||36|| serce z kamienia

— Gdzie idziesz? — zapytał zdezorientowany.

— Jak najdalej od nich — odpowiedziała, po czym wyszła z mieszkania, dyskretnie ocierając pojedyncze łzy.

     Hyunjin natomiast od razu skierował się do salonu, będąc wręcz przekonanym, że zachowanie MiRi było spowodowane tylko i wyłącznie jakimś nieodpowiednim tekstem Jeongguka.

— Co jej zrobiłeś?! — zapytał wściekły, swoje pytanie kierując do chłopaka, który powoli wstał z kanapy.

— Nic jej nie zrobiłem — powiedział przez zaciśniętą szczękę, podchodząc bliżej znienawidzonego „kolegi".

— To dlaczego stąd wybiegła?! — zrobił krok w przód, aby być jeszcze bliżej. Obaj patrzyli się na siebie spod byka, co z boku obserwowała MiKi.

— Zapytaj siostry — parsknął, wkładając dłonie do kieszeni.

— Co? — mina Hyunjina jakby złagodniała. — Przestań całą swoją winę zrzucać na moją siostrę!

— Jaką, kurwa, winę?! — uniósł się Jeongguk, a jego brwi automatycznie się zmarszczyły.

— Co jej takiego powiedziałeś, do cholery, że wybiegła stąd z płaczem?!

— Płakała? — zapytał cicho Jeongguk.

— Nie udawaj, że to cokolwiek zmieniło — parsknął młodszy.

— Zamknij mordę — wywarczał brunet, zwinnym ruchem wkładając na siebie bluzę.

— Gdzie ty idziesz, Jeongguk? — odezwała się MiKi.

— Idę do niej — oznajmił obojętnie i gdy już chciał ruszyć do wyjścia, został zatrzymany przez Hyunjina. — Bierz te łapska!

— Ona nie chce cię, kurwa, znać, rozumiesz? Zostaw ją wreszcie w spokoju, bo nie dajesz jej nic poza cierpieniem — powiedział ściszonym głosem.

— Chcę z nią porozmawiać, przepuść mnie — powiedział stanowczo Jeongguk, nawet nie patrząc na chłopaka stojącego przed nim.

— Ale ona nie chce rozmawiać z tobą, czego ty nie rozumiesz?!

— Albo mnie przepuścisz z własnej woli, albo ja rozwiążę to inaczej — zagroził starszy.

— Ona cię nienawidzi, Jeon — Hyunjin powiedział arogancko, przez co od razu tego pożałował. Jeongguk pod wpływem emocji uderzył w jego nos pięścią, przez co młodszy nieco się zachwiał, a ten wykorzystał chwilę i nie zwracając uwagi na nic, wybiegł z mieszkania.

     Szybko skierował się do windy, wiedząc, że odnalezienie przyjaciółki nie będzie teraz takie łatwe. W końcu od jej wyjścia minęło już kilka minut, więc miała wystarczająco czasu, aby oddalić się na większą odległość. Ale pocieszał go fakt, że prawdopodobnie nie znała okolicy, więc zapewne nie odeszła daleko. Jeongguk doskonale wiedział, że była bardzo strachliwa, dlatego był już prawie pewien, że szybko ją znajdzie.

     Z dużą siłą otworzył ciężkie drzwi od klatki schodowej, stając na środku chodnika i rozglądając się dookoła. Tak bardzo targały nim teraz emocje, że nie był w stanie się skupić. Zacisnął mocno zaczerwienioną pięść, którą uderzył swojego, w pewnym sensie, wroga. Po kilku głębszych wdechach postanowił, że się nie podda. Ponownie zaczął się rozglądać, dostrzegając z daleka drobną sylwetkę, która bardzo przypominała mu postać MiRi. Natychmiast tam podbiegł, wkładając w to ogromny wysiłek.

     Na szczęście się nie mylił. Dziewczyna opierała się o auto Hyunjina, patrząc w ziemię i nerwowo naciągając rękawy od bluzy. W końcu była już jesień i mimo że tego dnia wcale nie było aż tak chłodno, przez nadmiar emocji po prostu dostała delikatnych drgawek, które sprawiły, że zrobiło jej się naprawdę zimno.

      Nagle zobaczyła na krawężniku czyjeś buty, Od razu je rozpoznała, przez co odruchowo zacisnęła mocniej swoje powieki, a wewnątrz siebie wręcz krzyczała „zostaw mnie".

— MiRi... — zaczął niepewnie.

— Umiesz powiedzieć cokolwiek innego niż moje imię, gdy ze sobą rozmawiamy? — zapytała pod nosem.

— Uznałem, że będzie lepiej, jeśli nie zacznę ci wszystkiego wyjaśniać wprost — zmarszczył brwi, mając cały czas nadzieję, że dziewczyna w końcu na niego spojrzy.

— Ale ja nie potrzebuję twoich wyjaśnień, Jeongguk. Ja już nic od ciebie nie chcę, poza świętym spokojem — błagała o to, aby głos jej się nie złamał.

— Ale ja chcę ci to wytłumaczyć, pozwól mi na to — zacisnął swoje wargi w wąską linię.

— Ale ja doskonale wiem co od ciebie usłyszę — parsknęła.

— Co? — zapytał zaciekawiony.

— „MiRi, to nie tak" — zacytowała z lekką kpiną.

— Bo to nie tak, naprawdę — mówił zmartwiony.

— A jak?! Masz chwilę, żeby się wytłumaczyć, a później masz mi dać spokój, rozumiesz? — dała mu szansę obrony samego siebie, ponieważ doskonale wiedziała, że dalej by ją męczył, a ona nie chciała dłużej odwlekać tej bezsensownej rozmowy, w której usłyszałaby jedynie sam stek bzdur.

— Nie uprawiałem z nią teraz seksu — wyznał niepewnie.

— Ta? Jakoś ci nie wierzę. Dziwne, co? — zapytała kpiąco, a chłopak cicho westchnął. — Opowiadasz dalej czy mogę wreszcie wrócić do domu? — zadała kolejne pytanie, ale chłopak nadal milczał, dlatego wyjęła swój telefon i chciała już wykręcić numer na taksówkę, kiedy to przyjaciel jej przeszkodził.

— Zaczekaj — poprosił.

— Na co mam czekać? — parsknęła. — Nie doczekam się wyjaśnień, które tak bardzo chciałeś mi przekazać.

— Bo nawet nie wiem od czego powinienem zacząć.

— Ciężko, co? — zaśmiała się. — W takim razie ci pomogę i dobrze to wykorzystaj, bo taka okazja zdarzy się jeszcze tylko raz.

— Co? — zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o czym ona mówi.

— Zacznij od tego, dlaczego miałeś na sobie tylko spodnie, a ona szlafrok — uśmiechnęła się  nieszczerze pod nosem, wciąż unikając kontaktu wzrokowego.

— Bo... Doskonale wiesz dlaczego — westchnął, a ona poczuła się bardzo zwycięsko. Wiedziała, że tak było. Wiedziała, że miała rację.

— A teraz spójrz mi w oczy i powiedz prawdę — rozkazała, wreszcie łapiąc z nim kontakt wzrokowy. — Chciałeś tego? — zapytała i w tym samym momencie poczuła, jak chce jej się płakać. — No chciałeś?! — ponowiła pytanie, mając dość milczenia z jego strony.

— Chciałem — wyszeptał, patrząc prosto w jej smutne oczy. Ale jego mina nie wyrażała kompletnie nic. Zupełnie tak, jakby miał serce z kamienia. Albo w ogóle go nie miał.

— Wiedziałam — pokiwała niemrawo głową, a jej oczy zaszły łzami. — Byłeś tak bardzo smutny i przygnębiony faktem, że się wyprowadziłam do Hyunjina, bo ruchałeś inną dziewczynę w naszym wspólnym łóżku, że w końcu aż musiałeś się jakoś pocieszyć i dlatego poszedłeś do MiKi, której doskonale wiesz, że nienawidzę, żeby dała ci dupy — parsknęła, zdając sobie sprawę jak bardzo niedorzecznie to brzmiało.

     Wypisywał do niej po nocach jak to bardzo jej potrzebuje, a po tym wszystkim robi coś takiego. Rzeczywiście prawdziwy z niego przyjaciel, któremu zawsze można wierzyć i ufać. A wsparcie? Gwarantowane.

— I co? Już nic nie powiesz? — zaśmiała się odruchowo.

— Co miałaś na myśli, gdy powiedziałaś, że pomożesz mi jeszcze tylko raz? — zapytał z delikatnie przymrużonymi oczami.

— To, że pomogę ci jeszcze tylko raz — spojrzała na niego dziwnie.

— W jaki sposób? — podszedł nieco bliżej.

— Po prostu zostanę z Hyunjinem, a ty będziesz mógł się pieprzyć z kim i gdzie popadnie — uśmiechnęła się słabo półgębkiem, a Jeongguk wypchnął jeden policzek językiem.

— Tego chcesz? — zapytał trochę arogancko.

— Tak — skłamała, a Jeongguk jedynie parsknął. Ale ona nie mogła inaczej postąpić.

— W takim razie zgoda.





//

jednak wrzuciłam rozdział przed piątkiem, bo miałam wenęXD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top