||26|| Woo

     Po godzinie osiemnastej MiRi była już w domu dziecka. Przez resztę seansu oraz całą drogę do placówki poważnie biła się z myślami, ale ostatecznie podjęła decyzję. Dobrą decyzję.

— Dzień dobry! — krzyknęła, przytulając się do staruszki, którą tak bardzo lubiła.

— MiRi — powiedziała ta, mocno obejmując dziewczynę. — Wszystko w porządku?

— Tak — osiemnastolatka przytaknęła od razu.

— A z Jeonggukiem jak? Skończył z wiesz czym? — dopytywała zaciekawiona.

— Nie skończył — westchnęła, uśmiechając się słabo. — Ale nie po to tutaj przyszłam.

— W takim razie po co? — zdziwiła się kobieta.

— Mogłybyśmy pójść do pani pokoju? — zapytała niepewnie, a staruszka od razu przytaknęła.

     Gdy usiadły wygodnie w pomieszczeniu należącym do opiekunki, MiRi się uśmiechnęła pod nosem.

— No mów już, kochanie, bo zaczynam się niepokoić — zaśmiała się staruszka, kładąc dłoń na kolanie byłej wychowanki.

— Soowoo ma jutro urodziny i po prostu wpadłam na pomysł, żeby zabrać go do siebie, a w niedzielę po południu albo wieczorem bym go tutaj odwiozła razem z Jeonggukiem — wydusiła w końcu z siebie to, co ją nurtowało.

— To świetny pomysł i Woo na pewno by się ucieszył, bo ciągle o ciebie wypytuje, ale wiesz, że nie mogę na to pozwolić ze względu na to, co robi Jeongguk — powiedziała zasmucona kobieta.

— Proszę pani, pani mnie zna. Nie pozwolę, żeby mały w ogóle miał to świństwo w zasięgu swojego wzroku. Już dawno zresztą nie widziałam, żeby Jeongguk dawał sobie w żyłę. Przynajmniej nie robił tego w domu — zaczęła tłumaczyć. Jej plan musiał się udać. Po pierwsze - mogłaby się zemścić na przyjacielu, który nie lubił dzieci i, gdyby dowiedział się, że Soowoo przebywałby z nim pod jednym dachem przez parę dni, to byłby z tego faktu bardzo niezadowolony. A po drugie - chłopiec miał urodziny, dlatego MiRi chciała spełnić jego małe marzenie, o którym ciągle mówił, gdy ona jeszcze mieszkała w domu dziecka.

— Wiem, kochanie, ale nie mogę.

— Błagam — wyszeptała osiemnastolatka, przeciągając niektóre głoski w wyrazie.

— Dobrze... — powiedziała po chwili staruszka, a brunetka prawie krzyknęła ze szczęścia. — Tylko proszę cię, uważaj na maluszka. Jeongguk jest bardzo wybuchowy, jeszcze teraz ma te problemy, dlatego musisz zrobić wszystko, żeby Woo czuł się u was bezpieczny. Musisz traktować go przez ten czas jak swoje dziecko, ponieważ będzie pod twoją opieką.

— Wiem, babciu — uśmiechnęła się ciepło. — Ja to wszystko wiem i na pewno małemu będzie u nas dobrze. A jeżeli Gukowi by się coś nie podobało, to wyjaśnię to od razu w taki sposób, żeby Woo nie cierpiał.

— Dobrze — kiwnęła tamta niepewnie głową. — Dzisiaj go zabierasz, tak?

— Tak.

— To chodź. Powiemy mu — MiRi pomogła wstać staruszce z fotela, po czym przeszły kilka korytarzy i znalazły się w pokoju malca.

— Patrz, kto przyszedł — powiedziała starsza kobieta, wchodząc do pomieszczenia jako pierwsza.

— Kto? — zapytał, a gdy zobaczył MiRi, natychmiast rzucił się w jej ramiona. — Noona!

— Noona, Noona — powtórzyła za nim, mocno go przytulając. — Chcesz jechać ze mną?

— Tak! — krzyknął szczęśliwy. — A gdzie?

— Do mojego domu — wzięła go na ręce, a chłopiec ochoczo pokiwał głową. — No to spakujemy twoje rzeczy na te kilka dni i będziemy jechać.

— Zimno ma teraz być, więc weź mu jakieś grubsze ubrania — odezwała się staruszka, która stała właśnie wzruszona na ten widok.

Osiemnastolatka wzięła torbę chłopca spod jego łóżka i zaczęła pakować wszystkie potrzebne rzeczy. Ubrała jeszcze małemu kurtkę i skierowali się do wyjścia, a kobieta podążała razem z nimi.

— Zadzwonię na taksówkę — oznajmiła, zatrzymując się przy drzwiach wyjściowych.

     Zamówiła transport i po chwili było już widać specjalnie oznaczony samochód za bramą domu dziecka. MiRi oraz Soowoo pożegnali się ze staruszką, a następnie wyszli, wsiadając do ogrzanego samochodu. Dziewczyna podała adres, pod który taksówkarz od razu się skierował.

//

— Tak bardzo się cieszę — powiedział chłopiec, idąc z dziewczyną za rękę po ścieżce prowadzącej do drzwi wejściowych domu.

— Ja też, Woo — wyznała ciepłym głosem, po czym zaczęła przekręcać zamek w drzwiach, aby mogli wejść do środka.

     Po chwili byli już na korytarzu, gdzie zdjęli buty oraz kurtki. Światła były zgaszone, a w domu panowała cisza, dlatego MiRi domyślała się, że Jeongguk jeszcze nie wrócił.

— Ale masz super dom! — krzyknął oczarowany malec, siadając na dużej kanapie w salonie. Osiemnastolatka zaśmiała się cicho pod nosem i pokręciła delikatnie głową.

— To chodź jeszcze na górę. Wybierzesz sobie pokój — stanęła w miejscu, które było oddzieleniem salonu od kuchni.

— Tak! — krzyknął szczęśliwy, podbiegając do dziewczyny. Powoli i ostrożnie weszli na górę, stając na środku korytarza.

— Naprawdę mogę wybrać sobie swój pokój? — spojrzał na nią swoimi dużymi, czarnymi oczami.

— A nie boisz się spać sam? — zapytała, a chłopiec dumnie pokiwał głową na „nie", a ta delikatnie poczochrała jego ciemne włosy. — W takim razie chodź — zachęciła, pokazując mu pokój swojego przyjaciela.

— Ale fajnie — maluch rozejrzał się po pomieszczeniu, potykając się o swoje nogi, dlatego upadł na podłogę, śmiejąc się przy tym pociesznie. — A kogo to pokój?

— Jeongguka — odparła, ale po minie chłopca odniosła wrażenie, że ten go po prostu nie pamięta. Nic dziwnego. W końcu, gdy brunet opuścił dom dziecka, SooWoo był bardzo mały.

— A kto to jest Jeongguk?

— Mój przyjaciel — uśmiechnęła się pod nosem, siadając obok niego. — Kiedyś też mieszkał w domu dziecka.

— Tak? — zapytał zdziwiony. — A czemu już nie mieszka?

— Bo już jest dorosły i nie mógł tam być. Musiał stać się samodzielny — wyjaśniła.

— To ile ma lat?

— Dwadzieścia dwa.

— Stary — stwierdził chłopiec, sprawiając, że MiRi wybuchnęła głośnym śmiechem, na co ten również się roześmiał.

— Chodź, jest jeszcze mój pokój — powiedziała po chwili, gdy już nieco się uspokoiła.

     Weszli do pokoju osiemnastolatki, ale ta od razu zauważyła, że męski pokój bardziej mu przypadł do gustu.

— To jak? Podjąłeś decyzję? — zapytała po chwili.     

— Tak — pokiwał zabawnie główką. — Chcę jego pokój — wyznał z uśmieszkiem, na co MiRi się zaśmiała.

— Dobrze, dostaniesz jego pokój — wzięła go na ręce. — A tutaj w razie czego będę spać ja i Jeongguk — pokazała małemu ich sypialnię.

— Razem? — zdziwił się. — Przecież mówiłaś, że to twój przyjaciel — dziewczyna zaśmiała się po raz kolejny, tym razem skrępowana. Zrobiło się niezręcznie.

— Zrozumiesz, gdy dorośniesz — rzuciła kompletnie bez namysłu, nie wiedząc, co innego mogłaby mu odpowiedzieć. Soowoo pokiwał głową i zaczął bawić się pluszakiem, którego miał w małej rączce. Osiemnastolatka uśmiechnęła się na ten widok, siadając na brzegu łóżka.

— Która godzina? — zapytał po paru minutach.

— Prawie dwudziesta pierwsza — odpowiedziała, patrząc na zegar wiszący na ścianie.

— Tak późno już? — przeraził się chłopiec, ziewając.

— Chcesz już iść się umyć? — zapytała, a chłopiec od razu pokiwał głową na „tak", wstając z miękkiego dywanu. MiRi również wstała z łóżka i oboje wyszli na korytarz.

— A gdzie łazienka? — zapytał, robiąc dziubek z ust, ponieważ się zamyślił.

— Łazienka jest tutaj — powiedziała, otwierając drzwi od owego pomieszczenia.

— Jaka śliczna i duża — jego oczy natychmiast się powiększyły.

— Poczekaj tutaj, ja tylko pójdę po twoje rzeczy i zaraz wracam — rozkazała, po czym weszła do pokoju Jeongguka i zabrała z torby chłopca piżamę oraz kosmetyki potrzebne do pielęgnacji.

Wróciła do łazienki i zastała Soowoo siedzącego na podłodze. Znowu. Na szczęście była ona ogrzewana, także na ogół zimne kafelki go nie ziębiły.

— Jaki chcesz kolor ręcznika? — zapytała, otwierając jedną z szafek.

— Ten! — krzyknął sześciolatek, wskazując na ten jasnoniebieski. MiRi wyjęła go z szafki i położyła na blacie od umywalki.

— Umiesz się już sam myć czy mam ci pomóc?

— Nie umiem — pokiwał główką.

— No to zdejmuj ciuchy i ja ci pomogę — oparła się o brzeg wanny.

— A gdzie będę się myć? — zapytał.

— A gdzie chcesz? — odpowiedziała pytaniem na pytanie.

— W wannie! — krzyknął szczęśliwy, zdejmując z siebie ostatni ciuch.

— Dasz radę wejść sam czy cię podsadzić? — zapytała niepewnie. Wanna była dość wysoka, a chłopiec - niski.

— Podsadzić — zaklaskał w dłonie, a MiRi wsadziła go do wanny.

— Dzisiaj umyjesz się tak na szybko, bo jestem już trochę zmęczona, ale w jakiś dzień napuszczę ci wodę i zrobimy do tego jeszcze dużo piany, co? — zaproponowała, a jego oczka aż się zaświeciły na ten pomysł, dlatego od razu pokiwał ochoczo głową.

Po chwili Soowoo był już umyty oraz ubrany w piżamę. MiRi nakremowała jego drobną, gładką twarzyczkę, po czym wyszli z zaparowanej łazienki.

— A kiedy ty idziesz się umyć? — zapytał chłopiec, gdy byli na korytarzu.

— Jak Jeongguk wróci — odpowiedziała. Nie mogłaby tego zrobić teraz, ponieważ sześciolatek mógłby jeszcze sobie coś zrobić, bo by mu się nudziło, a ona na taki incydent pozwolić nie mogła.

— A kiedy wróci?

— Niedługo — uśmiechnęła się słabo. Tak naprawdę, to nie miała bladego pojęcia kiedy wróci jej przyjaciel, ale co miała mu innego odpowiedzieć. — Chcesz iść już spać czy posiedzisz jeszcze ze mną przez chwilę, co?

— Z tobą — przytulił się do jej nogi.

— No to idziemy — wzięła go za rączkę i razem zeszli po schodach, po czym usiedli na kanapie w salonie.

— Gdy wyszłaś z domu dziecka, to zrobiło się tak niefajnie — wyznał chłopiec.

— Dlaczego niefajnie? — zapytała zmartwiona.

— Bo nikt starszy już się ze mną nie bawi — posmutniał, a MiRi myślała, że jej tam serce pęknie, dlatego posadziła chłopca u siebie na kolanach i mocno go przytuliła.

— Obiecuję, że będę starała się zabierać do siebie częściej, dobrze? — złapała z nim kontakt wzrokowy, a na jej słowa maluch od razu się rozweselił.

     Po chwili dało się usłyszeć, jak jakiś samochód podjeżdża pod dom i zamek w drzwiach się przekręca, dlatego MiRi była wręcz pewna, że to Jeongguk.

— Jestem — oznajmił przyjaciel, rozbierając się na korytarzu. Osiemnastolatka w dalszym ciągu miała do niego żal o to, że ją ponownie zostawił, ale rozmówi się z nim dopiero wtedy, gdy chłopca już tutaj nie będzie. No, chyba że zapomni, to wtedy rozmówi się z nim po prostu przy powtórce z rozrywki, bo na pewno takowa będzie miała miejsce.

— Wow, ładny jest — wyszeptał Woo, patrząc przez ramię MiRi na Jeongguka, który właśnie mył ręce w kuchni. Logiczne było, że chłopiec będzie ciekawy jej przyjaciela.

     Dziewczyna obawiała się reakcji bruneta, gdy ten zobaczy, że jest w ich, a może jednak jego, domu dziecko.

— O Jezu — westchnął Jeongguk, wchodząc do salonu.

— Czeeeść! — krzyknął Soowoo z dużym uśmiechem, machając rączkami. Jeongguk uśmiechnął się do niego niepewnie, posyłając MiRi pytające, wściekłe spojrzenie.

— O co chodzi? — dwudziestodwulatek zapytał zmieszany.

— Soowoo zostanie u nas do niedzieli — uśmiechnęła się.

— Um... to fajnie — przyznał nieszczerze. — A, że tak spytam, z jakiej to okazji?

— Chciałam, żeby fajnie spędził jutrzejsze urodzinki — spojrzała się na chłopca, który właśnie zrobił zdziwioną minkę.

— Zapomniałem, że mam jutro urodziny — powiedział, a dziewczyna się zaśmiała. Uwielbiała dzieci, a już w szczególności tego malucha. Był bardzo pocieszny. — Będę miał już siedem latek — powiedział dumnie, robiąc przy tym śmieszną minę, dlatego MiRi wybuchnęła śmiechem. Jedynie Jeongguk dalej stał nagburzony. 

— Przygotowałam dla ciebie niespodziankę razem z Jeonggukiem — oznajmiła, przypisując tytuł tego pomysłowego i przyjaznego również swojemu przyjacielowi, mimo że on nawet o żadnej niespodziance nie miał pojęcia. Nawet, gdyby miał, to i tak nie chciałby brać w tym udziału.

— Jeeej! — krzyknął szczęśliwy, po chwili ziewając.

— Chodź, pójdziemy już spać — powiedziała, widząc jego zaspane oczka. Wzięła go na ręce i ostrożnie weszła z nim po schodach, zostawiajac swojego przyjaciela samego. Chwila oswojenia się z sytuacją na pewno mu się przyda.

     MiRi położyła chłopca w łóżku swojego przyjaciela i nawet nie chciała myśleć o tym, jak bardzo ten będzie wściekły, gdy się dowie.

— Dobranoc — wyszeptała, całując chłopca w czubek głowy. Usiadła na brzegu łóżka i czekała aż zaśnie. Nie trwało to na szczęście długo. Sama była już bardzo zmęczona i jedyne o czym marzyła, to umycie się i odpoczynek.

      Wyszła z pokoju, zostawiajac drzwi przymknięte, aby w razie czego wszystko słyszeć, gdyby coś się działo.

— Matko Boska — powiedziała przerażona, gdy zobaczyła Jeongguka. Cudem nie krzyknęła.

— Co to ma, kurwa, znaczyć? — zapytał wściekły, mając ręce skrzyżowane na piersi.

— Ale co konkretnie? — odpowiedziała pytaniem na pytanie, wchodząc do łazienki. Czuła, że może się to skończyć głośniejszą rozmową albo i nawet krzykami, dlatego nie chciała, aby to miało miejsce przy drzwiach tymczasowego pokoju Soowoo.

— Dlaczego on śpi w moim pokoju? — zamknął drzwi od łazienki, opierając się o nie.

— No, a gdzie miałam go położyć? — zmarszczyła brwi. Oczywiście, że mogła go położyć u siebie, ale on nie chciał, a że był gościem, w dodatku takim małym, to miał prawo wyboru.

— U siebie?

— Przestań już. I tak nie śpisz w tym pokoju, więc nic się nie stanie, gdy Soowoo będzie w nim spał przez parę nocy — wywróciła oczami, opierając się o wannę.

— Co ten dzieciak w ogóle tutaj robi?!

— Jestem do niego bardzo przywiązana i traktuję go tak, jakby był moim młodszym bratem, a czasami nawet dzieckiem, dlatego chciałam spełnić jego malutkie marzenie, na które nas stać, a dom dziecka już niestety nie — powiedziała zdenerwowana.

— Jakie marzenie? Co ty znowu wymyślasz? — zapytał, przecierając oczy.

— Gdy jeszcze mieszkałam w bidulu, to Woo ciągle mówił mi o wesołym miasteczku. On jest zupełnie jak ty, gdy byłeś jeszcze dzieckiem — uśmiechnęła się półgębkiem.

— I to niby do wesołego miasteczka mamy jechać jutro? — próbował powstrzymać się od śmiechu.

— No? — zapytała niepewnie.

— Przecież ty się boisz własnego cienia i masz lęk wysokości, to gdzie ty się pchasz? — wybuchnął głośnym śmiechem, a MiRi patrzyła na niego całkowicie poważna. — Dobra, sorry.

— Zachowuj się do cholery i nie bądź dla niego niemiły. I dla mnie też — rozkazała.

— Mam w dupie tego dzieciaka, czaisz?

— Guk, bądźmy dla niego przez te parę dni jak rodzice, których nigdy nie miał okazji nawet zobaczyć, a co dopiero poznać — powiedziała błagalnym tonem. Chciała dać temu maluchowi wszystko, co najlepsze. Wszystko to, czego ona już od dawna nie miała.

— Nie bawię się w żadnych rodziców, nie ma mowy — pokręcił głową.

— Dobra, wyjdź — powiedziała zmęczona tą prowadzącą donikąd rozmową.

— Chcę zostać.

— A ja chcę, się umyć. Wyjdź — spojrzała na niego wściekła, dlatego chłopak jedynie cicho westchnął i ostatecznie wyszedł z łazienki.

//

Około godziny dwudziestej trzeciej oboje leżeli już umyci, nie odzywając się do siebie. Lampka na stoliku Jeongguka wciąż była zapalona, co uniemożliwiało dziewczynie spokojne zaśnięcie.

— Zgaś — rozkazała zaspana.

— Zaraz — odpowiedział przeciągle, oglądając coś na telefonie.

— Teraz. Chcę spać — podniosła się na łokciach, sprawdzając, co tak bardzo go zainteresowało. — Co to, kurwa, jest? — spojrzała na niego zniesmaczona, krzywiąc się.

— Jimin mi podesłał filmik, jak jakaś laska nieumiejętnie robi mu loda — zaśmiał się głośno, widząc, co tamta dziewczyna odstawia.

— Jesteście po prostu obrzydliwi — stwierdziła z odrazą.

— To nie ja mu taki filmik wysłałem, tylko on mi, więc dlaczego to my jesteśmy obrzydliwi, a nie tylko on? — zapytał oburzony, zatrzymując plik.

— Bo w dalszym ciągu to oglądasz i się jeszcze w dodatku cieszysz.

— No proszę cię, czy ty widziałaś jak ona mu obciąga? — zaśmiał się głośno. — Ja na jego miejscu bym sobie po prostu od niej poszedł, bo żadnej przyjemności z tego bym nie miał.

— Może to jej pierwszy raz — wzruszyła ramionami, próbując powstrzymać śmiech. Ta dziewczyna naprawdę robiła to bardzo nieumiejętnie.

— Uwierz, że nie — ponownie się zaśmiał.

— Noona — powiedział Soowoo, który nagle pojawił się w ich sypialni, a Jeongguk aż wyrzucił telefon z przerażenia.

— Kurwa — brunet powiedział cicho, schylając się po upuszczone urządzenie.

— Co się dzieje, aniołku? — zapytała MiRi, podnosząc się do siadu.

— Obudziłem się przed chwilą i nie mogę zasnąć — powiedział smutny, bawiąc się swoim pluszakiem.

— No to wskakuj do nas — powiedziała zaspana, przysuwając się bliżej do Jeongguka, aby zrobić miejsce dla chłopca.

— Dobranoc — powiedział Soowoo, a MiRi w odpowiedzi pocałowała go w czubek głowy, przytulając do siebie.

— Żartujesz? — wyszeptał po chwili Jeongguk przez zaciśniętą szczękę.

— Przestań — zmarszczyła brwi i zaczęła układać się w wygodnej pozycji.

— MiRi, to nie jest dobry pomysł, żebyś była tak blisko — powiedział skrępowany.

— Wyluzuj, Guk — powiedziała przeciągle, nie rozumiejąc w tamtej chwili o co mu chodzi. Była zbyt zmęczona.

— Nie mogę. Za dużo się wiercisz w nocy, to się źle skończy — wyznał, a jego oddech nieco przyspieszył.

— Dobra, nie myśl o tym i się tym nie przejmuj — powiedziała w pełni spokojnie, nie do końca wiedząc, co takiego chłopak w ogóle powiedział. 

— MiRi, do cholery, cieszy mnie fakt, że jesteś tak wyrozumiała, ale ja nie dam rady, rozumiesz? — powiedział wręcz zrozpaczony.

— Wymyślasz — stwierdziła poirytowana, zamieniając się ostrożnie miejscami z Soowoo, który teraz spał na środku. — Lepiej? — burknęła.

— Lepiej — powiedział z ulgą i, gdy miał już zgasić lampkę, poczuł małą rączkę na swojej klatce piersiowej. To chłopiec się do niego przytulił przez sen. — MiRi, weź go — powiedział spanikowany.

— Przestań marudzić. Gaś to światło i idziemy spać — rozkazała, chcąc ukryć uśmiech, który wkradł się na jej twarz.

     To był najpiękniejszy widok, jaki dzisiaj miała okazję zobaczyć.





//
dziękuję Wam z całego serduszka za ponad 2K gwiazdek pod tą książką! Jestem Wam bardzo za to wdzięczną! <3

przepraszam, że rozdział wczoraj się nie pojawił, ale czułam się po prostu okropnie przez silny ból pleców, dlatego nie mogłam się na niczym skupić i postanowiłam dodać rozdział z opóźnieniem o jeden dzień, ale przynajmniej napisany z weną i w porządku samopoczuciem hahah

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top