||49|| ostatnie chwile

     Była już połowa czerwca, a co się z tym wiązało? MiRi oraz Jeongguk byli zmuszeni odwieźć jeszcze niczego nieświadomego SooWoo. Dziewczyna parę dni temu otrzymała wiadomość, że dom dziecka jest już w większości wyremontowany. Trwały jedynie prace wykończeniowe. Zanim jednak chłopca o tym poinformowali, postanowili trochę się naradzić i spędzić z nim ostatnie chwile w jak najlepszy sposób. 

— Dobrze, że jeszcze śpi — westchnęła MiRi, gdy po cichu przeszła razem z Jeonggukiem do pokoju dziennego, siadając na kanapie.

— Myślisz, że będzie smutny, gdy się dowie, że to już dziś wieczorem? — zapytał zaspany brunet.

— Smutny? — powtórzyła. — Przecież to jest ogromna trauma tam wrócić, Jeongguk.

— Może źle robimy, mówiąc mu o tym tak późno? Może powinniśmy byli powiedzieć mu o tym od razu? — zadał kolejne pytanie, przechodząc do kuchni.

— Komu? O czym? — usłyszeli zaspany głos uśmiechniętego chłopca.

— Um... — zająkała się, próbując ukryć swoje przerażenie. — Nieistotne.

— Powiedz, noona... — zaczął z poważną miną. — Chodzi o mnie?

— Tak — odpowiedział Jeongguk, spoglądając na swoją zdezorientowaną dziewczynę. Jego wzrok mówił „Czas najwyższy".

— O czym powinniście byli mi powiedzieć od razu? — zapytał niepewnie, patrząc raz na niego, raz na nią.

— Posłuchaj... — zaczęła MiRi, łapiąc jego dłoń.

— Mów — rozkazał, patrząc na nią przestraszony.

— Dzisiaj wracasz do domu dziecka — wyznała po chwili.

— Co? — powiedział cicho, a w jego oczach pojawiły się łzy. — Ja nie chcę. Nie chcę tam wracać — zaczął płakać.

— Wiem, kochanie, ale remont już się skończył i musisz wrócić — posadziła go na swoich kolanach, przyciągając do siebie. Delikatnie położyła swoją głowę na tej jego, patrząc na Jeongguka, którego mina była bardzo niewyraźna.

— Boję się tam być. Co jeśli takie coś znowu się powtórzy? Nawet nie wiadomo kto to zrobił ani dlaczego! — krzyknął, zanosząc się płaczem. I w tym momencie MiRi przyrzekła sobie, że Hyunjin poniesie konsekwencje swojego okropnego czynu.

— Obiecuję ci, że znajdziemy z Jeonggukiem tego, kto to zrobił i zrobimy wszystko, żeby za to odpowiedział, rozumiesz? — objęła jego twarz swoimi dłońmi, całując jego czoło.

— Co my temu komuś zrobiliśmy? — zapytał cicho, przecierając swoje zapłakane oczka.

— Nie wiem, Woo. Ale ten ktoś musi być bardzo złym człowiekiem, dlatego wyżywa się na takich niewinnych osobach — powiedziała cicho, próbując powstrzymać płacz. Po chwili obok nich usiadł również Jeongguk, przytulając się do nich.

— Naprawdę nie da się nic zrobić? — siedmiolatek zapytał z nadzieją w głosie, siadając pomiędzy parą.

— Niestety — westchnęła MiRi.

— A gdzie jest moja pamiątka? — zapytał po chwili, przypominając sobie o rzeczy, dla której zdecydował się na bieg w ogień.

— Czeka na ciebie już nowym pokoju — odpowiedziała cicho.

— Myślę, że było warto — wyznał, a oczy MiRi zaszły łzami. Jak na swój wiek Woo był naprawdę dojrzały. Był w stanie się poświecić dla każdego. Nawet dla rodziny, której nie miał i po której została mu ogromna blizna nie tylko na ciele, ale i na sercu.

— Po południu jedziemy do kina na tę bajkę, o której ostatnio nam opowiadałeś — oznajmił Jeongguk, a oczy chłopca się zaświeciły.

— Naprawdę?! — zapytał, nie dowierzając.

— Tak — uśmiechnął się, a Woo obdarował go mocnym przytulasem.

— A o której godzinie? Kupimy popcorn i colę? — pytał podekscytowany.

— O piętnastej i tak, kupimy popcorn i colę — zaśmiała się MiRi.

— Ale popcorn karmelowy? — spojrzał z nadzieją w oczach.

— No raczej — prychnęła. — Na inny bym pieniędzy nie wydała.

— Inne są do dupy.

— Co to za słownictwo? — zapytała zdziwiona,

— Uczę się od hyunga — zaśmiał się, a Jeongguk podrapał się po karku i odwrócił głowę, próbując uniknąć morderczego spojrzenia swojej dziewczyny.

//

Przed godziną czternastą skończyli jeść obiad, który ugotowała MiRi. I o dziwo wyszedł naprawdę smaczny, co graniczyło w jej przypadku z cudem.

— Idź jeszcze do toalety i będziemy jechać, bo w połowie seansu nie zamierzam wychodzić — oznajmiła MiRi, a Woo od razu wykonał jej polecenie.

Po paru minutach ubrali buty i zjechali windą na dół, kierując się do auta. W końcu ruszyli w drogę do centrum handlowego, w którym znajdowało się kino.

//

Minęło niecałe czterdzieści minut i znaleźli się w końcu w galerii. Wjechali ruchomymi schodami na odpowiednie piętro, podchodząc do kasy, w której odebrali bilety. Następnie skierowali się do innej kasy, w której zamówili duży popcorn karmelowy oraz trzy litrowe cole.

— Ale będziemy po tym latać do kibla — zaśmiał się Jeongguk, upijając łyk gazowanego napoju.

— Wytrzymam do końca seansu — zapewniła MiRi.

Po paru minutach weszli na salę, zajmując swoje miejsca.

— Mam nadzieję, że nie będzie nikogo koło nas, bo jak robiłam rezerwację, to było pusto, więc mam nadzieję, że nic się nie zmieniło — wyznała MiRi ze śmiechem, co sprawiło, że Woo i Jeongguk również się zaśmiali.

Światła powoli zaczęły gasnąć, a na ekranie wyświetlone zostały jak zwykle nudne, długie reklamy.

— Nie jedz! — upomniał Woo swoją noonę, gdy ta non stop opychała się przekąską.

— Daj mi to — rozkazał Jeongguk, wyciągając dłoń w kierunku swojej dziewczyny.

— Nie — powiedziała z pełną buzią, marszcząc brwi.

— MiRi, bo nie starczy dla nas — powiedział przez zaciśnięte zęby, przez co kobieta przed nimi obdarzyła ich dziwnym spojrzeniem.

W końcu bajka się zaczęła. Z początku było naprawdę przeciętnie, ale z czasem akcja się rozkręciła. Mniej więcej w połowie filmu Woo zaczął się wiercić.

— Przestań, bo nie mogę się na bajce skupić — upomniała go MiRi, wpychając do buzi popcorn.

— Ja też — stęknął, wzdychając.

— Czemu? — zapytała, przyglądając mu się uważnie.

— Siku mi się chce — wyznał po cichu, a MiRi się zaśmiała.

— Jeongguk, idź z nim do toalety — powiedziała, szturchając swojego chłopaka w ramię.

— Czemu ja? — zapytał pretensjonalnie, nie odrywając wzroku od ekranu.

— Bo jesteś facetem? — skrzywiła się. — Poza tym ja oglądam bajkę.

— No ja też — powiedział, wstając ze swojego miejsca. — Pobiorę na nielegalu w domu i sobie obejrzymy jeszcze raz, bo muszę znać każdy moment bajki — powiedział z uśmiechem, idąc z Woo do toalety.

Po paru minutach wrócili, ponownie zajmując swoje miejsca i upijając łyk coli.

— Taka akcja była, a wy w kiblu — zaśmiała się MiRi z satysfakcją.

— Nie żałuję, bo z damskiego akurat taka ładna dziewczyna wyszła i się do nas uśmiechnęła — powiedział z wyższością, a MiRi natychmiast stała się poważna.

— Na serio tak było? — zapytała chłopca.

— Tak, ale ty jesteś dużo ładniejsza od tej dziewczyny — zaśmiał się, gdy zobaczył wzrok Jeongguka.

— Frajer — prychnęła, powracając do oglądania bajki, która chwilę później się skończyła.

Ledwo wyszli z sali, a MiRi od razu ruszyła do toalety, z której po chwili wyszła.

— Teraz na jakiś deser, co nie? — zapytał Jeongguk,

— Tak, ale to na mieście — odpowiedziała MiRi.

//

Po około dwudziestu minutach siedzieli już w kawiarni, w której było bardzo tłoczno. Zajęli miejsca i złapali za menu.

— Może ten weźmiemy? Numer jeden — zaproponował Jeongguk.

— Ciepła kruszonka z malinami, lodami waniliowymi i polewą? — zapytała MiRi, czytając składniki deseru.

— Tak — przytaknął.

— Mi pasuje, uwielbiam maliny i kruszonkę, i lody — powiedział Woo, a MiRi się zaśmiała.

— To weź trzy razy ten deser — stwierdziła, a Jeongguk poszedł złożyć zamówienie, po czym wrócił do stolika.

— A będę mógł czasami do was przyjeżdżać? — zapytał chłopiec niepewnie.

— Oczywiście, że tak — powiedziała MiRi z uśmiechem.

Po krótkiej chwili otrzymali ładnie podany deser, za którego pałaszowanie od razu się zabrali.

— Ale dobre — przyznała MiRi, wyglądając przy tym jakby to ona miała siedem lat.

— Wiem — prychnął Jeongguk, wkładając łyżeczkę z lodem do buzi.

— To najlepszy deser jaki jadłem — powiedział Woo, którego nosek był brudny od loda.

— Zetrzyj to — zaśmiała się MiRi, pokazując mu w telefonie jak wygląda. Przy okazji wykorzystała chwilę i zrobiła mu zdjęcie, a on się roześmiał.

Siedzieli tam jeszcze niecałą godzinę, po czym zaczęli się zbierać. Wpadli jeszcze na chwilę do apartamentu po wszystkie rzeczy Woo, które mu kupili miesiąc wstecz.

I przyszedł czas na najgorszą rzecz w tym dniu.

Pożegnanie.

Jeongguk o dziwo jechał bardzo powoli do domu dziecka. MiRi doskonale wiedziała dlaczego tak było. On po prostu nie chciał się z nim rozstawać. Parę dni temu przyznał jej się do tego, że bardzo przywiązał się do chłopca, co bardzo ją ucieszyło.

W końcu dojechali na miejsce. Przed głównym wejściem czekała już staruszka, która miło przywitała całą ich trójkę.

— Gdzie zanieść walizki? — zapytał Jeongguk.

— Najpierw prosto, później w prawo po schodach na pierwsze piętro, pokój numer osiem — wytłumaczyła staruszka, a brunet udał się do odpowiedniego pokoju.

— Kupiliśmy mu trochę ubrań, jakieś buty i zabawki. Jeśli moglibyśmy jeszcze jakoś mu pomóc, to proszę do mnie zadzwonić, a ja zobaczę co da się zrobić — powiedziała MiRi z uśmiechem, gładząc staruszkę po ramieniu.

— Dziękuję za waszą pomoc — kobieta uśmiechnęła się wdzięcznie.

Po chwili Jeongguk przyszedł z powrotem.

— Żegnaj się już, Woo, bo musisz zobaczyć swój nowy pokój i się rozpakować — oznajmiła staruszka, a chłopiec podszedł do MiRi, która uklękła obok niego i mocno go przytuliła. Następnie podszedł do Jeongguka, który wziął go na ręce i mocno w siebie wtulił.

Gdy chłopiec już stał na ziemi, spojrzał na nich smutnymi oczami.

— Mam nadzieję, że teraz będzie dobrze — westchnął.

— Będzie na pewno — zapewniła go MiRi.

— Dziękuję, że tyle mi daliście i, że wzięliście mnie na tak długi czas do siebie — powiedział cicho.

— Nie musisz dziękować, wiesz? — złapała jego małą rączkę.

— K-kocham was — wyznał.

— My ciebie też — odpowiedział szybko Jeongguk, czym bardzo zadziwił ich dwójkę.

Po chwili chłopiec wszedł do środka razem ze staruszką.

A MiRi od razu wtuliła się w Jeongguka.





//

3/4

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top