||48|| grill

Minęły trzy tygodnie od dnia, w którym MiRi i Jeongguk wzięli SooWoo do siebie. Była już końcówka maja, a pogoda była świetna, dlatego para postanowiła zrobić grilla w domu na obrzeżach miasta. Zaprosili na niego również resztę chłopaków oraz HyeRę, aby MiRi nie była jedyną dziewczyną w towarzystwie ośmiu chłopaków. Poza tym obie bardzo się polubiły i doskonale rozumiały, a HyeRa od niedawna była w związku z Yoongim, także koniecznie musiała znaleźć się na tym spotkaniu.

— Kto będzie stał i pilnował tego wszystkiego? — zapytała MiRi, wskazując na zamarynowane mięso.

— Ty — odpowiedział Jeongguk żartem.

— W takim razie nie będziemy mieli co jeść — wzruszyła ramionami.

— Czas najwyższy nauczyć się gotować, skarbie — powiedział z przekąsem, ostatecznie rozpalając grilla.

— Rok temu mówiłeś, że nie muszę, bo to ty będziesz dla nas gotować i co? — wytknęła mu język, a on zmarszczył brwi. — Gdzie Woo? — zapytała, gdy nie znalazła chłopca nigdzie w zasięgu swojego wzroku.

— Z Jiminem się bawi — powiedziała HyeRa, stawiając na stole napoje oraz alkohol.

MiRi usłyszała krzyk Jimina, który właśnie uciekał przed chłopcem po ogrodzie. Woo w rękach trzymał duże wiaderko z wodą, co zapewne było powodem, dla którego Jimin zdecydował się na rzucenie w bieg.

— Weźcie go ode mnie! — krzyknął starszy, okrążając krzak.

— Baw się, nie pierdol! — krzyknął Yoongi, siadając w wygodnej pozycji na krześle. 

     Po chwili czarne włosy Jimina były cale mokre łącznie z górną częścią koszulki. Zmarnowany usiadł przy stole, a obok niego Woo.

— Ale nie gniewaj się — powiedział chłopiec ze śmiechem.

— Zemszczę się — zagroził Jimin, poprawiając swoje włosy.

— Jest gorąco, także czekam — zaśmiał się młodszy, mówiąc wyzywająco.

MiRi usiadła na wolnym miejscu obok małego chłopca, gładząc go dłonią po plecach.

— Jak tam noga? Nie boli cię po tym bieganiu? — zapytała z troską w głosie, nachylając się nad nim.

— Wszystko jest dobrze, noona — powiedział z szerokim uśmiechem.

— Chce ktoś chleb z grilla? — zapytał Jeongguk, przewracając mięso.

— Ja! — MiRi i HyeRa krzyknęły w tym samym czasie, śmiejąc się po chwili.

— Jesteście dziwne — stwierdził Hoseok ze śmiechem, robiąc coś na telefonie.

— Chleb z grilla jest zajebisty, Hobi — powiedziała MiRi, patrząc na niego spod rzęs.

— Mięso, kochana, mięso — poruszył brwiami, a gdy zauważył na sobie wściekły wzrok Jeongguka, natychmiast przybrał normalną postawę.

— Jak tam młody? Od września do szkoły, co? — zaczął temat Namjoon.

— Niestety — westchnął, a inni zaczęli się śmiać.

— Gotowy jesteś? — zadał kolejne pytanie.

— Nie — zaśmiał się, poprawiając swoje włosy.

— Dobra, żryjcie — odezwał się Jeongguk, stawiając na stole miskę z grillowanym mięsem.

— Ogarnij się — upomniała go MiRi, wskazując wzrokiem na chłopca.

— Ty się ogarnij — fuknął. — Co ty myślisz, że on takich słów na co dzień nie słyszy?

— Słyszy, ale poniekąd ma cię za swój autorytet, dlatego nie ucz go takich rzeczy — wywróciła oczami, przypominając sobie rozmowę z Woo, gdy któregoś dnia odwiedzili go w szpitalu.

— Spokojnie, noona — odezwał się chłopiec. — Niech hyung mówi jak chce.

— Nie broń go — wyszeptała, a Jeongguk zaśmiał się pod nosem.

— Wkurza mnie ten plaster — wyznał Woo. — Niewygodnie mi się siedzi.

— Musisz wytrzymać jeszcze tydzień i zobaczymy co lekarz powie — pogłaskała jego głowę. — Chcesz coś zjeść?

— Tak, mięso — oblizał usta.

— No to masz — powiedziała, nakładając jedzenie na jego talerz.

— Tylko się zabezpieczajcie — powiedział Seokjin do Yoongiego i HyeRy, gdy blondyn muskał jej szyję.

— Ja pierdole — zaśmiała się HyeRa, odpychając od siebie Yoongiego.

— A co to znaczy? — zapytał Woo, a Seokjin poczuł się bardzo niezręcznie, co wywołało śmiech wśród reszty dorosłych.

— Wiesz, Woo... to znaczy, że gd- — zaczął, jąkając się, ale jego wypowiedź została przerwana przez Jeongguka.

— Młody, chodź w piłkę pograć — powiedział, po czym wstał od stołu, wpychając do buzi dużą łyżkę sałatki.

— A gdzie są bramki? — zapytał chłopiec, idąc za brunetem.

— W garażu — odpowiedział, po czym wyjął z kieszeni klucze od wspomnianego miejsca. Wszedł do środka i po chwili wrócił z jedną, dość dużą, bramką.

— Kto pierwszy stoi? — zapytał siedmiolatek.

— Ja, bo boję się, że jeszcze przez przypadek za mocno kopne, a piłka źle poleci — wyjaśnił, stając w odpowiednim miejscu.

— Dawaj młody! — krzyknął Jimin, co zmotywowało chłopca. Wziął krótki rozbieg i mocno kopnął piłkę tą w pełni zdrową nogą. Ku zaskoczeniu prawdopodobnie każdego, piłka wpadła do bramki.

— Dobrze, Woo! Ograj chuja! — krzyknął Yoongi z uśmiechem, a MiRi postanowiła już więcej nie zwracać uwagi na słownictwo innych.

— Widzisz, hyung — powiedział Woo dumnie. — Teraz ja stoję — powiedział stanowczo, zamieniając się pozycjami z milczącym Jeonggukiem. Nie umiał i nienawidził przegrywać. Nawet z dzieckiem.

      Jeongguk również wziął mały rozbieg i kopnął piłkę z dużą siłą, przestrzelając nad bramką.

— Kurwa — warknął.

— Widzisz, hyung, jestem lepszy — powiedział Woo dumnie z uśmiechem.

— No i chuj, zaraz nie będziesz! — krzyknął zdenerwowany, dopiero po chwili rozumiejąc, co właśnie zrobił. W dużych, czarnych oczach Woo pojawiły się łzy, dlatego od razu podbiegł do MiRi, wtulając się w nią. Dziewczyna posłała swojemu chłopakowi wściekłe spojrzenie.

— Zostaniesz na chwilę z nimi, a ja pójdę porozmawiać z Jeonggukiem, dobrze? — spojrzała na niego smutno, sadzając na swoim miejscu. Chłopiec wytarł łzy, kiwając delikatnie głową na „tak".

      Szarpnęła za rękę Jeongguka, wchodząc z nim do domu.

— Czy ty jesteś, kurwa mać, niepoważny? — zapytała przez zaciśnięte zęby. — To była tylko głupia gra, do cholery. On jest jeszcze dzieckiem, a ty zamiast cieszyć się razem z nim, to wielce obrażony wykrzykujesz takie rzeczy? — prychnęła.

— Poniosło mnie — przyznał, wypychając policzek językiem.

— Wszyscy zauważyliśmy — parsknęła, przyglądając się mu uważnie.

— Ale doskonale wiesz, że ja nienawidzę przegrywać — zmarszczył delikatnie brwi, próbując się usprawiedliwić.

— A, no tak. To zupełnie zmienia postać rzeczy. Biedny Jeonggukie przegrał z siedmioletnim chłopcem, dlatego wydarł na niego mordę. Całkowicie zrozumiałe — powiedziała z przekąsem, a on spojrzał na nią nieodgadnionym wzrokiem.

— Przestań — powiedział pod nosem.

— Nie musisz go lubić, rozumiesz? — podeszła nieco bliżej, robiąc pauzę, gdy usłyszała z podwórka donośny śmiech chłopca, na który sama delikatnie się uśmiechnęła. — Ale przynajmniej nie sprawiaj mu przykrości, bo już wystarczająco jest pokrzywdzony przez życie.

— Ale ja go lubię... — wyznał, zaciskając wargi. — Przepraszam.

— Ale ty nie przepraszaj mnie, tylko go. Nie na mnie się wydarłeś — parsknęła.

— Ale cię zawiodłem.

— Och, nie posraj się przypadkiem — westchnęła. — Nie użalaj się teraz, tylko idź go przeprosić — rozkazała. — On naprawdę bardzo cię lubi, wiesz? A ten krzyk na pewno sprawił mu ogromną przykrość.

— Wiem — przytaknął zawstydzony. Podszedł bliżej MiRi, przytulając się do niej. — No też się przytul — rozkazał, gdy nie czuł na sobie jej dotyku. Dziewczyna wywróciła oczami, ostatecznie wykonując jego rozkaz.

     Po chwili wyszli na zewnątrz. Zapanowała cisza, a Jeongguk uklęknął przy chłopcu, który aktualnie nie miał prawdopodobnie ochoty na niego patrzeć.

— P-przepraszam — powiedział, mimo że było mu ciężko. Nienawidził używać tego słowa.

— Jesteś beznadziejny — skomentował Yoongi, słysząc jakże wylewne przeprosiny swojego przyjaciela. Jeongguk wywrócił oczami, biorąc Woo na swoje ręce.

— Przepraszam — powiedział z większą pewnością siebie w głosie, dodając jeszcze uśmiech oraz całusa, na co reszta towarzystwa się uśmiechnęła.

— Pograjmy wszyscy w nogę — powiedział Jimin, wstając ze swojego miejsca.

— Ja z MiRi posiedzimy — odezwała się HyeRa.

— Skoro nawet ja się ruszyłem, to ty też musisz, kochanie — powiedział Yoongi, czekając na to, aż jego dziewczyna wstanie z krzesła. W końcu to zrobiła. MiRi również.

     Wszyscy znaleźli się na prowizorycznym boisku, jakim była po prostu trawa. Jeongguk doniósł drugą bramkę i powoli zaczęli dobierać się w drużyny.

— Ja i Woo razem — powiedział stanowczo Jeongguk, łapiąc uśmiechniętego chłopca za małą rączkę.

— Ja, HyeRa i Jimin razem — oznajmiła MiRi, łapiąc obie wspomniane osoby za rękę.

— A my? — zapytal Hoseok, udając oburzonego.

— Przyjdźcie do kogo chcecie — odpowiedziała MiRi.

— Gdyby nie fakt, że jest tu Woo, to nigdy w życiu bym do tej drużyny nie dołączył — oznajmił Yoongi.

— Dlaczego ty mnie ciągle tak ciśniesz? — zapytał zdezorientowany Jeongguk.

— Śmiesznie jest — odpowiedział Yoongi ze śmiechem, klepiąc przyjaciela po ramieniu. Do ich drużyny doszedł również lekko już wstawiony Namjoon.

— Z chęcią poszedłbym do nich, ale nie chcę zostawiać Jimina i Seokjina z dwiema dziewczynami — westchnął Hoseok, mówiąc żartobliwie, co wzbudziło w nich dwóch ogromne oburzenie.

— Jeszcze dzięki nam wygracie — prychnęła HyeRa.

— Coś mi się wydaje, że przegracie — odezwał się Yoongi, robiąc swojej dziewczynie na złość.

— Celibat — powiedziała z uśmiechem.

— A co to celibat? — zapytał Woo, na którego pytanie wszyscy się roześmiali.

— Po prostu zacznijmy grać — odezwał się Seokjin, stając na bramce w swojej drużynie. W przeciwnej natomiast na bramce stał Yoongi, ponieważ nie chciało mu się biegać i czuł się naprawdę dobrze oraz pewnie na tej pozycji.

     Mecz się rozpoczął. Woo radził sobie z piłką naprawdę bardzo dobrze. Dziewczyny również, ale nie tak dobrze jak on czy którykolwiek z chłopaków.

— Zdechnę — powiedziała po parunastu minutach zziajana MiRi, stając w miejscu. Przymknęła na chwilę oczy, odchylając głowę do tylu.

— MiRi! — usłyszała swoje imię, ale nim się spostrzegła, było już za późno. Dostała piłką od swojego chłopaka w pierś. Nachyliła się nieco do przodu, śmiejąc się i płacząc z bólu jednocześnie.

— Ty gnoju — wyszeptała ze śmiechem, gdy do niej podszedł i objął ją w talii.

— Przepraszam — powiedział również ze śmiechem, przyciągając ją do siebie.

     Po chwili gra była kontynuowana, a MiRi zaprzysięgła sobie, że się zemści. Cały czas starała się być przy piłce, co średnio jej się udawało, ale gdy już jednak, to oczywiście przypadkiem piłka leciała w stronę Jeongguka. I w końcu się udało. Po wielu nieudanych próbach zemsta nadeszła. Jeongguk wymienił się szybko z Yoongim i teraz to on stał na bramce, gdy akurat MiRi miała zamiar strzelić do bramki. Wtedy chciała faktycznie trafić gola, ale całkowicie przypadkiem jej plan się powiódł, a Jeongguk dostał w krocze. Siła jej kopnięcia kompletnie nie równała się z tą jego, ale jednak zawsze coś.

— Och, skarbie — powiedziała, udając przerażoną, kiedy to Jeongguk zgiął się w pół, automatycznie łapiąc za obolałe miejsce.

— Nie było warto celować w jej cycki — zaśmiał się Jimin, klepiąc Jeongguka po plecach.

— Ale to nie było celowo — Jeongguk ledwo wykrztusił z siebie to zdanie.

— Ta, ta — zaśmiał się czarnowłosy.

— Nie śmiej się — warknął brunet, spoglądając na przyjaciela spod byka. — Męska solidarność.

— Wypierdalaj mi z tym — powiedział z obrzydzeniem, nie mogąc opanować swojego śmiechu.

— Wstawaj, stary — powiedział Namjoon, jako jedyny podając mu pomocną dłoń. Jeongguk ponownie stał na bramce.

— Zemszczę się niedługo, MiRi — zagroził, unosząc jedną brew w górę.

     Mecz toczył się jeszcze dobre kilkanaście minut. Zakończyli grę, gdy zaczęło się porządnie ściemniać. Ostatecznie gra zakończyła się wygraną dla drużyny, w której były dziewczyny.

— Przegrałeś po raz drugi i to w dodatku za drugim razem z dziewczynami. Musisz czuć się teraz okropnie, co? — powiedziała MiRi z przekąsem.

— Nie gadam z tobą — powiedział stanowczo.

— Za co jesteś zły? Za to, że przegrałeś czy za zemstę? — zaśmiała się, a chłopak puścił jej wściekłe spojrzenie. — Oj, nie gniewaj się — przytuliła go, wciąż się śmiejąc.

— Jak mam się nie gniewać? To boli jak cholera — powiedział niskim głosem, chowając grilla do garażu.

— A mnie boli cycek i w dodatku jestem przed okresem, więc boli jeszcze bardziej — powiedziała oburzona, rzucając okiem, czy Woo dalej bawi się z Jiminem i okazało się, że tak.

— No trudno — wzruszył ramionami. — Jesteśmy kwita.

— Więc się nie gniewaj, dobrze? — podeszła bliżej, łapiąc za jego ramię.

— Dobrze, ale wiedz, że będziesz musiała jakoś ukoić ból.

— Jak? — parsknęła. — Przecież jest u nas Woo.

— Ale kto powiedział, że teraz? — zaśmiał się. — Niedługo, MiRi. Niedługo.





//

2/4

następny rozdział pojawi się około godziny 18

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top