||39|| jesteś szczęśliwa?
Po krótkich zakupach wsiedli do auta Jeongguka i szybko znaleźli się na miejscu. Zdjęli buty i weszli wgłąb domu. Kompletnie nic się w nim nie zmieniło. Może jedynie bałagan był większy, ale jak na Jeongguka, to i tak było dobrze.
— Chcesz coś do picia? — zapytał, wchodząc do kuchni.
— Chcę wodę, bo tabletkę muszę wziąć — odpowiedziała, siadając na plastikowym, wysokim krześle.
— Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby było z tobą aż tak źle podczas okresu — zaśmiał się nerwowo, podając dziewczynie szklankę.
— Bo nigdy aż tak źle nie było — westchnęła, wyduszając z opakowania dwie tabletki.
— Dlaczego aż tyle? — zdziwił się.
— Bo jedna nie zadziała — odpowiedziała krótko, gdy połknęła już lek.
— Chodź do salonu — powiedział , przechodząc do wspomnianego pomieszczenia.
— Najpierw to idę do kibla, żeby się przewinąć — oznajmiła, wyciągając z torby opakowanie podpasek.
— Co zrobić? — zaśmiał się, nie rozumiejąc o co jej chodzi.
— No podpaskę zmienić — westchnęła, idąc na górę do toalety, gdzie zrobiła szybko to, co musiała, po czym wróciła na dół i usiadła obok Jeongguka.
— Może chcesz coś ciepłego do picia? — zaproponował. — Albo mocnego? — uśmiechnął się dwuznacznie.
— Nie, bo po alkoholu chce mi się siku i później będę tylko do kibla łazić, a muszę stąd jeszcze wrócić.
— Odwiozę cię — oznajmił, a ona nie zamierzała się kłócić. — Dalej mieszkasz z tamtym? — Jeongguk usiadł w nieco wygodniejszej pozycji.
— Tak — powiedziała cicho.
— I co tam u niego? — zapytał żartem, upijając łyk Soju.
— On... jest moim chłopakiem — powiedziała niepewnie, nie wiedząc, czy dobrze robi. Jeongguk natychmiast spoważniał, krztusząc się alkoholem.
— Chłopakiem? — powtórzył po chwili, patrząc na nią zdezorientowanyn wzrokiem.
— Mhm — przytaknęła bez entuzjazmu.
— Jesteś z nim szczęśliwa? — zapytał niepewnie po chwili, jakby bojąc się odpowiedzi.
— J-ja... ja sama nie wiem — zaśmiała się nerwowo.
— No jak to nie wiesz? — parsknął.
— Tego też nie wiem — wypuściła głośno powietrze.
— Jak długo ze sobą jesteście? — dopytywał.
— A co? Zazdrosny jesteś? — uśmiechnęła się delikatnie, przypominając sobie, gdy to on zadał jej takie pytanie.
— Jestem po prostu ciekawy — powiedział całkowicie poważnie, wcale nie zaprzeczając.
— Trzy miesiące już jakoś — odpowiedziała po chwili.
— To wasz związek zapewne rozkwita, skoro to początek — powiedział, a MiRi niekontrolowanie się zaśmiała. — Co? — również się zaśmiał, nie rozumiejąc jej nagłego zachowania.
— Rozkwita — powtórzyła, ocierając pojedyncze łzy od śmiechu.
— No a nie? Podobno początki w związkach są najlepsze — wzruszył ramionami.
— Bo generalnie niby są, ale nie w tym przypadku, Guk — klepnęło go niespodziewanie w udo, przez co ten delikatnie się wystraszył.
— To jak jest u was? Wyzywacie się jak małżeństwo z wieloletnim stażem? — uśmiechnął się, biorąc kolejny łyk alkoholu.
— On pracuje w kawiarni, a gdy wraca, to jest cały czas zmęczony — zaakcentowała specjalnie głos, aby podkreślić wyolbrzymienie całości przez Hyunjina. — Nigdzie nie wychodzimy, mało ze sobą rozmawiamy, często się kłócimy, w ogóle nie imprezujemy, bo on jest na to za sztywny i generalnie, to ciągle się w tym związku nudzę — westchnęła.
— Ideał — zaśmiał się Jeongguk. — Jak będziesz chciała iść na imprezę, to wiesz do kogo masz się odezwać — puścił jej oczko.
— A później będę miała spinę z nim przez co najmniej tydzień, że wyszłam w ogóle z domu — parsknęła.
— Co?! Nie gadaj, że ci zabrania z zazdrości.
— Stosuje taktykę kobiet — poruszyła brwiami. — Nie zabroni, ale później jest obrażony na cały świat i się wyżywa.
— Wyżywa? — zmarszczył brwi.
— No jest wredny, robi po złości wszystko, nie odzywa się prawie w ogóle, chodzi wkurzony.
— Pojeb — westchnął.
— A ty kogoś masz? — zapytała po chwili, uważnie mu się przyglądając.
— Nie mam — odpowiedział od razu.
— Czyli dalej tylko pojedyncze noce z przypadkowymi laskami? — jej głos brzmiał nieco złośliwie.
— Co jakiś czas się zdarzy. Częściej po prostu imprezuję, biorę udział w wyścigach lub pomagam kumplom w warsztacie — powiedział szczerze.
— Woah, umiesz cokolwiek tam zrobić? — uśmiechnęła się złośliwie.
— Pewnie, że umiem — powiedział dumnie.
— Ta, weź — parsknęła.
— Ty byś nawet auta umyć porządnie nie umiała — spojrzał na nią wyzywająco.
— Umiałabym — prychnęła.
— To wpadnij w jakiś dzień, to mi umyjesz, co ja nie będę musiał tego zrobić — stęknął, zmieniając pozycję, w której siedział.
— No i jeszcze czego — położyła się tak, że jej łydki były teraz na udach Jeongguka.
— Nie za wygodnie ci? — spojrzał na nią, a gdy ona delikatnie pokiwała przecząco głową z przymkniętymi oczami, on delikatnie się uśmiechnął.
— Miło jest tutaj znowu być — wyznała po chwili. Wiedziała, że mogła powiedzieć mu dosłownie wszystko, a po tak długiej rozłące, czuła wręcz taką potrzebę.
— W takim razie wróć tutaj — powiedział niskim głosem, kładąc dłoń na jej kolanie.
— Nie, nie, nie — od razu przyjęła pozycję siedzącą. — To w ogóle nie wchodzi w grę.
— Ale co? — spojrzał na nią niezrozumiale.
— Mój powrót, Jeongguk — spojrzała na niego nieco smutnym wzrokiem.
— Ale dlaczego nie? — oburzył się nieco. — Jesteś młoda, a ty zamiast szaleć, to siedzisz z pajacem w domu, bo ten niczego nie chce, no MiRi. Przecież nie jesteś z nim tak naprawdę szczęśliwa — próbował ją jakoś przekonać.
— Jestem — powiedziała od razu.
— Wmawiasz to sobie — powiedział pewnym siebie tonem, cały czas na nią patrząc, a ona już nie odpowiedziała.
Jeongguk miał rację. Już dawno nie czuła szczęścia, będąc z Hyunjinem. Praktycznie w ogóle się nie uśmiechała, a o jakimkolwiek wyjściu z domu w ogóle nie było mowy. Bardzo często się kłócili, a on wtedy mówił naprawdę bardzo nieprzyjemne dla niej rzeczy.
— Chyba powinnam już wracać — westchnęła, podnosząc się z kanapy.
— Skoro tak — również westchnął, po czym udał się na korytarz, gdzie założył buty i wziął kluczyki od samochodu. — Nie zimno ci? — spojrzał na nią z góry do dołu, gdy szli już do samochodu, a ona miała na sobie jedynie zwykłą bluzkę.
— Trochę — zmarszczyła delikatnie nosek i machnęła ręką.
— Może chcesz moją bluzę ubrać? — zaproponował, gdy wsiedli do auta. — Po prostu oddasz mi ją, gdy będziesz już wysiadać — dodał.
— Będzie czuł męski zapach — powiedziała, delikatnie się krzywiąc, na co Jeongguk jedynie delikatnie przytaknął. Z chęcią wzięłaby jego bluzę, ale nie mogła aż tak ryzykować.
— Podaj mi adres — rozkazał, a dziewczyna wykonała jego polecenie, po czym ruszyli w drogę.
Dużo ze sobą rozmawiali, ale w pewnym momencie dziewczyna się wyłączyła, będąc pochłonięta myślami. Jej rozmowa z Jeonggukiem nie wyglądała już tak, jak kiedyś. Była ona w pewnym sensie na dystans, co w poniekąd MiRi bolało. Nie chciała, aby tak to wyglądało. Chciała, aby było jak dawniej.
//
Po parunastu minutach znaleźli się na miejscu, a MiRi bardzo nie chciała z tego auta wychodzić. Chciała zostać z Jeonggukiem. To z nim chciała być szczęśliwa.
Westchnęła cicho, kładąc swoją dłoń na klamce w celu otworzenia drzwi. Ale wtedy poczuła na swoim udzie ciepłą dłoń Jeongguka.
— Cieszę się, że mogłem cię dzisiaj zobaczyć — złapali ze sobą chwilowy kontakt wzrokowy, po czym wyszeptał „brakuje mi ciebie".
//
mordy, rozdział sprawdzony był niedokładnie, także mogą wystąpić jakieś błędy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top