||11|| kim ty jesteś Jeongguk

— To już wszystkie pytania? — zapytał z nadzieją na „tak".

— Mam jeszcze jedno, ostatnie — powiedziała zamyślona. — Czy jest coś jeszcze, o czym mi nie powiedziałeś i o czym nie wiem, a zdecydowanie powinnam?

— Tak...

MiRi już sama nie wiedziała, czy aby na pewno chce wiedzieć, co jeszcze jej przyjaciel przed nią ukrywa. Skoro już się dowiedziała, że bierze narkotyki, to jakie głupstwo jeszcze mógł popełnić? Im mniej człowiek wie, tym lepiej śpi, ale ona nie mogła całej tej sprawy tak po prostu zbagatelizować. Bała się odpowiedzi, ale musiała ją znać. Chciała, aby był z nią w pełni szczery. Chciała mu pomóc i uczestniczyć w jego życiu, czego przez ostatnie cztery lata nie mogła niestety robić. Teraz chciała to wszystko naprawić, ale będzie mogła to zrobić tylko i wyłącznie wtedy, gdy zaczną mówić sobie o wszystkim.

— Więc co to takiego? — zapytała łamiącym się głosem, uśmiechając się słabo. Złapali chwilowy kontakt wzrokowy, jednak został on przerwany przez Jeongguka, który wyglądał teraz na bardzo zmartwionego. Bardzo nietypowe zachowanie jak na niego.

— Myślę, że lepiej będzie, jeżeli po prostu ci o tym nie powiem. Jeszcze nie teraz — wydusił z siebie w końcu, głośno przełykając ślinę.

— W takim razie nie myśl, do cholery! — uniosła się, nie mogąc dłużej znieść tej niepewności. Lubiła wiedzieć, na czym stoi, ale chłopak skutecznie jej to uniemożliwiał. — Przestań to ciągle odkładać na później. Przestań ciągle udawać, że nic się nie dzieje. Ćpasz i próbujesz mnie usilnie przed czymś uchronić. Masz jakieś problemy? A może sprzedałeś komuś lewy towar i teraz cię ściga? Wymuszasz haracze? W co ty żeś się wpakował, co? — parsknęła bezsilnie.

— Jestem prawie że bossem jednego z gangów — powiedział cicho, nie patrząc na dziewczynę.

— Co? — zaśmiała się, uznając jego wypowiedź za absurdalną. — W co ty się bawisz, Guk? Żartujesz, tak?

— Kurwa jego mać, nie żartuję, rozumiesz?! Naprawdę jestem członkiem gangu — pytanie retoryczne wykrzyczał, natomiast resztę zdania wypowiedział przyciszonym głosem przez zaciśnięte zęby.

Dziewczyna przyglądała mu się uważnie. Jej oczy zaczęły zachodzić łzami, a usta delikatnie drżały. Jaki gang? Jaki boss? Mnóstwo pytań błądziło teraz po jej głowie, które powodowały powstawanie kolejnych. Wciąż miała nadzieję, że to jakiś sen, a właściwie koszmar. Nie była w stanie w to wszystko uwierzyć.

W pewnym momencie jej dłonie zaczęły drżeć, a ona nie była w stanie nad tym zapanować. Cała szczęka dosłownie dygotała, a zęby nieprzyjemnie o siebie zgrzytały. Łzy spływały po jej policzkach, a serce przyspieszyło bicia. Miała problemy z wzięciem porządnego oddechu. Po prostu wpadła w panikę.

Jeongguk usiadł obok niej niepewnie i uważnie jej się przyglądał. Chciał złapać jej dłonie i zapobiec dalszym wstrząsom, ale ona szybko je wyrwała z jego, wtedy słabego, objęcia.

— Kim ty jesteś, Jeongguk? — zapytała zrozpaczona, patrząc na niego zaczerwienionymi oczami. — No kim?! — uniosła się.

— Gangsterem.

— No kurwa — parsknęła, zaciskając już i tak poprzegryzane wargi, z których sączyła się krew.

Między nimi zapanowała okropna cisza, która wtedy wcale nie była niezręczna. W końcu mowa jest srebrem, a milczenie złotem i w tej sytuacji nieodzywanie się do siebie było najlepszą z możliwych opcji. Ciało osiemnastolatki nieco się uspokoiło, oddech ustabilizował, a płacz - ustąpił. Czuła się teraz zupełnie pusta, wyprana z wszelkich uczuć. Chciała czuć złość, smutek - po prostu cokolwiek, a tymczasem nie czuła kompletnie nic.

Powoli podniosła się z kanapy, aby nie borykać się później z uciążliwymi zawrotami głowy. Nie marzyła teraz o niczym innym, jak po prostu o tym, aby ten przeklęty dzień wreszcie się skończył. Postanowiła więc pójść już się położyć i spróbować zasnąć. Nie obchodziło ją to, że nie była umyta ani przebrana w piżamę. Nie dbała też o to, że okolice skóry dookoła jej oczu były teraz całe czarne od tuszu do rzęs. Pragnęła jedynie zasnąć.

//

Minęły już bite dwie godziny, a jej wciąż nie udało się zasnąć, mimo iż usilnie próbowała się do tego zmusić. Jej dusza była teraz zbyt niespokojna, aby tak po prostu zatracić się w śnie. Leżała więc na boku z otwartymi, piekącymi oczami i wpatrywała się w niebo, na które miała idealny widok, ponieważ okno otwarte było na oścież.

Po dłuższej chwili usłyszała skrzypienie paneli, ale to zignorowała. Uznała, że Jeongguk po prostu poszedł się umyć.

Myliła się.

Poczuła, jak materac obok niej się ugina. Powróciło to nieprzyjemne, nieswoje uczucie, przez co czuła się jeszcze bardziej niespokojnie.

— Wiesz, co? Dobrze, że teraz śpisz, bo w przeciwnym wypadku nie umiałbym ci chyba tego wyznać — wyszeptał nieco drżącym głosem. MiRi postanowiła się nie odzywać i po prostu udawać, że jest pochłonięta mocnym snem. Była bardzo ciekawa, co takiego chłopak ma jej do przekazania. — Przepraszam, że tak to wyszło. Nie chciałem, żebyś dowiedziała się o tym w taki sposób. Podchodziłem do sprawy totalnie egoistycznie i uznałem, że skoro ja nie jestem gotowy, to ty również. To było błędne myślenie. Masz prawo znać całą prawdę. A prawda jest taka, że po wyjściu z domu dziecka nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Nie wiedziałem do kogo mogę się zwrócić o pomoc. Znalazłem jakieś mało wiarygodne ogłoszenie o wynajem mieszkania w mało ciekawej okolicy. Wtedy dobre było dla mnie nawet to. Umówiłem się z tymi ludźmi i tak to się jakoś zaczęło. Zakumplowaliśmy się, a, że zawsze miałem zdolności przywódcze, to w końcu zostałem szefem całego gangu. To wszystko jest zupełnie nie tak, ale przepraszam. Żałuję, że nie mam na tyle odwagi, aby opowiedzieć ci o tym znowu, gdy już się obudzisz — parsknął, pociągając nosem.

— W takim razie dobrze, że nie śpię, bo bym się nie dowiedziała — powiedziała bez emocji i była pewna, że jej przyjaciel przyliczył właśnie dużego zonka.

— Nie śpisz?! — wykrzyczał przestraszony. — Matko...

— Rozumiem, że się pogubiłeś. Ale naprawdę nie miałeś innego wyjścia? Nie mogłeś się później wycofać? — podniosła się do pozycji siedzącej, w której również znajdował się młody mężczyzna.

— Nie chciałem — wzruszył ramionami. MiRi przez otwarte okno, z którego padało intensywne światło okrągłego księżyca, doskonale widziała każdy jego ruch, każdą minę czy gest.

— Jak to nie chciałeś? Dlaczego? — zapytała niezrozumiale.

— To po prostu bardzo mnie pochłonęło. Nawet aż za bardzo — parsknął. — Polubiłem tych ludzi, polubiłem ten styl życia i to, że w końcu przestałem klepać biedę.

— Skąd macie na to pieniądze? Kradniecie?

— Ja nie kradnę. Ja tylko robię interesy. Czasami też coś się wygra na nielegalnych walkach lub wyścigach. — wyjaśnił.

— Bierzesz udział w nielegalnych walkach i wyścigach? Przecież to niebezpieczne. — powiedziała przejęta, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że to, co powiedziała, nie miało sensu. Przecież oczywistym było, że to, co robił, było niebezpieczne.

— Lubię ryzyko. W pewnym momencie mojego życia stało się to wszystko po prostu częścią mnie i ja już nie potrafię inaczej. Nie potrafię z tego zrezygnować. Zresztą, nawet nie chcę — wyznał uśmiechając się delikatnie.

— N-nie zabiłeś nikogo, prawda? — dziewczyna zmuszona była zadać to pytanie, aby móc się uspokoić. Wiedziała, że na pewno tego nie zrobił, ale chciała mieć pewność.

— Nie, oczywiście, że nie — odpowiedział bez żadnego zastanowienia, unosząc jedną brew w górę. — Co teraz? — zapytał niepewnie.

— No co...? — westchnęła. — Chyba będę musiała nauczyć się żyć twoim życiem i po prostu przywyknąć do tego, że mój przyjaciel jest gangsterem — uśmiechnęła się słabo, a chłopak cicho się zaśmiał na jej słowa.

Zapadła między nimi idealna cisza. Żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć. Oczy Mi ponownie zaszły łzami, choć już sama nie wiedziała dlaczego. Myślała, że już się uspokoiła.

— Hej, co jest? — zapytał troskliwie, zauważając, że coś jest nie tak.

— Po prostu tak cholernie się boję i martwię — wyznała drżącym głosem, opierając się o ramię Jeongguka, który mocno ją teraz przytulił, a dziewczyna po prostu wybuchła płaczem.

Przerażała ją myśl, co będzie dalej. Jak teraz będzie wyglądało ich życie, gdy ona już wie. Doszły jej kolejne problemy i zmartwienia. Teraz będzie musiała uważać na Jeongguka jeszcze bardziej. W świecie gangsterki nie ma przelewek i po prostu się bała, że jej przyjaciel, ze swoją nazbyt dużą dumą i pewnością siebie, może się kiedyś doigrać.

Po chwili ponownie się uspokoiła. Poczuła się strasznie senna, dlatego ułożyła się wygodnie w pozycji leżącej, tyłem do swojego przyjaciela. Chciała zasnąć.

I na tę chwilę po prostu zapomnieć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top