||45|| groźby
Po intensywnym stosunku seksualnym oraz porządnym prysznicu MiRi położyła się ponownie w łóżku. Wtedy do łazienki skierował się Jeongguk, a ona podjęła próbę zaśnięcia, ponieważ była bardzo zmęczona. Przymknęła oczy, uśmiechając się odruchowo, gdy w swojej głowie przywróciła wspomnienia sprzed około półgodziny. Czuła się naprawdę cudownie. Jej chłopak osiągnął zamierzony przez siebie cel - zapomniała o wszystkich przykrych wydarzeniach, które miały ostatnio miejsce w jej życiu. Ale jej spokój został zakłócony przez powiadomienie o nowej wiadomości, która przyszła na jej telefon. Leniwie wyciągnęła rękę, macając cały stolik nocny w celu znalezienia urządzenia. W końcu jej się udało. Jej oczy od razu się powiększyły, a uczucie senności gdzieś uleciało.
Od: Hyunjin
Nie uda Wam się, dziwko.
Skoro nie chciałaś być szczęśliwa ze mną, to z nim nie będziesz tym bardziej.
Odbiorę Ci wszystko i wszystkich, którzy sprawiają, że się uśmiechasz, rozumiesz?
Tylko poczekaj trochę.
Wszystko i wszystkich, pamiętaj.
— Jeongguk — powiedziała cicho przerażona, zasłaniając buzię swoją zimną dłonią.
Natychmiast wstała z łóżka i podbiegła pod drzwi łazienki.
— Jeongguk, wpuść mnie! — krzyknęła, a jej głos brzmiał bardzo niespokojnie. Chłopak podszedł do drzwi, które po chwili się otworzyły. MiRi natychmiast weszła do środka, podając chłopakowi swój telefon, omal nie wypuszczając go z drążącej dłoni. Jeongguk uważnie przeczytał każdą wiadomość, po czym uniósł swój wzrok znad urządzenia.
— Czy go pojebało do reszty, żeby zacząć ci grozić? — parsknął, trzymając swoje ręce na biodrach, na których trzymał się ręcznik.
— Boję się — wyznała, obgryzając z nerwów skórki. Jeongguk podszedł do niej, zabierając jej rękę od ust. Zamknął ją w swoim ciepłym uścisku. Delikatnie pocałował czubek jej głowy, na której oparł również tę swoją.
— Dopóki jesteśmy razem, nic ci nie grozi — powiedział opanowanym głosem.
— Wszystko i wszystkich, rozumiesz, Jeongguk? — odsunęła się od niego, powtarzając treść wiadomości od nieobliczalnego byłego. — Tu nie chodzi tylko o ciebie. On chce skrzywdzić jeszcze kogoś, tylko nie mam pojęcia kogo.
— Przestań. Jestem prawie pewien, że nic nikomu nie zrobi i tylko po prostu chciał cię nastraszyć — wzruszył ramionami, próbując się do niej zbliżyć, ale ona zwinnie się odsunęła.
— Ja byłam pewna, że nigdy w życiu nie podniósłby ręki na kobietę, a tymczasem zobacz z czym teraz chodzę — wskazała palcem na rany, które widniały na jej twarzy. — On jest zdolny do wszystkiego, rozumiesz? Jestem pewna, że jest po prostu niezrównoważony.
— Ale kogo miałby niby skrzywdzić? — parsknął.
— Ciebie — odpowiedziała stanowczo.
— Jestem od niego silniejszy — odparł dumnie.
— W walce z nim nie chodzi tylko o siłę. Chodzi również o spryt i mądrość — powiedziała po chwili.
— Wszystkie te cechy mam — zażartował, ale dziewczynie nie było w tej chwili ani trochę do śmiechu i bardzo irytował ją sposób, w jaki Jeongguk podchodził do całej sprawy, która wydawała się być bardzo poważna.
— Co, jeśli skrzywdzi chłopaków? W końcu wywołują na mojej twarzy uśmiech — zapytała po chwili zastanowienia.
— A wie w ogóle o ich istnieniu?
— Jest tak zdeterminowany, że z łatwością mógł się dowiedzieć. Zwłaszcza, że należy do was MiKi, która przypomnę ci, że jest jego siostrą — powiedziała ze złością, ale i strachem w głosie.
— Ta szmata... — wywrócił oczami. — Posłuchaj mnie — westchnął, łapiąc jej dłonie. — Poczekamy i zobaczymy czy faktycznie coś zrobi, aczkolwiek nie wydaje mi się. Idź się położyć i spróbuj zasnąć, a ja się umyję i niedługo do ciebie przyjdę.
— Dobra — westchnęła, puszczając mu smutne spojrzenie.
— Nie martw się, bo wszystko będzie dobrze — dodał, a ona powoli wyszła z łazienki i skierowała się do sypialni.
Położyła się na dużym łóżku, pozostając odkryta. Przez całe to zajście zrobiło jej się tak gorąco, że gdyby jeszcze się przykryła, to by się dosłownie zagotowała. Przymknęła oczy i spróbowała zasnąć, ale zdało się to dosłownie na nic. Wszystkie jej myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół gróźb. Bardzo się bała o Jeongguka oraz osoby, które ewentualnie mogły zostać skrzywdzone, mimo że nikt konkretny nie przychodził jej na myśl.
Po kilkunastu minutach w sypialni zjawił się również Jeongguk. Powoli i po cichu przeszedł przez pokój, kładąc się do łóżka. Nachylił się nad dziewczyną w celu sprawdzenia czy śpi.
— Nie śpię — powiedziała cicho.
— Och, MiRi — westchnął, przyciągając ją do siebie.
— Przejebane ze mną masz — stwierdziła.
— Nie — od razu zaprzeczył.
— Jeżeli coś ci się stanie... — zatrzymała się, biorąc głęboki wdech. — To wyrządzę mu prawdziwe piekło na ziemi.
— Moja dziewczynka — wymruczał Jeongguk, uśmiechając się pod nosem. — Potrafiłabyś być aż tak bezwzględna?
— Oczywiście, że nie — odpowiedziała. — Ale musiałabym się nauczyć.
— Ale nie będziesz musiała, bo nic nikomu się nie stanie, rozumiesz? — mówił spokojnym głosem.
— Chcę rozumieć, Jeongguk — usiadła, zapalając małą lampkę nocną.
— Zgaś — powiedział z delikatną chrypką w głosie.
— Nie — powiedziała stanowczo. — Daj mi papierosa.
— Nie ma mowy — zaśmiał się, poprawiając swoje włosy.
— Daj — powtórzyła przez zaciśnięte zęby.
— Nie będziesz palić, MiRi — odpowiedział stanowczo.
— Nie chcę palić. Chcę zapalić sobie tylko raz — sprostowała.
— Moja odpowiedź w dalszym ciągu brzmi „nie" — położył dłoń na jej udzie, ale ona od razu wstała i skierowała się do łazienki, ponieważ to tam ostatni raz widziała opakowanie papierosów.
— MiRi! — krzyknął, od razu idąc za nią, ale okazało się, że był za wolny. Dziewczyna zamknęła się na klucz w łazience, odpalając papierosa. Od razu mocno się zaciągnęła, nawet przy tym nie kaszląc. Uchyliła delikatnie okno, przez które strzepywała popiół. Nie zwracała w ogóle uwagi na krzyki swojego chłopaka oraz głośne pukanie, a wręcz walenie, do drzwi.
Gdy była już przy końcówce szkodliwej używki, drzwi zostały otwarte przez Jeongguka. Użył do tego noża, który właśnie trzymał w dłoni. Od razu szybkim krokiem podszedł do MiRi, zabierając jej papierosa. Zgasił go pod wodą w kranie i wyrzucił na zewnątrz.
— Nie rób tego nigdy więcej — powiedział jednocześnie zdenerwowanym, jak i troskliwym głosem. Złożył pocałunek na jej ustach, na których było czuć posmak miętowych papierosów.
— Chciałam tylko ten jeden raz, żeby jakoś się odprężyć — wyjaśniła cicho, spuszczając głowę.
— Idziemy — oznajmił, podnosząc ją i przekładając sobie przez ramię, co wywołało mały uśmiech na jej twarz.
Ostrożnie położył ją na łóżku, po czym zawisł nad nią. Spojrzeli sobie w oczy, po czym Jeongguk czule ją pocałował. Trwało to jeszcze chwilę, aż w końcu chłopak położył się obok niej.
— Dobranoc — wyszeptał.
— Dobranoc — odpowiedziała, wtulając się w niego, aby poczuć się bezpieczniej.
— Kocham cię i pamiętaj, że ten frajer nie jest w stanie nas w żaden sposób rozdzielić — dodał po chwili, a MiRi poczuła jak bardzo chciało jej się wtedy płakać.
//
Obudzili się w południe, a właściwie to obudził ich dzwoniący telefon MiRi. Dziewczyna była tak zaspana, że nawet nie zwróciła uwagi na to, kto dzwonił.
— Halo? — powiedziała zaspana, spoglądając na budzącego się Jeongguka. — Tak, MiRi, ale o co chodzi? — zmarszczyła brwi, słuchając co jej rozmówca, a właściwie rozmówczyni, ma do powiedzenia. — Co?! — zapytała głośniej, natychmiast się rozbudzając. — D-dobrze, będę niedługo — oznajmiła drżącym głosem, próbując powstrzymać płacz, którym wybuchnęła od razu, gdy tylko się rozłączyła.
— Co się dzieje, MiRi? — zapytał zmartwiony Jeongguk.
— To wszystko jego wina — wydukała, zanosząc się płaczem.
— O czym ty mówisz? — zmarszczył brwi.
— W domu dziecka był pożar. Woo leży w szpitalu w ciężkim stanie i czeka na operację.
//
dawno żadnej dramy nie było coXD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top