||63|| kolejny problem
Następnego dnia, z samego rana, wszyscy udali się do salonu samochodowego. Nikogo raczej nie obchodziła jego marka. Wychodzili z założenia, że skoro drogie, to i dobre. Nie byli w nastroju na to, aby teraz stać w korkach, byleby tylko wybrać dla każdego samochód innej marki. Uznali, że wezmą tą samą. Jedynie model będzie się różnił.
— Ja chcę czarne — zaklepał Jeongguk.
— Ja też chcę czarne — odezwał się Yoongi, marszcząc brwi.
— Trudno — młodszy wzruszył ramionami.
— Nie trudno, tylko starszym się ustępuje, debilu — wywrócił oczami.
— Przecież możemy wziąć inny model? — Jeongguk nie rozumiał jego oburzenia.
— A jeśli spodoba się nam ten sam? — starszy uniósł jedną brew w górę.
— Z tobą gorzej niż z MiRi, stary — zaśmiał się chłopak, widząc skrzywienie na twarzy swojego przyjaciela.
— Ej, a co jak mi się nie spodoba tam żadne? — zapytał Seokjin.
— To będziesz miał problem — odpowiedział Yoongi.
— Wtedy pożyczę twoje auto i pojadę wybrać sobie takie, jakie mi się będzie podobać — oznajmił oburzony Jin.
— Spróbuj szczęścia — parsknął Yoongi.
— Nie pożyczyłbyś kumplowi auta? — zdziwił się starszy.
— Nie, gdy jest nowe — zaśmiał się blondyn, widząc minę swojego przyjaciela.
— Taki przyjaciel właśnie — powiedział Seokjin pół żartem, pół serio.
Seokjin i Yoongi jeszcze długo się ze sobą wykłócali, kiedy inni byli zajęci oglądaniem samochodów. Jeongguk latał od jednego do drugiego, nie mogąc się zdecydować, które jest lepsze.
— Jaki kolor bierzemy? — swoje pytanie Jeongguk skierował do MiRi.
— Czarne, logiczne — parsknęła, uśmiechając się delikatnie.
— Dobra, ale które lepsze? — wskazał na dwa stojące obok siebie modele, które najbardziej wpadły mu w oko. — Podobają ci się w ogóle?
— Nooo, świetne są — odpowiedziała od razu. — Myślę, że ten po prawej zdecydowanie ładniejszy.
— To bierzemy ten po prawej — oznajmił, dając jej buziaka w czoło, po czym przeszli do reszty, aby zobaczyć na co oni się zdecydowali.
//
Wszyscy ostatecznie znaleźli coś dla siebie. Ba! Nawet ciężko było im się zdecydować na ten jeden, który będzie idealny.
Przed nimi kolejny czas decyzji, ponieważ byli umówieni na kilka spotkań w sprawie domu. Starali się, aby był on jak najbliżej lokalizacji siostry Jeongguka. Upewnili się jednak, że jest ona wciąż aktualna, po raz kolejny dzwoniąc i próbując wcisnąć jej jakiś kompletnie niepotrzebny sprzęt. Taehyung doskonale poradził sobie z zadaniem, w pewnym momencie schodząc nawet na inny temat z dziewczyną, która w jego mniemaniu, była bardzo sympatyczna.
//
Był już wieczór. Każdy był szczęśliwy, ponieważ ostatecznie zdecydowali się na dom, który był wręcz idealny do ich potrzeb. Każda inna oferta okazała się być niewypałem, ale ta ostatnia, kiedy już stracili nadzieję, po prostu ich urzekła. Dom był ogromny, umeblowany w bardzo nowoczesnym, odpowiadającym im stylu. Od razu zabrali się za wypełnianie wszelkich formalności, aby wprowadzić się tam jak najszybciej.
— Nawet nie próbujcie nic gotować w tej kuchni, bo jest za piękna, żeby ktoś ją zepsuł — odezwał się Seokjin, upijając łyk wina, którym wszyscy się właśnie delektowali. Jedynie MiRi zrezygnowała, bojąc się, że może jednak jest w ciąży i mogłaby tym tylko zaszkodzić dziecku. Udała jednak przed Jeonggukiem, że po prostu nie ma ochoty na alkohol, bo nie do końca dobrze się czuje.
— Nikt z nas nawet nie umie ugotować, więc o co ty się martwisz? — zapytał Namjoon.
— Przypomnieć ci jaką akcję odjebałeś u siebie w mieszkaniu? Uszkodziłeś płytę indukcyjną tym wielkim garem!
— Już dawno zapomniałem, że coś takiego w ogóle miało miejsce, a ty wyciągasz tutaj jakieś brudy na wierzch — prychnął młodszy.
— Tak? Bo chcę ci dać jasno do zrozumienia, że masz się nie tykać tam za nic, co jest bardziej skomplikowane niż zrobienie sobie kanapki — zagroził Jin.
— Już nie przesadzaj. Nie jestem aż taką niezdarą
— Jesteś — wszyscy powiedzieli w tym samym momencie, przez co Namjoon zrobił się cały czerwony.
— Weź chodź na chwilę — MiRi powiedziała po cichu do HyeRy, na co ta kiwnęła głową i wstała, kierując się do łazienki.
— O co chodzi? — zapytała starsza, gdy były już zamknięte w toalecie.
— Boję się, że jestem w ciąży — wyznała MiRi.
— Dlatego nie piłaś, prawda?
— Tak — młodsza kiwnęła głową, patrząc zaniepokojonym wzrokiem na przyjaciółkę.
— Posłuchaj, nie wiem ile czasu już minęło, ale myślę, że jakoś na dniach mogłabyś już ten test zrobić — oznajmiła HyeRa, kładąc swoją dłoń na ramieniu młodszej.
— Boję się, że będzie pozytywny — powiedziała ze łzami w oczach.
— Nie wiem, MiRi. Nie chcę mówić, że na pewno nie będzie, bo nie mam pojęcia. Pojechać ci jutro po ten test, żebyś już miała na później?
— Tak — kiwnęła słabo głowa, wycierając swoje łzy. — Jaka ja jestem głupia. Po co mi to było?
— Nie mów tak — HyeRa powiedziała kojącym głosem. — A okres kiedy masz dostać?
— Nie mam pojęcia. Ostatnio mam tyle zmartwień, że będę w szoku, o ile w ogóle go dostanę.
— Oby...
— Wątpię, żeby Jeongguk był zadowolony, jeśli by się okazało, że jednak... — zatrzymała się. — Że jednak jestem w ciąży.
— A jeśli byś była? To... chciałabyś urodzić? — zapytała niepewnie.
— Tak. Oczywiście, że tak. To byłoby moje dziecko przecież. Po prostu... to jest za wcześnie. Ja mam dopiero dziewiętnaście lat — westchnęła, ponownie przecierając oczy.
— Dobra, nie myślmy o tym teraz. Czas i test pokażą — HyeRa przytuliła przyjaciółkę, gładząc swoją dłonią jej plecy.
— Dobra, to o czym rozmawiałyśmy, jeśli będą się pytać? — zaśmiała się młodsza.
— Tajemnica — uniosła jedną brew w górę.
//
W środku nocy wszyscy udali się do swoich łóżek, padając ze zmęczenia oraz dużej ilości wypitego alkoholu. Jedynie MiRi jeszcze nie spała, wciąż zastanawiając się nad tym, czy nosi już w sobie to maleństwo. Nie chciała się tym jakoś szczególnie stresować, ponieważ nawet nie wiedziała czy już powinna przygotowywać się na wszystkie trudy, jakie związane są z macierzyństwem. Zwłaszcza wtedy, gdy przez cały swój okres dojrzewania sama nie miała przy sobie mamy.
Poczuła jak Jeongguk obejmuje ją w talii, przyciągając do siebie. Złożył kilka ciepłych całusów na jej szyi, jedną dłonią zmierzając w stronę jej piersi.
— Przestań — powiedziała stanowczo, ale do niego to nie dotarło. — Jeongguk.
— Cicho — wyszeptał, ściskając delikatnie jej pierś.
— Powiedziałam coś — warknęła, odwracając się do niego przodem.
— Ale dlaczego? — zapytał z chrypką w głosie, co absolutnie jej nie pomagało.
— Nie mam ochoty.
— Ale ja mam? I tak uprawiamy seks bardzo rzadko — powiedział oburzony.
— Nie dzisiaj, zrozum — powiedziała już spokojnym głosem, czując się trochę winna. Miał rację. Ale ona nie potrafiła się do niego teraz aż tak zbliżyć. Za bardzo bała się konsekwencji ostatniego ich stosunku. Tylko to było teraz w jej głowie.
— Nie dzisiaj — powtórzył z kpiną. — I nie wczoraj. I nie jutro. I tak w kółko, kurwa mać.
— Po prostu nie mam siły, a ty się schlałeś — odparła, próbując się jakoś wybronić.
— No i co? Wciąż wiem, co się wokół mnie dzieje — ponownie podjął próbę zbliżenia się do niej, kładąc swoją dłoń na jej pośladku.
— Nie chcę. Czego nie rozumiesz? — zapytała mimo wszystko normalnym głosem. Czuła się trochę bezsilna.
— Nie to, kurwa, nie — powiedział zirytowany, odwracając się do niej tyłem.
A jej doszedł kolejny problem. Nie dość, że cała ta przeprowadzka do Ameryki jest dla niej ogromną zmianą i trochę ciężko jest jej się przyzwyczaić, to jeszcze może być w ciąży, a jakby tego było mało, to jeszcze Jeongguk się na nią obraził.
A ona już nie miała siły nawet się tym przejmować, mimo że gdzieś w głębi czuje cały czas ogromny niepokój.
//
jednak udało mi się dodać rozdział, odnajdując w sobie jakąkolwiek wenęXD
przepraszam, że tak rzadko dodaję, ale naprawdę nie mam siły, bo w tygodniu nie mam czasu, a w weekendy myślę tylko o odpoczynku, co jest średnio możliwe ze względu na naukę:(
ale myślę, że teraz rozdziały będzie mi się pisać nieco łatwiej, ponieważ już niedługo będę mogła zacząć akcję, do której wprowadzeniem jest kilka poprzednich rozdziałów, ten, a także jeszcze pewnie parę następnych
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top