||53|| zdjęcia z dzieciństwa
Pierwszy tydzień pracy minął MiRi naprawdę przyjemnie, ale i tak z utęsknieniem czekała na zasłużony weekend. Popołudniami zmęczenie dawało się we znaki, ale to nic, ponieważ była w pełni usatysfakcjonowana i podekscytowana faktem, że wreszcie zarabia sama na siebie. Nawet Jeongguk nie miał z tym już większego problemu, ale to zapewne dlatego, że się uparł, że będzie po nią przyjeżdżał po skończonej zmianie.
W niedzielny wieczór siedzieli razem w salonie i nie robili nic pożytecznego. MiRi chciała w pełni się zregenerować przed jutrzejszym dniem, zwłaszcza, że zaczyna drugie zmiany, które na pewno ją wykończą.
— Ej? — zapytała, patrząc na niego.
— No? — spojrzał na nią zaciekawiony.
— Masz jeszcze ten album z twoimi zdjęciami z dzieciństwa?
— Tak, ale nie mam pojęcia gdzie jest — odparł zamyślony.
— To ja poszukam — zadeklarowała, natychmiast kierując się do ich sypialni.
Wzięła krzesło od swojej toaletki i wspięła się na nie, szukając w ogromnej szafie tej cennej pamiątki. Nabrała ochoty na wspomnienia i koniecznie musiała znaleźć ten album.
//
Po parunastu minutach wreszcie znalazła to, czego szukała. Zadowolona podskoczyła, omal nie spadając z mało stabilnego krzesła. Ostrożnie zeszła na podłogę, odstawiła rzecz na miejsce i pobiegła do Jeongguka, który się zaśmiał, gdy zobaczył u niej jakąkolwiek aktywność fizyczną.
— Mam! — krzyknęła szczęśliwa, siadając obok niego.
— Po co ty chcesz w ogóle to oglądać? — zapytał z niezrozumieniem.
— Bo byłeś ślicznym dzieckiem — odpowiedziała, otwierając na pierwszej stronie.
— Dziecko jak dziecko — wzruszył ramionami, odkładając swój telefon na stolik przed nimi.
— Chyba każde dziecko miało zrobione zdjęcie w kąpieli — wywróciła oczami, mimo wszystko się uśmiechając, gdy zobaczyła skrępowanie swojego chłopaka.
— Musisz mi kiedyś pokazać swoje — poruszył znacząco brwiami.
— Spieprzaj — prychnęła. — Masakra jak to wszystko poszło do przodu. Dzięki Bogu, że teraz zdjęcia nie są już w tak zesranych kolorach i jakości.
— Tutaj miałem roczek — powiedział, wskazując na zdjęcie, na którym bardzo ładna, młoda kobieta trzymała go na rękach.
— Ale ładnego torta miałeś — stwierdziła, przyglądając się szczegółom fotografii. — Ja kompletnie nic nie pamiętam. Nawet ze zdjęć, bo oglądałam je przed znalezieniem się w bidulu — wyznała smutno, a Jeongguk delikatnie pocałował ją w czubek głowy.
— Nigdy nie oglądałem tego albumu. Strasznie się bałem — wyznał nieśmiało.
— Naprawdę nigdy? — zapytała zdziwiona.
— Naprawdę — zaśmiał się. — Pamiętasz tę moją ciocię? Bardzo rzadko przychodziła do bidula, ale mimo wszystko czasami wpadała w odwiedziny.
— No coś kojarzę — powiedziała zamyślona, przypominając sobie jak ta kobieta w ogóle wygląda.
— Ja byłem małym chłopcem, gdy moi rodzice zginęli, dlatego to ona zajmowała się przygotowaniem pogrzebu, kupnem trumien, poinformowaniem rodziny, sprzątaniem domu i ogólnie jego sprzedażą — wyjaśnił.
— A kim ta ciocia była dla twoich rodziców?
— Siostrą mamy.
— Co? To dlaczego nie wzięła cię do siebie? — zapytała zdziwiona, odwracając się przodem do chłopaka.
— Ona ma czworo dzieci, z czego jedno jest niepełnosprawne, dlatego nie byłaby w stanie opiekować się jeszcze mną. Nie miała na to pieniędzy, czasu ani możliwości — wytłumaczył, biorąc w dłoń puszkę piwa, a MiRi pocałowała go czule w usta.
— Kocham cię — wyznała, patrząc prosto w jego oczy.
— Ja ciebie też — wyszeptał.
Po chwili powrócili do oglądania albumu. Nie pomijali dosłownie niczego - nawet tych pasków pod zdjęciami, na których napisane było kiedy i co się działo.
— Kto to? — MiRi zmarszczyła brwi, gdy zobaczyła jak jakaś dziewczynka z uśmiechem obejmuje Jeongguka.
— Nie mam pojęcia — odpowiedział, a MiRi przewróciła na kolejną stronę, na której również były zdjęcia jej chłopaka z tamtą dziewczynką.
— Jeongguk z siostrą? — zacytowała to, co było napisane na pasku pod zdjęciem. — Ty masz siostrę? — zapytała zmieszana, zamykając album.
— Nie — zaśmiał się nerwowo. — Na pewno nie mam.
— No, ale tam było przecież wyraźnie napisane — parsknęła.
— Ale ja nic nie wiem o żadnej siostrze — powiedział cicho. — Czy to jest w ogóle możliwe, żebym przez tyle lat o tym nie wiedział?
— Skoro trafiłeś do domu dziecka w wieku jakichś trzech lat, twoja ciocia odwiedzała cię bardzo rzadko, a ty nawet nigdy do tego albumu nie zajrzałeś, to tak - jest to możliwe.
— No, ale dlaczego miałaby mi o niej niby nigdy nie wspominać? — zapytał zmartwiony.
— Nie wiem — westchnęła. — Na pewno musiał być tego jakiś powód. Poznałeś w ogóle kiedykolwiek te jej dzieci czy tylko z opowieści o nich wiesz?
— Z opowieści.
— To może ona wzięła ją do siebie i wolała ci nie przypominać o jej istnieniu. W końcu miałeś wtedy tylko trzy lata, a ona mogła się obawiać, że będziesz miał do niej o to żal w przyszłości — wzruszyła ramionami, omawiając jedną z opcji.
— Myślisz, że mogłaby być zdolna do czegoś takiego?
— No wiesz, jeśli tak, to tylko i wyłącznie dla dobra was obojga. Na zdjęciu ewidentnie widać, że twoja rzekoma siostra jest starsza, dlatego już więcej rozumiała i na pewno jeszcze bardziej przeżyłaby smierć rodziców, gdyby trafiła do domu dziecka, gdzie byliby dla niej kompletnie obcy ludzie. Ty z kolei miałeś tylko trzy latka, gdy trafiłeś do bidula, więc jeszcze niewiele rozumiałeś — przedstawiła swoją teorię.
— Nie mogę w to uwierzyć — parsknął, upijając duży łyk alkoholu.
— Masz jakiś kontakt do tej cioci?
— Nie mam, ale pojadę jutro po południu do bidula. Na pewno będą mieli jakieś informacje o byłych wychowankach i jakiejś ich ewentualnej rodzinie — westchnął. Nie chciał wracać do tego miejsca, ale musiał znaleźć cokolwiek - adres, numer telefonu. Musiał za wszelką cenę dowiedzieć się czy dziewczynka ze zdjęcia była jego siostrą.
— Idź do tej staruszki — zaproponowała.
— Pójdę — kiwnął głową.
— A jeśli nie będą mieli żadnych danych? — zapytała nieco zmartwiona.
— Wtedy poproszę chłopaków, żeby mi pomogli — uśmiechnął się półgębkiem.
— Nie śpiesz się jutro w razie czego. Załatw wszystko na spokojnie, a ja najwyżej wrócę z pracy taksówką — oznajmiła po chwili.
— Na pewno? W końcu będzie już ciemno — zmarszczył delikatnie brwi.
— Na pewno — uśmiechnęła się, starając się brzmieć jak najbardziej pewnie.
Oczywistym było, że zdecydowanie bardziej wolałaby, żeby to Jeongguk po nią przyjechał. Czułaby się wtedy bezpieczniej. Pomimo obecnego już lata, na dworze o godzinie dwudziestej drugiej było mimo wszystko ciemno, a ona bała się dosłownie wszystkiego, ale nie chciała mu o tym mówić. Jeśli faktycznie udałoby mu się zdobyć informacje o cioci, to na pewno od razu tam pojedzie i będzie chciał z nią na spokojnie o wszystkim porozmawiać. W pełni to oczywiście rozumiała. Ona sama nie mogła uwierzyć w to, że Jeongguk może mieć siostrę, o której istnieniu nikt nie był łaskaw mu powiedzieć.
No, a jej przecież nic nie może się stać, jeśli jednego późnego wieczoru wróci taksówką, czyż nie?
//
!!!
dziękuję Wam bardzo za ponad 400 obserwujących i 8K gwiazdek pod tą książką! :c <3 Jest to dla mnie ogromne osiągniecie, zważając na fakt, że to pierwsza moja książka, która osiągnęła taką liczbę. Bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania, mimo że czasami mi się nie chce, nie mam pomysłu lub czasu. Mam nadzieję, że dalej będziecie dawać „Compton" tyle miłości!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top