||57|| nie zrobię tego

Krótko po północy wrócili do domu. Jechali w ciszy, która swoją drogą panowała między nimi przez całą resztę spotkania z przyjaciółmi. MiRi marzyła na nim tylko i wyłącznie o tym, aby wreszcie móc wrócić do siebie, umyć się i zasnąć. Chciała w końcu przestać myśleć o tych wszystkich przykrych słowach, jakie w ostatnim czasie wypowiedział o niej Jeongguk.

— Zaczekaj — powiedział brunet stanowczo, łapiąc ją za nadgarstek, gdy szybko próbowała dostać się do łazienki.

— Co? Po co? — zapytała z niezrozumieniem na twarzy.

— Myślę, że powinniś-... ja powinienem zastosować się do rady Namjoona — wyznał niepewnie, jakby zawstydzony wyjściem z inicjatywą swego rodzaju przeprosin. MiRi postanowiła zapomnieć o odprężającym prysznicu oraz szybkim pójściu spać. Delikatnie kiwnęła głową, siadając na kanapie w salonie, co uczynił również Jeongguk,

— Więc o co chodzi z... Compton? — zaczęła pierwsza, zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze zapamiętała nazwę.

— Jest tam bardzo niebezpiecznie. Walczą ze sobą potężne gangi, żyje tam margines społeczny, pełno broni, narkotyków i innych gówien — westchnął. — Gdy jest ciemno, to najlepiej w ogóle nie wychodzić z domu, bo to naprawdę źle może się skończyć.

— W takim razie nie chcę, żebyś leciał tam beze mnie — powiedziała stanowczo.

— Ale coś może ci się stać, rozumiesz? — zmarszczył brwi.

— Tobie też, więc nie zamierzam tutaj siedzieć, gdy ty być może będziesz walczył o życie — prychnęła, patrząc na niego poważnie.

— Ale ty nie jesteś gotowa na coś takiego — westchnął.

— Jeszcze zobaczysz, że będę — zapewniła. — W sytuacjach, gdy w grę wchodzi walka o życie swoje lub innych, słowo „odwaga" nabiera zupełnie innego znaczenia.

— Ale ty sobie tam nie poradzisz, rozumiesz?! — uniósł się.

— Ale nie chcę zostać tutaj sama. Dlaczego każdy może lecieć, tylko nie ja?! — zdenerwowała się.

— Bo oni mają już pewne doświadczenie, a ty... nie — spojrzał na nią spod grzywki.

— Ale ja nie muszę tam wychodzić na jakieś akcje, gdyby się zdarzyły. Ja po prostu chcę być przy tobie, rozumiesz? — zapytała łagodnym tonem.

— Zastanowię się — zacisnął wargi.

— To co? Mogę już iść się umyć? — zapytała zirytowana, ponieważ dokładnie wiedziała jak to jego „zastanowię się" się skończy.

— Nie, zaczekaj — usiadł nieco bliżej niej. — Chciałbym cię... przeprosić?

— Nie musisz. Po prostu wytłumacz mi dlaczego jesteś dla mnie taki wredny od jakiegoś czasu — spojrzała na niego wyczekująco.

— Mówiłem ci już ostatnio — powiedział cicho nieco zirytowany.

— Co? — parsknęła.

— Kiedy ostatni raz uprawialiśmy seks? — zapytał nagle wprost, czym bardzo ją zaskoczył.

— Nie pamiętam — odpowiedziała zdezorientowana.

— No właśnie — uśmiechnął się sztucznie.

— Jeongguk, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie — zmarszczyła swoje brwi.

— Dla ciebie nie, ale dla mnie jak najbardziej — wstał, chodząc w miejscu przez chwilę.

— Mówiłam ci, że możesz po prostu mi o tym powiedzieć — również wstała. — Po co od razu być takim chamem?

— To samo tak... — westchnął, odwracając się do niej przodem.

— Mhm — powiedziała pod nosem. Jeongguk wyglądał przez chwilę na zawstydzonego. Ale tylko przez chwilę.

— Klękaj — rozkazał nagle.

— Co? — zapytała cicho przerażona. Doskonale wiedziała co powiedział, ale mimo wszystko miała nadzieję, że tylko żartował.

— Powiedziałem, że masz uklęknąć — powtórzył, podchodząc do niej nieco bliżej. Bała się tego, co ma się za chwilę wydarzyć. Nigdy wcześniej nie robiła nikomu dobrze ustami i bała się, że po prostu wypadnie źle na tle wszystkich jego poprzednich partnerek.

— A-ale... — zająkała się, patrząc na niego zdezorientowana. Jeongguk przerwał jej namiętny pocałunkiem, po czym wyszeptał do ucha „zrób to w końcu". Słyszała i czuła jak bardzo był teraz podniecony.

Po chwili klęczała już przed nim, powoli odpinając pasek od jego spodni, które chwilę później leżały już na podłodze. Teraz czekało ją najgorsze albo może... najlepsze?

Jeongguk szybko oddychał, cały czas obserwując jej poczynania, co jeszcze bardziej ją stresowało. Dłonie zaczęły jej drżeć, przez co czuła się niezręcznie. W końcu złapała za gumkę od bokserek, które po chwili bardzo powoli zsunęła z jego umięśnionych ud. Przed sobą miała idealny widok na jego dużą, twardą męskość, która doprowadziła do tego, że MiRi dosłownie jakby zastygła.

— Nie zrobię tego — powiedziała po chwili, spuszczając wzrok. Jeongguk mocno pociągnął za jej włosy tak, aby jej głowa była skierowana ku górze. Dziewczyna automatycznie spojrzała prosto w jego oczy, w których odbijały się światła cudownego widoku, jaki mieli za ogromnymi oknami apartamentu.

— Zrobisz — powiedział stanowczo, delikatnie rozchylając jej wargi swoim kciukiem. MiRi spojrzała na niego spanikowana, aż w końcu poczuła przy swoich ustach główkę jego penisa. Jej wzrok automatycznie się na niego skierował. Jeongguk później zacisnął dłoń na jej włosach, poruszając jej głową w przód i w tył. MiRi co jakiś czas się dławiła, co bardzo ją zawstydzało.

W końcu postanowiła wziąć się w garść. Położyła jedną ze swoich dłoni na tej części przyrodzenia, której nie była w stanie zmieścić w buzi. Całą resztę ssała, całowała i lizała na przemian. Czasami językiem drażniła również jego jądra, przez co z ust chłopaka wydobywały się coraz to głośniejsze jęki. Automatycznie zaczął szybciej poruszać swoimi biodrami, a ona starał się wpasować w jego tempo, co nie było łatwym zadaniem. MiRi nieco przyspieszyła, co sprawiło, że Jeongguk doszedł w jej ustach. Połknęła prawie wszystko, próbując wyzbyć się poczucia jakiekolwiek wstydu. Jeongguk w tym czasie powoli łapał i uspokajał znacznie przyspieszony oddech. MiRi wstała, wycierając swoje usta oraz dekolt.

— Druga rundka? — zapytał z małym uśmieszkiem, oblizując swoje wargi. MiRi przytaknęła niepewnie, a Jeongguk od razu wpił się w jej usta. Czuł się nieco dziwnie, ale starał się nie zwracać wtedy na to uwagi. Bardzo szybko pozbył się z niej wszelkich wierzchnich ubrań. Została jedynie bielizna, którą zmierzał zająć się za chwilę. Złapał za jej pośladki, a ona owinęła swoje nogi wokół jego bioder, czując na sobie jego wciąż stojącego penisa. Przenieśli się do sypialni, w której brunet zwinnym ruchem pozbył się z niej biustonosza, intensywnie ssąc jej sutki na przemian. Pozostawili na swoich ciałach krwiste ślady, oddając się pieszczocie tak bardzo, jak tylko mogli. Po chwili Jeongguk zdjął z niej również majtki, co o dziwo nie do końca ją zawstydziło.

— Możemy bez gumek? Błagam... — wymruczał, namiętnie całując jej szyję.

— A jesteś gotowy, żeby w razie czego zostać tatą? — spojrzała prosto w jego oczy, przerywając pocałunek.

— Tak — powiedział stanowczo, co prawdopodobnie było spowodowane adrenaliną i porządniem.

— Zróbmy to — wyszeptała po chwili namysłu, a Jeongguk uśmiechnął się pod nosem. Ostrożnie nakierował swojego penisa na jej kobiecość, w którą po chwili ostrożnie zaczął wchodzić. MiRi na chwilę wstrzymała oddech, starając się wytrzymać ten dyskomfort oraz ból. Odchyliła swoją głowę w tył, zaciskając mocno oczy, a Jeongguk zaczął muskać jej szyję swoimi ciepłymi wargami. Po chwili swoje pocałunki przeniósł na jej usta, zaczynajac się powoli w niej poruszać. Złapał za jej dłonie, układając je nad jej głową, po czym złączył z tymi swoimi. Minęła zaledwie krótka chwila, a oni zaczęli cicho jęczeć z przyjemności, jakiej dostarczali sobie nawzajem.

Już dawno nie byli ze sobą tak blisko. Już dawno nie czuli takiej przyjemności, a MiRi musiała przyznać, że bardzo polubiła tę metodę urozmaicenia ich związku oraz pomocy swojemu chłopakowi.

Jeongguk poruszał swoimi biodrami coraz to szybciej. Ich jęki były coraz głośniejsze, a odczuwalna przyjemność - nie do opisania. Po krótkiej chwili MiRi poczuła dziwne i jednocześnie bardzo przyjemne uczucie w dolnych partiach swojego brzucha. Poczula również w sobie ciepłą ciecz.

Ich oddechy były bardzo głośne i niespokojne. Uścisk ich dłoni znacznie się rozluźnił, a jęki - ucichły. Jeongguk wyszedł z MiRi, kładąc się obok niej. Dopiero po paru minutach się do siebie odezwali.

— Tak bardzo tego potrzebowałem — wyznał, delikatnie muskając jej wargi. — Idź się pierwsza umyć — rozkazał, a ona przytaknęła, powoli wstając z łóżka. — Jesteś cudowna.

— Przestań — powiedziała zawstydzona, rumieniąc się, co na szczęście nie było widoczne.

— MiRi... — powiedział, gdy ta chciała już wyjść z sypialni. — Kocham cię.





//

dziękuję bardzo za ponad 9K gwiazdek pod tą książką i przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj:(((

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top