wszyscy zdawali się być bardzo zestresowani spotkaniem Jeongguka z HyeRim. A najbardziej stresowała się prawdopodobnie MiRi. Przyglądała się teraz swojemu chłopakowi, który dokonywał ostatecznych poprawek w związku ze swoim wyglądem. Zmienił koszulkę, ukazując swój umięśniony tors, który ona tak bardzo uwielbiała. Przełożył również pasek przez szlufki od jeansów, odpowiednio je układając. Poprawił także swoje ciemne, dłuższe włosy, aby nie opadały mu prosto na oczy. Ostatecznie westchnął głośno i odwrócił się w stronę siedzącej na łóżku dziewczyny.

— I jak wyglądam? — zapytał bez emocji.

— Dobrze — odpowiedziała po chwili, dopiero wtedy zdając sobie sprawę z tego, że zadał jej pytanie.

— No i super — kiwnął głową, chwytając w dłoń kluczyki od swojego samochodu. — Chodź na dół — rozkazał, a MiRi wykonała jego polecenie. Nie zamierzała siedzieć na górze sama.

     W salonie była reszta towarzystwa, która rozmawiała o czymś między sobą. Niektórzy z nich pili alkohol, nie zważając na fakt, że było dopiero późne popołudnie.

— Gotowy? — westchnął Yoongi, wstając z wygodnej kanapy.

— Ta — przytaknął Jeongguk, ale nie brzmiał przy tym ani trochę przekonująco.

— To jedziemy — oznajmił starszy.

— Co? — zapytali wszyscy jednocześnie z wyjątkiem Jeongguka.

— Zaproponowałem, że pojadę z nim i poczekam w samochodzie — wyjaśnił Yoongi.

— A, to fajnie, że wcześnie nam o tym mówicie — prychnął Seokjin.

— Och, przestań — Namjoon wywrócił oczami.

— Co przestań?! Jak zwykle jesteśmy pomijani — najstarszy postanowił dalej udawać urażonego tym faktem.

— Wyolbrzymiasz — skwitował.

— Jak zwykle to samo — westchnął.

— Dobra, skończcie — wtrącił się Taehyung, który zupełnie nie rozumiał o co im chodzi.

— Wziąłeś zdjęcia? — zapytał Jimin.

— Tak — odpowiedział Jeongguk. — Wszystko mam.

— Będzie dobrze — uśmiechnął się ciepło Hoseok.

— Później MiRi ci zrekompensuje ten stres — zaśmiała się HyeRa, a MiRi nieśmiało się uśmiechnęła.

— Nie sądzę — zaśmiał się.

— Nie stresuj się, nie martw, bo będzie dobrze, tak? — odezwała się MiRi, patrząc prosto w oczy Jeongguka.

— Tak — uśmiechnął się delikatnie.

— Chodź już, co będzie z głowy — odezwał się znudzony Yoongi, nie do końca rozumiejąc całe to przejęcie.

//

Wcale nie tak długo po tym, znaleźli się pod domem siostry Jeongguka. Wyjął on kluczyki ze stacyjki, wzdychając głośno. Wziął do ręki kupkę niewielu zdjęć, przez chwilę przyglądając się im uważnie.

— Dasz sobie radę — odezwał się Yoongi, widząc zakłopotanie i niepewność na twarzy młodszego.

— Wiem. Zawsze daję — prychnął. — Jeśli mi nie uwierzy, to się chyba zajebię.

— Nie pierdol głupot, bo brzmisz dokładnie tak samo jak HyeRa, gdy jest przed okresem — wywrócił oczami na wspomnienie o swojej narzekającej dziewczynie.

— Dobra, idę... — oznajmił, a jego mina diametralnie zmieniła się na w pełni poważną.

— W końcu, bo już myślałem, że dalej będziesz taką dupą wołową jak Hoseok — powiedział szczerze, a Jeongguk jedynie pokręcił głową na jego słowa.

Powoli skierował się do drzwi, w głowie układając sobie wstępny scenariusz. Zdawał sobie sprawę, że pewnie i tak nic nie pójdzie po jego myśli, ale do ostatniej chwili chciał mieć nadzieję, że mimo wszystko będzie dobrze.

Gdy niepewnie nacisnął na dzwonek, poczuł jak jego ciało przechodzą dreszcze. Na ogół nie był typem mężczyzny, który boi się konfrontacji z drugą osobą. Ale ta sytuacja była zupełnie inna. Bał się, że jego siostra może wziąć go za wariata. W końcu sytuacja jest dość absurdalna. Nie mieli ze sobą kontaktu od wielu, wielu lat, a nagle on stanie na drodze w jej życiu i to w dodatku tutaj - w Ameryce.

Po chwili drzwi otworzyła młoda, bardzo atrakcyjna czarnowłosa dziewczyna. Była dosyć niska i drobna. Jej makijaż był bardzo delikatny. Jeongguk odniósł wrażenie, że jest ona bardzo sympatyczna i urocza. Przynajmniej na taką wyglądała.

— Wszystko w porządku? — zapytała z przyjaznym tonem w głosie, a do niego doszło, że wyglądał naprawdę dziwnie stojąc tam i wpatrując się w nią bez wypowiedzenia żadnego słowa.

— Cz-cześć? — powiedział niepewnie, nie wiedząc w jaki sposób powinien się z nią przywitać. — Masz na imię HyeRim, prawda?

— Tak, ale o co chodzi? Skąd znasz moje imię? — zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc całego tego zajścia.

— Ja... ja jestem Jeongguk. Jeon Jeongguk — przedstawił się, mając nadzieję, że go rozpozna.

— Jeongguk? — zapytała po cichu, skupiając swój wzrok na trawie. Po chwili ponownie spojrzała w oczy chłopaka.

— Wiesz kim jestem? — odpowiedział pytaniem na pytanie, mając wrażenie, że ona go pamięta.

— To znaczy... Ja mam brata o tym samym imieniu i nazwisku. Nie widziałam go od wielu lat. Niemożliwe, żebyś to mógł być ty — wyjaśniła, a w jej głosie było słychać wyraźne zdziwienie. Z jej wyrazu twarzy również dało się to odczytać.

— Ale to jestem ja — odpowiedział od razu. — Zobacz, mam zdjęcia — wyciągnął w jej stronę dłoń, w której trzymał fotografie.

— Jezus Maria... — wyszeptała, zakrywając swoje usta. Niezbyt dokładnie przejrzała zdjęcia. Nie musiała tego robić, bo doskonale je znała. Spojrzała na swojego brata z ogromnym szczęściem, ale i łzami w oczach. — Jeongguk — wypowiedziała, przytulając go bardzo czule. On również nie był w stanie powstrzymać swojej radości. Łzy zebrały się w kącikach jego oczu, a na twarzy pojawił się delikatny uśmiech ulgi i satysfakcji. — Wejdź do środka — zaprosiła go, szerzej otwierając drzwi. — Muszę wiedzieć co się z tobą działo przez te wszystkie lata i jak mnie znalazłeś.

//

Po paru godzinach naprawdę luźnej i przyjemnej rozmowy, Jeongguk zmuszony był się zbierać. Zadzwonił do Yoongiego, prosząc go, aby po niego przyjechał. W trakcie wizyty Jeongguka tutaj, starszy stwierdził, że się zanudzi, dlatego pojechał do ich domu.

— Jestem tak bardzo szczęśliwa, że znowu mam cię przy sobie — HyeRim powiedziała rozczulona, wciąż nie mogąc uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.

— Naprawdę się namęczyłem, żeby cię odnaleźć — zaśmiał się. — Ale w końcu mi się udało — uśmiechnął się do niej ciepło. Było to do niego bardzo niepodobne.

— Musimy spotkać się znowu jak najszybciej. Mogę pokazać ci okolicę, opowiedzieć o ludziach, otoczeniu. Nie widzieliśmy się tyle lat, musimy to wszystko nadrobić — mówiła podekscytowana.

— I na pewno nadrobimy. Gdy będziesz miała czas, to napisz do mnie, żeby się spotkać — oznajmił, naciskając na klamkę od drzwi.

— Ja przeważnie jestem wolna, także to zależy od ciebie, czy znajdziesz czas — zaśmiała się.

— Dla ciebie znajdę na pewno — odpowiedział szybko, dziwiąc się później w myślach, że jest taki miły. Czuł się z tym trochę żałośnie. Ale to było silniejsze od niego. Tak bardzo pragnął ją poznać i w końcu mu się udało.

— Chyba twój kolega już przyjechał — wskazała na auto, które właśnie podjechało pod bramę jej domu.

— Ach, tak — uśmiechnął się. — To do zobaczenia.

— Do zobaczenia.





//

przepraszam Was najmocniej, że nie było żadnego rozdziału przez miesiąc, ale naprawdę nie czułam się na siłach. Zupełnie nie mogę się zabrać za napisanie rozdziału. Weny również trochę mi brakuje. Nie czuję się do końca na siłach, głównie przez szkołę. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie:(

i dziękuję Wam bardzo za ponad 500 obserwujących. Nie sądziłam, że kiedykolwiek uda mi się osiągnąć taką liczbę 🥺💜

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top