||52|| nie dzisiaj

Nazajutrz MiRi bardzo szybko zerwała się z łóżka przez dzwoniący budzik. Była godzina za dwadzieścia siódma, dlatego miała zamiar zachowywać się jak najciszej, aby nie obudzić Jeongguka, który i tak spał jak zabity. Była na niego wściekła i bardzo uderzyły w nią jego wczorajsze słowa, ale nie zamierzała być teraz złośliwa czy mściwa.

Ona po prostu sobie to zapamięta.

Szybko podniosła się z pozycji leżącej i wzięła ze sobą dzień wcześniej przygotowane ubrania. Zamknęła się w łazience i powoli zaczęła wykonywać tam swoją poranną rutynę, która wyglądała dokładnie tak samo, jak zazwyczaj.

Po około trzydziestu minutach wyszła z toalety i usiadła w kuchni, jedząc na szybko byle jakie śniadanie, na które i tak kompletnie nie miała ochoty.

Gdy zrobiła już wszystko, co musiała, skierowała się na korytarz, gdzie ubrała wygodne buty, wzięła torebkę i wyszła z mieszkania, spokojnie kierując się do docelowego miejsca, czyli marketu, w którym o godzinie ósmej rozpocznie swój pierwszy dzień w pracy.

//

Na miejscu była już za piętnaście ósma. Zamierzała udać się teraz tam, gdzie dzień wcześniej rozkazał jej szef, czyli do biura kierownika. Po krótkich poszukiwaniach wreszcie tam dotarła.

— Dzień dobry. Nazywam się Rhee MiRi i to ja jestem nową pracownicą. Szef kazał mi się tutaj zjawić — powiedziała zestresowana i ukłoniła się nieco, widząc przed sobą kobietę w średnim wieku.

— Och, dzień dobry — uśmiechnęła się tamta, wyciągając dłoń w stronę MiRi, która natychmiast odwzajemniła gest. — Tutaj jest dla ciebie bluzka oraz plakietka z imieniem i stanowiskiem — podała jej wspomniane rzeczy.

— Dziękuję — powiedziała cicho, przyjmując od niej swój nowy strój.

— Chodź, oprowadzę cię trochę, nauczę pewnych rzeczy i dam kilka rad — oznajmiła miłym głosem, wychodząc ze swojego biura, co dziewczyna również uczyniła.

Chodziły teraz po całym markecie, który swoją drogą był całkiem duży, dlatego pani kierownik mogła wszystko jej na spokojnie wytłumaczyć i opowiedzieć. Po półgodzinie znalazły się w małym magazynie, gdzie zakończyła się dzisiejsza lekcja.

— Z racji tego, że jesteś nowa, nie będę od razu rzucać cię na głęboką wodę — zaśmiała się. — Dzisiaj porozkładaj jedynie ten towar, a gdy skończysz, to przyjdź do mnie.

— Dobrze — kiwnęła głową z małym uśmiechem, biorąc się do wcale nie tak łatwej pracy, gdy kobieta odeszła.

     Wzięła pierwszy karton, w którym była jedynie część warzyw i skierowała się na początek sklepu, gdzie wszystko porozkładała. Następnie wróciła się do magazynu po kolejny karton z produktami, które chwilę później stały już na półkach sklepowych. I tak w kółko aż do godziny około trzynastej, ponieważ to właśnie wtedy cały towar na magazynie się skończył. Postanowiła więc udać się do pani kierownik.

— O, już skończyłaś? — kobieta zapytała od razu, gdy zobaczyła ją w progu drzwi od swojego biura.

— Tak — kiwnęła głową, stając naprzeciwko dużego biurka.

— Usiądź tutaj — kierowniczka wskazała na wygodnie wyglądający fotel, a więc MiRi postanowiła skorzystać, ponieważ bardzo bolały ją nogi. — Bardzo szybko się uwinęłaś, podoba mi się to — pochwaliła ją. — A teraz nauczę cię w jaki sposób będziesz obsługiwać klientów, gdy już niedługo staniesz na kasie — oznajmiła, kładąc na biurku po prostu kasę, dlatego MiRi bardzo się zdziwiła. — Tutaj jest taka próbna kasa, na której zawsze uczymy nowych pracowników — wytłumaczyła ze śmiechem, widząc dezorientację na twarzy dziewczyny.

//

     Po około dwóch godzinach MiRi w pełni zrozumiała o co chodzi, ponieważ pani kierownik dała jej popróbować odnaleźć się w kasowaniu; dała również kilka rad odnośnie klientów i ich, czasami przykrego, zachowania. Po wszystkim MiRi mogła wrócić do domu, co też od razu uczyniła. Ten dzień zdecydowanie ją wykończył. Nie była przyzwyczajona do pracy fizycznej ani tak dużej ilości ruchu.

//

     Krótko po godzinie szesnastej była już w apartamencie. Powiesiła swoją torbę na haczyku w korytarzu, zdjęła buty i natychmiast udała się do salonu, w którym jak się okazało - był również Jeongguk. Nie miała w ogóle ochoty na niego patrzeć, ale nie chciała też robić żadnych scen, dlatego po prostu tam została.

— Jak było? — zapytał od niechcenia, jedząc obiad.

— Dobrze, ale jestem strasznie zmęczona — starała się, aby ton jej głosu brzmiał normalnie. — Dla mnie też jest? — zapytała z niekontrolowanym uśmiechem. Była wyczerpana i głodna, ponieważ jej śniadania nie można było w ogóle nazwać śniadaniem, a to, co jadł Jeongguk, wyglądało naprawdę bardzo apetycznie.

— Nie, nie kupiłem — odpowiedział cicho, a MiRi stała się smutna i zła jednocześnie.

— A, no spoko — kiwnęła głową, idąc do łazienki, gdzie zmyła swój makijaż i przebrała się w wygodniejsze ciuchy, po czym skierowała się do kuchni, gdzie wyjęła z lodówki zwykły, mały jogurt.

— To jest twój obiad? — parsknął.

— A co mam niby innego zjeść, skoro nic nie ma? — zmarszczyła brwi.

— Zawsze możesz coś sobie zamówić — wzruszył ramionami.

— Dzięki, wolę jogurt — uśmiechnęła się nieszczerze, siadając na kanapie.

— Rozumiem, że nadal jesteś zła — westchnął, opierając się o blat kuchenny.

— Nie — odpowiedziała krótko, a chłopak cicho się zaśmiał.

— Odnoszę inne wrażenie.

— Trudno — wzruszyła ramionami, wkładając do buzi łyżeczkę z białym jogurtem, przez co Jeongguk automatycznie oblizał swoje usta.

— Doskonale wiesz, że nie to miałem wczoraj na myśli — wyznał po chwili.

— Co? — parsknęła. — Co ty pieprzysz, Guk?

— Najchętniej ciebie, tak na zgodę — powiedział półżartem, co kompletnie mu nie wyszło, a wręcz przeciwnie - bardzo ją zezłościło.

— Ty jesteś, kurwa mać, nienormalny — prychnęła, wyrzucając kubeczek po jedzeniu do śmietnika. — Czy ty siebie w ogóle słyszysz? Wczoraj z łatwością stwierdziłeś, że możemy zerwać, bo niby mi coś wielce nie pasuje, a dzisiaj mi mówisz, że najchętniej to pieprzyłbyś mnie, żeby się pogodzić?!

— MiRi, ale nie bierz tego tak bardzo do siebie. Po prostu nie robimy tego praktycznie w ogóle, a... — zatrzymał się, spuszczając głowę. — A ja tego potrzebuję, rozumiesz? To dlatego wszystko mnie tak drażni od kilku dni.

— Co? — zmarszczyła brwi, puszczając mu zdezorientowane spojrzenie. — Mogłeś mi o tym po prostu powiedzieć, Jeongguk — westchnęła, a jej mina nieco złagodniała.

— Nie chciałem, żebyś pomyślała, że musisz to zrobić — zacisnął swoje usta w wąską linię, patrząc na nią spod grzywki.

— Nie zrobiłabym niczego wbrew sobie — pokręciła głową, kładąc dłoń na jego policzku.

— P-przepraszam za wczoraj — powiedział cicho i niepewnie, będąc tym nieco zawstydzony. Nienawidził tego słowa.

— W porządku, tylko już nigdy więcej tak nie mów i... — zatrzymała się. — I mów mi o wszystkim, o każdym swoim problemie i potrzebie.

— Chcę zrobić to teraz — wyznał, kładąc dłonie na jej pupie, a ona cicho się zaśmiała, po czym spojrzała głęboko w jego oczy.

— Nie dzisiaj.





//

nie mogę uwierzyć, że ta książka ma już więcej gwiazdek niż „Fvck Off" zbsnsndnb

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top