||44|| wynagrodzenie za cierpienie
— Zbieraj się — usłyszała po chwili głos swojego chłopaka. — Jedziemy do szpitala.
— Jeongguk, piłeś. Nie ma opcji, że będziesz prowadzić — MiRi przypomniała mu o tym istotnym fakcie, o którym ostatnio zapomnieli.
— Cholera — powiedział pod nosem. — Yoongi nie pił. On na pewno nas zawiezie — powiedział z uśmiechem, rozglądając się dookoła w celu odnalezienia przyjaciela. Jednakże zdało się to na nic.
— I co teraz? — zapytała, powoli wstając, ale chłopak kompletnie zignorował jej pytanie.
— Widzieliście gdzieś Yoongiego? — swoje pytanie skierował do grupki przyjaciół.
— Ta, poszedł z HyeRą — zaśmiał się Jimin, a Jeongguk doskonale zrozumiał przekaz.
— Któryś z was nie pił? Muszę jechać z MiRi do szpitala — mówił zmarnowany z ogromną nadzieją w głosie.
— Ja — odezwał się Hoseok, od razu kierując się do wyjścia, co zrobiła również para, tyle że wolniej. MiRi nie czuła się wystarczająco dobrze. Kręciło jej się w głowie, bolała ją okolica oka oraz nos, dlatego Jeongguk cały czas był przy niej i ją podtrzymywał, aby przypadkiem nie zemdlała.
Wsiedli do auta. Hoseok kierował, a Jeongguk i MiRi siedzieli z tyłu.
— Porozmawiam z nią — powiedział stanowczo.
— Dobrze, stary! — wtrącił się przyjaciel, na którego słowa MiRi słabo się uśmiechnęła.
— To nie ma sensu — stwierdziła. — I tak będzie w tobie wielce zakochana i za wszelką cenę będzie próbowała nas rozdzielić.
— Porozmawiam z nią w taki sposób, że nie będzie — położył swoją dłoń na jej policzku, składając pocałunek na jej drżących z emocji ustach.
— To tak cholernie boli — stęknęła w związku z bólem już wcześniej zranionego łuku brwiowego.
— Wiem, skarbie — wyszeptał, splatając ich palce u rąk ze sobą. — Niedługo będziemy w szpitalu i tam ci pomogą — uśmiechnął się słabo.
//
Po licznych korkach i czekaniu na przeklętych światłach w końcu dotarli do celu.
— Dzięki, stary — powiedział Jeongguk, pomagając wysiąść swojej dziewczynie z auta. — Wracaj na imprezę. Do domu wrócę z MiRi taksówką — oznajmił, uśmiechając się słabo. Całe to jego zachowanie było tak bardzo do niego niepodobne.
— W razie czego dzwoń, bo dla mnie to żaden problem — krzyknął Hoseok przez otwarte okno, po czym odjechał.
— Chodź — powiedział Jeongguk, cały czas trzymając MiRi za rękę.
— Boję się, że będzie boleć — wyznała, gdy weszli do środka budynku.
— Poboli i przestanie — wzruszył ramionami, a MiRi nieco się oburzyła.
— Pomogłeś fest, mordo — powiedziała z przekąsem, starając się zapomnieć o bólu oraz narastającym stresie.
— Mordo? — skrzywił się. — Powinnaś powiedzieć do mnie „Oppa".
— Nigdy tak do ciebie nie mówiłam, także nie rozumiem sensu twojej wypowiedzi— usiadła na wolnym krzesełku.
— Obiecuję, że gdy wrócimy do domu, to wynagrodzę ci wszystkie te krzywdy i ból — wyszeptał do jej ucha, delikatnie je muskając. MiRi chciała już w jakiś sposób zareagować, coś odpowiedzieć, ale zauważyła wtedy, że nie ma kolejki przy rejestracji, dlatego od razu poinformowała o tym chłopaka. Ten natychmiast podszedł do młodej kobiety stojącej za ladą i zajął się wszystkim.
— I co? — zapytała, gdy wrócił i uklęknął obok niej.
— Zaraz przyjmie cię lekarz — uśmiechnął się, kładąc dłoń na jej udzie.
Po paru minutach starszy pan podszedł do nich i rozkazał podążać za sobą. Znaleźli się w małym pomieszczeniu. MiRi usiadła na wygodnym fotelu, a lekarz zaczął oglądać jej ranę bardzo podejrzliwie.
— Skąd te rany? — zapytał chłodnym głosem, puszczając Jeonggukowi nieprzyjemne spojrzenie.
— Byłam na imprezie i pobiłam się z taką dziewczyną — MiRi odpowiedziała od razu, widząc wzrok lekarza.
— W takim razie musiała być bardzo silna, bo rana na łuku brwiowym jest naprawdę duża i poważna — stwierdził, przygotowując odpowiednie przyrządy do szycia. MiRi została odpowiednio przygotowana, a gdy lekarz miał zacząć zakładanie szwów, dziewczyna mocno ścisnęła dłoń swojego chłopaka.
Po paru minutach było już po wszystkim, a MiRi odetchnęła z ulgą. Para podziękowała mężczyźnie, wychodząc z gabinetu.
— Zadzwonię po taksówkę — oznajmił Jeongguk, wyjmując swój telefon z kieszeni.
Czekali przez chwilę na taksówkarza, po czym wyruszyli w ciszy do domu.
//
Po półgodzinie znaleźli się na miejscu. Zapłacili za przewóz i weszli do środka domu. MiRi natychmiast pobiegła do łazienki, chcąc zobaczyć jak teraz wygląda. Stanęła przeciwko lustra, przyglądając się samej sobie. Siniak wokół oka wyglądał okropnie, a jakby tego było mało, to pojawiło się również kilka popękanych naczynek. Jej nos wyglądał dobrze, ponieważ lekarz przy okazji go zdezynfekował. Szycie na łuku brwiowym od razu rzucało się w oczy, ale na pewno wyglądało to teraz estetyczniej aniżeli wtedy, gdyby zdecydowała się na zostawienie otwartej rany, co byłoby swoją drogą bardzo nieodpowiedzialne.
Po chwili w łazience zjawił się również Jeongguk, który wyglądał naprawdę bardzo przystojnie. Podszedł bliżej swojej dziewczyny, stając za nią i kładąc swoje dłonie na jej biodrach.
— Wyglądam okropnie — stwierdziła, wzdychając.
— Wyglądasz pięknie — złożył długi, mokry pocałunek na jej karku, co sprawiło, że poczuła w brzuchu motylki.
— Same problemy — dalej narzekała.
— Skończ w końcu — powiedział stanowczo, sadzając ją na blacie umywalki. Nie reagowała w żaden sposób, ponieważ była bardzo zaskoczona jego zachowaniem.
Jeongguk położył swoje dłonie na udach dziewczyny i zaczął je delikatnie masować, następnie błądząc nimi po całym jej ciele. Wpił się gwałtownie w jej usta, całując bardzo subtelnie, delikatnie. Powoli zaczęło brakować im tchu, dlatego przerwali pieszczotę, wpatrując się przez chwilę w swoje ciemne, błyszczące oczy. W pewnym momencie Jeongguk zaśmiał się nerwowo, robiąc mały krok w tył.
— Co? — zapytała niezrozumiale, przyglądając się mu uważnie. Chłopak przez chwilę się zawahał, ale ostatecznie podszedł do niej bardzo blisko, nie pozostawiając między nimi praktycznie żadnej wolnej przestrzeni. Bardzo ją to skrępowało, ponieważ już od bardzo dawna nie była z żadnym chłopakiem tak blisko.
— Zamierzam dać ci dzisiaj trochę szczęścia i przyjemności — uśmiechnął się półgębkiem, łapiąc za jej dłoń, którą położył na swoim kroczu. MiRi była w stanie wyczuć jak jego członek pulsuje przez materiał jeansów. Uniosła swój wzrok, patrząc teraz wprost na twarz Jeongguka, który przygryzał delikatnie wargę. Przełknął powoli ślinę i również spojrzał na twarz swojej dziewczyny, która po chwili wpiła się w jego usta.
Prawdę mówiąc, to nie wiedziała czy dobrze robi. Stosunek płciowy to poważna sprawa, a już w szczególności dla niej. Dziewicą już co prawda nie była, ale swojego pierwszego razu woli nie pamiętać i tak właściwie, to faktycznie niewiele z niego pamięta. Nie był on nawet na serio - był z przypadku. A za chwilę miała przeżyć swój prawdziwy pierwszy raz i to w dodatku z chłopakiem, którego kocha i którego zna doskonale, a przynajmniej tak jej się na chwilę obecną wydaje.
Jeongguk pozbył się z niej swojej bluzki, którą ta wcześniej sobie pożyczyła. Zaczął gładzić delikatnie jej ramię, wciąż pieszcząc jej usta. Po chwili jednak przeniósł swoje pocałunki na jej szyję, obojczyki oraz dekolt. W tych mniej widocznych miejscach pozostawił po sobie nie za duże, ale intensywne, malinki.
Po chwili bez bluzki został również on. MiRi postanowiła odważyć się na coś więcej i teraz to ona zaczęła całować jego szyję, obojczyki oraz klatkę piersiową. Również pozostawiła po sobie kilka, a nawet kilkanaście, krwistych śladów. Jeden z nich znalazł się również blisko zapięcia od spodni, pod pępkiem, co sprawiło, że chłopak podniecił się jeszcze bardziej.
Złapał ją za uda pod pupą i skierował się z nią do ich sypialni, w której było ciemno. Jedyne światło, jakie tam wpadało, to to, które pochodziło od ulicznych latarnii oraz okrągłego księżyca, który widniał na granatowym, gwiaździstym niebie.
Rozebrali się wzajemnie już niemal do końca, pozostawiając na sobie jedynie bieliznę. MiRi pchnęła Jeongguka na łóżko, próbując grać pewną siebie. W rzeczywistości bała się tego, co ma za chwilę nadejść. I zapewne gdyby nie fakt, że przechodzi teraz przez bardzo trudny dla niej okres w życiu oraz, że zadano jej tyle bólu i ran, to na pewno by się na seks tak szybko nie zgodziła. Ale chciała otrzymać, jak i dostarczyć trochę przyjemności sobie i swojemu chłopakowi. Chciała chociaż na chwilę się odprężyć i skupić tylko i wyłącznie na cudownych chwilach uniesienia. Nie chciała być wiecznie negatywnie do wszystkiego nastawiona.
— Skończył ci się już okres, prawda? — zapytał, przypominając sobie o tym istotnym fakcie.
— Gdyby mi się nie skończył, to to wszystko nie zaszłoby tak daleko — odpowiedziała spokojnym głosem, siadając okrakiem na kroczu chłopaka, przez co ten cicho jęknął. Najwyraźniej był bardzo usatysfakcjonowany jej odpowiedzią, ponieważ od razu przekręcił ich tak, że teraz to ona była pod nim.
Jeongguk przesunął jej majtki delikatnie w bok i już miał zamiar wsadzić w nią swój palec, kiedy to ona szybko złączyła nogi. Chłopak spojrzał na nią pytająco.
— N-nie musisz — zająkała się.
— Aż tak cię podniecam? — zaśmiał się, zadając retoryczne pytanie, którym ją zawstydził. Przybliżył się nieco do jej twarzy, patrząc prosto w jej oczy, zmuszając ją tym do złapania kontaktu wzrokowego. Złożył czuły pocałunek na jej ustach, zsuwając jedno z ramiączek od biustonosza.
— Wolałabym w nim zostać — oznajmiła niepewnie, a Jeongguk jedynie przytaknął, zsuwając swoją dłoń na jej biodro.
— Ale tego już musimy się pozbyć — powiedział, zsuwając delikatnie jej majtki. Po chwili pozbył się również swoich bokserek i bezproblemowo nałożył prezerwatywę na swojego stojącego penisa.
— Tylko... bądź delikatny, dobrze? — niemalże wyszeptała, czując ogromny wstyd, mimo że prawdopodobnie nie powinna. Przeraził ją rozmiar męskości chłopaka.
— To twój pierwszy raz? — zapytał całkowicie poważnie, a w jego głosie dało się wyczuć nutkę paniki. Najwidoczniej musiał nie pamiętać ich krótkiej rozmowy, ale było to na tyle dawno, że nie było się co dziwić.
— N-nie, ale... — zawahała się, biorąc głęboki wdech. — Swojego pierwszego razu prawie nie pamiętam. Wiem jedynie, że był kompletną pomyłką — nastała chwila ciszy, która wprawiała MiRi w jeszcze większy stres.
— Będę się starał być najbardziej delikatny, jak tylko potrafię, dobrze, aniołku? — powiedział spokojnym głosem, który nieco jej pomógł, dlatego przytaknęła nieśmiało głową.
Brunet nakierował swoje przyrodzenie wprost na jej kobiecość. Widać było, że czuł na sobie ogromną presję, aby zadać jej możliwie jak najmniej bólu. Bardzo powoli zaczął w nią wchodzić, zatrzymując się po chwili, aby dziewczyna mogła się przyzwyczaić do jego wielkości.
— Tak jest dobrze? — zapytał, patrząc wprost na jej poranioną twarz. Delikatnie przygryzała teraz wargę, zaciskając delikatnie powieki. Po jej policzku spłynęła łza, którą Jeongguk od razu scałował.
— Tak — odpowiedziała cicho, a on przystąpił do powolnego poruszania się w niej. Po kilkunastu sekundach wszedł w nią całą swoją długością, nie mogąc już dłużej wytrzymać rosnącego podniecenia, które uniemożliwiało mu kontrolę nad samym sobą. MiRi głośno stęknęła z bólu, wciągając gwałtownie powietrze.
— Przepraszam — wyszeptał, całując jej policzek oraz usta.
— Już możesz — powiedziała po chwili, a Jeongguk zaczął się w niej bardzo powoli poruszać, walcząc z samym sobą. Już dawno nie czuł się tak spragniony spełnienia, a fakt, że był to jej praktycznie pierwszy raz, a on był tym pierwszym, sprawiał, że czuł się jeszcze bardziej podniecony całą sytuacją. W dodatku dziewczyna zaciskała się na jego członku, przez co ten zaczął cicho jęczeć i poruszać swoimi biodrami nieco szybciej.
Po krótkiej chwili MiRi także zaczęła odczuwać przyjemność, w wyniku której z jej ust wydobywać zaczęły się z początku ciche jęki. Swoje dłonie położyła na ramionach Jeongguka, wędrując nimi również po jego plecach i drapiąc je swoimi długimi paznokciami za każdym razem, gdy napierał na to konkretne miejsce w jej wnętrzu.
W pokoju, ale i zapewne nie tylko, było słychać coraz głośniejsze i częstsze jęki. Oboje byli bardzo blisko spełnienia. Ich pocałunki były bardzo niedokładne i zachłanne.
W końcu Jeongguk jako pierwszy zaczął odczuwać ostateczną fazę całej przyjemności. MiRi doszła dosłownie chwilę po nim, przeżywając najlepszy orgazm jak dotychczas, a za wiele okazji nie miała. Czuła przez prezerwatywę ciepłą spermę chłopaka, który wciąż dochodził.
Po chwili z niej wyszedł, zdejmując z penisa zużyty kondom, który położył chwilowo na swój stolik nocny. Przybliżył się do dziewczyny, całując delikatnie jej poprzegryzane wargi oraz okolice podbitego oka.
— Było dobrze czy... — nie było dane mu skończyć.
— Było bardzo dobrze — uśmiechnęła się zmęczona, kładąc swoją małą dłoń na jego rozpalonym policzku, delikatnie gładząc go kciukiem.
— Ale na początku płakałaś i cię bolało — powiedział zmartwiony.
— To przecież normalne — uspokoiła go. — Taki doświadczony, a nie wiesz? — uniosła jedną brew w górę, a on zaśmiał się pod nosem.
— Oczywiście, że wiem. Po prostu ty jesteś pierwszą dziewczyną, na której mi zależy i z którą seks nie był dla mnie tylko zaspokojeniem własnych potrzeb. Tu chodziło w szczególności o ciebie — przyciągnął ją do siebie, mocno przytulając, przez co nie był w stanie zauważyć jej niezręcznego uśmiechu oraz zaróżowionych policzków.
— Trzeba iść się umyć — westchnęła po paru minutach, wstając z łóżka. Nałożyła na siebie majtki, kierując się do wyjścia.
— Może razem pójdziemy, hm? — zaproponował chłopak żartem, co ona od razu wyłapała.
— Aż tyle przyjemności w ciągu jednego dnia być nie może.
//
za wszelkie błędy przepraszam, ale sprawdzając ten rozdział byłam bardzo zmęczona i coś po prostu mogłam przeoczyć
mam nadzieję, że Wam się podoba hahah
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top