||58|| bank

Jeongguk obudził się przed MiRi. Po parunastu minutach miał w planach już wstać z łóżka, ale dziewczyna zaczęła się najprawdopodobniej przebudzać, dlatego postanowił zostać. Zaczął jej się uważnie przyglądać.

— Jezus — powiedziała przerażona, teatralnie łapiąc się za serce, gdy otworzyła oczy i ujrzała przed sobą uśmiechniętego Jeongguka.

— Może być i Jezus — wzruszył ramionami, muskając delikatnie jej usta, przez co jeden z jej kącików uniósł się w górę.

— Długo już się tak na mnie patrzysz? — zaśmiała się, przygryzając delikatnie wargę w zamyśleniu.

— Nie — zaprzeczył, kładąc dłoń na jej ciepłym policzku. Po chwili ponownie złączył ich usta w pocałunku. MiRi była bardzo zaskoczona ilością czułości, jaką zaczął jej okazywać po wydarzeniach minionej nocy. — Kocham Cię.

— Ja Ciebie też — spojrzeli sobie prosto w oczy, po chwili znowu się całując. Zapewne wyglądali i brzmieli teraz jak wszystkie te wielce zakochane pary, które słodzą sobie na każdym kroku, ale u nich okazywanie uczuć wobec drugiej osoby było czymś naprawdę rzadkim, dlatego MiRi postanowiła docenić tę wyjątkową chwilę.

     Po paru minutach przerwali wszelkie drobne pieszczoty i postanowili w końcu wstać. Jeongguk podniósł się pełen pozytywnej energii, natomiast w przypadku MiRi wyglądało to nieco inaczej. Odczuwała nieprzyjemny ból, który nieco ograniczał jej swobodne poruszanie się.

— Co ci? — zapytał Jeongguk zdezorientowany.

— Boli mnie — wskazała na dolne partie swojego brzucha.

— Przepraszam — powiedział nagle, podchodząc do niej bliżej. Jego zachowanie było tak bardzo kochane i właściwe, że aż nienaturalne i kompletnie do niego niepodobne.

— Przestań — pokręciła głową, powoli idąc do kuchni.

— Przygotuję coś dla nas — oznajmił.

— Woah, miałeś dla nas gotować już rok temu i dopiero teraz to nastąpi? — zapytała z przekąsem, opierając się o blat kuchenny.

— Lepiej późno niż wcale — uniósł jedną brew w górę, stając pomiędzy jej nogami. — Na co masz ochotę?

— Na coś słodkiego — odpowiedziała pewnie, uśmiechając się.

— Naleśniki? — zaproponował.

— Tak! — odparła szczęśliwa. — Mam na nie taką ochotę od paru dni — wyznała.

— Czyli okres się zbliża — westchnął, wyjmując odpowiednie składniki z szafek.

— Nie wiem w sumie — zamyśliła się.

— Z owocami czy z czym? — zapytał po chwili, nie wiedząc jakie dodatki przygotować.

— Posrało cię? — prychnęła. — Cze-ko-la-da.

— No więc na pewno okres się zbliża i zaraz będzie słychać tylko darcie pizdy — zaśmiał się, gdy MiRi delikatnie uderzyła go w ramię.

— Wcale tak nie robię! — powiedziała oburzona.

— Robisz — odparł stanowczo.

— Dobra, weź — pokiwała głową, zawieszając swój wzrok na widoku tętniącego życiem miasta, jakie widniało zza ogromnych okien.

— Dawno nigdzie nie byliśmy — odezwał się po chwili Jeongguk, rozbijając jajko.

— Nooo — przytaknęła.

— Może gdzieś dzisiaj wyskoczymy? — zaproponował, patrząc na nią kątem oka.

— Czemu nie — wzruszyła ramionami. — A dokąd?

— Nie wiem — zaśmiał się. — Przejść się, zjeść coś albo wypić.

— Dobra — pokiwała głową z uśmiechem.

— O kurwa — powiedział pod nosem, gdy trochę białka skapnęło na dopiero co wytarty blat.

— Kto by pomyślał, że po tych wszystkich latach będziemy ze sobą chodzić — powiedziała po kilki minutach zamyślona MiRi.

— A tobie co teraz? — zaśmiał się brunet.

— A nie wiem, jakoś tak wzięło mnie na przemyślenia — wzruszyła ramiona, przyglądając się jego poczynaniom.

— Najwidoczniej jesteśmy sobie przeznaczeni i będziemy na siebie skazani już do końca — powiedział nieco z przekąsem.

— Ciekawe co jeszcze ze sobą przeżyjemy.

— Na pewno wiele — odpowiedział obojętnie, będąc zajętym smażeniem pierwszego naleśnika.

— No tak, ale chodzi mi o konkrety — wywróciła oczami.

— Nie wiem, MiRi, ale chcę przeżyć z tobą jak najwięcej i nie ma tu się nad czym wielce zastanawiać — dał jej buziaka, na co ona słabo się uśmiechnęła.

     Po parunastu minutach usiedli przy wyspie kuchennej, zajadając się naleśnikami z dużą ilością czekolady i innych niezdrowych przekąsek.

— Na siłkę trzeba będzie po tym iść — westchnął Jeongguk, biorąc kolejnego placka.

— Przestań — parsknęła MiRi z pełną buzią. — Wyjebane w to.

— No w sumie — wzruszył ramionami.

— Przepyszne wyszły — pochwaliła, biorąc już ósmego naleśnika. Sama nie wiedziała skąd ma tyle miejsca w żołądku na taką ilość jedzenia.

— Zdziwiłbym się, gdybyś powiedziała inaczej — prychnął dumnie, uśmiechając się półgębkiem. — Jestem świetnym kucharzem.

//

     Późnym popołudniem wyszykowani wyszli na miasto. Szli oświetlonymi ulicami Seulu przepełnionego ludźmi. Już dawno nigdzie nie byli we dwoje, dlatego teraz postanowili cieszyć się tą chwilą w ciszy. MiRi uważnie przyglądała się mijającym ich parom, które wyglądały na bardzo zakochane.

— Idziemy coś zjeść? — zapytał Jeongguk, gdy weszli w uliczkę pełną restauracji.

— Tak — kiwnęła głową. — Chcę tutaj — wskazała na przytulnie wyglądającą kawiarnię.

— Dobra — przytaknął, kierując się w stronę owego lokalu.

     Usiedli w środku od razu miło przyjęci przez obsługę. Młody kelner podał im menu, z którego oboje wybrali deser dla dwojga. Oczywiście jeden należał do MiRi, a drugi do Jeongguka.

— Myślisz, że to dziwne? — zapytał niepewnie.

— No na pewno — przytaknęła. — Raczej żadna para nie bierze dla siebie aż dwóch deserów dla dwojga.

— Ale siara — zaśmiał się. — Coś do picia bierzemy?

— Nie — zamyśliła się. — W domu możemy sobie wypić jakiegoś drinka.

— Dobra — uśmiechnął się na myśl o alkoholu.

     Po parunastu minutach otrzymali swoje zamówienia, z których byli bardzo zadowoleni. W końcu jedzenie w ich przypadku zawsze równało się ze szczęściem. Zwłaszcza słodkie.

— Myślisz, że to dziwne, że nie zachowujemy się jak te wszystkie pary? — zapytała MiRi, zjadając ozdobną rurkę.

— Co masz na myśli? — zmarszczył brwi, wyjadając bitą śmietanę.

— Nie całujemy się w miejscach publicznych, nie chodzimy ze sobą za rękę, nie przytulamy się za dużo, no wiesz... — westchnęła.

— Możemy zacząć — wzruszył ramionami.

— Nie no, nie wiem — zacisnęła swoje wargi, przez co cicho syknęła, ponieważ rana sprzed dwóch dni dała się we znaki.

— Zajebiste są te czekoladowe — wyznał Jeongguk, rozkoszując się smakiem lodów.

— I pistacjowe — dopowiedziała MiRi, a Jeongguk natychmiast przytaknął.

//

     Po około godzinie postanowili się już zbierać. Wyszli z tej jakże przytulnej kawiarenki, kierując się na główną ulicę w celu znalezienia jakiegoś bankomatu. Jeongguk koniecznie potrzebował wypłacić gotówkę, dlatego postanowił to przy okazji zrobić.

     Szli powoli, podziwiając stolicę wieczorem, która wyglądała przecudownie. Jeongguk dyskretnie przyglądał się oczarowanej MiRi, po czym delikatnie złapał jej dłoń. Splótł ich palce ze sobą, przyglądając się jej reakcji. Dziewczyna spojrzała w dół, na ich dłonie, po czym swój wzrok przeniosła na jego twarz, uśmiechając się pod nosem.

— To twój bank? — wskazała na budynek po prawej.

— O, tak — powiedział ucieszony, kierując swoje kroki w tamtą stronę.

     Weszli do środka, zatrzymując się przy dwóch bankomatach. MiRi zaczęła się rozglądać po budynku, dostrzegając pewną osobę, którą miała wrażenie, że skądś znała.

— Ej — szturchnęła swojego chłopaka. — A to nie jest przypadkiem Jeongsan? Wiesz, ten z bidula, co był kiedyś we mnie zakochany.

— Ej, faktycznie — Jeongguk zmarszczył brwi, chowając gotówkę wraz z kartą do portfela. — Jeongsan! — krzyknął, a tamten chłopak się odwrócił. — Siema — przywitał się Jeongguk, podchodząc bliżej i zbił sobie piątkę z o rok starszym kolegą.

— Cześć — odpowiedział tamten z uśmiechem. — Jak ja dawno was nie widziałem.

— Pracujesz tutaj? — zapytała MiRi, widząc, że chłopak był ubrany bardzo oficjalnie.

— Tak — westchnął. — Praca spoko, ale szef przyjebany — wyznał szeptem, wzbudzając śmiech pary.

— Współczuję — westchnęła brunetka.

— Ty, weź mi podaj jakieś namiary na siebie, to moglibyśmy się spotkać — zaproponował Jeongguk.

— Dobra — przytaknął tamten, podając chłopakowi swój numer telefonu.

— Jutro by ci pasowało? — zapytał brunet, na co tamten twierdząco kiwnął głową. — Dobra, to później się dokładnie zgadamy — oznajmił. — A teraz lecimy, bo mamy jeszcze trochę do ogarnięcia — uśmiechnął się, ponownie zbijając sobie piątkę z Jeongsanem.

— Paaa — pożegnała się MiRi, wychodząc ze swoim chłopakiem.

— Przyda nam się on — Jeongguk uśmiechnął się półgębkiem.

— Co ty kombinujesz? — zapytała zdziwiona.

— Jutro się dowiesz, skarbie — pocałował ją w czubek głowy.

— Nie sądzę, żeby było to coś pozytywnego — wyznała z obawą.

— Po co te czarne scenariusze? Mam świetny plan, a Jeongsan będzie nam bardzo potrzebny.

— Ufam ci, więc nie spierdol tego — zagroziła.

— Spokojnie — zaśmiał się. — To co? Do domu na drinka i whiskey?

— Tak — odpowiedziała z uśmiechem.





//

dziękuję za ponad 8K gwiazdek pod „Fvck Off"!

teraz będziemy już powoli rozpoczynać pewne konkretne akcje w tej książceB)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top