[ 12 ]

- Wygląda już zdecydowanie lepiej - Niall przebiegł opuszkami palców po skórze pod moim okiem, na której przez ostatnie dni miałem siniak. Chłopiec spojrzał mi w oczy z delikatnym uśmieszkiem i pocałował mnie krótko - Chciałbyś zjeść kolację z moim tatą w piątek?

- Wolałbym z tobą - powiedziałem, unosząc brwi. Blondyn przewrócił oczami, wyplątując się z pościeli, siadając obok mnie. Jego jasne włoski były roztrzepane w każdą możliwą stronę. Taki rozespany, był jeszcze bardziej uroczy. Nie wiedziałem, że to możliwe.

- Ze mną i moim tatą - zachichotał przekrzywiając lekko głowę - Chciałbym, żebyś go poznał - zaczął bawić skrawkiem kołdry.

- Chętnie Ni - posłałem mu uśmiech, patrząc jak rozpromienia się.

Przez następne trzy dni, rzadko zdarzało mi się myśleć o czymś innym niż spotkanie z ojcem Nialla. To poważna sprawa, musiałem zrobić dobre pierwsze wrażenie. Sam nie miałem kontaktu z rodzicami, pomijając oczywiście telefony w święta czy urodziny, jednak nawet wtedy nie rozmawialiśmy zbyt wiele. Wciąż mieli mi za złe, to, że lubiłem chłopców. Nie winiłem ich, najwyraźniej w jakiś sposób ich zawiodłem, a że nie byłem w stanie akurat tej rzeczy zmienić, usunąłem się.

Chciałem móc kiedyś zawieźć Nialla do nich, moja matka jest wspaniałą kobietą, ojciec jest serdecznym człowiekiem, jednak wiem, że gdybym przedstawił blondyna jako swojego chłopaka, nie byłoby to zbyt miłe spotkanie. Dlatego cieszyłem się, że Niall nie nalega, rozumiał skomplikowaną relacje jaka łączyła mnie i rodziców.

W piątkowy wieczór wysiadłem przed rodzinnym domem mojego chłopca. Starałem się nie gapić na rezydencje, w sumie nie powinienem być zaskoczony.

Niall wybiegł przez frontowe drzwi, uwieszając się na mojej szyi.

- Hej kochanie - powiedziałem owijając ramiona wokół jego szczupłego brzucha. Przycisnąłem wargi do policzka blondyna.

- Hej tatusiu - wyszeptał wprost do mojego ucha. Uśmiechnąłem się lekko. Odsunął się, szybko mierząc mnie wzrokiem - Ale się wystroiłeś, jesteś bardzo przystojny - wymruczał zaczepiając łapki na klapach mojej marynarki. Zacisnąłem wargi mając nadzieje, że w świetle księżyca nie widać moich zarumienionych policzków - Teraz mi głupio, że nie ubrałem się odpowiednio - sapnął naciągając rękawy czarnej bluzy na dłonie.

- Wyglądasz przepięknie.

Chłopiec uśmiechnął się szeroko, szepcząc ciche podziękowanie.

- Idziemy? - spytał, a ja kiwnąłem głową, pozwalając mu złapać mnie za rękę i pociągnąć w kierunku swojego wielkiego domu.

W proporcjonalnym do domu, wielkim salonie, ojciec Nialla, wysoki, postawny mężczyzna rozmawiał przez telefon. Kiedy zerknął na mnie i swojego syna stojących w progu, mogłem zauważyć siwe pasma odznaczające się na jego ciemnych włosach. Wyglądał władczo, tak bardzo odmiennie od tego malutkiego, blondwłosego chłopca, którego trzymałem za rękę. Potrzebował chwili by skonczyć rozmowę i zrobić parę kroków w naszym kierunku. Wyciągnął w moją stronę dłoń, a jego wąskie wargi wygięły się w lekkim, grzecznym uśmiechu.

- Elliot Horan - powiedział, ściskając moją dłoń. Chciał pokazać pewność siebie i siłę. Zaimponował mi, zwykle ludzie podając dłoń na przywitanie, chcą ją zaraz wyrwać, jednak on dał temu odpowiedni moment. Również uścisnąłem jego dłoń pewnie, chcąc pokazać szacunek.

- Zayn Malik.

- Miło mi cię poznać, Niall dużo o tobie mówił - słysząc to, zerknąłem na blondyna, który opuścił wzrok, zagryzając dolną wargę - Napijesz się czegoś Zayn? - spytał kiwając głową w kierunku sporego barku ustawionego w roku salonu.

- Dziękuję, prowadzę - powiedziałem uśmiechając się grzecznie.

- Rozumiem - odparł - Do kolacji jeszcze chwila, może opowiesz mi o sobie Zayn? Niall mówił mi, że pracujesz w.. kawiarni? - zerknął pytająco na swojego syna, który potwierdził to kiwnięciem głowy - Nie myślałeś o czymś innym?

Zmarszczyłem brwi, patrząc jak Elliot siada w fotelu, wskazując mi i Niallowi kanape prawie naprzeciwko siebie.

- Cóż, oczywiście, praca w kawiarnii to nie jest moja wymarzona posada i nie myślałem o niej na stałe.

Niall siedział tuż obok mnie, nie trzymając mnie już za rękę. Bawił się krańcem rękawa bluzy, zaciągniętego na swoje małe dłonie.

- Wiem od Nialla, że jesteś inteligentny i ambitny - Elliot przypatrywał mi się przez moment - Nie chciałbyś może popracować w mojej firmie? Potrzebujemy takich ludzi jak ty, nie chciałbym żebyś się marnował podając ludziom kawę.

- Ja.. - urwałem, słysząc kroki i nieśmiały kobiecy głos. Zerknąłem przez ramię na gosposię, która dała mi trochę czasu do namysłu. Nie spodziewałem się takiej oferty czy rozmowy.

- Kolacja już jest gotowa - usłyszeliśmy, a Elliot uniosł się, czekając aż również i ja to zrobię, by poklepać mnie lekko po ramieniu.

- Dokończymy rozmowę później. O interesach nie rozmawia się przy stole - powiedział mijając mnie i uśmiechając się do Nialla - Tak zawsze mówi twoja mama - poklepał syna po ramieniu - Zarząda filią naszej firmy w Nowym Jorku - zwrócił się tym razem do mnie. Kiwnąłem wyłącznie głową, myśląc o Niallu i tym, że tak naprawdę nie zaprosił mnie wyłącznie bym poznał jego ojca.

Po kolacji, którą zjedliśmy prawie w całkowitej, krępującej ciszy, Elliot pożegnał się ze mną mówiąc, że musi zająć się pracą i wziął ode mnie numer telefonu by rekruter z jego firmy mógł ustalić ze mną spotkanie.

- Ni, pokażesz mi swój pokój? - spytałem wpatrując się w blondynka. Niall uśmiechnął się uroczo, kiwając głową i łapiąc mnie za rękę. Podążałem za nim na piętro i zaczekałem aż wejdzie do swojej sypialni. Stanąłem przy drzwiach, zamykając je za nami. Spojrzałem na chłopaka, wpatrującego się we mnie - Czy poprosiłeś swojego tatę by dał mi pracę?

Niall momentalnie zbladł. Przysiadł na łóżku, ustawionym na środku pokoju i opuścił wzrok na swoje dłonie, splecione na kolanach. Ja za to oparłem się o drzwi, przypatrując mu. Sam nie wiedziałem co myśleć.

- Chciałem dobrze - powiedział cicho. Przymknąłem na moment powieki - Mój tata ma sporą firmę i dużo etatów, pomyślałem, że to dobry pomysł. Poza tym, mówiłeś, że chcesz zmienić pracę..

- Nie pomyślałeś, że wolałbym o tym wiedzieć? Sam zadecydować, czy w ogólę chce pracować u twojego ojca? - spytałem zaciskając wargi, starając się zidentyfikować swoje uczucia. Byłem zły? Było mi przykro? - Wstydzisz się tego, że twój chłopak pracuje w kawiarni? Nie zabiera cię porshe spod uczelni? - zmarszyczłem brwi.

- Nie, nie, nie - sapnął Niall, kręcąc głową - Wiesz, że to nieprawda. Nie wstydzę się tatusiu - wyszeptał wstając z łóżka i bardzo powoli zbliżając się do mnie. Pozwoliłem mu złapać się za rękę, muskał kciukiem wierzch mojej dłoni - Nie ma dla mnie znaczenia gdzie pracujesz, naprawdę. Chcę dla ciebie dobrze, wiem, że byłbyś świetny na każdym stanowisku w firmie taty.

Wpatrywałem się w niego, by po paru chwilach wyswobodzić dłoń. Blondyn zmarszczył brwi, zagryzając dolną wargę, a ja bałem się, że za moment zacznie płakać. Nie chciałem tego, ale.. nie mogłem tego tak zostawić.

- Chciałbym, żebyś informował mnie o takich rzeczach czy planach. Chcę sam o tym decydować Niall - chłopiec przymknął na moment powieki, słysząc swoje imię a nie pieszczotliwy zwrot - Uważam, że zasłużyłeś na karę za to co zrobiłeś. Wiem, że chciałeś dobrze, ale nie jestem zadowolony z tego, że postawiłeś mnie przed faktem dokonanym i nie skonsultowałeś tego ze mną. Zgadzasz się?

Poczułem na sobie znów błękitne tęczówki chłopca. Wyłącznie mrugał przez moment, aż pokiwał głową.

- Tak. Przapraszam tatusiu za swoje zachowanie - jego głos drżał.

- W porządku - odparłem, powstrzymując się od uniesienia dłoni i pogłaskania go po policzu. Musiałem jednak zachować dystans.  Był taki smutny, nienawidziłem gdy taki był, ale umawialiśmy się na konkretny układ. Mogłem dać mu karę, jeżeli na to zasłużył. A ja miałem prawo być na niego zły za to w jakiej sytuacji mnie postawił - Dam ci pięć klapsów, okay?

- Tak tatusiu - powiedział ze ściśniętym gardłem. Rozejrzałem się po pokoju, dostrzegając komodę zaledwie metr od drzwi.

- Oprzyj się na szafcę - rozkazałem, unikając mówienia do niego po imieniu. Sprawiało mu to taką przykrość jaką mi sprawiłoby gdyby w tej sytuacji powiedział do mnie Zayn - Zsunę teraz twoje spodnie i bieliznę - powiedziałem podchodząc do niego, odwróconego do mnie plecami. Drobne dłonie Nialla były zaciśnięte na krawędzi mebla. Sięgnąłem do zapięcia jego spodni, następnie zsuwając jego obcisłe jeansy i bokserki. Powstrzymałem się od przesunięcia dłonią po jasnej skórze. Uniosłem dłoń, wymierzając pierwszego klapsa. Blondyn wydał z siebie krótki dzwięk jakby był zaskoczony, mimo iż dobrze wiedział, że to zrobię. Przy następnych czterech klapsach, wyłącznie wypuszczał powietrze. Gdy kara się skończyła, nasunąłem na jego zaczerwienioną pupę bieliznę a potem spodnie.

- W porządku? - spytałem, czekając aż się odwróci. Chłopiec kiwnął wyłącznie głową - Spójrz na mnie - poprosiłem, a Niall wyprostował się, spoglądając na mnie przez ramię. Wierzchem dłoni wytarł mokre policzki - Aż tak bolało?

- Nie, po prostu jest mi przykro. Nie, że mnie ukarałeś, a dlatego, że cię rozzłościłem. Przepraszam - powiedział raz jeszcze.

- Muszę to przemyśleć, pójdę już - mruknąłem, przejeżdzając dłonią po włosach i nie czekając na jego reakcje, wyszedłem z jego sypialni a potem domu.

Od autorki: Wyszedł trochę długi, prawie dwa razy dłuższy niż zwykle, ale długo czekaliście więc mam nadzieje, że jest okay mimo to i że Wam się spodobał ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top