||23|| przymus
— Przestańmy w końcu uciekać. Po prostu usiądź i wreszcie wyjaśnijmy sobie to wszystko — można rzec, że chłopak wręcz poprosił, będąc po prostu zmęczonym ciągłą tą nieprzyjemną atmosferą między nimi, która panowała już od dłuższego czasu.
— Ale o czym ty chcesz niby rozmawiać? — parsknęła, patrząc prosto w jego oczy, które teraz wyrażały już cokolwiek. Było to coś w rodzaju zmartwienia, ale MiRi nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić, co konkretnie kryło się za tym spojrzeniem.
— O tym, co się między nami dzieje — odpowiedział w pełni opanowanym, poważnym głosem.
— Ale między nami nic się przecież nie dzieje. Traktujesz mnie jak gówno, a ja po prostu próbowałam siedzieć cicho, bo myślałam, że nie wypada ci odpyskować — mówiła z żalem. — Ale wiesz co? To był błąd i to ogromny. Nie obchodzi mnie już to, że jesteś starszy. Już teraz nie będę zwracać uwagi nawet na to, że dałeś mi dach nad głową i tyle dla mnie zrobiłeś.
— No powinnaś być mi za to wdzięczna, tak szczerze — prychnął.
— Ale ja jestem ci za to wdzięczna! — krzyknęła bezsilnie.
— No średnio widać bym powiedział — wypuścił powietrze, ponownie siadając na kanapie.
— Słucham? — nie mogła uwierzyć w to, co jej przyjaciel właśnie powiedział. — To jak, twoim zdaniem, miałabym się niby zachowywać, żeby było to widać, co? — zapytała, nie spodziewając się odpowiedzi, jaką po chwili otrzymała.
— Mogłabyś przestać zgrywać czasami taką niedostępną — spojrzał na nią z przymrużonymi oczami. — Nie byłoby nic złego w tym, gdybyśmy czasami mieli jakieś korzyści z tej przyjaźni — uśmiechnął się półgębkiem, a oczy osiemnastolatki natychmiast się powiększyły, zachodząc łzami.
— Jesteś obrzydliwy — powiedziała cicho z wyraźnym wstrętem, zaciskając szczękę. — W tej przyjaźni jakiekolwiek korzyści czerpiesz tylko i wyłącznie ty. Masz moje wsparcie, wyrozumiałość, pomoc i obecność, a co ja mam od ciebie? — zapytała słabo. — Traktujesz mnie tak, jakby ci w ogóle na mnie nie zależało.
— Ach, bzdury gadasz — zmarszczył delikatnie czoło. — Przecież jestem z tobą. Zawsze możesz na mnie liczyć.
— Nieprawda, Jeongguk — wyszeptała z żalem, kręcąc głową.
— Podejdź tutaj do mnie — powiedział niskim głosem, wskazując palcem miejsce przed sobą. MiRi stała jednak w miejscu, ponieważ nie chciała teraz znajdować się tak blisko niego, ale on ponownie wydał to samo polecenie, dlatego postanowiła je niechętnie wykonać.
Już żadne jego teksty związane z czymkolwiek na tle seksualnym absolutnie ją nie dziwiły. Po prostu załamywały i obrzydzały coraz bardziej. Nie wiedziała i nie rozumiała, jak można mówić takie rzeczy podczas tak poważnej rozmowy.
— Dlaczego jesteś tak bardzo ostrożna i niepewna w stosunku do mnie? — zapytał, patrząc na nią. Dziewczyna stała skrępowana, bawiąc się swoimi dłońmi.
— Bo nie wiem, czego mogę się po tobie spodziewać — uśmiechnęła się słabo mimowolnie.
— Jestem twoim przyjacielem i nie chcę, żebyś się mnie bała, rozumiesz? — złapał jej drżące dłonie. — Nie musisz się mnie bać. Nie zrobię niczego bez twojej zgody — jedną ze swoich dłoni przeniósł na jej udo, ale MiRi szybko zrzuciła jego rękę.
— Zostaw mnie — warknęła przez zaciśnięte zęby. Bała się, że może ją teraz skrzywdzić. Był silniejszy i prawdopodobnie chętny, a ona tak wykończona, że nie dałaby mu po prostu rady. To chore, żeby musiała się obawiać swojego własnego przyjaciela, ale tak właśnie było.
— Wiedz, że zawsze masz we mnie oparcie i zawsze postaram ci się ze wszystkim pomóc. Zawsze cię obronię i zawsze pocieszę, jeżeli będzie trzeba — powiedział spokojnie po chwili, siadając w nieco większym rozkroku.
— Jaki ty jesteś dwubiegunowy — parsknęła. — Raz mi proponujesz seks lub zrobienie ci dobrze, zaczynasz się do mnie dobierać, rzucasz jakimiś ohydnymi tekstami, które kompletnie nie pasują do chwili, a raz mówisz mi, że mogę na ciebie liczyć, zawsze mi pomożesz, zawsze wesprzesz, obronisz i, że absolutnie nie zrobisz nic bez mojej zgody. Nie wspomnę już w ogóle o tym, gdy po prostu traktujesz mnie jak jakiegoś śmiecia, wyzywając od głupich szmat i mówiąc, że gdybys chciał, to już dawno byś mnie zaliczył — powiedziała wszystko praktycznie na jednym wdechu. Złość i żal ogarnęły cały jej umysł, całe jej ciało. Poczuła ogromną potrzebę wygarnięcia mu tego wszystkiego, co już od dawna leżało jej na sumieniu. — Za kogo ty mnie w końcu, kurwa, masz?! — zapytała po chwili bardziej retorycznie, gdy nie otrzymała żadnej odpowiedzi na swoją wcześniejszą, wyczerpującą wypowiedź. — Nie jestem jak twoje pozostałe przyjaciółeczki i nie dam ci dupy, gdy tylko o to poprosisz. Zresztą w ogóle ci jej nie dam. Wypierdalaj do nich z takimi propozycjami, a nie się do mnie dobierasz. Brzydzę się tobą, rozumiesz? — powiedziała trochę ciszej, siadając na niskim stoliku. — Rozumiesz to?! — krzyknęła po chwili, a w jej oczach pojawiły się łzy. Nie mogła znieść tej ciszy z jego strony. Taki chętny do rozmowy był, a gdy MiRi powiedziała mu wszystko, co jej na sercu leżało, to nagle języka w gębie mu zabrakło. Żałosne.
— Rozumiem — kiwnął głową po chwili.
— I to wszystko, co masz mi do powiedzenia? — parsknęła, nie dowierzając. Chłopak oblizał wargi i cicho westchnął, po chwili darząc ją głębokim, szczerym spojrzeniem. Z jego oczu ani twarzy ponownie nie dało się wyczytać żadnych uczuć.
— Już dawno zauważyłem, że jesteś zupełnie inna niż reszta moich przyjaciółek — stwierdził po chwili, robiąc celową przerwę, dlatego brunetka postanowiła się na razie nie odzywać. — Spałem już chyba z każdą, która należy do gangu — oblizał wargę.
— Wow, masz się czym chwalić. Gratuluję — powiedziała sarkastycznie, nie rozumiejąc dlaczego on jej o tym w ogóle mówi.
— Nie przerywaj mi — spojrzał na nią spod byka, dlatego ta siedziała już cicho. — Po prostu chodzi mi o to, że nie jesteś taka łatwa jak tamte. Szanujesz się, a to naprawdę bardzo ważne i imponujące. Jedyna dziewczyna z ekipy, z którą nie spałem i która też się szanuję, to taka w brązowych włosach, co się z Yoongim tak mega trzyma. Nie wiem czy kojarzysz — wzruszył ramionami, na co ta twierdząco kiwnęła głową. — Takie dziewczyny, to skarb, wiesz? Dlatego muszę cię chronić, ponieważ jesteś moją przyjaciółką. Faceci lubią takie niedostępne, a już w szczególności ci, w których towarzystwie zapewne będziesz się obracać ze względu na to, kim jestem i kogo znam — westchnął. — To, co mówiłem i to, gdy cię dotknąłem... to nie było na serio.
— Ani razu? — zapytała, nie wierząc mu w pełni.
— To znaczy, wiesz... — uśmiechnął się zalotnie, wyglądając przy tym bardzo seksownie. — Nie mówię, że bym nie chciał, ale w życiu bym nie nalegał i się tobie nie narzucał ani nie mówił takich ohydnych rzeczy — wyznał, prawdopodobnie, w pełni szczerze.
— A to, gdy nazwałeś mnie głupią szmatą...? — zapytała niepewnie.
— Wtedy naprawdę byłem pijany i naprawdę tak nie myślę. Przepraszam, ja serio nie wiem dlaczego tak powiedziałem, ale to nie jest prawdą. Jesteś wspaniała i zdecydowanie dla mnie za dobra — wstał, przytulając ją mocno. Dziewczyna jednak nie odwzajemniła uścisku. Wciąż czuła się bardzo niepewnie i dziwnie. Czy Jeongguk faktycznie mówił prawdę? Jej zaufanie do niego było bardzo nadszarpnięte, a jego odbudowa zapewne potrwa przez jakiś dłuższy czas, zważając na jej charakter. Mimo że szybko wybaczała, to pamiętała daną sytuację jeszcze przez bardzo długi czas.
— A dlaczego nie zareagowałeś, gdy MiKi nazwała mnie głupią szmatą? — zapytała z żalem. Postanowiła wykorzystać sytuację i po prostu wypadać przyjaciela o wszystko, co ją jeszcze męczyło.
— Bo wiedziałem, że to by tylko pogorszyło sytuację — uśmiechnął się słabo, całując ją w czubek głowy. — Jeszcze muszę ci wiele opowiedzieć o tych ludziach, ale to już innym razem, bo jestem strasznie zmęczony i ty pewnie też — zaśmiał się, widząc, jak dziewczyna ziewa.
— No trochę — przyznała, uśmiechając się uroczo.
— Masz jeszcze jakieś pytania? — zapytał, obejmując jej rozpaloną twarzyczkę swoimi chłodnymi dłońmi.
— Dlaczego wtedy, gdy przyszłam tutaj z Hyunjinem po imprezie, nazwałeś się moim chłopakiem? — zapytała niepewnie, ponieważ nie wiedziała, czy chłopak to pamięta.
— Nie wiem, co dokładnie wtedy powiedziałem, ale to akurat kojarzę... — powiedział zamyślony. — Powiedziałem tak, dlatego że było widać na pierwszy rzut oka, że chciał on od ciebie tylko jednego.
— Hej! — krzyknęła oburzona. — Dlaczego ty możesz spać z każdą, a ja nie mogłam z nim?
— Bo był pijany i nie byłby delikatny, bo myślałby wtedy tylko i wyłącznie kutasem. Wiem, co mówię — uniósł jedną brew w górę.
— Ale skąd ty możesz wiedzieć, jaki by był?
— Po prostu się domyślam. Teraz się z tobą umawia pewnie tylko, dlatego że jeszcze nie zaliczył, a gdy już to zrobi, to o tobie zapomni.
— Dlaczego tak mówisz? To niemiłe — spojrzała na niego z wyrzutem. Naprawdę polubiła nowego kolegę i jakoś ciężko było jej uwierzyć w to, że postąpiłby z nią w taki sposób, jaki przed chwilą opisał Jeongguk.
Brunet zmniejszył odległość między sobą a nią, która i tak była już bardzo mała, i delikatnie się pochylił nad jej uchem.
— Tak swoją drogą, to spać chcę tylko z tobą — wyszeptał, przyjemnie drażniąc jej ucho swoim ciepłym oddechem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top