||56|| mam plan
//WAŻNE INFO NA DOLE//
— Więc co zamierzasz? — zapytała z ciekawości.
— Jak to co? — parsknął. — Lecimy do Ameryki, kochanie.
— Naprawdę?! — zapytała zaskoczona i szczęśliwa jednocześnie. Od zawsze marzyła o wyjeździe za granicę, lecz nigdy nie było to możliwe ze względu na miejsce, w którym się wychowywała. Aż do teraz.
— Naprawdę — odpowiedział, uśmiechając się dziwnie, a MiRi od razu mocno go przytuliła.
— Ale jak zamierzasz znaleźć HyeRim? Ameryka jest przecież ogromna — zmarszczyła delikatnie brwi, mówiąc zmartwionym głosem.
— MiRi, kochanie moje — zaśmiał się. — Chyba zapomniałaś kim jestem i co potrafię — uśmiechnął się półgębkiem, a dziewczyna spojrzała na niego zaniepokojona. — Byłem dzisiaj u chłopaków, żeby im o wszystkim opowiedzieć i poprosić o pomoc. Mam numer telefonu do Hye, ale ciocia nie wiedziała czy jest aktualny, dlatego razem z nimi zadzwoniłem do niej, zapytałem czy dodzwoniłem się do Jeon HyeRim, na co ona odpowiedziała, że tak, no i puściłem jakąś ściemę, że coś reklamuję, a ona mnie zwyzywała i się rozłączyła. Widać, że to moja siostra — uśmiechnął się, a MiRi cicho się zaśmiała. — No i jutro mieliśmy w planach namierzyć jej telefon, ale najpierw to ja muszę z tobą jechać do tego zasranego dentysty.
— No to możemy jechać po dentyście. Co to za problem? — zmarszczyła delikatnie brwi.
— A no tak — kiwnął głową. — Dobra, to wpadniemy do nich i pomożesz nam w akcji — zaśmiał się, delikatnie całując jej nosek.
//
Następnego dnia z samego rana udali się do lekarza, a po południu pojechali do chłopaków i HyeRy. Po krótkiej rozmowie usiedli na ogrodzie przy dużym stole, a MiRi poczuła tę dziwną, napiętą atmosferę. Ale wtedy jeszcze nie wiedziała dlaczego tak jest.
— Dzisiaj będziemy ją namierzać — oznajmił Jeongguk.
— To kto dzwoni? — zapytał Taehyung, siedząc w bardzo dziwnej pozycji, przez co po chwili wylądował na trawie.
— Kurwa mać — powiedział Jimin, dusząc się ze śmiechu, gdy na spodniach jego przyjaciela pozostała duża zielona plama.
— Spierdalaj — odpowiedział poszkodowany, próbując powstrzymać śmiech.
— Mogę ja dzwonić — zaproponowała HyeRa po chwili, gdy już każdy się uspokoił.
— W takim razie dawaj telefon — rozkazał podekscytowany Jeongguk.
— Grzeczniej się odzywaj do mojej dziewczyny, kutasie — zareagował Yoongi, przez co HyeRa nieco się zawstydziła.
— Dobra — brunet machnął ręką. — Mogłabyś mi użyczyć swój telefon, proszę? — zapytał sztucznie.
— Jeongguk — zaśmiała się. — Ale ty już rozmawiałeś z nią wczoraj. Powinien teraz rozmawiać ktoś inny, żeby nie poznała po numerze, głosie i taktyce, że to ten sam gość od reklamy.
— Ach... no tak — zaśmiał się zawstydzony. — W takim razie zadzwoń proszę ty, cudowna przyjaciółko — uśmiechnął się, próbując powstrzymać swoje zażenowanie.
— Dobra, stary, daj spokój, bo jesteś okropny w byciu miłym — wtrącił się Yoongi, mając już dość sztuczności swojego przyjaciela, mimo że ten wypowiedział tylko dwa zdania.
— Dzięki Bogu — Jeongguk wywrócił oczami.
— A kto będzie namierzać? — odezwał się w końcu Seokjin.
— Zapewne ja, bo cała wasza reszta to sami jebani debile — powiedział Namjoon, włączając w laptopie odpowiedni program. — No może z wyjątkiem Ciebie, Yoongiego i pięknych dziewczyn — uśmiechnął się do przyjaciółek.
— A ty co, MiRi, taka przysrana siedzisz, co? — odezwał się Jimin, prawdopodobnie jako jedyny zauważając, że coś jest nie tak. Ale ją ciągle martwiła cała ta sytuacja. Miała wrażenie, że to wcale nie skończy się dobrze.
— Zmęczona jestem — uśmiechnęła się słabo.
— Jak już skończymy sprawę z twoją siostrą, to trzeba będzie zająć się Hyunjinem — oznajmił Yoongi, patrząc na swojego przyjaciela, którego jakby w ogóle nie obchodziła cała sytuacja, o której MiRi opowiedziała przyjaciołom, gdy tylko weszli do środka, a ci zobaczyli jej rozwaloną wargę oraz doklejonego zęba, gdy się uśmiechnęła.
— Dobra, a teraz zamknąć mordy, bo HyeRa będzie dzwonić — powiedział obojętnie, będąc zajętym swoimi priorytetami. MiRi uśmiechnęła się smutno pod nosem, co nie umknęło prawdopodobnie uwadze nikogo, dlatego Jimin od razu obok niej usiadł.
— Nie przejmuj się — powiedział spokojnym głosem.
— Ta — parsknęła.
— Dobrze wiesz, że jest egoistą — westchnął.
— Wiem i rozumiem, że chce odnaleźć siostrę, ale no kurwa — mówiła szeptem.
— To bądź dla niego taka sama, jaki on jest dla ciebie — polecił Jimin. — Szybko zrozumie, że jest idiotą.
— O czym szeptacie? Co się dzieje? — zapytała siedząca obok HyeRa, gdy Jeongguk poszedł na chwilę do domu.
— Jeongguk się dzieje, kochana — odpowiedział Jimin. — Sprawia przykrość naszej MiRi, będąc za bardzo zajętym sobą.
— Nie rozumiem jak może się tak zachowywać. Zwłaszcza po tym, co cię wczoraj spotkało — pokręciła głową, gładząc przyjaciółkę po ramieniu.
— Ja też nie — parsknęła MiRi, przecierając oczy. — Może się zainteresuje, gdy już załatwi wszystkie swoje sprawy — wzruszyła ramionami. HyeRa z Jiminem chcieli już coś odpowiedzieć, ale akurat szedł w ich stronę Jeongguk, dlatego musieli zachowywać się normalnie.
— Dobra, to dzwonimy? — zapytał pełen ekscytacji.
— Tak — HyeRa kiwnęła głową.
— No to dalej — pospieszał ją, gdy przepisywała numer telefonu jego siostry.
Wszyscy patrzyli na nią wyczekująco, aż w końcu rozpoczęła rozmowę. Nie była ona długa, ale ta niecała minuta wystarczyła Namjoonowi, aby namierzyć telefon HyeRim.
— Mamy to! — powiedział głośniej, gdy HyeRa się rozłączyła.
— W końcu — odetchnął Jeongguk. — Gdzie ona jest? — zapytał z radością, jednak mina Namjoona wyrażała coś bardziej w stylu niepokoju.
— Compton... — spojrzał na Jeongguka wyczekująco.
— Compton? — parsknął. — Przecież... Nie — pokręcił głową z niedowierzaniem.
— Niestety tak, stary — powiedział Yoongi, spoglądając na ekran laptopa.
— Czyli ona jest taka, jak my? — zmarszczył delikatnie brwi, a MiRi kompletnie nie rozumiała o co im chodzi.
— No niekoniecznie — powiedział Seokjin mało przekonująco.
— No jak, kurwa, nie?! — warknął Jeongguk.
— O co chodzi? — wtrąciła się MiRi, chcąc ich zrozumieć.
— Compton to jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc Los Angeles — wyjaśniła HyeRa. — Żyją tam głównie bardzo niebezpieczne gangi i margines społeczny.
— Muszę tam polecieć — odezwał się Jeongguk po chwili.
— No to na co czekasz? — zapytał Taehyung retorycznie. — Kupuj bilet i leć to wszystko jakoś logicznie wyjaśnić.
— Przecież nie polecę tam sam — parsknął.
— Cipencja — zaśmiał się Yoongi.
— Nie o to chodzi, kurwa — warknął.
— Przecież mieliśmy lecieć razem — powiedziała MiRi.
— Ty się nie nadajesz — machnął ręką, a MiRi poczuła się po prostu okropnie. Od samego początku tego spotkania Jeongguk kompletnie nie zwracał na nią uwagi, zupełnie tak, jakby jej tam w ogóle nie było, a jak już się odzywał, to był wredny lub obojętny, a ona czuła się dosłownie jak nic.
— Przeginasz, Jeongguk — Jimin zwrócił mu uwagę.
— Cały czas ją ciśniesz — dodał Yoongi.
— Ty mnie też — Jeongguk się skrzywił.
— Ale my jesteśmy przyjaciółmi, a ona jest twoją, kurwa jego mać, dziewczyną, więc ją szanuj, bo naprawdę wiele przez ciebie wycierpiała i wiele ci wybaczyła — powiedział zdenerwowany.
— Ale co ja poradzę na to, że ona się tam po prostu nie nadaje?! Przy najdrobniejszej akcji by poległa — parsknął, a MiRi oparła swoją głowę o dłoń, zasłaniając się włosami. Nie chciała, aby ktokolwiek widział łzy w jej oczach.
— Ale nie musisz się zachowywać jak chuj bez uczuć — prychnął Hoseok.
— Dobra, przepraszam — powiedział obojętnie, bardziej dla świętego spokoju, aniżeli z poczucia winy.
— Ty nie przepraszaj nas — Namjoon pokręcił głową. — Po prostu ze sobą porozmawiajcie po powrocie do domu. Wytłumacz jej dokładnie o co chodzi i jak życie tam wygląda. I przede wszystkim przeproś, idioto jebany.
— Dobra — burknął pod nosem, dyskretnie spoglądając w stronę MiRi, która aktualnie patrzyła na swoje dłonie, bawiąc się nimi.
— Jeżeli mielibyśmy lecieć wszyscy, to myślę, że przydałoby się zgarnąć trochę więcej kasy. Podróż, broń, sprzęt i życie są w pizdu drogie, a na pewno tam sobie trochę posiedzimy — oznajmił Yoongi, wracając do tematu.
— No więc co proponujesz? — Hoseok spojrzał na niego zaciekawiony.
— Proponuję napaść na bank — powiedział pół żartem, pół serio.
— I właśnie to zrobimy — powiedział Jeongguk z podejrzanym uśmieszkiem.
— Co?! — zapytali wszyscy jednocześnie.
— Mam plan — oblizał swoje usta, nie kryjąc dużego uśmiechu.
//
!!!
W związku z jutrzejszym rozpoczęciem roku szkolnego, którego całym sercem nie chcę, jestem zmuszona ograniczyć dodawanie rozdziałów do minimum. W tym roku szkolnym naprawdę bardzo chcę i muszę się przyłożyć, a wiadomo co się z tym wiąże. Myślę, że rozdziały będą pojawiać się co każdą sobotę, jednak nic nie obiecuję. Czasami może się zdarzyć tak, że rozdział w jednym tygodniu nie pojawi się w ogóle, pojawi się wcześniej/później albo dodam na przykład dwa, jednak ogólna wersja jest taka, że będzie on dodawany co sobotę. A tak odnośnie tego nieszczęsnego roku szkolnego, to życzę Wam, aby szybko zleciał i aby był dla Was jak najbardziej owocny. Pamiętajcie, że jesteście w stanie osiągnąć swoje cele i stać Was na bardzo dużo, tylko musicie w to uwierzyć! Powodzenia! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top