||38|| ból
Minęło ponad pół roku od momentu, w którym MiRi przestała rozmawiać z Jeonggukiem. Była już połowa kwietnia, a ona radziła sobie bez niego bardzo dobrze. A przynajmniej tak myślała.
Wiele rzeczy się pozmieniało. Choćby nawet jej status. Już nie była dłużej singielką. Jej chłopakiem teraz był Hyunjin. Dogadywali się ze sobą świetnie, dlatego postanowili spróbować czegoś nowego i tak oto narodził się ich związek, który trwa już od trzech miesięcy.
Nie oznacza to jednak, że już zapomniała. Ponieważ ona nigdy nie zapomni o Jeongguku, a ich przyjaźń będzie trwała w jej sercu na zawsze. Po prostu z upływem czasu było o wiele lepiej.
Jej stan zdrowotny znacznie się poprawił. Bóle głowy w głównej mierze ustąpiły, a zmęczenie nie było już tak częste i uciążliwe.
Najwidoczniej odcięcie się od przyjaciela wyszło jej na dobre.
Albo ciągłe siedzenie w domu.
Zdarzały się czasami takie dni, wieczory oraz noce, w których niemalże cały czas rozmyślała właśnie o Jeongguku. W szczególności zimą takie rzeczy miały miejsce. Gdy nadeszła wiosna, większość zmartwień jakby poszła w zapomnienie, a MiRi cieszyła się każdą chwilą.
Poniekąd przeszkadzało jej to, że Hyunjin był bardzo spokojny. Ta cecha często była przyczyną jakichś ich małych sprzeczek. MiRi bardzo lubiła dobrą zabawę, mimo że niekoniecznie dało się to wywnioskować po jej zachowaniu. A z Hyunjinem niestety nie dało się za często wyjść na imprezy do klubu lub na jakąkolwiek domówkę do znajomych. Okazało się, że był na to za grzeczny i za sztywny. Nie był to jej idealny typ chłopaka, ale przynajmniej o nią dbał, był czuły i nie namawiał na pójście do łóżka, co ona bardzo doceniała.
Zawsze zupełnie inaczej wyobrażała sobie swojego przyszłego chłopaka. Chciała, aby był rozrywkowy, aby lubił dobrą zabawę, aby był wesoły, odważny i męski. Chciała, żeby mimo wszystko dbał o nią i był dla niej dobry, ale nie bałby się stanąć w jej obronie, gdyby groziło jej niebezpieczeństwo.
Ale była zmuszona zmienić swoje standardy idealnego mężczyzny. Wyszło jej to na dobre, ale ona kompletnie tego nie czuła.
Ostatnio jedyne co czuła, to zmęczenie tą monotonnością w ich związku. Ciągle tylko siedzieli, co nieco rozmawiali, oglądali coś, jedli i spali. Nie było niczego niezwykłego. Czegoś, co zabiłoby ten non stop powtarzający się schemat.
Być może nie jest to zbyt dobre z jej strony, ale czasami sobie myślała, że Hyunjin był dużo lepszy jako przyjaciel. Był bardziej wyluzowany, a między ich dwójką nie było nudy. Natomiast wraz ze związkiem przyszła niemała zmiana, która bardzo dziewczynę zawiodła.
Ale nic na to poradzić przecież nie mogła. Wiele zawdzięczała Hyunjinowi i prawdopodobnie to był główny czynnik, który wpłynął na decyzję o zostaniu jego dziewczyną. Nie było też oczywiście tak, że kompletnie nic do niego nie czuła. Była zakochana, ale jej uczucia w stosunku do niego nie były szczególnie silne.
Chłopak aktualnie był na zakupach, ponieważ w mieszkaniu zabrakło kilku istotnych rzeczy, a MiRi ledwo żyła przez bardzo bolesną miesiączkę. Połknęła ostatecznie tabletkę przeciwbólową i zaczęła zastanawiać się nad tym, co mogłaby po południu zrobić z Hyunjinem, aby kolejny dzień się nie nudzić i jakoś zabić myśli o dyskomforcie i bólu.
I wpadła na pomysł, że mogliby się przejść parkiem. Wiosna to przepiękna pora roku, a ona z chęcią by pooglądała rozkwitające rośliny i wreszcie się dotleniła.
Odkąd zamieszkała u Hyunjina i zaczęli ze sobą chodzić, ona praktycznie w ogóle nie wychodziła na dwór. Chłopak bardzo często był w pracy, a gdy już miał wolne, to był zmęczony i nie miał na nic ochoty. I to bardzo ją irytowało.
//
Po niecałej godzinie Hyunjin wrócił do domu z niewielkimi zakupami. Odłożył je zziajany na małą kuchenną wyspę i przeszedł do salonu, całując MiRi w czoło. Ale ona kompletnie nie czuła tego samego, co czuła, gdy takimi gestami obdarowywał ją Jeongguk. Ale dziewczyna już przywykła do tego, że jej obecny chłopak robił to bardzo często. Czasami był aż za czuły, a wyrażenie „kocham cię" kompletnie straciło na swojej wartości, ponieważ mówił to zdecydowanie zbyt często.
— Kupiłeś mi podpaski? — zapytała, sprawdzając, czy pamiętał.
— O nie — zrobił duże oczy, wciągając głośno powietrze. — Kompletnie o nich zapomniałem.
— Żartujesz, tak? — zadała kolejne pytanie nieco bardziej zirytowana.
— Nie, po co miałbym to robić? — odpowiedział pytaniem na pytanie.
— Kurwa, Hyunjin, leje się ze mnie jak nie wiem, a nie mam już ani jednej podpaski! — krzyknęła zdenerwowana. Ona rozumiała, że chłopak miał tendencję do zapominania o ważnych rzeczach, ale to zaczynało się już robić męczące.
— Przepraszam! — krzyknął oburzony, a dziewczyna cicho westchnęła.
— Po południu pojedziemy do jakiegoś sklepu i zatrzymamy się niedaleko parku, żeby trochę zabić tę nudę — oznajmiła.
— MiRi, nie możesz iść sama? Jestem cholernie zmęczony — wystękał, a osiemnastolatka próbowała nie wybuchnąć.
— Słucham? — parsknęła. — Może powinieneś iść do jakiegoś lekarza w takim razie, bo to nie jest normalne.
— Coś sugerujesz? — zapytał nieco oburzony.
— Sugeruję, że może jesteś na coś chory, bo twoja praca nie jest szczególnie męcząca, a ty non stop jesteś nie do życia — powiedziała otwarcie.
— Nie jest męcząca? Pieczenie ciast wcale nie jest takie łatwe — prychnął, na co ona wywróciła oczami. — Ale co ty możesz o tym wiedzieć, skoro wiecznie siedzisz z dupą w domu, bo ci się pracować nie chce.
— Co? — parsknęła, nie dowierzając w to, co chłopak właśnie powiedział. — Jeśli tak bardzo przeszkadza ci fakt, że nie pracuję, to trzeba było powiedzieć. Poszukam jakiejś pracy jako kelnerka albo sprzątaczka.
— Jaka kelnerka albo sprzątaczka? — zaśmiał się. — Zarobisz za to najniższą krajową, dziewczyno.
— A myślisz, że przyjmą mnie do lepszej pracy, gdy mam średnie wykształcenie i zero doświadczenia? — oburzyła się, nie rozumiejąc, jak można być tak bezmyślnym i pazernym na pieniądze.
— No to trzeba mierzyć wyżej i na studia iść — rozłożył się na kanapie, lekceważąc stojącą dziewczynę.
— Nie mam pieniędzy na studia, wiesz?! Bo w przeciwieństwie do ciebie nie mam swojej kawiarenki i nie wychowałam się w domu pełnym troski i rodzinnej atmosfery, tylko wychowałam się w zasranym bidulu, co miesiąc walcząc o to, aby dostać chociaż głupiego batonika, kiedy inne dzieciaki dostawały nowe ubrania, a ja chodziłam jak wieśniak i tylko słyszałam za swoimi plecami w szkole jak inni mnie obgadują i się ze mnie naśmiewają! — wykrzyczała przez łzy, natychmiast nakładając na ramię torbę i wychodząc z domu. A on nawet nie próbował jej zatrzymać. I bardzo dobrze.
Postanowiła, że sama wszystko załatwi, bo okazało się, że Hyunjin jest kolejną bliską jej osobą, na którą ona liczyć już dłużej nie może.
Stwierdziła, że najpierw wejdzie do sklepu zakupić potrzebne jej podpaski, aby już mieć to z głowy i później móc w spokoju relaksować się spokojnym parkiem lub po prostu jakimś miejscem, do którego się uda.
Weszła do osiedlowego sklepu i kupiła to, co musiała. Kolejka nie była długo, dlatego szybko jej poszło.
A teraz zaczęła zastanawiać się do jakiego miejsca powinna się wybrać, aby jak najpóźniej wrócić do domu. Nie miała w ogóle ochoty patrzeć na swojego chłopaka, ponieważ uderzył w jej czuły punkt i ani trochę nie obchodziło ją to, że mógł nie wiedzieć. Takie rzeczy są po prostu logiczne.
Po dłuższej chwili przemyśleń zdecydowała, że zamówi taksówkę i pojedzie w okolice swojego dawnego domu, w którym mieszkała z Jeonggukiem. Zaczęła za nim tęsknić. Bardzo chciała wiedzieć co teraz dzieje się u niego, jak wygląda jego życie, z kim się zadaje i czy chociaż odrobinę za nią tęskni.
//
Po niecałej godzinie znalazła się na miejscu. Byłaby prawdopodobnie szybciej, ale w centrum napotkali na korek.
Rozkazała taksówkarzowi zatrzymać się przy jednym z domów niedaleko tego „jej". Chciała po prostu przejść się ten kawałek i poczuć tak jak kiedyś.
Wyszła z auta i rozejrzała się dookoła, po czym ruszyła powoli przed siebie. Z oddali dostrzegła „swój" dom. Właściwie to była ciekawa, czy Jeongguk w ogóle dalej w nim mieszka. W końcu minęło ponad pół roku, więc wiele mogło się zmienić.
Gdy była już niemalże przed bramą, zauważyła, że w kuchni pali się światło. Zatrzymała się na środku chodnika i zaczęła się uważnie przyglądać.
Poniekąd po to tu przyjechała. Miała ogromną nadzieję na to, że jakimś cudem spotka się ze swoim przyjacielem. A może już dawnym przyjacielem?
Po chwili w oknie dostrzegła czyjąś sylwetkę. Przyglądała się jej jeszcze przez chwilę i była pewna, że jest to Jeongguk. Trochę jej ulżyło, że wciąż tutaj mieszka. Uśmiechnęła się delikatnie, a w jej oczach zebrały się łzy.
Tak bardzo jej go brakowało.
Kłócili się i źle ją traktował, ale nigdy nie było z nim nudno. Dużo ze sobą rozmawiali, a jego czyny i czułe słowa miały ogromną wartość, ponieważ nie robił ani nie mówił ich niemal cały czas. Potrafił ją rozśmieszyć, lubił dobrą zabawę i chętny był do wychodzenia gdziekolwiek.
A tego niestety z Hyunjinem już od dawna nie miała, o ile kiedykolwiek.
W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że musi to wyglądać naprawdę dziwnie, gdy stoi na środku chodnika, dlatego ostatni raz spojrzała na dom i Jeongguka pijącego coś w kuchni, po czym zaczęła iść dalej.
Było jeszcze dość wcześnie, a dzień nie był szczególnie zimny, dlatego postanowiła przejść się do marketu, w którym kiedyś była właśnie z Jeonggukiem.
//
Po dłuższej chwili dotarła do wyznaczonego celu. Weszła do środka sklepu i zaczęła chodzić pomiędzy regałami.
Doszła na dział ze słodyczami, czując na nie ogromną ochotę. W pewnym momencie, gdy zastanawiała się nad wyborem batonika, poczuła jak ból brzucha znacznie się nasila. Stęknęła cicho, łapiąc się odruchowo za brzuch. Spuściła głowę w dół, opierając się o półkę.
— MiRi? — usłyszała za swoimi plecami i niepewnie się odwróciła.
Nie miała pojęcia skąd wziął się tam Jeongguk, dlatego patrzyła na niego wielkimi oczami. Patrzyli na siebie przez krótką chwilę, ale musiało się to w końcu skończyć. MiRi poczuła okropne ukłucie w brzuchu i nieprzyjemny, przeszywający ból. Pochyliła się nieco do przodu, łapiąc się za brzuch i stękając cicho z bólu. Jeongguk natychmiast do niej podszedł, nachylając się nad nią.
— Co ci jest? — zapytał spanikowany.
— Mam okres — wydusiła z siebie.
— I aż tak boli cię brzuch? — zdziwił się, kładąc swoją dłoń na jej plecach.
— Tak — wystękała, próbując powstrzymać płacz. Zawsze źle przechodziła miesiączki, ale nigdy aż tak.
— Masz czas? — zapytał, gdy już normalnie stała.
— Mam — powiedziała niepewnie, wciąż mając zamknięte oczy.
— A co chciałaś kupić?
— Coś słodkiego i tabletki przeciwbólowe.
— W takim razie wybierz sobie coś, zapłacę i pojedziemy do domu — oznajmił spokojnym tonem, który bardzo jej teraz pomagał.
Uśmiechnęła się słabo, patrząc na niego z ogromnym szczęściem w oczach.
Już dawno nie było w nich tych iskierek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top