sto dwadzieścia cztery

Bucky: Steve, skarbie, przepraszam za spóźnienie, musiałem załatwić jedną rzecz.

Sam *wpada do pokoju zupełnie poobijany*: CZEKAŁ AŻ BĘDĘ WCHODZIŁ NA GÓRĘ, PODŁOŻYŁ MI NOGĘ I PRZEZ NIEGO SPADŁEM ZE SCHODÓW

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top